Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik252
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Sean Jaffee
1
5,7/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,7/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
7 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Czterej jeźdźcy apokalipsy Simon Bisley
5,7
W 2002 r. studio 3DO zapowiedziało grę wideo „The Four Horsemen of Apocalypse”, która miałaby się dziać podczas końca świata, a gracz walczyłby z tytułowymi czterema jeźdźcami. Za projekty poszczególnych postaci odpowiadał między innymi rysownik „Slaine'a” czy „Lobo” czyli sam Simon Bisley. Ostatecznie gra nie powstała, ale Bisley postanowił nie porzucić swoich pomysłów i fabuła z gry została opowiedziana w trzyodcinkowym komiksie. Czy komiks sprawia, że aż szkoda gry, która nigdy nie powstała?
Główny bohater należy do wojowników Zakonu Salomona strzegących Siedmiu Pieczęci, których zdjęcie może spowodować koniec świata. Pewnego dnia Zakon zostaje zaatakowany przez organizację, której celem jest wywołanie apokalipsy. Szybko się okazuje, że bohater będzie musiał zebrać drużynę, która będzie mogła przeciwstawić się czterem jeźdźcom apokalipsy.
Podczas lektury czułem się jakbym przeniósł się w czasie do stereotypowego brutalnego komiksu amerykańskiego z lat 90. Wykorzystanie fantastycznych motywów wydaje się jedynie pretekstem do ukazania przemocy czy golizny. Przy tym wykorzystane są bardzo oklepane motywy jak diabelski biznesmen czy tajna wojna z sektami. Gdyby to wszystko potraktować z przymrużeniem oka, można byłoby się dobrze bawić, ale jest śmiertelnie poważnie, przez co robi się niezamierzenie śmiesznie.
Bohaterowie to chodzące stereotypy jak ponury wojownik, pozbawiony wiary weteran czy upadła kobieta. Ich osobiste tragedie mogłyby poruszyć, ale są tak szybko ukazane, że czytelnik nie może się zatrzymać, bo zaczyna się kolejny festiwal przemocy. Interesujący wyjątek na tym tle stanowi pewien krasomówca, który zazwyczaj byłby skrajnie negatywnym bohaterem, ale tutaj jest poprowadzony w dosyć nieoczekiwany sposób. Szkoda, że nie można tego samego powiedzieć o czarnych charakterach, które są tak zepsute do szpiku kości, że aż śmieszne.
Rysunki Simona Bisleya prezentują tu charakterystyczną dla tego artysty. Męscy bohaterowie są umięśnieni aż do przesady, a kobiety mają bardzo rozbudowane krągłości. Nie przeszkadzałoby to, gdyby ta historia była opowiedziana z przymrużeniem oka, ale tak to stanowi dysonans do poważnego tonu opowieści. Trzeba za to pochwalić projekty fantastycznych stworzeń. Poszczególni jeźdźcy wyglądają bardzo pomysłowo i naprawdę robią wrażenie.
Ten tom to zmarnowany potencjał. Mogła powstać naprawdę szalona historia opowieść o końcu świata. Zamiast tego powstała dosyć przeciętna historyjka o grafice, która nie zawsze pasuje do treści. Mogę polecić głównie największym miłośnikom rysunków Simona Bisleya.