Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Paweł Chrzanowski
1
6,8/10
Pisze książki: rozrywka
Założyciel i prezes Fundacji Eco Choice (www.ecochoice.pl),zajmującej się propagowaniem postaw proekologicznych. W ramach projektu „Ekopostawa to dobra zabawa” prowadzi zajęcia w przedszkolach, szkołach podstawowych i liceach. Organizuje zbiórki zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Ekologia jest od lat jego pasją, którą nieustająco rozwija.
6,8/10średnia ocena książek autora
5 przeczytało książki autora
9 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Coś z niczego. EKOzabawy dla małych i dużych
Izabela Górnicka-Zdziech, Paweł Chrzanowski
6,8 z 4 ocen
14 czytelników 2 opinie
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Coś z niczego. EKOzabawy dla małych i dużych Izabela Górnicka-Zdziech
6,8
Autor: Izabela Górnicka-Zdziech, Paweł Chrzanowski
Tytuł: Coś z niczego. EKOzabawy dla małych i dużych
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania : 2012
Najpierw zróbcie sobie EKOTEST. Odpowiedzcie, tylko szczerze, na 25 pytań postawionych przez autorów EKOpodręcznika. Czy segregujecie śmieci? Korzystacie z żarówek energooszczędnych? Oglądacie programy poświęcone przyrodzie? Czy choć trochę interesujecie się ochroną naszej planety?
Nawet jeżeli nie macie tzw. syndromu chomika, nie gromadzicie zepsutych długopisów, rysików od kredek, rolek po papierze toaletowym, kartonów po różniastych sprzętach, woreczków, wióreczków i innych pierdółek -
Jeżeli nie macie pomysłów, jak okiełznać energię Waszych pociech, albo pociech Waszych braci i sióstr, albo pociech waszych znajomych, albo jakichkolwiek innych pociech -
- Sięgajcie po książkę „Coś z niczego. EKOzabawy dla małych i dużych".
Warto zwrócić uwagę na drugą część tytułu- dla małych i dużych, więc nie tylko dzieciaki znajdą tu coś dla siebie, ale również osoby nieco wyrośnięte, bo publikacja jest kierowana również do rodziców, nauczycieli i opiekunów. A propozycji do zabaw jest tu naprawdę sporo.
Wystarczą flamastry, kartoniki, niepotrzebne pudełka, trochę przestrzeni, może i cierpliwości, ale przede wszystkim głowy pełnej pomysłów. Książka jest bowiem świetnym narzędziem do rozwinięcia w dzieciach (i dorosłych również) kreatywności, wyobraźni, zdolności manualnych i szacunku dla przyrody.
Koszykówka- śmieciówka, ekolabirynt (swoją drogą- dla mnie najciekawsza zabawa!),arbuziaki, koraki, pufki, gazecianki, uśmiechnięte doniczki- to tylko kilka propozycji, by zrobić coś z niczego. Wyobraźcie sobie miny dzieciaków, gdy z rolek do papieru będą potrafiły stworzyć kwietniki, albo kolorową biżuterią z makaronu. Co za frajda, co za satysfakcja.
Książka jest bogato ilustrowana, zdjęcia przedstawiają już efekty końcowe pracy. Przy każdej propozycji zabawy jest podana ciekawostka ekologiczna oraz informacja dla rodziców o tym w jaki sposób zabawa wpływa na rozwój dziecka.
Propozycje przedstawione przez autorów są niebanalne, ale to nie znaczy, że należy mieć artystyczne zdolności, by wyczarować takie ekologiczne cudeńka. Wystarczą dobre chęci. I trochę czasu.
Coś z niczego. EKOzabawy dla małych i dużych Izabela Górnicka-Zdziech
6,8
Autorzy podsuwają w tej książce pomysły, o jakim nie śniło się filozofom.
Dzielą książkę na dwie części – jedna dotyczy zabaw w domu, a druga zabaw w ogrodzie. Jeśli ktoś nie ma ogrodu – wystarczy wyjść do lasu, na łąkę, na plażę. Oczywiście w otwartym terenie nie sprawdzi się pomysł na samodzielne zrobienie pojemników na segregowane odpady, ale można puścić ekolatawiec, albo ekotratwę. Już pierwszy pomysł – koszykówka-śmieciówka, czyli piłka ze starych gazet mnie onieśmielił – genialne w swojej prostocie, ale łatwiej iść przecież do sklepu kupić gumową piłkę. Albo nwet dwie... A tu nie chodzi o to, żeby było łatwiej. Chodzi o to, żeby zrobić coś samemu, żeby było śmieszniej i żeby przy okazji użyć jakiegoś „śmiecia”. A jeśli już kupiło się piłkę plażową, to zimą można ją wykorzystać jako ekologiczną bombkę świąteczną.
Z plastikowych butelek można zrobić kręgle, albo kukiełkę. A z tej dużej, pięciolitrowej, można zrobić jeża polarnego. Wystarczy mieć oprócz butelki 16 zadrukowanych i niepotrzebnych już kartek papieru, klej, flamastry... i trochę wyobraźni! Taka zabawa ćwiczy sprawność manualną, uczy, że można ponownie wykorzystać zadrukowany już papier i jest doskonałą bazą do wymyślenia bajki o jeżyku – ważne, żeby być razem, ważne, żeby myśleć.
Przy każdej zabawce jest zamieszczona informacja, jakie zdolności dzięki niej dziecko rozwija, które zmysły ćwiczy. Że wytapianie świec z resztek wosku uczy praw fizyki i cierpliwości, labirynt z foliowych torebek propaguje ruch a ekoszablony ze starych zdjęć rentgenowskich uczą panowania nad ruchami dłoni.
Świetne są też EKOtropy – czyli informacje z dziedziny ekologii, zamieszczone pomiędzy pomysłami na zabawki. Bo nie każdy wie, że „w Polsce zużywa się 400 milionów aluminiowych puszek, które można powtórnie przetworzyć oraz wykorzystać nieskończenie wiele razy.” [s.37], czy że „dotykanie zwierząt żyjących na wolności może szkodzić ich zdrowiu” [s.75]
Jedyne, do czego mam przysłowiowe „ale”, to zdjęcia. Ja wiem, że ta książka to pewnie „samoróbka”, że jest wynikiem wielkiej pasji, tworzona między pracą, zajmowaniem się dziećmi, a smażeniem naleśników na obiad. Doceniam to. I podziwiam. Nie mniej jednak mam spaczone oko. Leniwe. Przyzwyczajone do kadrów odartych z niedoskonałości. Przyzwyczajone do nieprawdziwości, iluzji, takiej magii w magii. Boję się, że na półce z książkami dziecięcymi, przeładowanymi różem i innymi jaskrawymi kolorami, mogłabym ją ominąć. Mimo że szukam takich wydawnictw – niszowych, ale niezwykle ważnych i twórczych. Nowatorskich. I – niespecjalnie – ale wyścig mogłoby wygrać coś, w czym palce maczał program do obróbki zdjęć. Zwłaszcza, jeśli nie byłaby promowana i nie stała frontem do czytelnika. Biznes is biznes. I ciężka, rynkowa, często mała ekologiczna, rzeczywistość. Choć książka w takim wydaniu jest urocza.
Jakkolwiek... Dla mnie o największej sile tej książki świadczy jej niezaprzeczalna wartość pedagogiczna. Dobrze jest być razem. Z rodzicami/z dziećmi. Dobrze jest, żeby obok grania w gry na komputerze, móc umieć z nimi wyciąć z kartonu domek. I żeby w tym domku posiedzieć z godzinkę na niewidzialnej herbatce. Żeby umieć ze swoimi dziećmi/ze swoimi rodzicami być – być twórczo i do tego, w tym wypadku, także ekologicznie. Bo wystarczy tylko karton po nowym telewizorze – trzeba wyciąć w nim dziurę, ozdobić i nazwać to teatrzykiem. I już jest coś, co umocni więzi między członkami rodziny, co pozwoli twórczo się rozwijać, co choć na chwilę oderwie dzieci, ale także nas, dorosłych, od bajek w telewizji. Sami możemy być przecież bajką!