"Potrafię już marzyć i śnić, ale codzienność wciąż uczy mnie żyć. Każdy dzień powtarza się w kółko i w kółko i znowu, bo taka kolej rzeczy, dzięki której znajduję czas na poznawanie samej siebie. Wiem na pewno, że żadna ze mnie artystka, tylko zwykła prosta licealistka, która pnie się do góry po szczeblach literatury. Pisanie to moja pasja, a wyobraźnia często wiedzę przerasta, ale lubię tworzyć własne historie, a że pamięć jest ulotna, piszę wszystko, zapisuję i notuję. Zaczęło się to pod koniec gimnazjum, kiedy rozpoczęłam pisać pierwszą poważną książkę "Czarną Owcę". Natchnęły mnie Włochy, kraj, który uwielbiam i który chciałam w jakiś sposób wyróżnić w moim życiu. W obecnym roku rozpoczęłam naukę w Liceum Ogólnokształcącym na profilu filologicznym ze względu na rozszerzone języki, a zwłaszcza język polski, który najbardziej przypadł mi do gustu. Lubię obserwować wszystko, co dzieje się wokół mnie. Każda chwila może zadziałać inspirująco.
W każdej opowieści uwzględniam osoby, które częściowo mają lub miały swoje pięć minut w moim życiu i, o których nie chcę zapomnieć. Cecha, którą głównie cenię to cierpliwość, ponieważ wiąże się z wieloma innymi i wiem, że to właśnie dzięki niej kiedyś spełnię kolejne marzenia."
Bohaterka książki - siedemnastoletnia Julia - ma kochającą rodzinę, okazały dom i najmodniejsze ciuchy. Do szkoły wozi ją szofer limuzyną. Jednak za tym wspaniałym obrazkiem kryje się cichy dramat dziewczyny. Nikt z jej otoczenia nie wie, że spędziła dzieciństwo w domu dziecka, a potem została adoptowana, co Paweł i Kinga, którzy ją adoptowali, skrzętnie ukrywają przed znajomymi. Julia nic nie wie ani o swoim pochodzeniu ani o biologicznych rodzicach. Gdy przypadkiem poznaje przystojnego, choć zarozumiałego Sebastiana, nie domyśla się nawet, jak bardzo ta znajomość wpłynie na jej losy. Rodzinne wakacje w Chorwacji, w towarzystwie Sebastiana i jego rodziców przyniesie odpowiedź na pytanie: kim naprawdę jest Julia.
Lekka ksiązka, idealny przerywnik między cięższymi pozycjami, mimo że porusza temat straty i traumy. Koniec już trochę wymęczyłam, bo główna bohaterka zaczyna mnie irytować. Rozumiem że straciła kogoś ważnego, ale często zachowuje się jakby tylko jej ten temat dotyczył, ma przy sobie prawdziwych przyjaciół i wspierających rodziców, generalnie sielankę, rodzice znajomych też są spoko, wszyscy są fajni i pomocni, ale nikt nie zaprowadził jej na terapię. Sama główna bohaterka niby zdaje sobie sprawę, że ma wsparcie i pomoc, ale nie docenia o to i ciągle obwinia swojego chłopaka że jak miał 10 lat to wyjechał i sie nie odzywał. Tak samo jak i ona. Oceniam na 5, plusem była lekkość czytania.