Nieśmiertelne życie Henrietty Lacks
- Kategoria:
- reportaż
- Tytuł oryginału:
- The Immortal Life of Henrietta Lacks
- Wydawnictwo:
- Sonia Draga
- Data wydania:
- 2011-06-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-06-08
- Liczba stron:
- 392
- Czas czytania
- 6 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-7508-342-2
- Tłumacz:
- Urszula Gardner
- Tagi:
- Henrietta Lacks rak komórki
- Inne
HeLa to najsłynniejsza chyba linia komórkowa wywodząca się z komórek raka szyjki macicy, pobranych od 31-letniej Murzynki z Baltimore, Henrietty Lacks. To pierwsze nieśmiertelne komórki ludzkie, jakie kiedykolwiek wyhodowano w laboratorium. Wykorzystano je w badaniach nad genami powodującymi raka, i nad tymi, które hamują jego rozwój; za ich pomocą opracowano leki na opryszczkę, białaczkę, grypę, hemofilię i chorobę Parkinsona; używano ich w badaniach nad wchłanianiem laktozy, chorobami przenoszonymi drogą płciową oraz zapaleniem wyrostka robaczkowego.
O ich znaczeniu w rozwoju medycyny i nieocenionej roli badawczej można by mówić bez końca. A jednak o kobiecie, która ich dostarczyła nie wiadomo wiele więcej ponad to, że zmarła w 1951 roku z powodu wyjątkowo złośliwego raka szyjki macicy. Kim była Henrietta Lacks? „Nieśmiertelne życie Henrietty Lacks” to historia jej życia, jej komórek oraz jej rodziny. Czyta się ją jak tekst popularnonaukowy, historyczną biografię oraz powieść detektywistyczną w jednym.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 882
- 264
- 109
- 19
- 13
- 13
- 9
- 9
- 5
- 5
Opinia
Studiując biologię w Polsce (a przynajmniej studiując ją tam gdzie ja ją studiowałam), co jakiś czas pomiędzy różne matematyki, chemie, fizjologie wszystkiego i przedmioty z przymiotnikiem "molekularny" w nazwie, dostaje się jakiś przedmiot humanistyczny, żeby można było łyknąć trochę kultury i nabrać ogłady, zanim na długie lata zamknie się w laboratorium czy zaszyje w lesie, śledząc poczynania mysikrólika (Regulus regulus, tak naprawdę ani mysz ani królik).
Niestety w ciągu tych pięciu lat, nie trafiłam na ani jedne zajęcia z tego humanistycznego pakietu, które by swoje zadanie spełniały. Zazwyczaj były to wykłady w stylu tych z filozofii przyrody, na których wykładowca, wpatrzony w sufit, mówił: "Istnieje dziesięć składowych piękna przyrody. Pierwsza składowa to: wschód słońca. Przykład: byłem na Babiej Górze, wschód słońca był piękny", tu następowało opuszczenie wzroku, celem sprawdzenia czy wszyscy notują, a następnie: "druga składowa piękna przyrody...", której już nie poznałam, bo opuściłam salę.
Stąd pewnie wziął się mój humanistyczny niedosyt, który popycha mnie do grafomańskich popisów tutaj.
Okazuje się, że podobny system przymusowych spotkań studentów kierunków ścisłych, z kulturą, istnieje także w USA. Wydaje się jednak, że tam działa to nieco lepiej, co wnioskuję na podstawie felietonu napisanego przez Rebeccę Skloot, autorkę "Nieśmiertelnego życia Henrietty Lacks". W felietonie "The Science of Storytelling" autorka opowiada o tym, jak od najmłodszych lat chciała zostać weterynarzem, pragnienie to nie opuściło jej także w późniejszych latach, konsekwentnie więc kierowała swoją edukacją tak, aby weterynarzem zostać. Wszystko chyba szło po jej myśli, aż do momentu, gdy w college'u do którego uczęszczała, stanęła przed wymogiem zaliczenia zajęć z języka obcego, które można też było zaliczyć, chodząc na zajęcia z kreatywnego pisania (ach ci Amerykanie). Pani Rebecca uznając, że kreatywne pisanie będzie łatwiejsze, wybrała właśnie ten przedmiot. No i wpadła. Zamiast zostać naukowcem postanowiła pisać o nauce.
We wspomnianym felietonie pojawia się zdanie: "Science happens to people, and is done by people". To chyba najlepiej oddaje styl pisania pani Skloot. Poza wyjaśnieniem naukowych faktów, bardzo ważny jest dla niej też pierwiastek ludzki, ci ludzie którzy naukę tworzą, ale także ci, którym nauka się "przydarzyła". Świetnie widać to w jej pierwszej książce "Nieśmiertelne życie Henrietty Lacks", w której opisuje historie niezwykłych odkryć w dziedzinie medycyny, naukowców stojących za tymi odkryciami, ale także ludzi, którzy w naukę zostali przypadkowo wplątani.
Tytułowa Henrietta Lacks, Afroamerykanka, urodzona w Wirginii w 1920 roku, jako dziewiąte dziecko swoich rodziców, w wieku trzydziestu lat sama ma już piątkę dzieci. Rok później umiera z powodu raka szyjki macicy. Po swojej śmierci przyczynia się do niezliczonej ilości odkryć naukowych, od szczepionki na Polio, przez określenie liczby chromosomów znajdujących się w ludzkich komórkach, po mechanizm infekcji HIV i wiele innych.
Wszystko to dzięki komórkom wywodzącym się z jej raka szyjki macicy (tym samym, które doprowadziły do jej śmierci). Zostały one pobrane, podczas jednej z wizyt w szpitalu w którym się leczyła. Z przyczyn, których jeszcze wtedy nie rozumiano, były to pierwsze komórki, z których udało się założyć nieśmiertelną linię komórkową (hodowlę komórek, które mogą przechodzić nieskończenie wiele podziałów). Szybko komórki te, występujące pod nazwą HeLa (od pierwszych liter imienia i nazwiska kobiety, od której je pobrano) stały się, w świecie naukowym, prawdziwym hitem - niewyczerpanym materiałem do badań wszystkiego: wirusów, związków toksycznych czy mechanizmów regulacji komórkowej.
Komórki HeLa uratowały miliony istnień ludzkich, uratowały pewnie też sporo zwierząt, bo w wielu przypadkach to, co dotąd było badane in vivo na zwierzętach, mogło być teraz zbadane in vitro na komórkach Henrietty.
Rebecca Skloot w bardzo przystępny i ciekawy sposób prowadzi czytelnika przez lata odkryć oraz przedstawia nam niezwykłe postaci naukowców stojących za tymi odkryciami.
Równolegle snuta jest druga historia, a w zasadzie to historie. Historie tych, którym "nauka się przydarzyła". Zaczyna się od Henrietty Lacks, której komórki zostały pobrane od niej bez wiedzy jej czy jej rodziny.
W dalszych częściach odkrywane są inne niechlubne karty historii odkryć medycznych. Dowiadujemy się m. in. o badaniu Tuskegee, przeprowadzonym w latach 1932 - 1972, na czterystu czarnoskórych mieszkańcach Alabamy, polegającym na obserwacji przebiegu kiły w przypadku braku jej leczenia (nawet gdy terapia była już dostępna).
Wszystko te historie mają na celu zwrócenie uwagi czytelnika, na rzadko poruszany temat rasizmu oraz braku odpowiednich regulacji dotyczących badań przeprowadzanych na ludziach, co często było tłem ważnych historycznych odkryć naukowych.
Rebecca Skloot stara się być bardzo obiektywna, prezentując punkt widzenia obu ze stron: badających i badanych. Świat badań naukowych to nie tylko wielkie odkrycia ratujące życie i następujące po nich Nagrody Nobla. Jest to często mało wdzięczny świat niełatwych wyborów. Można znaleźć w nim wspaniałych ludzi, poświęcających całe swoje życie dla nauki, można znaleźć też ludzi bezwzględnych poświęcających życie innych ludzi dla nauki. Autorka w swojej książce, stawia bardzo ważne pytania natury moralnej, ale odpowiedź na nie pozostawia nam.
Książkę tę polecam tym, którzy lubią krytycznie wypowiadać się na temat bezdusznych naukowców, przeprowadzających makabryczne doświadczenia na zwierzętach. Polecam ją jednak także tym (do których, przyznaję, czasami zaliczam się ja), którzy z wyższością patrzą na prostych ludzi, ze strachem broniących się przed naukowymi innowacjami. Wszystkim nam przyda się trochę pokory. No chyba, że ktoś jest bez winy, to wtedy niech pierwszy rzuci kamieniem.
Studiując biologię w Polsce (a przynajmniej studiując ją tam gdzie ja ją studiowałam), co jakiś czas pomiędzy różne matematyki, chemie, fizjologie wszystkiego i przedmioty z przymiotnikiem "molekularny" w nazwie, dostaje się jakiś przedmiot humanistyczny, żeby można było łyknąć trochę kultury i nabrać ogłady, zanim na długie lata zamknie się w laboratorium czy zaszyje w...
więcej Pokaż mimo to