-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "podatki" [50]
[ + Dodaj cytat]I tak mniej więcej wyglądały te rozmowy z ludźmi, którzy nauczyli się myśleć w PRL-u, czy też raczej, którzy nauczyli się nie myśleć. A my waliliśmy głową w beton, bo nikt nie chciał zrozumieć, że szkoła może być płatna, że to, co on uważa za bezpłatne, za to się płaci. Kiedy mówiłem o podatkach, ludzie zagadywali, żebym to przewinął, bo "nas to nie dotyczy, my nie płacimy podatków". Gdy ja spytałem, jak to jest możliwe, w odpowiedzi usłyszałem "bo za nas zakład płaci". Po prostu ręce opadały, ale twardo waliłem łbem w ten mur.
Ubu: To bardzo możliwe, ale ja zmieniłem rząd i ogłosiłem w Dzienniku Ustaw, że się będzie płaciło dwa razy wszystkie podatki, a trzy rady te, które rząd naznaczy później. Przy tym systemie zrobię prędko majątek, wówczas pozabijam wszystkich i wyjadę.
W Neuropie, mówili [Czesi], jeszcze większy idiotyzm niż w Polsce, tylko porządek większy, kasy więcej i w ogóle. Ale co z tego, mówili, że porządek i kasa, skoro nic z tym nie można zrobić: zakaz jedzenia mięsa, od domu większego niż ileś tam metrów na osobę – podatek od luksusu w takiej kwocie, że się, kurwa, domów stawiać odechciewa, samochód tak samo: w miastach w ogóle jeździć nie wolno, tylko elektrykami, poza miastem ruszyć się nie można, bo co chwila opłaty i sprawdzanie, czy działają te wszystkie konieczne ekofiltry, które się non stop psują, zresztą paliwo drogie jak cholera, ubezpieczenie – nie ma nawet co gadać, no i, oczywiście, podatek od osobistego luksusu i szkodzenia środowisku. No i odezwać się strach, bo wszyscy się wstydzą, uciekają jak od zadżumionego, a czasem nawet na policję dzwonią. Alkohol drogi jak diabli, wiele narkotyków – legalnych, ale tak drogich, że lepiej już u dilera kupować. Generalnie – państwo bogate, zarobki w miarę równo porozkładane, obywatele partycypują w PKB jak nigdzie, ale wkurwiająco często myśli a ciebie. I gardzi wszystkimi, którzy nie są tak postępowi jak ono. Bezsens.
Jeśli inni płacą podatki, które są wymagane ode mnie, w wyrazie swojej solidarności z państwem, robią tylko to, co zrobili już sami dla siebie, czy też raczej biorą udział w niesprawiedliwości w stopniu większym, niż państwo tego wymaga. Jeżeli płacą podatek, ponieważ mylnie pojmują interes danego podatnika i chcą uratować jego majątek lub zapobiec wsadzeniu go do więzienia, oznacza to, że nie zastanowili się głęboko nad tym, jak dalece ich prywatne odczucia kolidują z dobrem społecznym.
Duńczyków w znaczeniu zbiorczym, jako naród, cechuje poczucie odpowiedzialności - a nawet ,,przynależności". Dorzucają się do systemu, ponieważ im się to opłaca. Wysokie opodatkowanie ma też pozytywne skutki uboczne: Dania jest krajem o najniższej różnicy płac ze wszystkich państw zrzeszonych w OECD. Różnica w wypłacie, jaką zabierze do domu, przykładowo, szef Ludzika Lego i prosty sprzątacz, nie jest równie przepastna, co w wielu innych krajach. Badania przeprowadzone przez Uniwersytet Stanowy w San Francisco oraz Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley wykazały, że ludzie, których sąsiedzi zarabiają zbliżone sumy pieniędzy, są szczęśliwsi. W Danii osoby pracujące w zupełnie różnych sektorach rynku, po potrąceniu podatku otrzymują na konto zbliżone sumy [...]
Niezależnie od tego, jak dobrze płatna jest praca, którą wykonujesz, w Danii fachowcy i nie-do-końca-fachowcy żyją obok siebie.
Co ułatwia wdrapywanie się po szczeblach drabiny społecznej, o czym zaświadczają badania The Equality Trust nad wpływem dochodów na równouprawnienie. Innymi słowy, Dania stwarza znacznie lepsze warunki do życia, edukacji i rozwijania kariery zawodowej niż jakikolwiek inny kraj, i to niezależnie od statusu społecznego twoich rodziców. I łatwiej można tu - w porównaniu ze Stanami - zrealizować amerykański sen.
Kiedyś w restauracji mojej córce zachciało się solonych orzeszków. I on je kupił, ponieważ był we mnie zakochany, lecz jednocześnie zaczął jej wyjaśniać, że kupowanie solonych orzeszków w restauracji to głupota, ponieważ są droższe.
- O ile? - spytała córka.
Takie pytanie usłyszałam od niej pierwszy raz. Jął tłumaczyć, że restauracja do wszystkiego dolicza narzut. Wspomniał nawet o VAT i o systemie podatkowym.
- Co to takiego VAT? - pisnęła córka.
Przerwałam im:
- Ma ochotę na solone orzeszki, nie ponosi winy za to, że ludzie wymyślili VAT.
- Ale będzie się z nim spotykała całe życie.
- Ja to ignoruję.
- No tak, cała ty.
- To szkodzi zdrowiu. Nie życzę sobie, żeby moje dzieci znały się na różnicy w cenie solonych orzeszków. Na takie głupstwa mają jeszcze czas. Kiedy będzie mieć piętnaście lat, zrozumie, jak to jest z solonymi orzeszkami. Nie możesz moich dzieci odzierać z dzieciństwa. Miałam na myśli fantazję. Obraził się. Powiedziałam, że ja też nie mam pojęcia, co to takiego VAT. Biorąc pod uwagę moją demencję, próbował mi przystępnie wyjaśnić, ale wpadłam mu w słowo:
- Prędzej wolę umrzeć, niż się tego dowiedzieć.
Jestem pewna, że fantazja jest bezwarunkowo niezbędna, że nasz chory świat pilnie jej potrzebuje, kto zaś tego nie rozumie, jest zgubiony i nic mu nie pomoże wiedza o VAT.
Mawia się, że wszyscy Szwedzi rodzą się wolni, ale na śmierć opodatkowani.
Można co prawda argumentować, że kraj-gospodarz nie powinien narzekać na ceny transferowe, skoro bez bezpośrednich inwestycji zagranicznych dochód do opodatkowanie w ogóle by nie powstał. To jednak nieuczciwy argument. Wszystkie firmy korzystają z zasobów produkcyjnych dostarczanych przez rząd za pieniądze podatników (na przykład dróg, sieci telekomunikacyjnej, pracowników wykształconych i wyszkolonych za środki publiczne). Jeśli zatem jakaś filia transnarodowej korporacji nie płaci “uczciwej doli” swego podatku, tak naprawdę “jedzie na gapę” na koszt kraju-gospodarza.
Na wspomnienie skarbówki wszyscy się przeżegnali. Gangi uliczne i mafia całkiem bladły w obliczu przepisów podatkowych.