Idiotokracja, czyli o dziejach głupoty Janusz Szewczak 6,2
ocenił(a) na 12 lata temu „Pierwsze wrażenie robi się tylko raz” jak mówi Fran Drescher w filmie „Piękna i Borys Bestia”.
Pierwsze dwa zdania tego czegoś, jakie obiły mi się o oczy:
„Biblia to rzekomo śmieć, a Dziesięć Przykazań to podobno mowa nienawiści. Można za to bez żadnych przeszkód propagować New Age, islam, judaizm, wiedzę o klimacie” (s. 178, początek dłuższej wyliczanki).
Przeciwstawienie Dekalogu i judaizmu to jakaś wyższa szkoła jazdy.
Kawałek z „weganizmem” („Nowa odmiana "religii", tzw. weganizm, i jej zaufani naukowcy właśnie w sieci przekonują świat, że rośliny też odczuwają ból” s. 106),o którym pisze WL1960, jest jeszcze zabawniejszy.
„Pojęcie idiotokracji nawiązuje do popularnego filmu science fiction Mike'a Judge'a z 2006 r. o tytule ekranowym "Idiokracja" (...) przetłumaczenie angielskiego tytułu "Idiocracy" na "Idiokracja" jest błędne, ponieważ przedrostek "idio" to "pierwszy człon wyrazów złożonych mający znaczenie: własny, swoisty, odmienny, utworzony samodzielnie, powstający wewnątrz" (Słownik Języka Polskiego). W połączeniu z drugim członem wyrazu: "-kracja" (rodzaj rządów) nie powstaje zatem pożądane przez nas znaczenie "rządy idiotów". Stąd posługujemy się tu adekwatnym pojęciem "idiotokracją".” (s. 32)
Jacy „my”? Jak pisałam przy „Okultystycznych korzeniach światowej rewolucji” i piszę znowu, stosowanie „perspektywy zbiorowej”, jakby to określił Stanisław Barańczak („Książki najgorsze” 1990, s. 163),kojarzy mi się z tfuczością rodem z Peerelu, a „Rzadkie są sytuacje, w których jednostka może przyjmować rolę chóru, nie dokonując fałszerstwa.” (Michał Głowiński „Marcowe gadanie” 1991, s. 11)
Rzeczywiście ἴδιος znaczy „swój, własny, prywatny, odrębny, swoisty” itd. Odpowiednio ἰδιώτης oznacza w greckim oryginale „człowieka nie piastującego żadnego urzędu” jak to wyjaśnił Makuszyński w „Szaleństwach panny Ewy”.
Zatem widniejąca w tytule wydumana nazwa stanowi oksymoron „rządy ludzi nie sprawujących władzy”.
Mnóstwo cytatów (zwykle banałów o wyższości mądrości nad głupotą) i szereg zdjęć nie wiadomo co mających wnosić, jak:
„Powołanie św. Mateusza, obraz Caravaggia stworzony w latach 1597-1601 do rzymskiego kościoła San Luigi dei Francesi.” (s. 36 „stworzony” też brzmi dziwnie, jakby z niczego)
bądź
„Peter Paul Rubens, Adam i Ewa 1628-1629” (s. 168)
czy
„Zdjęcie górne: Wieczerza w Emaus, obraz Caravaggia z 1601 r.
Zdjęcie dolne: Zaparcie się Piotra, dzieło Caravaggia z ok. 1610 r.” (s. 180)
„To, co starożytni mieli do powiedzenia w sprawie zarówno głupoty, jak i mądrości, to właśnie dziś wydaje się wyjątkowo aktualne. To Pitagoras (572-497 p.n.e.) jako pierwszy użył słowa "filozof", po grecku philósophos, określając tak zwolennika mądrości.” (s. 51)
Jeśli już, to φιλόσοφος znaczy „miłośnik mądrości”, gdyż φιλία to „miłość”, poza tym, jak ktoś nosi taką nazwę, to skąd pewność, że jest mądry? Do „filozofów” zaliczani byli i Zenon z Elei, „dowodzący” że „ruch jest pozorny” i Gorgiasz z Leontinoi, zaprzeczający, że cokolwiek istnieje.
Skoro padło imię Pitagorasa, to wypadałoby napisać o nim więcej niż jedno zdanie. Najbardziej znany jest z twierdzenia o bokach trójkąta prostokątnego (suma pól kwadratów zbudowanych na przyprostokątnych tego trójkąta będzie równa polu kwadratu zbudowanego na przeciwprostokątnej). Twierdzenie to znane było zapewne przynajmniej 2000 lat wcześniej (w piramidzie Cheopsa, w tak zwanej komnacie królewskiej bok jednej ściany, przekątna drugiej i przekątna komnaty mają stosunek długości 3 do 4 do 5, co jest przykładem trójkąta pitagorejskiego). „Pitagoras nie był więc odkrywcą nowej właściwości trójkąta prostokątnego, lecz pierwszy zdołał twierdzenie to uogólnić, przenieść z dziedziny praktycznej na teren nauki i udowodnić. W jaki sposób tego dokonał? Nie wiadomo.” (Szczepan Jeleński „Śladami Pitagorasa” Warszawa 1956 s. 8) „Drugim wielkiej doniosłości twierdzeniem geometrycznym przypisywanym Pitagorasowi jest twierdzenie o sumie kątów trójkąta, równej dwóm kątom prostym.” (tamże, s. 21) „Rozwijał ponadto teorię liczb. Głosił, że "liczby są istotą rzeczy", podstawą wszelkiej wiedzy o przyrodzie. Jego następcy zajmowali się własnościami arytmetycznymi liczb i ich zastosowaniem w badaniach naukowych. Badaniom związków liczbowych nadał znaczenie mistyczne, przyciągające uwagę myślicieli, zarówno przed Pitagorasem, jak i wiele wieków po nim. Przyczyniło się to również do rozpowszechnienia przesądów o istnieniu liczb szczęśliwych i liczb przynoszących nieszczęście.” (Eric M. Rogers „Fizyka dla dociekliwych 2. Astronomia” s. 56, tłum. Marcin Kubiak)
Prócz tego miał (piszę „miał”, bowiem, jak o tym była mowa przy „Okultystycznych korzeniach ...”, żywoty Pitagorasa spisano dość późno i trudno w nich oddzielić ziarno od plewy) ustalić szereg dziwacznych zakazów i nakazów, np.
„nie należy zabijać w ofierze białego koguta, ponieważ [i on] poświęcony Księżycowi jest pod naszą opieką, jak też i dlatego, że ogłasza godziny” (Jamblichos „O życiu pitagorejskim” 28 tłum. Janina Gajda-Krynicka)
bądź
„należy powstrzymywać się od jedzenia bobu, tak jak od ludzkiego mięsa. Jest poświadczone, iż zabraniał tego z następujących powodów: gdy pierwsza przyczyna i początek zostały zmieszane i liczne [elementy] rozsiane i rozproszone w ziemi obróciły się w zgniliznę, w niedługim czasie narodziło się i rozdzieliło to, co odrębne; gdy jednocześnie narodziły się istoty żywe i wyrosły rośliny, wtedy z tej samej zgnilizny powstali ludzie i wykiełkował bób. Przytaczał na to oczywiste dowody: jeśli ktoś gryząc bób, po zmiażdżeniu go zębami, położy go na krótko w palących promieniach słońca i za chwilę powróci, poczuje zapach rozlanej ludzkiej krwi” (Porfiriusz „Żywot Pitagorasa” tłum. Janina Gajda-Krynicka, pomijam dalszy ciąg, jeszcze bardziej dziwaczny)
czy
„nie należy również spożywać ryb, które są poświęcone bogom. Nie godzi się bowiem podawać tego samego bogom i ludziom, tak samo jak ludziom wolnym i niewolnikom. Chleba nie należy łamać, ponieważ niegdyś przyjaciele schodzili się do jednego chleba, jak to czynią do dziś dnia barbarzyńcy, ani go nie dzielić, ponieważ ma łączyć. Inni zaś uważają, że ten zakaz wiąże się z sądem w podziemiu, jeszcze inni z tym, że łamanie miało odbierać odwagę w walce, inni wreszcie z tym, że dzielenie jest początkiem wszechświata.” (Diogenes Laertios „Żywoty i poglądy słynnych filozofów” 8,1,35 tłum. Irena Krońska)
To mają być mądrości?
I jeszcze
„Czystość uzyskuje się przez oczyszczenie, obmycie i pokropienie oraz powstrzymywanie się od jedzenia mięsa zabijanych zwierząt, ryby morskiej zwanej erytinos (τριγλῶν, Mullus barbatus) oraz ryby o czarnym ogonie zwanej melanura (μελανούρων),jaj, zwierząt jajorodnych, bobu i innych zakazanych rzeczy” (tamże, 8, 1, 33, dopiski Piratka)
Przynajmniej to ostatnie wypadałoby zacytować, skoro weganie mają być źródłem zła na świecie.
Tymczasem w następnym zdaniu jest mowa o Heraklicie.
Przeskakując od Pitagorasa do Heraklita wypadałoby napomknąć, co ten drugi miał do powiedzenia o tym pierwszym.
„Erudycja [dosł. wielowiedza] nie uczy rozumu (Πολυμαθίη νόον έχειν ου διδάσκει). Bo nauczyłaby Hezjoda i Pitagorasa, a również Ksenofanesa i Hekatajosa.” (B 40, tłum. Kazimierz Mrówka)
„Pitagoras, syn Mnezarchosa, oddawał się badaniom najbardziej ze wszystkich ludzi, a wybrawszy te pisma, stworzył własną mądrość (ἑαυτοῦ σοφίην),wieloraką erudycję (πολυμαθίην),złą sztukę (κακοτεχνίην)” (B 129)
„własna mądrość” była zarzutem, co widać z B 2 „Chociaż powszechny (ξυνοῦ) jest Logos, to wielu żyje jakby miało własny pomyślunek (ἰδίαν φρόνησιν)”.
Do Pitagorasa odnoszony jest zwykle tyleż zagadkowy, co napastliwy B 81 „jest przywódcą kłamców” (κοπίδων ἐστὶν ἀρχηγός),co może oznaczać także „założyciela”, „tego, który dał początek”, zaś do bractwa pitagorejskiego B 28 „Sprawiedliwość dosięgnie rzemieślników kłamstw i świadków” (Δίκη καταλήψεται ψευδῶν τέκτονας καὶ μάρτυρας, tłum. jak wyżej).
Czy Efezyjczyk miał na myśli zakazy, o jakich mowa wyżej, nie wiadomo.
Czegóż z tej książki można dowiedzieć o Heraklicie?
„Heraklit z Efezu (540-480 p.n.e.) dowodził, że: "Mądrość polega na tym jednym: poznać rozum, który rządzi wszystkim, przenikając wszystko, zmienność i jedność zarazem świata jest dowodem jego rozumności" oraz że człowiek ma dwie władze poznania: zmysłowego postrzegania i rozumnego myślenia "Logosu".” (s. 51)
Pierwszy z mniemanych cytatów wygląda na parafrazę B 41 „Jedno mądre - rozumieć myśl - rządzi wszystkim poprzez wszystko” (ἓν τὸ σοφόν, ἐπίστασθαι γνώμην, ὁκη κυβέρνησαι πάντα διὰ πάντων) i B 50 „Nie mnie wysłuchawszy, lecz Logosu, mądrze jest zgodzić się, że jedno jest wszystkim” (οὐκ ἐµοῦ, ἀλλὰ τοῦ λόγου ἀκούσαντας ὁµολογεῖν σοφόν ἐστιν ἓν πάντα εἶνα).
Zamiast drugiego cytatu jest streszczenie, z którego trudno byłoby dorozumieć, iż Heraklit „twierdził, że mniemanie (οἴησιν) jest świętą chorobą [padaczką], a wzrok myli (ὅρασιν ψεύδεσθαι)” (B 46) czy „złymi świadkami dla ludzi są oczy i uszy tych, którzy mają barbarzyńskie dusze (βαρβάρους ψυχὰς)” (B 107, tłum. jak wyżej).
„Uznawał też jakże trafnie zdrowy rozsądek za najwyższą cnotę, a podważanie zaś boskich praw tego świata "za źródło wszelkiego zła".” (s. 51)
Przy egzegezie takiego myśliciela (zwanego „mrocznym” już w starożytności) jak Heraklit należałoby podać dokładny cytat, wraz ze źródłem i tłumaczeniem, chyba, że to nadmierne wymaganie.
Czym miały by być „podważanie zaś boskich praw tego świata”?
Zwłaszcza, że pojmowanie dobra i zła przez Heraklita było osobliwe:
„Dla boga wszystkie rzeczy są piękne i dobre, i sprawiedliwe (τῶι μὲν θεῶι καλὰ πάντα καὶ ἀγαθὰ καὶ δίκαια),lecz ludzie jedne uznali za niesprawiedliwe, inne zaś za sprawiedliwe.” (B 102, tłum. jak wyżej)
O tym w tej książce niestety nic.
Jest natomiast:
„Szkoda, że zapomniano o tej prostej, głębokiej prawdzie, współcześnie zaś całkiem wręcz odwrócono tę oczywistość. Wielki Ateńczyk - Sokrates (470-399 p.n.e.) utożsamiał mądrość z cnotą, miał jednak silnie ukształtowane przekonanie boskiej władzy nad światem, mimo iż nie uznawał bogów - sam został skazany przecież na śmierć za zbrodnie ateizmu i deprawowanie myślowe młodzieży, choć całe życie poszukiwał dobra, prawdy, sprawiedliwości i nieodkrytej jeszcze mądrości i wiedzy.” (s. 51)
Powód skazania był inny, o czym była mowa przy „Historii antykultury”.
„Kolejny wielki filozof - Platon, uczeń Sokratesa, sądził, że prawdziwe szczęście na świecie w poszczególnych państwach zapanuje wówczas, kiedy rządzić nimi będą właśnie filozofowie lub gdy władcy sami staną się filozofami - mądrymi zwierzchnikami. Dość to ryzykowna i historycznie niestety niepotwierdzona teza; mądrość przywódców wcale nie daje gwarancji pełni szczęścia ich poddanych, czego wciąż mamy wiele dowodów.” (s. 52)
Tylko taki zarzut?
O Platonie mowa jeszcze parę razy : „Dwaj wielcy filozofowie starożytności: Platon i Arystoteles” (s. 17),„z takimi gigantami intelektualnymi na czele jak Arystoteles, Platon, Seneka czy Sokrates” (s. 21) czy „Platon był jednym z najwybitniejszych filozofów starożytności” (s. 175)
Platon różne rzeczy pisał, na przykład:
„w państwie, które ma być urządzone idealnie, wspólne powinny być kobiety i wspólną własnością dzieci” („Państwo” 543 A tłum. Władysław Witwicki)
„kobiety wszystkie powinny być wspólną własnością tych mężczyzn, a prywatnie, dla siebie, żaden nie powinien mieszkać z żadną. I dzieci też powinny być wspólne, i ani rodzic nie powinien znać swego potomka, ani syn rodzica” (tamże, 457 C)
Bądź
„Dla prawodawstwa dwie [odmiany ludzi] wchodzą w rachubę : obłudnicy, których grzechy są tak wielkie, że śmierć dwukrotnie nawet poniesiona przez nich, gdyby to było możliwe nie odkupiła by ich winy (οὐχ ἑνὸς οὐδὲ δυοῖν ἄξια θανάτοιν ἁμαρτάνον) i drudzy, którym potrzebne jest pouczenie i kara więzienia. W taki sam sposób podzielić się dają na dwie grupy ci, którzy nie wierzą, ze bogowie opiekują się wszystkim i na dwie również ci, którzy twierdzą, ze pozyskać ich można darami. Uwzględniając ten podział skaże sędzia tych, którzy zgrzeszyli z braku rozumu i nie wykazują złych popędów ani cech charakteru, na pobyt w domu poprawy (σωφρονιστήριον) i okres trwania kary ustali zgodnie z prawem na pięć lat co najmniej. Nikt z obywateli nie będzie mieć w tym czasie do nich przystępu prócz członków Nocnego Zgromadzenia (νυκτερινός σύλλογος),którzy będą ich odwiedzać dla udzielania im zbawiennych pouczeń i ratowania ich duszy. Po upływie czasu kary będzie wolno temu, kto, jak można sądzić, żywi już zdrowe myśli, przebywać z tymi, którzy kierują się zdrową myślą; jeśliby jednak się okazało, że jest inaczej i po raz drugi wytoczona by mu była skarga o bezbożność, ukarany zostanie śmiercią. A tamci? Co zrobimy z tymi, którzy nie wierzą w istnienie bogów albo odbierając im pieczę nad światem, albo uważając za przekupnych, wykazują przy tym cechy drapieżnych zwierząt, jak można by powiedzieć ?” („Prawa” 908E, tłum. Maria Maykowska) Mają trafić do najcięższego więzienia, zwanego „Odpłatą” (Τιμωρία) położonego „w odludnej i dzikiej okolicy” (ἔρημός τε καὶ ὡς ὅτι μάλιστα ἀγριώτατος ᾖ τόπος),gdzie „nie będą mieć styczności z żadnym wolnym człowiekiem, a jedzenie w ilości wyznaczonej przez strażników praw (νομοφύλαξ) dostarczać im będą niewolnicy. Po śmierci wyrzuceni będą poza granice kraju i pozostawieni tam bez pogrzebu, a jeśli by ktoś z wolnych chciał pogrzebać trupa, będzie mógł każdy, kto zechce oskarżyć go przed sądem o bezbożność (δίκας ἀσεβείας)” (tamże, 909 B)
Zwracam uwagę zwłaszcza na to ostatnie, gdyż za bezbożne u Greków i Greczynek uchodziło coś dokładnie odwrotnego, mianowicie pozbawienie pogrzebu, jak mówią sztuki Sofoklesa o Antygonie czy Ajasie.
Przy tym pojęcie „bezbożności” było w „Prawach” rozciągliwe, Ateńczyk przewiduje ustanowienia prawa, które „nie pozwoli (...) odprawiać żadnych obrzędów religijnych poza tymi, które są prawnie wprowadzone przez państwo (...) świątyni prywatnej nie może nikt mieć u siebie w swym domu, a ten, kto zapragnie uczcić bogów ofiarą, uda się dla spełnienia swego zamiaru do publicznej świątyni i tam wręczywszy swe dary kapłanom czy kapłankom, do których należy sprawowanie pieczy nad czystością obrzędów ofiarnych” (909 D) „Wchodzi tu poza tym jeszcze w rachubę wzgląd na bezbożnych, ażeby nie mieli gdzie wykonywać po kryjomu swych praktyk podstępnych i urządzając w swych domach kaplice i ołtarze w nadziei, że uda im się potajemnie ułagodzić bogów przez ofiary i modły, nie powiększali w nieskończoność swej nieprawości.” (910 B) „miejsca poświęconego bogom (ἰδίαις οἰκίαις ἱερά) nie będzie posiadać nikt w swoim domu. Jeżeliby zaś ktoś, mężczyzna czy kobieta, urządził sobie prywatne miejsce kultu i odprawiał jakieś nabożeństwa poza tymi, które są wyznaczone przez państwo, nie popełniwszy zresztą żadnego większego przestępstwa ani cięższego grzechu bezbożności, obowiązany będzie każdy, kto się o tym dowie, przekazać tę wiadomość strażnikom praw. Oni zaś polecą mu przedmioty kultu, znajdujące się w jego prywatnym posiadaniu, przenieść do świątyni publicznej, a w razie sprzeciwu skażą go na płacenie grzywny, dopóki ich nie przeniesie. Ten natomiast, kto ma na sumieniu czyn bezbożny, nie jakieś lekkie przewinienie dziecinne (παιδίων),ale ciężkie przestępstwo bezbożnego męża (ἀνδρῶν ἀσέβημα ἀνοσίων) i urządził sobie prywatne miejsce kultu (ἰδίοις ἱδρυσάμενος) lub w publicznej świątyni składał ofiary jakiemukolwiek bogu, ponieważ nie z czystym składał je sercem, zostanie ukarany śmiercią. To zaś czy jego czyn był czy nie był dziecinną lekkomyślnością określą strażnicy praw i zależnie od swego orzeczenia oskarżą go przed sądem, aby poniósł karę za swą bezbożność.” (910 BD)
O tym oczywiście próżno by tu szukać. Po cóż Ciemny Lud miałby to wiedzieć.
„Myślenie jest prawdziwą istotą człowieczeństwa, człowiek bezmyślny jest na wpół martwy, a według Arystotelesa (384-322 p.n.e.) "Myślenie to istota życia ludzi, a więc człowiek, który myśli właściwie, żyje bardziej, a przyjemność życia płynie właśnie z ćwiczenia duszy i umysłu, a cała godność człowieka spoczywa w jego sercu, ale i myślach".” (s. 33)
„Kto pamięta, że już Arystoteles ostrzegał, iż musimy poskromić nasze apetyty, aby cnota zatriumfowała nad występkiem?” (s. 70)
Arystoteles różnie pisał, choćby coś takiego:
„niewolnik jest żyjącym narzędziem, a narzędzie nieożywionym niewolnikiem” (δοῦλος ἔμψυχον ὄργανον, τὸ δ᾽ ὄργανον ἄψυχος δοῦλος „Etyka Nikomachejska” 8, 11, 1161b tłum. Daniela Gromska).
„Ta bowiem istota, która dzięki rozumowi zdoła przewidywać, rządzi z natury i rozkazuje z natury, ta zaś, co potrafi tylko zlecenia te wykonywać za pomocą sił cielesnych, jest poddana i z natury niewolna; toteż interesy pana i niewolnika są zbieżne (διὸ δεσπότῃ καὶ δούλῳ ταὐτὸ συμφέρει).” („Polityka” 1, 1, 4 tłum. Ludwik Piotrowicz)
„Człowiek, który z natury nie należy do siebie, lecz do drugiego, jest z natury niewolnikiem. Należy zaś do drugiego taki człowiek, który jest czyjąś własnością, mimo iż jest człowiekiem.” (tamże 1, 2, 7)
„Z natury bowiem jest niewolnikiem ten, kto może być własnością drugiego (dlatego też i należy do drugiego) i kto o tyle tylko ma związek z rozumem, że go spostrzega u innych, ale sam go nie posiada.” (tamże 1, 2, 13)
„Wynika z tego w sposób oczywisty, iż pewni ludzie są z natury wolnymi, inni zaś niewolnikami, przy czym stan niewoli jest dla tych drugich zarówno pożyteczny, jak i sprawiedliwy.” (tamże 1, 2, 15)
Ale o tym tu ani słowa.
Jest natomiast jakoby
„Arystoteles, dla wielu największy z mędrców, wielki entuzjasta Platona” (s. 49)
Arystoteles na ogół był przeciwnikiem pomysłów Platona, choć pozostawał pod jego wpływem.
Czasem w sprawach sztuki
„poznanie sprawia najwyższą przyjemność nie tylko filozofom, lecz również wszystkim ludziom. Ci ostatni korzystają jednak z tego w niewielkim stopniu. Dlatego cieszy nas oglądanie obrazów, że patrząc na nie jesteśmy w stanie rozpoznać i domyślić się, co każdy z nich przedstawia, że np. ten przedstawia to a to. A jeśli się zdarzy, że nie widzieliśmy wcześniej przedstawionego przedmiotu, przyjemność sprawi nam nie sam jego wizerunek, lecz raczej staranne wykonanie dzieła, jego koloryt lub inne tego rodzaju zalety.” („Poetyka” IV 1448B tłum. Henryk Podbielski) jest polemiką z „Prawami” 668d „a co, jeżeliby ktoś nie potrafił rozpoznać, czyją postać za każdym razem odtwarza podobizna? Czy mógłby wtedy w ogóle poznać czy rzecz wykonana jest należycie?” (tłum. Maria Maykowska)
Czasem w sprawach międzyludzkich
„Obywatele przecież mogą mieć wspólne i dzieci, i żony, i posiadłości, jak to jest w Państwie Platona. (...) Powszechna wspólność kobiet ma w ogóle wiele stron przykrych (...) Jest ona ponadto, w takim ujęciu, niemożliwa do pogodzenia z celem, który według niego państwo winno urzeczywistniać” („Polityka” 2, 1, 2-3 tłum. Ludwik Piotrowicz)
Ale po co pisać o czymś, co nie pasuje do schematu.
Prócz niektórych starożytnych do „ałtorytetów” zaliczani są też niektórzy nowożytni.
„jakże trafnie czy wręcz proroczo, naszą współczesność i nowoczesność przewidział rosyjski mistrz psychologicznej prozy Fiodor Dostojewski” (s. 14)
czyli szowinistyczny pismak, który o Polakach nie był w stanie pisać inaczej niż o „Polaczkach”, chociaż nic go do tego nie zmuszało, wydumał też połączenie wyrazów „Польша, освобожденная царем” (od czego?).
I jeszcze
„Jacques Maritain (1882-1973),francuski filozof, wybitny przedstawiciel cywilizacji chrześcijańskiej”
Kolejny „geniusz”, nigdy nie rozliczony za usługi świadczone na rzecz Kremla.
„Lękając się, by sława tak wielkiego dzieła,
W przepaściach zapomnienia kiedyś nie zginęła”
(Owidiusz „Przemiany”, tłum. Bruno Kiciński)
wyjaśniam
„w październiku 1944 roku pisarz i malarz Józef Czapski napisał list do Maritaina i François Mauriaca. Czapskiemu udało się uniknąć Katynia i przemierzał sowieckie łagry w celu zorganizowania ratunku dla polskich zesłańców, aby mogli opuścić ZSRR i stworzyć armię polską na wygnaniu. W swoim liście wzywał dwóch znanych francuskich pisarzy do publicznej interwencji i poinformowania opinii publicznej o losie Polski oraz Warszawy, która - po zrównaniu jej z ziemią przez Wehrmacht - została wydana, podobnie jak cały kraj, wojskom sowieckim. Maritain, przed wojną głośno zabierający głos w sprawie bombardowań Guerniki, teraz milczał. Rok później, w 1945, Maritain - będący wówczas ambasadorem przy Stolicy Apostolskiej - wytłumaczył Czapskiemu powód swojego milczenia: "Musiałem być surowy dla Polski (...) nie potrafiłem wybaczyć jej antysemityzmu i postawy względem Rosji. Uważacie, że macie misję do wypełnienia na Wschodzie, sądzicie, że jesteście przedmurzem chrześcijaństwa, uważając jednocześnie Rosjan za podludzi, gardzicie nimi głęboko". Trudno wyobrazić sobie bardziej niesprawiedliwe słowa niż ta tyrada pod adresem Czapskiego. Ów wielki Polak nigdy nie żywił podobnych uczuć, co musi stwierdzić każdy czytelnik jego dzieła "Na nieludzkiej ziemi".” (Alain Besançon „Święta Ruś” 2012, tłum. Łukasz Maślanka, s. 126, Besançon uznał to za niesprawiedliwość względem Czapskiego, jakby przeoczywszy, że odpowiedzialność zbiorowa prowadzi do totalitaryzmu, a totalitaryzm do zbrodni przeciw ludzkości.)
Ale co tu się dziwić, skoro do „ałtorytetów” awansował też Stanisław Jerzy Lec: „Ludzie najbardziej lubią takie myśli, które nie zmuszają do myślenia?" (s. 21)
twórca czegoś takiego (o czym tu oczywiście nic):
„Którą poeci wyśpiewali
ojczyzna, co to od Kamczatki
po szynach pędzi aż po San,
którą jak mleka pełny dzban
podają dzieciom czule matki,
- to Stalin!”
(za: Andrzej Roman „Paranoja” s. 95)
Cóż jeszcze można tu znaleźć? Otóż nieznane dotąd przysłowie:
„Stara łacińska sentencja mówi: Sapientis est ordinare, czyli: "Mądrość porządkuje", a więc wyznacza podziały na sprawy wielkie i małe, dobre i złe, te ziemskie i te boskie. Homer (w VIII w. p.n.e.) nie mylił się, gdy pisał: "Gdy się rzecz stanie, zobaczy ją i głupi", podobnie jak Hezjod (850-700 p.n.e.),kiedy przekonywał sobie współczesnych, że "Kiedy głupi ucierpi, to mu się oczy otworzą", co potwierdza w czasach nowożytnych polskie przysłowie "Tę przypowieść sobie Polak kupi, że i przed szkodą, i po szkodzie głupi"." (s. 15)
Chyba ma trudności z odróżnianiem przysłowia od wiersza Jana Kochanowskiego.
Owo przysłowie brzmi „mądry Polak po szkodzie”.
„W czasach francuskiego rewolucyjnego "kultu rozumu" w końcu XVIII wieku w świątyniach urządzano pijackie orgie i zabawy, a wandalizm był wręcz pożądany. I tak jak we Francji od 1789 r. tworzono "nowych Francuzów" - bezbożników likwidujących dni święte i obalających posągi, tak dzieje się przecież i obecnie, może nieco mniej krwawo. Ostatnia historia z katedrą Notre Dame powinna złoczyńcom i głupcom dać wiele do myślenia, tym bardziej że współczesnych intelektualnych "Robespierre’ów" nie brakuje” (s. 55)
Rok 1789 wstawiony na zasadzie wolnych skojarzeń, gdyż orgie miały miejsce parę lat później. Pisząc z takim znawstwem powinien wiedzieć, że Robespierre, przy wszystkich swych „zaletach”, był przeciwnikiem orgii, a odpowiedzialnych za to skracał o głowę na równi ze „szpiegami”, „wrogami ludu” etc.
Do jednego worka wrzuca sprawy z różnych parafii.
Między wywodami o kobiecym boksie i homoseksualistach ni stąd ni zowąd wtrąca „Od dawna nurtuje mnie pytanie, kim są ludzie, którzy zimą potrafią nie tylko zdobyć najwyższe szczyty w Himalajach, ale nawet jak Polak Leszek Bargiel zjechać z nich na nartach. Kim są ci, którzy decydują się skoczyć na spadochronie ze stratosfery jak Austriak Felix Baumgartner, czy tacy jak polski nurek, zawodowy żołnierz, który niedawno chciał pobić światowy rekord w nurkowaniu głębinowym (333 m) w jeziorze Garda, co skończyło się tragiczną i bezsensowną śmiercią?” (s. 125)
Chwilami można się pogubić, czy to ma być zarzut czy co innego.
„Postępowcy, mimo ogromnych rozrostów technologii, nie wyeliminowali tych tragicznych zjawisk, choć eksperymentują na potęgę, ze słynnym już Zderzaczem Cząstek w szwajcarskich Alpach na czele.” (s. 77)
Co Zderzacz Hadronów ma do tego wszystkiego ?
Widać też skłonność do wylewania dziecka z kąpielą.
„Współczesne reklamy i hasła o tym, że wszyscy zasługujemy na to, co najlepsze, że jesteśmy tego warci, to zwyczajne kłamstwo i manipulacja. Absolutnie nie wszyscy zasługujemy na to, co wyjątkowe i najlepsze. To tylko głupie i bałamutne przesłanie heroldów tzw. praw człowieka i mistrzów reklamy, to tylko obraz współczesnego rozpasanego konsumpcjonizmu.” (s. 129)
Czemu „tzw.” ?
„Nie tyle winno nam chodzić o prawa człowieka, co o prawość tego czy innego człowieka.” (tamże)
Czemu ma służyć to przeciwstawienie? I jakim „nam” ?
Kiedy 10 grudnia 1948 Ogólne Zgromadzenie ONZ uchwaliło Powszechną Deklarację Praw Człowieka, w wstępie znalazło się zdanie o konieczności zawarowania „praw człowieka przepisami prawa, aby nie musiał - doprowadzony do ostateczności - uciekać się do buntu przeciw tyranii i uciskowi” gdyż „nieposzanowanie i nieprzestrzeganie praw człowieka doprowadziło do aktów barbarzyństwa, które wstrząsnęły sumieniem ludzkości”.
Kreml uznał to za prowokację i zmusił swych satelitów do bojkotu głosowania. Chyba widać komu prawa człowieka przeszkadzają ...
Reszta tego czegoś złożona jest głównie z połączeń wyrazów, takich jak:
„nowe fale idiotów czy durniów”
„hurtowej produkcji ćwierćinteligentów lub wręcz totalnych durniów”
„epidemia totalnego zidiocenia”
„proces powszechnego zidiocenia”
„ekogłupcy są w natarciu. Pewien francuski ekobałwan twierdzi”
„awansować dowolnego kretyna”
„ocean internetowych kretynów”
„wiatr kretynizmu wieje coraz silniej”
Pomijając to, że neologizmy w rodzaju „ekogłupiec” są hybrydami, sprzecznymi z zasadami mowy polskiej, dobrze, by zwrócił uwagę na Mt 5,22 co grozi za wyzywanie od „głupców” (μωρός w wołaczu μωρέ, Biblia Tysiąclecia tłumaczy to, nie wiadomo czemu, „bezbożniku”).