Krzysztof Petek to autor powieści sensacyjno-przygodowych, reportażysta, organizator wypraw i szkół przetrwania. Urodził się w 1970 roku w Wadowicach. Prowadził harcerski Oddział Specjalny. Uczestnicząc w szkoleniach organizowanych przez oddziały antyterrorystyczne, przeszedł szkolenia survivalu, walki wręcz, psychologii sytuacji krytycznych. Dziennikarzem został w drugiej klasie liceum. Studia politologiczne ze specjalizacją dziennikarską ukończył w 1994 na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Pracował w studiu radiowym, dla Telewizji Katowice przygotowywał programy dla dzieci. Współpraca z Wydawnictwem Siedmioróg przyniosła efekt w postaci serii PORACHUNKI Z PRZYGODĄ. Dla Ossolineum pisze serię CZARNY KUFER, pozostałe książki wydaje Agencja WORD-PRESS. Od roku 2001 jest członkiem Związku Literatów Polskich, współorganizatorem Międzynarodowego Festiwalu Poezji POECI BEZ GRANIC. W roku 2007 został wiceprezesem Dolnośląskiego Oddziału ZLP. Autor podróżuje zapraszany na spotkania autorskie, promując także zdrowy styl życia i aktywność społeczną. Walczy z postawami patologicznymi, organizując wykłady i wyprawy dla młodzieży. Uczestniczy w akcji Cała Polska czyta dzieciom. Prowadzi międzynarodowe szkolenia literackie i dziennikarskie, a także koncerty, akcje Noc w bibliotece czy Noc detektywów.http://petek.prv.pl/
Obydwaj autorzy tej niewielkiej ksiązeczki (176 stron) są praktykami survivalu, czyli sztuki przetrwania. Zwłaszcza życiorys Pałkiewicza dowodzi, że nie jest teoretykiem i wie, o czym pisze, bo pewnie nieraz znajdował się w sytuacjach zagrażających życiu. Pływał jako oficer na statkach taniej bandery panamskiej, był inspektorem w kopalni diamentów w Sierra Leone i kopalni złota w Ghanie. W 1975 ukończył Szkołę Dziennikarską w Mediolanie i od tego czasu pracował jako dziennikarz. Odbył i kierował wieloma wyprawami międzynarodowymi. Wikipedia mówi, że współpracował z rosyjskim Centrum Szkolenia Kosmonautów w programie przetrwaniowym. Uczy elitarne jednostki specjalne strategii przetrwania w odmiennych strefach klimatycznych. W 1983 r. założył w Bassano del Grappa (Włochy) szkołę przetrwania.
Swoje doświadczenie przelał na karty tego poradnika, trzeźwo zaznaczając na końcu, że jeżeli dojdzie do użycia broni jądrowej, to nam żadne zapasy i taktyki nie pomogą. Ale w przypadku katastrof i działań wojennych jego rady mogą się bardzo przydać. Przestrzega przed wpadaniem w panikę i uleganiem fałszywym wiadomościom. Krótko i z żołnierską dyscypliną powtarza, jak i dlaczego zachować się tak, a nie inaczej w kontaktach z ludźmi, w czasie ucieczki czy ewakuacji, jakie zgromadzić zapasy, gdzie je składować. Wielokrotnie podkreśla, że najważniejszym priorytetem jest ratowanie życia, w przypadkach skrajnych machnąć ręka na rzeczy materialne. Przypomina prawdy, o których zapominamy na codzień, że np. bez jedzenia człowiek może przeżyć i trzy tygodnie, ale bez wody nie przeżyje trzech dni, i wystarczy awaria prądu, żeby przestały pracować pompy i woda w rurach przestała płynąć. Przytacza wypowiedzi uchodźców z Ukrainy, którzy ze strachu przed wojną nie przygotowali się na najgorsze. Przypomina nawet o takich drobiazgach jak zabranie zdjęć krewnych na wypadek, gdyby się zgubili w drodze i trzeba by było ich szukać.
W niemieckim prawie jest mowa o przygotowaniu się obywateli na wypadek katastrof – zrobienie zapasu wody, żywności, leków, przygotowanie ważnych dokumentow w taki sposób, żeby w sytuacji zagrożenia być gotowym do natychmiastowej ewakuacji. Nikt tego do tej pory nie brał poważnie, a teraz w reklamie państwowej tv co i rusz pojawia się przypomnienie o zgromadzeniu zapasów i przygotowaniu dokumentów, odzieży i wyposażenia pomagającego w przeżyciu. Wszelkie sprzęty na panele słoneczne i ręczne dynamo (radia, latarki, lampy),którymi do tej pory interesowali się tylko podróżnicy, teraz kupuja masowo i zwykli ludzie na wypadek przerw w dostawach pradu.
Dobry pomysł, aby obdarować najbliższych na Boże Narodzenie takim sprzętem. I obyśmy nigdy go nie potrzebowali w skrajnych zagrożeniach, a tylko na campingu.
Ogromnie polecam ten konkretny, zwięzły poradnik. Sama książka to też dobra pozycja na prezent.
Dla zaznajomionych z twórczością choćby Marka Krajewskiego, w przedstawionych opisach tortur nie będzie nic specjalnie wstrząsającego.
Przeplatanie wątku kryminalnego z erotycznym mnie osobiście zniechęcało do lektury i gdyby nie ten aspekt, to oceniłabym książkę wyżej. Chociaż oczywiście niektórym może się to podobać, ale do mnie jakoś nie trafia przeniesienie 50 twarzy Greya na cmentarz.
Mimo wszystko, w połowie akcja rozwija się na tyle, że resztę lektury udało mi się dokończyć w jedną noc.