rozwińzwiń

Wiosna życia

Okładka książki Wiosna życia Artur Kosiorowski
Okładka książki Wiosna życia
Artur Kosiorowski Wydawnictwo: Sowa biografia, autobiografia, pamiętnik
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Sowa
Data wydania:
2013-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-01-01
Język:
polski
ISBN:
9788364033766
Średnia ocen

5,6 5,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,6 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
554
346

Na półkach:

„Wiosna życia” wywarła na mnie dość mocne wrażenie. Być może dlatego, że życie, jakie opisuje autor i które – jak dowiadujemy się już we wstępie – było jego udziałem, tak bardzo różni się od moich własnych doświadczeń. Już pierwsze linijki tekstu zapowiadają, że nie będzie lekko i przyjemnie, a ciąg dalszy to potwierdza – emocjonalny roller coaster w bardzo życiowym wydaniu.

To książka bardzo osobista. Autor obnaża się przed Czytelnikami, nie wybiela własnego życiorysu, wydaje się, że nie traktuje go też wybiórczo. Daje Czytelnikowi samego siebie z całą paletą zalet i wad. Z drugiej strony nie obarcza go oceną moralną, nie oczekuje ani pochwały, ani nagany. Po prostu mówi, jak było. Życie w końcu nie jest czarno-białe, a człowiek nigdy nie będzie ideałem, bez względu na to, jak bardzo się stara.

Artur Kosiorowski zabiera nas w podróż przez kilka lat swojego niełatwego, ale też niebanalnego życia. Opowiada o zakrętach, na których jego ideały niekiedy się wykolejały, o losach chłopaka walczącego (z różnym skutkiem) z uzależnieniami. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, przez co przechodzą osoby uzależnione. W końcu ocenić jest łatwiej, niż pomóc, czy choćby zrozumieć.

Życie głównego bohatera i autora w jednej osobie było w jego młodzieńczym okresie bez wątpienia intensywne, szybkie, wyraziste. Niejedno przeszedł, niejeden raz się sparzył, zbytnio ufając ludziom i samemu sobie, pewnie też niejedno zrobiłby teraz inaczej. A jednak próżno szukać między wierszami żalu do siebie samego, jest tam raczej swego rodzaju pogodzenie z losem, może nawet zobojętnienie na to, co przeszłe, minione. Bez względu jednak na to, co działo się w życiu głównego bohatera, na pierwszy plan wysuwa się idea przyświecająca wszystkim jego poczynaniom – pragnienie riedlowskiej wolności, wyzwolenia się z oków codzienności i jej marazmu.

Tym, czego zabrakło mi w „Wiośnie życia”, było zakończenie spinające wydarzenia jakąś klamrą. Opowieść zbyt nagle się urywa. Możliwe, że ciąg dalszy autor podejmie w kolejnej swojej książce, nie wiemy tego jednak na pewno, bo na finiszu nie ma żadnej wskazówki. Historia sama w sobie wzbudzająca emocje, tym bardziej, że autentyczna. Opowiedziana w sposób naturalny, bez przerostu formy nad treścią. Być może mogłaby być lepiej dopracowana w szczegółach, ale… to w końcu historia, którą napisało samo życie. Trudno więc oczekiwać ideału.

zaczytana.com.pl

„Wiosna życia” wywarła na mnie dość mocne wrażenie. Być może dlatego, że życie, jakie opisuje autor i które – jak dowiadujemy się już we wstępie – było jego udziałem, tak bardzo różni się od moich własnych doświadczeń. Już pierwsze linijki tekstu zapowiadają, że nie będzie lekko i przyjemnie, a ciąg dalszy to potwierdza – emocjonalny roller coaster w bardzo życiowym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
659
119

Na półkach: ,

Niezręcznie jest oceniać tę opowieść, bo to jakby oceniać życie jej autora. Jako że "Wiosna życia" to książka biograficzna, to nie sposób powiedzieć o niej ciekawa, czy wręcz przeciwnie - nieinteresująca. Dlatego postaram się skupić nie na historii, a na sposobie jej opowiedzenia przez Artura Kosiorowskiego.

Podziwiam determinację niezbędną do napisania i wydania książki - jestem przekonany, że wiązało się to z niemałym wysiłkiem. Pozostaje jedynie pytanie po co autor ją wydał i co chciał w niej przekazać. Niewątpliwie spisanie własnej trudnej przeszłości ma walory terapeutyczne i może pomóc w zrozumieniu siebie i zaakceptowaniu swojego życia. Czy tak było w tym przypadku? Nie wiem. Natomiast to, co mi najbardziej w tej książce nie odpowiada, to brak zakończenia. Nie rozumiem, dlaczego zakończyła się akurat w takim momencie, czy miała to być zachęta do przeczytania kolejnej? Być może, ale nie jestem pewien czy skuteczna. Opis trudnych przeżyć młodego człowieka uwikłanego w uzależnienie narkotykowe może mieć niezwykłą wartość - przestrzegać, pouczać, zmuszać do refleksji. Mi w "Wiośnie życia" tego zabrakło. Trudno mi zrozumieć jakie przesłanie niesie ta książka.

Czyta się ją szybko, bo jest napisana jakby w formie pamiętnika. Ma to jednak również swoje wady, ponieważ czasem da się odczuć brak związku pomiędzy niektórymi fragmentami tej opowieści. W mojej ocenie przydałaby się książce jakaś bardziej zdecydowana korekta czy też przeredagowanie, bo styl w jakim została napisana momentami może zniechęcać. Bardzo dużo jest wstawek typu: "I tak jakoś wyszło, że znalazłem się (....)". Równie dużo jest powtórzeń, a wszystko to składa się na książkę nieco słabą warsztatowo. Być może kolejne opowieści napisane przez autora mają już bardziej dopracowany styl, w "Wiośnie życia" jednak tego zabrakło.

Książka Artura Kosiorowskiego skierowana jest w moim odczuciu głównie do członków pokolenia urodzonego w latach 80-tych, bo dzięki "Wiośnie życia" przenieść się można jeszcze raz w świat brudnych blokowisk i starych dworców kolejowych. Spotkać można pancurów, klimaciarzy, dresiarzy oraz wielu zagubionych młodych ludzi, którzy ucieczki od szarej rzeczywistości szukali w narkotykach, imprezach i alkoholu. Historie opisane przez Kosiorowskiego młodszym czytelnikom pozwolą zrozumieć starsze rodzeństwo bądź znajomych, którzy w latach 90-tych przeżywali swoje pierwsze szaleństwa i niesamowite historie. Bo dziś w mojej ocenie otaczająca nas rzeczywistość wygląda już zupełnie inaczej. Coraz rzadziej zdarzają się "wojny osiedlowe" czy zderzenia członków przeróżnych subkultur, którzy akurat przeżywali okres swojego buntu. "Wiosna życia" przypomina jak było wtedy. To dla mnie jej największy atut - sam mogłem przenieść się ponownie w klimat przełomu wieków XX i XXI.

Niestety choć życie autora niewątpliwie było barwne, to czegoś tej biografii zabrakło. We wstępie Artur Kosiorowski pisze:

"Byłem w ośrodku monarowskim i kilka razy w szpitalach psychiatrycznych. Doświadczałem czegoś, co nauka nazywa schizofrenią paranoidalną. Wiele miesięcy strawiłem w ciężkiej depresji (...) Chciałbym być przede wszystkim WOLNY."

Po takim prologu czułem się mocno zachęcony. Świadectwo życia osoby, która dotknęła dna, przeszła przez piekło uzależnienia i choroby psychicznej, a następnie wyszła na prostą jest niezwykle cenne. W "Wiośnie życia" zabrakło tego ostatniego etapu, o którym autor wspomina jedynie we wstępie - właśnie wyjścia na prostą albo przynajmniej opisu próby wyjścia. Książka ta miała w mojej ocenie spory potencjał, niestety nie do końca wykorzystany. Szkoda.

Podsumowując: "Wiosna życia" to książka, od której oczekiwałem zdecydowanie więcej. Autor opowiada w niej historię młodego, zagubionego człowieka, który wiele przeżył i w wielu miejscach szukał odpowiedzi na dręczące go pytania. Poszukiwania te sprowadziły go na drogę uzależnienia od narkotyków, chorobliwego zanurzenia się w różnych religiach, zaburzeń psychicznych i poczucia zagubienia. Taka mieszanka doświadczeń wydaje się być zdecydowanie warta opowiedzenia. Niestety w książce Artura Kosiorowskiego zabrakło puenty. Nie niesie ona ze sobą szczególnie wartościowego przesłania, głównie wskutek nagłego zakończenia, które następuje w momencie, gdy historia powinna wejść na wyższy i bardziej interesujący poziom. Bez tego przesłania pozostaje ona jedynie zapiskiem wydarzeń przepełnionych marihuanowymi odlotami i imprezami. A to niestety za mało.

Porozmawiajmy o tej książce na: http://czytoholik.pl/wiosna-zycia-artur-kosiorowski/

Niezręcznie jest oceniać tę opowieść, bo to jakby oceniać życie jej autora. Jako że "Wiosna życia" to książka biograficzna, to nie sposób powiedzieć o niej ciekawa, czy wręcz przeciwnie - nieinteresująca. Dlatego postaram się skupić nie na historii, a na sposobie jej opowiedzenia przez Artura Kosiorowskiego.

Podziwiam determinację niezbędną do napisania i wydania książki -...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1195
825

Na półkach: , , , , , ,

Debiutancka powieść autobiograficzna Artura Kosiorowskiego. Ta niewielka objętościowo książeczka zawiera całe dotychczasowe życie autora, jest w niej bunt młodzieńczy, pragnienie wolności i prawdziwej miłości, a także narkotyki, alkohol i inne używki. Pisze także o swoim stosunku do Boga i religii. Postanowił ją napisać ku przestrodze młodym ludziom po wylądowaniu w ośrodku odwykowym.
Historia Artura rozpoczyna się, gdy chłopak ma siedemnaście lat i szuka swojej własnej drogi w społeczeństwie. Na jego rozwój i decyzję mają duży wpływ rówieśnicy. Młodość rządzi się swoimi prawami i jest to czas szaleństw. Jest zafascynowany subkulturami młodzieżowymi (punk, punk-rockowcy, skejci),słucha mocnej muzyki, czyta zbuntowaną poezję, wącha klej i bierze narkotyki. Spędza czas na zabawie, piciu i paleniu. Poznaję coraz to nowych ludzi, którzy mają wpływ na jego rozwój. Zaczyna włóczyć się po całej Polsce. Z czasem ćpanie i picie spowodowało u Artura problemy zdrowotne i psychiczne, a nawet doświadczył depresji i psychozy maniakalnej. Teraz ma ponad trzydzieści lat i nie do końca jeszcze poradził sobie ze swoim uzależnieniem i chorobą. Jego młode życie przeciekło mu zasadzie przez palce.
Myślałam, że powieść będzie ciekawsza i napisana bardziej interesująco. Ale rozumiem. Bo i problem z uzależnieniem nie jest łatwy, ale też nie jest prosto napisać własną autobiografię.

Dziękuję bardzo panu Arturowi za to, że chciał się podzielić swoimi przeżyciami, przemyśleniami i walką z nałogiem.

Debiutancka powieść autobiograficzna Artura Kosiorowskiego. Ta niewielka objętościowo książeczka zawiera całe dotychczasowe życie autora, jest w niej bunt młodzieńczy, pragnienie wolności i prawdziwej miłości, a także narkotyki, alkohol i inne używki. Pisze także o swoim stosunku do Boga i religii. Postanowił ją napisać ku przestrodze młodym ludziom po wylądowaniu w ośrodku...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1662
1653

Na półkach: ,

Zapowiadało się nieźle. Miała być książka o drodze, o pasji, o poszukiwaniu idei, o szukaniu siebie w religii, muzyce i używkach. Spodziewałam się głębokiej historii, mocnej opowieści o skomplikowanej młodości pełnej ludzi, akcji, wydarzeń. Rozczarowałam się.

Na samym początku Autor pisze „Kilka słów o sobie samym…”. Ta jednostronicowa notatka przedstawia nam obraz człowieka, który dużo przeżył. Uzależnienia, choroby, podróże po Polsce, autentyczne poszukiwania i próbowanie wszystkiego po trochu, by znaleźć własną drogę. Z jednej strony szpitale psychiatryczne, z drugiej pomoc ludziom i maraton we Wrocławiu. Lubię taką literaturę. Opowieści niezwykłych ludzi. Artur Kosiorowski wydał mi się niezwykłym człowiekiem, którego historię warto poznać. Niestety, „Wiosna życia” swój potencjał wyczerpała na tej jednej stronie.

Pełna recenzja na:
http://moznaprzeczytac.pl/wiosna-zycia-artur-kosiorowski/

Zapowiadało się nieźle. Miała być książka o drodze, o pasji, o poszukiwaniu idei, o szukaniu siebie w religii, muzyce i używkach. Spodziewałam się głębokiej historii, mocnej opowieści o skomplikowanej młodości pełnej ludzi, akcji, wydarzeń. Rozczarowałam się.

Na samym początku Autor pisze „Kilka słów o sobie samym…”. Ta jednostronicowa notatka przedstawia nam obraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
505
338

Na półkach: ,

Każdy z nas przechodzi w życiu okres zwany dorastaniem i młodością, który jest zarazem czasem kształtowania osobowości i stosunku do świata. To właśnie w tym momencie wybieramy własną, często odmienną i nieakceptowaną, drogę. Nasze działania, teorie i poglądy wydają się być słuszne. Łatwo można też zawędrować zbyt daleko, w miejsce, z którego ciężko wydostać się przez lata.

„Wiosna życia” to autobiograficzna powieść opowiadająca o młodym chłopaku oraz jego drodze przez nieodpowiednie, zawirowane, pełne wahań i zagubienia dorastanie. Podróż przez wspomnienia rozpoczyna się w wieku siedemnastu lat, kiedy to wciągnął się w „świat ulicy”. Wdał się w towarzystwo, które wywarło na nim ogromny wpływ. „Skoro wszedłem kiedyś między wrony, toteż krakałem”, stwierdza bohater. Zaczęło się tradycyjnie od alkoholu, papierosów, następnie kleje, dyskoteki i w końcu mocne narkotyki. Nastolatek przenoszony był co rusz do innych szkół, jednak nie fatygował się nawet uczęszczaniem na lekcje. Żył spontanicznie, a każdy dzień oznaczał kolejną dawkę odurzających substancji. Ćpanie stało się nieodłączną częścią monotonii, dosłownie niczym spożywanie śniadania.

Autor streszcza kilkanaście lat swojego życia w zaledwie 90 stronach książki. Palenie, krótka przerwa, jakaś praca, zawód miłosny, rozmyślania o Bogu, wyjazdy po całej Polsce, spotkania ze znajomymi narkomanami, znów palenie… Błędne koło, z którego ciężko znaleźć wyjście. Na tej podstawie stwierdzić można, że bohater nie jest stabilny, sam nie wie czego chce. Podczas, gdy nie mógł rozstać się z imprezowaniem oraz uzależnieniami, borykał się z wewnętrznym dylematem. Chciał zakończyć dotychczasowe życie, zostawić wszystko i zacząć od nowa. A potem narkotyki znów powracały. Psychika bohatera pokazuje, jak ciężko jest podnieść się nawet wówczas, gdy bardzo tego chcemy. Wie, że nie powinien żyć w taki sposób, poszukuje rozwiązań, głównie przez religię i wiarę w Boga. Ostatecznie pojawia się światełko w tunelu, ale i ono nie jest gwarancją sukcesu. W rzeczywistości nie wiemy, jak dalej potoczyło się życie bohatera i jak wygląda jego „nowe życie”.

Jak już wcześniej wspomniałam, książka ma zaledwie 90 stron. To tylko fragment całej opowieści autora, a wydarzenia opisane są w nieobfitujący w szczegóły sposób. Ponadto spotkamy się z wulgaryzmami, angielskim slangiem oraz niekiedy niepoprawnie skonstruowanymi zdaniami. Brak profesjonalizmu? A ja zapytam: po cóż jest on potrzebny w dzienniku? Pisząc własny pamiętnik zapisujemy to, co najważniejsze, w sposób ogólnikowy. Nie stosujemy dialogów, zapisujemy wspomnienia swobodnie i wyraziście. Styl, jakim dysponuje autor opowiadając swoją historię, nadaje jej osobistego wyrazu, czasami intymnego i zawstydzającego dla niego samego charakteru. Poznajemy bowiem zadziwiające myśli bohatera, jego motywacje i psychiczne zamotania. Pozostawia jednak znaczną większość z tych zwierzeń sobie samemu, a nam jest dane poznać jedynie niektóre fragmenty z jego życia.

„Wiosna życia” to krótka opowieść o dorastaniu, poszukiwaniu własnej drogi, rozmyślaniu nad Bogiem i miłością. Mimo iż osobiście nie widzę przesłania kierowanego bezpośrednio do czytelnika, to jednak nie można lekką ręką potraktować historii człowieka, który walczy z uzależnieniami. Każda taka opowieść jest wartościowa oraz stanowi swoistego rodzaju świadectwo. Świadectwo tego, że często jesteśmy zbyt słabi, aby poradzić sobie sami i tego, że nigdy nie można stracić nadziei na zmianę życia. Każdy z nas ma ogrom szans, pytanie tylko czy i w jaki sposób je wykorzysta.

http://agnesja-recenzje.blogspot.com/

Każdy z nas przechodzi w życiu okres zwany dorastaniem i młodością, który jest zarazem czasem kształtowania osobowości i stosunku do świata. To właśnie w tym momencie wybieramy własną, często odmienną i nieakceptowaną, drogę. Nasze działania, teorie i poglądy wydają się być słuszne. Łatwo można też zawędrować zbyt daleko, w miejsce, z którego ciężko wydostać się przez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1433
86

Na półkach:

Któż z nas będąc młodym człowiekiem, dojrzewając i dorastając, nie szukał swojej drogi w życiu, nie szukał sam siebie? Zazwyczaj czyniliśmy to w sposób chaotyczny, bardziej intuicyjnie niż w sposób zaplanowany, czując gdzieś podskórnie, że zasady, które są nam narzucane (także przez rówieśników) godzą w naszą indywidualność, w nasze pojmowanie świata. Zadawaliśmy pytania i sami na nie odpowiadaliśmy. Szukaliśmy odpowiedzi na te jeszcze niewyartykułowane zagadnienia. Błądziliśmy, potykaliśmy się, eksperymentowaliśmy - ze swoim wyglądem, ze swoim światopoglądem, ze swoim życiem. Niektórzy z nas odczuli te poszukiwania bardzo boleśnie. A ich echo towarzyszy nam do dziś.

"Do środków zmieniających świadomość zawsze miałem słabość. Zaczęło się tradycyjnie od papierosów i alkoholu, gdzieś w siódmej klasie podstawówki, a potem to już poszło jak z płatka."

Właśnie o tym jest książka Artur Kosiorowskiego. O poszukiwaniu. Głównych bohater "Wiosny życia", Artur, jak wielu innych nastolatków przed nim, zetknął się ze środkami zmieniającymi świadomość. Już na początku swojej wędrówki przez życie, tej bardziej świadomej, kiedy otaczający świat już nie tylko zachwyca i zadziwia, ale i przeraża, młody chłopak wie, jak smakuje alkohol, papierosy, marihuana, amfetamina etc. To ucieka od nich, próbuje się wyrwać, to wraca. Ta niewielka objętościowo książka jest zapisem obserwacji samego siebie, które prowadził bohater. Z wielu zdań zawartych w "Wiośnie życia" jasno wynika, że Artur zauważał zmarnowane okazje, zaprzepaszczone szanse na lepszą przyszłość (i nie mam tu na myśli od razu świetnie płatnej pracy, lecz po prostu dzień jutrzejszy bez krępujących go uzależnień),popsute relacje z ludźmi oraz powierzchowność życia, jakie prowadził. A mimo to brnął dalej. Chciał być wolny, a stał się niewolnikiem, więźniem. Religia ku której się zwraca, również staje się jego przekleństwem. Mistycyzm, w którym upatrywał wybawienia, staje się jego pułapką. Nawet miłość, to jedno z największych ludzkich uczuć, nie jest w stanie go oswobodzić, lecz tylko spycha coraz głębiej w otchłań obłędu. (Bohater oprócz tego, że był uzależniony, chorował także na depresję oraz schizofrenię paranoidalną.) Co ciekawe, wygląda na to, by przez te wszystkie lata włóczęgi, najpierw po rodzinnych Pabianicach, a później nawet po Polsce, Artur nie napotkał na swojej drodze nikogo, kto byłby w stanie mu pomóc. Możliwe, że sam musiał dojrzeć do tej pomocy, bo inaczej nie byłby w stanie jej dostrzec i z niej skorzystać. Jakkolwiek było, bohater został sam na pastwę swoich uzależnień i leków.

Przyznam się, że mam mieszane uczucia odnośnie "Wiosny życia". Książka porusza istotny problem uzależnień, w jakie wpadają młodzi ludzie. Przedstawia relację osoby, która sama przez lata zmagała się z tymi dmeonami. Dla mnie jest ewidentną przestrogą przed sięganiem po środki zmieniające świadomość, które wypełniają życie bohatera lękami, pustką, samotność, ciągłym głodem. Jednak sposób w jaki jest napisana, w formie luźnej opowieści głównego bohatera, która kojarzy mi się z opowieściami w jakich brałam udział jako nastolatka na imprezach, wydaje mi się zbyt lekkim. To opowieść typu: "Stary pamiętasz, jak wtedy mieliśmy jazdę po maryśce i ... (tu wstaw dowolna szalona przygodę)". Według mnie, szczególnie dla młodych ludzi, może być historią zachęcającą do sięgnięcia po narkotyki. Obawiam się, że oni mogą odczytać książkę jako zapis jednej wielkiej imprezy, gdzie wszystko jest łatwe i przyjemne i nie ma żadnych zmartwień. Sądzę, że przydaoby się dodać do "wiosny życia" kilkanaście, może kilkadziesiąt stron, traktujących o odwykach przez które bohater przechodził, o jego pobycie w szpital. Ta niełatwa zapewne droga uświadomiłaby dobitniej każdemu czytelnikowi, jak złudnym jest świat na haju, że środki zmieniające świadomość nie są rozwiązaniem żadnych problemów. To tylko ułuda, okłamywanie samego siebie. Prosty, potoczny, chaotyczny język "Wiosny życia" pozwala odczuć czytelnikowi, że tu nic nie jest wymyślone pod publikę, nic nie jest ubarwione, Artur naprawdę to wszystko przeżył. Tylko mnie te potoczność i chaotyczność czasami męczyły. Przeszkadzało mi ciągłe powtarzanie się tych samych słów, w szczególności "albowiem" i "ażeby" wydawały się być ulubionymi wyrazami autora, które w dodatku nijak nie pasowały mi do języka książki. Zachęcam mimo to do sięgnięcia po tą niewielką książeczkę, bo jest ona istotnym zapisem zmian (na gorsze) jakie zachodzą w człowieku, który pozwolił, by narkotyki przejęły kontrolę na jego życiem.

Książką Artura Kosiorowskiego wywołała we mnie wiele wspomnień. Sama zaledwie otarłam się o uzależnienia, za to przez narkotyki pożegnało się z życiem kilku moich znajomych. A było nam tak dobrze, tak radośnie, wesoło. Tylko ja potrafiłam powiedzieć stop, oni - nie. Ja dalej cieszyłam się życiem, oni - coraz częściej zapominali, co to radość. Ja ruszyłam do przodu, wszystko mnie ciekawiło, dalej szukałam, oni - utknęli w narkotykach. I ostatecznie, to właśnie one przekreśliły ich szanse na odnalezienie samego siebie, przecinając nic życia w "wiośnie życia". Czy żałuję tego, co przeżyłam jako nastolatka? Nie! To wszystko mnie ukształtowało. Cieszę się jednak, że moja droga ku samej sobie nie była tak wyboista i bolesna, jak tytułowego Artura.

Na blogu: http://zapiskispodpoduszki.blogspot.com/2014/04/wiosna-zycia-artur-kosiorowski.html

Któż z nas będąc młodym człowiekiem, dojrzewając i dorastając, nie szukał swojej drogi w życiu, nie szukał sam siebie? Zazwyczaj czyniliśmy to w sposób chaotyczny, bardziej intuicyjnie niż w sposób zaplanowany, czując gdzieś podskórnie, że zasady, które są nam narzucane (także przez rówieśników) godzą w naszą indywidualność, w nasze pojmowanie świata. Zadawaliśmy pytania i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3145
925

Na półkach:

http://basiapelc.blogspot.com/2014/03/wiosna-zycia-artur-kosiorowski.html


Tytułowa wiosna jest młodzieńczymi, nastoletnimi ekscesami autora - jego uzależnienia od narkotyków, jego bezcelowości i niedojrzałości istnienia - początkiem z którego może się w końcu zrodzić sensowny człowiek. Młodość jest czasem szaleństw, szukania siebie, błądzenia, podróży, zapominania się. Pamiętajmy, że rządzi się ona własnymi prawami.

To była interesująca podróż do moich młodzieńczych lat. Z pewnością nie przeżyłam tylu ekscesów, co autor, ale znam kilka osób, które również w podobny i intensywny sposób "używały" życia. Pierwsze co przyszło mi na myśl to to, iż autor opisując swoją młodość był i jest "wolnym ptakiem". Myśli jakie zrodziły się dalej, to stwierdzenie, iż zachowuje się on zbyt infantylnie, za mało dojrzale jak na swój wiek. Kiedy on zacznie odpowiadać za swoje czyny? Kiedy zaczną kiełkować w nim dorosłe, odpowiedzialne myśli? Szkoda, żeby życie przeciekało mu przez palce, istne ciągi narkotykowe powodują iż można się zgubić co w jego życiu było snem, a co jawą.

W "Kilku słowach o sobie samym" Kosiorowski wiele nam zdradza o sobie.
"Mam 30 lat. Byłem w ośrodku monarowskim i kilka razy w szpitalach psychiatrycznych. Doświadczyłem czegoś, co nauka nazywa schizofrenią paranoidalną. Wiele miesięcy strawiłem w ciężkiej depresji. (...) Do tej pory staram się, kiedy tylko możliwe, odmawiać różaniec i Maha Mantrę."
Poza tym m.in.: malował, był kibicem, podróżował autostopem, był wolontariuszem w galerii sztuki i w PCK. Poznajemy go z wielu stron, imał się wielu zajęć, ale nigdzie nie potrafił zagrzać miejsca. Nadużywanie narkotyków i alkoholu z pewnością miały duży wpływ na jego życiowe decyzje. To taki niespokojny duch, który nieustająco szuka swojego miejsca na ziemi. Rodzi się pytanie: czy nawet jeżeli znajdzie upragnione "miejsce", to czy będzie w stanie je "utrzymać", czy raczej odejdzie od własnego szczęścia, bo w duszy jest ciągłym podróżnikiem i ciężko w niej znaleźć stabilność i stałość. Jego dusza jest dzieckiem kwiatem.

Jak sami widzimy, bohater to niezłe indywiduum. Nadal odmawia różaniec i mantrę? Czyli nie wie, albo inaczej, czyli nie chce się określić religijnie. Dla niego zamykanie w ryzach, w danej religii, w danym zawodzie, to chyba najgorsze ograniczenie. Nie pragnie być "określonym" człowiekiem. Nie dąży do narzucania i przyklejania mu łatek. Mówi, że chciałby być przede wszystkim WOLNY.

Na tylnej okładce pisze, iż proponuje nam opowieść o "niezgodzie na otaczający nas świat". Nie zamierzam oceniać niczyjego życia, ale czuć, że w jego życiu, w którym ciągle czegoś poszukiwał brakowało spokoju, szczęścia, samorealizacji, pewności i stabilizacji. Czułam nieistnienie miłości, dostrzegałam samotność. Bez bliskiej osoby trudno jest czasami odnaleźć także i siebie.

Autor pisze, że jego bunt przeciwko pracy był "walką o Bóg wie co... o jakiś absurdalny raj, w który jeszcze okresowo wierzę, o "kilka myśli co nie nowe"." Lubił swoje staczanie się, psychodelię, brak odpowiedzialności.

Podobno do dziś słowa z piosenki "Jezu, jak się cieszę" Lecha Janerki są mottem Kosiorowskiego:
"Wstawać i pra-cować i mieć, nie bardzo mogę, nie bardzo chcę."

Tytułowa wiosna oznacza także zmiany, czyli około 2001 roku nastanie w dzielnicach Pabianic spokoju i błogości m.in. za sprawą marihuany.

Będąc młodym nie dostrzega się tego, ale teraz, patrząc na to z perspektywy czasu wydaje się to bardzo przykre, iż młodzież i dorośli wpadają w narkotykowe i pijackie ciągi. Lektura zmusza do smutnych refleksji nad tym, jak mało konstruktywnie spędzało się swój czas, jakie to wszystko było niby świetną zabawą, spokojem, wyciszeniem, rozerwaniem się dla nich od codzienności, ale uzależnienie zmieniało człowieka i doprowadzało go do depresji, agresji, bezsilności, niemocy, słabości, niezdecydowania.

Uśmiechnęłam się, kiedy czytałam o Przystanku Woodstock, kiedy był jeszcze organizowany w Żarach (byłam na nim w Żarach dwa razy). Pamiętam wszystko o czym napisał autor: o wiosce Hare Kryszna, o Przystanku Jezus, o toaletach, pyle i ziemi, przez którą każdy był czarny. Pył wchodził do oczu, uszu, nosa, we włosy - był dosłownie wszędzie. Jak wracałam do domu i się kąpałam, to w wannie pływała czarna woda - tak byłam brudna. To były czasy... :)

Język utworu jest prosty, wyjątkowo swojski, niepoprawny, uliczny - ale nie można w tym przypadku marudzić nad błędami. Nie znajdziemy tutaj wyszukanych sformułowań i pięknych ozdobników, gdyż gryzłyby się one z postacią autora (bohatera) i wypadałyby niesamowicie mało autentycznie w oczach odbiorcy. Język ma taki być, ba, nawet musi. Styl językowy jest specyficzny dla osób zażywających narkotyki. Nie jest to oczywiście żaden bełkot, ale do tego dzieła pasuje mi on bardziej jako określenie (to moja nazwa): styl "wyliczankowy". Dlaczego? Byłem tu i tam, robiłem to i to, myślałem o tym i o tym. Sucho, ulotnie, bez wywnętrzniania się, tak troszeńkę bez emocji, wszystko wywalone jak z katarynki. Istna wyliczanka narkotykowa i imprezowa. Brakowało mi tutaj głębszej refleksji nad sobą, odczuwa się brak skupienia, nie ma czasu na oddech i przemyślenia. Bohater żył w malignie, bez wsłuchiwania się w siebie. Wielu ludzi potrafi ciągle tak egzystować, nawet przez całe swoje życie.

Miłość i wiara wyciągnęły go z nałogu, ale na jak długo? Czy ta droga się zakończyła? Czy stał się psychicznie "czystym" człowiekiem? Schizofrenii podobno nigdy nie da się do końca wyleczyć - trzeba z nią żyć. Czy bohater będzie kiedyś szczęśliwy? W mojej głowie krąży wiele, naprawdę sporo pytań. Otwarte zakończenie, to wspaniały wybór. Czuć niedopowiedzenie i niedosyt, tak jak powinno być w każdym życiu.

Intrygująca lektura, niesamowite wspomnienia z młodości, niecodzienna droga młodego człowieka. Warto ją poznać, bo tyczy się ona każdego z nas w większym stopniu, niż nam się początkowo wydaje. Na swój sposób z pewnością przeżyliśmy coś podobnego, choć przez ulotną chwilę. Polecam oczywiście także i nastolatkom m.in.: jako przestrogę, ale także i chęć zrozumienia innego człowieka, bo książka z pewnością uczy empatii.

Postanowiłam, iż tak jak i autor zapiszę sobie słowa jego psychologa i postaram się o nim pamiętać:
"silny człowiek to taki, który wyznacza sobie cele i realizuje je bez względu na przeciwności".

http://basiapelc.blogspot.com/2014/03/wiosna-zycia-artur-kosiorowski.html


Tytułowa wiosna jest młodzieńczymi, nastoletnimi ekscesami autora - jego uzależnienia od narkotyków, jego bezcelowości i niedojrzałości istnienia - początkiem z którego może się w końcu zrodzić sensowny człowiek. Młodość jest czasem szaleństw, szukania siebie, błądzenia, podróży, zapominania się....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1741
982

Na półkach: ,

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi.
Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze wartości. Często błądzą i buntują się na otaczającą ich rzeczywistość. Każdy to prędzej czy później przeżywa.
Autor podzielił się z nami wspomnieniami ze swojej młodości, którą przeżył lekko mówiąc dość intensywnie. Miał ogromny problem z narkotykami, znalazł się nawet w ośrodku Monaru, o których słyszałam wiele na prelekcjach o uzależnieniach. Teraz ma 30 lat, studiuje. Wyszedł na prostą. Musiał przejść jednak długą drogę. W podróż po niej zabiera nas w tej książce. Nie jest ona długa. Trochę zabrakło mi przeżyć związanych z ośrodkiem monarowskim. Chciałabym dowiedzieć się jak doszedł do punktu swojego życia, w którym znajduje się obecnie.
To piękna opowieść o tym co w życiu każdego młodego człowieka ważne: miłość, poszukiwanie sensu życia, poczucie szczęścia i bezpieczeństwa. Nie jest to książka nakłaniająca do takiego, czy innego postępowania. Jak dowiedziałam się od autora nie lubi on moralizatorstwa. Nazwałabym to raczej świadectwem tego człowieka. Mamy wolną wolę, musimy się zastanowić i wybrać własną drogę.
Polecam, poświęćcie na nią chwilę. Jest krótka. Wolałabym, gdyby autor troszkę ją jeszcze rozwinął. Czyta się bardzo szybko, pan Artur używa prostego języka. Powieść jest klimatyczna, a główny bohater to barwna i ciekawa postać.
Podsumowując, spędziłam z nią miłe chwile, chciałabym żeby były dłuższe. Debiut autora uważam za udany, czekam na kolejne książki i podziwiam, że dzieli się ze wszystkimi swoimi przeżyciami.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję bardzo samemu autorowi.
Młodość. Okres w życiu, który podobno rządzi się swoimi prawami. Ludzie wtedy zaczynają eksperymentować z religią, seksem, alkoholem, papierosami, a często narkotykami. Chcą być lubiani, przynależeć do jakiejś grupy, która będzie ich akceptowała i szanowała. Chcą poznać sens życia, znaleźć najważniejsze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
502
455

Na półkach:

Jest to autobiograficzna powieść o wkraczaniu w okres dorosłości. W tej cieniutkiej książeczce znajdziemy, narkotyki, bunt, mistycyzm, pragnienie wolności i miłości. Jesteśmy świadkami metamorfozy jaka zachodzi w tym młodym człowieku. Autor zabiera nas w podróż po kraju, w podróż w poszukiwaniu sensu życia. Przeczytałam ją jednym tchem (nie dlatego, że jest cieniutka) lecz dlatego, że ta historia niby zwyczajna a jednak jest wciągająca, momentami chaotyczna, ale też klimatyczna.Czuję jednak pewien niedosyt, a mianowicie autor mógł poszerzyć swoją opowieść o wspomnienia z pobytu w ośrodku odwykowym, było by jeszcze ciekawiej i powieść miała by jeszcze lepszy charakter. Książka w pewien sposób jest pouczająca. Opis na okładce intryguje. Sam autor wydaje się być barwną postacią, człowiekiem o wielu zainteresowaniach, co też wpływa na ciekawość czytelnika. Muszę nawet przyznać, że minimalizm zawarty w okładce (jakże barwnej i plastycznej) pasuje idealnie.

Jest to autobiograficzna powieść o wkraczaniu w okres dorosłości. W tej cieniutkiej książeczce znajdziemy, narkotyki, bunt, mistycyzm, pragnienie wolności i miłości. Jesteśmy świadkami metamorfozy jaka zachodzi w tym młodym człowieku. Autor zabiera nas w podróż po kraju, w podróż w poszukiwaniu sensu życia. Przeczytałam ją jednym tchem (nie dlatego, że jest cieniutka) lecz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
317
317

Na półkach:

Bardzo raził mnie styl: cała książka napisana zdaniami oznajmującymi. Zero dialogów, suche wspomnienia...

Bardzo raził mnie styl: cała książka napisana zdaniami oznajmującymi. Zero dialogów, suche wspomnienia...

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    14
  • Chcę przeczytać
    12
  • Posiadam
    4
  • Przeczytane w 2014
    2
  • Blog
    1
  • ==== Przeczytane w 2017 roku ====
    1
  • ✿Posiadam- ebooki ✿
    1
  • Na domowej półeczce
    1
  • Literatura "dorosła"
    1
  • Żelazna lista
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wiosna życia


Podobne książki

Przeczytaj także