Parias Anthony Ryan 7,4
ocenił(a) na 97 tyg. temu #czytambolubię #czytam #czytaniejestfajne #fantastyka #fantasy #darkfantasy #lowfantasy #parias #anthonyryan #fabrykasłów #recenzja
𝟳/𝟮𝟬𝟮𝟰
„𝗣𝗮𝗿𝗶𝗮𝘀”, 𝗔𝗻𝘁𝗵𝗼𝗻𝘆 𝗥𝘆𝗮𝗻 – 𝗿𝗲𝗰𝗲𝗻𝘇𝗷𝗮
„Parias” to pierwszy tom Trylogii Przymierza Stali, który we wrześniu zeszłego roku pojawił się na naszym rynku dzięki wydawnictwu Fabryka Słów i… mi umknął. Tym bardziej muszę podziękować, za polecenie mi tego tytułu, bo jest to naprawdę porządne fantasy.
Anthony Ryan przenosi czytelnika do quasi średniowiecznego, ponurego i brutalnego świata, w którym śmierć czyha na każdym kroku – szczególnie na tych, którym nie przyszło urodzić się pod szczęśliwą gwiazdą, głód, choroby i bandyci zbierają obfite żniwo. Konflikt, który rozgorzał między władcą królestwa Albermine a pretendentem do tronu tylko pogarsza sytuację wszystkich mieszkańców, a najbardziej tych najuboższych.
Naszym przewodnikiem po tym świecie i głównym bohaterem powieści jest młody Alwyn, którego historię w pierwszoosobowej narracji w czasie przeszłym opowiada Alwyn z przyszłości – co samo w sobie jest… gigantycznych rozmiarów spoilerem. 🙈
Alwyn to syn średniowiecznej prostytutki, która umarła przy porodzie i jednego z jej licznych klientów. Gdy trochę podrósł, został wypędzony z burdelu i trafił w ręce bandytów, a konkretnie samego Króla Banitów Deckina Scarla. Nie ma się więc co dziwić, że Alwyn ma bardzo pragmatyczne podejście do zabijania. Zabija często, skutecznie i bez wyrzutów sumienia. Zdecydowanie nie jest to kryształowy bohater, którego można by postawić za wzór. Za to jest szczery – nawet jeśli szczerość wymaga użycia dosadnych słów w celu podsumowania własnego nieszczególnie mądrego postępowania, a także prawdziwy, dzięki czemu jego losy śledzi się z ciekawością i przyjemnością, szczególnie gdy los kopie Alwyna po kostkach i… nie tylko. Wiem, jestem okrutna, zła i podła. Co poradzę na to, że lubię, gdy autor znęca się fizycznie i psychicznie nad bohaterem? 😉 🤷♀️😈
Fabuła kręci i kluczy, autor zręcznie operuje zwrotami akcji, nieustannie zaskakując czytelnika i nie pozwalając mu przewidzieć dalszych wydarzeń. Nie będę podawała żadnych szczegółów, bo szkoda by było popsuć Wam zabawę jakimś nieopatrznym słowem.
Książka jest pełna walk i brutalności, krew leje się często i gęsto, latają flaki, nogi, ręce, głowy itd. czytelnik zostaje nawet świadkiem (może nie naocznym, ale jednak) kastracji… Autor serwuje nam nawet jedną sporą bitwę, w której Alwyn ma wątpliwą przyjemność brać udział w roli mięsa armatniego – bez armat, bo to nie te czasy. Za to wątków romantycznych praktycznie nie ma, rzecz jasna jakby ktoś się uparł, to może się czegoś na siłę dopatrywać, i jest aż jedna scena seksu, ale dość krótka, bez szczegółów i zaraz po niej jest "mordowanko" – co by równowagę w przyrodzie zachować.
Magia w fantasy to coś naturalnego, często przez czytelników wręcz wymaganego, ale czy znajdziemy ją w tej książce? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Niby nikt nie rzuca płonącymi kulami, ale pojawiają się podejrzane moce i tajemnicza księga, która zdaje się mieć nadprzyrodzone pochodzenie. Czy to wystarczająco dużo magii? Na to pytanie każdy czytelnik musi odpowiedzieć sobie sam.
Książkę czyta się bardzo szybko, lekko i przyjemnie, mimo pierwszoosobowej narracji, której, jak już wielokrotnie wspominałam, nie jestem wielbicielką. Autor zdecydowanie stawia na akcję, opisów jest niewiele i są raczej oszczędne, a świat zarysowywany jest w trakcie podróży bohatera i jakby trochę przy okazji, ale w wystarczający sposób, by odczuć jego wielkość i różnorodność, a zarazem nie zostać przytłoczonym mnogością informacji.
Jeśli szukacie porządnego, mięsistego, twardego, brutalnego i pełnego nieidealnych bohaterów fantasy, w którym znajdziemy wielką politykę, fanatyzm religijny i zwykłych ludzi, którzy jedyne czego pragną, to jakoś przetrwać, to „Parias” Anthony’ego Ryana powinien być dokładnie tym, czego potrzebujecie. To całkiem pokaźne, bo liczące sześćset sześćdziesiąt jeden stron w wersji papierowej tomiszcze wciągnie Was i przez długie godziny nie pozwoli się oderwać. Mimo tego, że jest to pierwsza część trylogii, zakończenie jest dość zamknięte, dzięki czemu czekanie na kolejny tom nie powinno być zbyt bolesne. Jeśli nie lubicie brutalności i łotrów w roli głównego bohatera, to ta książka może nie być dla Was.
Czy mi się podobała? Zdecydowanie tak, bawiłam się naprawdę dobrze i mogę spokojnie polecić.
Po więcej recenzji zapraszam na:
https://m.facebook.com/people/Czytelnicza-Norka/100093693897871/