Koreański pisarz, jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci w koreańskim świecie literackim.
Pisarz inny niż wszyscy, stale idący pod prąd, uwikłany w politykę i oddany walce o dobro podzielonej Korei, który większość swoich lat spędził w więzieniu.
Studiował filozofię na Uniwersytecie Dongguk. Aresztowany w 1964 roku, po uwolnieniu pracował w fabryce papierosów i na kilku budowach na terenie Korei. W latach 1966-1969 brał udział w wojnie w Wietnamie, niechętnie walcząc po amerykańskiej stronie, którą winił za atak na walce wyzwoleńczej. W Wietnamie był odpowiedzialny za „oczyszczanie”, niszczenie dowodów masowych mordów cywili i grzebanie zmarłych. Makabryczne doświadczenia wywarły wielki wpływ na jego późniejszą karierę literacką.
Jest najpoważniejszym koreańskim kandydatem do Literackiej Nagrody Nobla. „Chwasty” to dziesięć opowiadań, które dają ogólny obraz stylu i tematyki, która go zajmuje.http://
"Księżniczkę Bari" zabrałam ze sobą w podróż do Londynu. W trakcie lektury byłam więc w tych samych miejscach, jakie mijała na swojej drodze przybywająca do Wielkiej Brytanii bohaterka powieści Hwanga Sok-Yonga.
Opowieść snuta przed południowokoreańskiego pisarza rozpoczyna się jednak w Korei Północnej, w okresie "Wielkiego Głodu", mającego miejsce w połowie lat 90. Na pogrążający się w chaosie i bezprawiu świat patrzymy oczami małej Bari, dorastającej po troskliwym okiem obdarzonej szamańskimi mocami babci.
Hwang Sok-Yong nawiązuje w swojej historii do mitu o księżniczce Bari, zmuszonej do poszukiwania życiodajnej wody, aby uratować swoich bliskich oraz znany jej świat. Rzeczywistość będąca niekiedy uosobieniem najgorszych koszmarów to przestrzeń bólu, lęku, straty, dlatego tak istotny jest w powieści autora "Znajomego świata" pierwiastek magii, ratujący główną bohaterkę i jej psychikę.
"Księżniczka Bari" to druga książka pisarza, wydana w Serii z Żurawiem. Muszę przyznać, że przypadła mi ona do gustu zdecydowanie bardziej niż "O zmierzchu", chociaż obie opowieści odznaczają się cechami, jakie czynią styl Hwanga Sok-Yonga wyjątkowym.
Powieści kontrowersyjnego autora tkwią głęboko w realiach XXI wieku, poruszając współczesne problemy polityczne i społeczne. Los jednostek, zmuszonych do ucieczki ze swych ojczyzn, aby dotrzeć do ziemi obiecanej - wybrzeży Europy, ciągła niepewność jutra w nowej ojczyźnie czyni "Księżniczkę Bari" historią głęboko zaangażowaną.
Napisana w 2007 roku powieść momentami przytłacza i przygnębia, ale nie pogrąża nigdy czytelnika w całkowitej ciemności. Niesie drobną iskrę nadziei, która wbrew wszelkim przeciwnościom losu nigdy nie gaśnie.
Pierwsza część książki dziejąca się w Azji zapowiadała wstęp do bardzo ciekawej opowieści. Bardzo kojarzyła mi się ze wszystkimi przeczytanymi reportażami o uciekinierach z Korei Północnej. Wręcz miałam wrażenie, że czytam kropka w kropkę to samo, co w jednej z biografii (może z wyjątkiem elementów nadprzyrodzonych).
Nie miałam jednak problemu z wtórnością materiału - tematyka interesowała mnie na tyle, że historia wciągnęła mnie od razu.
Emigracja Bari na Zachód to jednak już zupełnie inna bajka.
Współczesne odczytanie mitu o Bari było tak dosłowne, że zabierało cały element niewiadomej. Sam mit przytaczany jest na każdym kroku, więc z góry wiemy jakie będą losy bohaterki i nic nas nie zaskakuje.
Co chyba przeszkadzało mi najbardziej to to, że Bari jest statystką we własnym życiu -
wszystkie rzeczy w książce po prostu się dzieją, a ona stoi obok przyjmując to, co się wydarza. Przez to bardziej przypomina wchłaniającą wszystko gąbkę, niż ciekawą postać z osobowością. Jej nadprzyrodzony dar definiuje ją w stu procentach.
Nie do końca tego oczekiwałabym od współczesnego odczytania mitu. Jest to tak naprawdę tylko zmiana tła wydarzeń, ale odczytanie pozostaje bez zmian.
Zatem na dłużej pozostanie że mną tylko jedno Bari - miasto z Włoskiego wybrzeża, z którym od początku kojarzył mi się tytuł.