Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik252
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Artur Kosiorowski
2
6,2/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
ur. w Pabianicach. Wolontariusz. Student filologii polskiej UJ w Krakowie oraz UŁ. Dotąd nigdzie nie publikował.
6,2/10średnia ocena książek autora
16 przeczytało książki autora
20 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Byłem geniuszem czyli z tego co pamięta Winston Smith
Artur Kosiorowski
6,8 z 5 ocen
14 czytelników 4 opinie
2014
Najnowsze opinie o książkach autora
Wiosna życia Artur Kosiorowski
5,6
Któż z nas będąc młodym człowiekiem, dojrzewając i dorastając, nie szukał swojej drogi w życiu, nie szukał sam siebie? Zazwyczaj czyniliśmy to w sposób chaotyczny, bardziej intuicyjnie niż w sposób zaplanowany, czując gdzieś podskórnie, że zasady, które są nam narzucane (także przez rówieśników) godzą w naszą indywidualność, w nasze pojmowanie świata. Zadawaliśmy pytania i sami na nie odpowiadaliśmy. Szukaliśmy odpowiedzi na te jeszcze niewyartykułowane zagadnienia. Błądziliśmy, potykaliśmy się, eksperymentowaliśmy - ze swoim wyglądem, ze swoim światopoglądem, ze swoim życiem. Niektórzy z nas odczuli te poszukiwania bardzo boleśnie. A ich echo towarzyszy nam do dziś.
"Do środków zmieniających świadomość zawsze miałem słabość. Zaczęło się tradycyjnie od papierosów i alkoholu, gdzieś w siódmej klasie podstawówki, a potem to już poszło jak z płatka."
Właśnie o tym jest książka Artur Kosiorowskiego. O poszukiwaniu. Głównych bohater "Wiosny życia", Artur, jak wielu innych nastolatków przed nim, zetknął się ze środkami zmieniającymi świadomość. Już na początku swojej wędrówki przez życie, tej bardziej świadomej, kiedy otaczający świat już nie tylko zachwyca i zadziwia, ale i przeraża, młody chłopak wie, jak smakuje alkohol, papierosy, marihuana, amfetamina etc. To ucieka od nich, próbuje się wyrwać, to wraca. Ta niewielka objętościowo książka jest zapisem obserwacji samego siebie, które prowadził bohater. Z wielu zdań zawartych w "Wiośnie życia" jasno wynika, że Artur zauważał zmarnowane okazje, zaprzepaszczone szanse na lepszą przyszłość (i nie mam tu na myśli od razu świetnie płatnej pracy, lecz po prostu dzień jutrzejszy bez krępujących go uzależnień),popsute relacje z ludźmi oraz powierzchowność życia, jakie prowadził. A mimo to brnął dalej. Chciał być wolny, a stał się niewolnikiem, więźniem. Religia ku której się zwraca, również staje się jego przekleństwem. Mistycyzm, w którym upatrywał wybawienia, staje się jego pułapką. Nawet miłość, to jedno z największych ludzkich uczuć, nie jest w stanie go oswobodzić, lecz tylko spycha coraz głębiej w otchłań obłędu. (Bohater oprócz tego, że był uzależniony, chorował także na depresję oraz schizofrenię paranoidalną.) Co ciekawe, wygląda na to, by przez te wszystkie lata włóczęgi, najpierw po rodzinnych Pabianicach, a później nawet po Polsce, Artur nie napotkał na swojej drodze nikogo, kto byłby w stanie mu pomóc. Możliwe, że sam musiał dojrzeć do tej pomocy, bo inaczej nie byłby w stanie jej dostrzec i z niej skorzystać. Jakkolwiek było, bohater został sam na pastwę swoich uzależnień i leków.
Przyznam się, że mam mieszane uczucia odnośnie "Wiosny życia". Książka porusza istotny problem uzależnień, w jakie wpadają młodzi ludzie. Przedstawia relację osoby, która sama przez lata zmagała się z tymi dmeonami. Dla mnie jest ewidentną przestrogą przed sięganiem po środki zmieniające świadomość, które wypełniają życie bohatera lękami, pustką, samotność, ciągłym głodem. Jednak sposób w jaki jest napisana, w formie luźnej opowieści głównego bohatera, która kojarzy mi się z opowieściami w jakich brałam udział jako nastolatka na imprezach, wydaje mi się zbyt lekkim. To opowieść typu: "Stary pamiętasz, jak wtedy mieliśmy jazdę po maryśce i ... (tu wstaw dowolna szalona przygodę)". Według mnie, szczególnie dla młodych ludzi, może być historią zachęcającą do sięgnięcia po narkotyki. Obawiam się, że oni mogą odczytać książkę jako zapis jednej wielkiej imprezy, gdzie wszystko jest łatwe i przyjemne i nie ma żadnych zmartwień. Sądzę, że przydaoby się dodać do "wiosny życia" kilkanaście, może kilkadziesiąt stron, traktujących o odwykach przez które bohater przechodził, o jego pobycie w szpital. Ta niełatwa zapewne droga uświadomiłaby dobitniej każdemu czytelnikowi, jak złudnym jest świat na haju, że środki zmieniające świadomość nie są rozwiązaniem żadnych problemów. To tylko ułuda, okłamywanie samego siebie. Prosty, potoczny, chaotyczny język "Wiosny życia" pozwala odczuć czytelnikowi, że tu nic nie jest wymyślone pod publikę, nic nie jest ubarwione, Artur naprawdę to wszystko przeżył. Tylko mnie te potoczność i chaotyczność czasami męczyły. Przeszkadzało mi ciągłe powtarzanie się tych samych słów, w szczególności "albowiem" i "ażeby" wydawały się być ulubionymi wyrazami autora, które w dodatku nijak nie pasowały mi do języka książki. Zachęcam mimo to do sięgnięcia po tą niewielką książeczkę, bo jest ona istotnym zapisem zmian (na gorsze) jakie zachodzą w człowieku, który pozwolił, by narkotyki przejęły kontrolę na jego życiem.
Książką Artura Kosiorowskiego wywołała we mnie wiele wspomnień. Sama zaledwie otarłam się o uzależnienia, za to przez narkotyki pożegnało się z życiem kilku moich znajomych. A było nam tak dobrze, tak radośnie, wesoło. Tylko ja potrafiłam powiedzieć stop, oni - nie. Ja dalej cieszyłam się życiem, oni - coraz częściej zapominali, co to radość. Ja ruszyłam do przodu, wszystko mnie ciekawiło, dalej szukałam, oni - utknęli w narkotykach. I ostatecznie, to właśnie one przekreśliły ich szanse na odnalezienie samego siebie, przecinając nic życia w "wiośnie życia". Czy żałuję tego, co przeżyłam jako nastolatka? Nie! To wszystko mnie ukształtowało. Cieszę się jednak, że moja droga ku samej sobie nie była tak wyboista i bolesna, jak tytułowego Artura.
Na blogu: http://zapiskispodpoduszki.blogspot.com/2014/04/wiosna-zycia-artur-kosiorowski.html
Wiosna życia Artur Kosiorowski
5,6
Każdy z nas przechodzi w życiu okres zwany dorastaniem i młodością, który jest zarazem czasem kształtowania osobowości i stosunku do świata. To właśnie w tym momencie wybieramy własną, często odmienną i nieakceptowaną, drogę. Nasze działania, teorie i poglądy wydają się być słuszne. Łatwo można też zawędrować zbyt daleko, w miejsce, z którego ciężko wydostać się przez lata.
„Wiosna życia” to autobiograficzna powieść opowiadająca o młodym chłopaku oraz jego drodze przez nieodpowiednie, zawirowane, pełne wahań i zagubienia dorastanie. Podróż przez wspomnienia rozpoczyna się w wieku siedemnastu lat, kiedy to wciągnął się w „świat ulicy”. Wdał się w towarzystwo, które wywarło na nim ogromny wpływ. „Skoro wszedłem kiedyś między wrony, toteż krakałem”, stwierdza bohater. Zaczęło się tradycyjnie od alkoholu, papierosów, następnie kleje, dyskoteki i w końcu mocne narkotyki. Nastolatek przenoszony był co rusz do innych szkół, jednak nie fatygował się nawet uczęszczaniem na lekcje. Żył spontanicznie, a każdy dzień oznaczał kolejną dawkę odurzających substancji. Ćpanie stało się nieodłączną częścią monotonii, dosłownie niczym spożywanie śniadania.
Autor streszcza kilkanaście lat swojego życia w zaledwie 90 stronach książki. Palenie, krótka przerwa, jakaś praca, zawód miłosny, rozmyślania o Bogu, wyjazdy po całej Polsce, spotkania ze znajomymi narkomanami, znów palenie… Błędne koło, z którego ciężko znaleźć wyjście. Na tej podstawie stwierdzić można, że bohater nie jest stabilny, sam nie wie czego chce. Podczas, gdy nie mógł rozstać się z imprezowaniem oraz uzależnieniami, borykał się z wewnętrznym dylematem. Chciał zakończyć dotychczasowe życie, zostawić wszystko i zacząć od nowa. A potem narkotyki znów powracały. Psychika bohatera pokazuje, jak ciężko jest podnieść się nawet wówczas, gdy bardzo tego chcemy. Wie, że nie powinien żyć w taki sposób, poszukuje rozwiązań, głównie przez religię i wiarę w Boga. Ostatecznie pojawia się światełko w tunelu, ale i ono nie jest gwarancją sukcesu. W rzeczywistości nie wiemy, jak dalej potoczyło się życie bohatera i jak wygląda jego „nowe życie”.
Jak już wcześniej wspomniałam, książka ma zaledwie 90 stron. To tylko fragment całej opowieści autora, a wydarzenia opisane są w nieobfitujący w szczegóły sposób. Ponadto spotkamy się z wulgaryzmami, angielskim slangiem oraz niekiedy niepoprawnie skonstruowanymi zdaniami. Brak profesjonalizmu? A ja zapytam: po cóż jest on potrzebny w dzienniku? Pisząc własny pamiętnik zapisujemy to, co najważniejsze, w sposób ogólnikowy. Nie stosujemy dialogów, zapisujemy wspomnienia swobodnie i wyraziście. Styl, jakim dysponuje autor opowiadając swoją historię, nadaje jej osobistego wyrazu, czasami intymnego i zawstydzającego dla niego samego charakteru. Poznajemy bowiem zadziwiające myśli bohatera, jego motywacje i psychiczne zamotania. Pozostawia jednak znaczną większość z tych zwierzeń sobie samemu, a nam jest dane poznać jedynie niektóre fragmenty z jego życia.
„Wiosna życia” to krótka opowieść o dorastaniu, poszukiwaniu własnej drogi, rozmyślaniu nad Bogiem i miłością. Mimo iż osobiście nie widzę przesłania kierowanego bezpośrednio do czytelnika, to jednak nie można lekką ręką potraktować historii człowieka, który walczy z uzależnieniami. Każda taka opowieść jest wartościowa oraz stanowi swoistego rodzaju świadectwo. Świadectwo tego, że często jesteśmy zbyt słabi, aby poradzić sobie sami i tego, że nigdy nie można stracić nadziei na zmianę życia. Każdy z nas ma ogrom szans, pytanie tylko czy i w jaki sposób je wykorzysta.
http://agnesja-recenzje.blogspot.com/