Linia życia. Wybór poezji Jacek Bierezin 8,4
ocenił(a) na 104 lata temu Kiedy zabraniano patrzeć, on miał odwagę podnosić wzrok. Kiedy premiowano milczenie, on mówił o wszystkim, co go drażniło w najszczęśliwszej utopii świata. Kiedy zakazywano marzeń, jego marzycielstwo ulatywało do nieba każdą strofą poezji. Pisał, być może się bał ale wiedział, że musi coś zrobić z siermiężnością komunistycznej Polski. Próbował ratować jej poczucie humoru dobrym żartem, okraszał szarość powszedniości radosną kpiną, czasem rzucał garść refleksji. Niestety nie wszyscy potrafili się poznać na wrażliwości Jacka Bierezina. Tragizm historii nie był jednakowo odczuwany przez ludzi pióra i trybunów ludowych. Czy wiara w człowieka wygrała? Jej zwycięstwo było zapowiadane od bardzo dawna. Ale jak przystało na każdą wojnę systemów, tak i w tym konflikcie musiały paść ofiary.
Niepokoje Jacka Bierezina doprowadziły go do napiętnowania przez tych, którzy mówili o nim źle a przypadkiem posiadali też władzę. Anatema jakiej doznał z rąk rządzących ten opozycyjny poeta, była podszyta strachem władców Polski. Bano się go wszędzie tam, gdzie rzucane na smutną ziemię słowa, zakwitały milionami niepokornych myśli. Zakazane uczucia kwitną nadzwyczaj szybko, podlewane opowieściami o bezinteresownej miłości do bliźniego, potrafią codziennie rozsadzać pancerz szarości. Dlatego Bierezin nigdy nie mógł zasnąć spokojnie, zawsze musiał przyjmować rolę Giordana Bruno współczesności. Liczba znaków zakazu i nakazu była w tych czasach tak ogromna, że tylko najwięksi śmiałkowie chcieli afiszować się umiejętnościami swojego pióra.
W "Linii życia" znajdziecie wiele ciekawostek sprzed kilkudziesięciu lat. Tu zamigocze przepalony neon z napisem PZPR. Tam zrehabilitowana świnia dorówna ludziom w człowieczeństwie. Jeszcze dalej smród milicyjnej komendy uzmysłowi wam, że z Polski jest bliżej nad Kołymę niż do Niemiec. A gdzieś bardzo blisko nas, z przeciętych żył wolności ucieknie życie Radomia i Ursusa. Polski poeta potrafił dostrzec podczas bezsennych nocy dużo ciekawych zdarzeń. Sam o sobie pisał, że jest pasażerem wielu dworców. Wydarzenia które miały miejsce w ostatnich kilkunastu latach jego życia pokazały, jak wielką miał rację. Jego twórczość stała się wygnańcem. Jednak tak się dzieje, kiedy ktoś potrafi grać tylko w pacyfistyczne szachy.
Pamiętajmy o nim. O tym, że "jest pora trudnych wierszy, jest pora płonących wierszy", o tym, że wrażliwość Jacka Bierezina nie pozwalała mu milczeć. Nie dopuśćmy, aby poniższe słowa stały się codziennością naszego życia:
"Listy z kraju są jak listy z więzienia
Trzeba czytać je trzy razy
głównie między wierszami".
Ponieważ ten poeta "Pokolenia marca 68" już dawno pisał, że z rzeczami niematerialnymi trzeba się obchodzić niezwykle ostrożnie. Więc nie bawmy się ideami, tak łatwo przemieniają miłość w nienawiść.