Pomijając okładkę która jest noice to ta książka niczego sobą nie oferuje. Owszem przedstawienie postaci jest ciekawe ale ginie razem z postępem "fabuły", a raczej pociętej masy mającej za fabułę służyć. To nie jest nawet narracja nieliniowa, tylko zwyczajnie pogmatwana do tego stopnia że trzeba sobie zaznaczać kluczowe momenty, bo 10 stron dalej nie będziesz czytelniku wiedział o co chodzi.
Erotyka to osobny problem - TO JEST ZWYCZAJNIE OBRZYDLIWE. Ja rozumiem zamysł średniowiecznego fantasy BDSM ale tego się nie da czytać bez żygomiski na kolanach. Opisy są zbyt graficzne i po prostu obrzydliwe. Cały szał na tą książkę był spowodowany wątkiem queer ale nie polecam tego żadnej osobie gejowej. Tylko się zmęczycie niepotrzebnie.
Druga część serii zaczęła się w tym samym momencie, w którym zakończyła pierwsza, przez co ma się wrażenie, że pomimo podziału na tomy, historia wcale nie jest przerywana i biegnie wciąż tym samym torem.
Nie będę pisać tutaj o tym co mnie uwiodło w tej części, ponieważ o wiele łatwiej będzie napisać co mi się nie podobało.
Tak jak przy pierwszej części nie przeszkadzały mi przydługie opisy, tak przy tej trochę mnie nużyły. Na tę ponad 350 stron akcji jest... Stosunkowo mało. Nie uważam tego za jakąś ogromną wadę, ale chyba liczyłam na nieco szybciej rozwijającą się fabułę.
Mimo wszystko drugi tom bardzo mi się podobał. Zwłaszcza ze względu na rozmowy Corta i Behaara oraz docinkom Nolzy. No i oczywiście Reza! Uwielbiam gada 😂.
Jeszcze tylko dopowiem, że wątki powoli zaczynają się ze sobą łączyć, a punkt kulimancyjny zdaje się być niezwykle blisko.
Niedługo będę sięgać po 3 tom, mam nadzieję, że będzie równie dobry co 1 i 2. A może i lepszy 💜.