Polska dziennikarka, reportażystka i autorka książek. Urodziła się w Bolesławcu, na Dolnym Śląsku.
Absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego (oceanografia).
Wieloletnia dziennikarka "Gazety Wyborczej".
Autorka lub współautorka kilku książek.
W 2016 r. wraz z Piotrem Głuchowskim otrzymała Nagrodę MediaTor w kategorii DetonaTOR za książkę "Zatoka Świń".
Zajmowała się także tworzeniem grafiki komputerowej.
Wydane publikacje: "Każdy zrobił, co trzeba" (praca zbiorowa, Wydawnictwo Dobra Literatura, 2011),"Ksiądz polski. Wiara, nadzieja i skandale" (minibook, praca zbiorowa, Agora S.A., 2013),"Batory. Gwiazdy, skandale i miłość na transatlantyku" (Agora S.A., 2015),"Zatoka świń" (z Piotrem Głuchowski, Agora S.A., 2016).
Mąż: Tomasz (do 01.02.2019, jej śmierć),córka Weronika.
Ta książka jest plagiatem książki Łowca nastolatek Mikołaja Podolskiego. Nie jest to zresztą pierwszy przypadek w karierze red. Głuchowskiego, podobnie było z książką "Odwet. Prawdziwa Historia Braci Bielskich"
Mikołaj Podolski (dziennikarz Onet.pl, który był jedną z osób badającą sprawę związaną z sopockimi klubami nocnymi) wiosną 2020 roku wraz z Tomaszem Patorą z "Uwagi TVN" i Katarzyną Włodkowską z magazynu reporterskiego „GW” „Duży Format” (oboje pisali o sprawie) wystosowali do Jarosława Kurskiego, pierwszego zastępcy redaktora naczelnego „GW”, pismo, w którym wyrazili sprzeciw wobec „notorycznego naruszania i ignorowania prawa oraz zasad staranności i rzetelności dziennikarskiej przez redaktora Piotra Głuchowskiego, przy relacjonowaniu sprawy »Zatoki Sztuki«”.W liście dziennikarze zaznaczają, że sprawą klubów zajął się Patora (jego materiały TVN wyemitowała w czerwcu 2015 roku),Podolski (opublikował ustalenia w lipcu 2015 roku),Sylwester Latkowski z Michałem Majewskim (w serwisie Kulisy24.com) oraz Włodkowska (wówczas w gdańskiej „GW”). Sygnatariusze zwracają uwagę, że pierwszy tekst Aksamit i Głuchowskiego ukazał się 2 listopada 2015 roku, Głuchowski „włączył się do sprawy jako jeden z ostatnich”, a później przypisał sobie „ciężką pracę innych reporterów w imię spełnienia własnych ambicji”. Patora, Podolski i Włodkowska piszą w liście, że książka Aksamit i Głuchowskiego to „błędy rzeczowe i beztroska mieszanina zmyśleń”: twierdzą, że część cytatów, sugerujących rozmowę z bohaterkami, to „treści facebookowych wiadomości”, a relacja z jednego klubów, w którym doszło do zgwałcenia dwóch nastolatek, to „w większości fantazja autorów, którzy – choć otrzymali kontakty do nastolatek – z żadną się nie skontaktowali”. Autorzy listu zaznaczają, że opisany na początku książki gwałt, którego ofiarą miał być „łowca nastolatek” Krystian W. „został wymyślony”. Oskarżają także autorów książki, że złamali jedną z podstawowych zasad dziennikarskich, dając matce Anaid (jedna z bohaterek książki, popełniła samobójstwo – przyp. red.) ekspres do kawy. Patora, Podolski i Włodkowska w liście domagali się wewnętrznego audytu, mającego wyjaśnić kulisy powstania „Zatoki świń”. „To odpowiedni czas, by porozmawiać o zawodowej niekompetencji oraz nałogowej skłonności do konfabulacji Piotra Głuchowskiego” - podkreślali.
Nastolatki wykorzystane przez Krystka, oprócz tego, że były ładne, łączyło też to, że często były z niezbyt zamożnych rodzin i z niezbyt dobrą sytuacją w domu. A przede wszystkim spora część z nich była jeszcze dziećmi! Ale oczywiście i tak znajdą się mędrcy (np. adwokat Krystka),które będą twierdzić, że gówniary same się pakowały w kłopoty. Znowu dotykamy wierzchołka góry lodowej, bo Krystek wykorzystał aż 33 nastolatki (miał rozmach prawie jak Weinstein! cóż, jaki kraj, taki Weinstein...),a ilu takich "Krystków" chodzi cały czas wolno? Straszne jest też to, że Krystek też długo chodził wolno i trudno się pozbyć wrażenia, że Anaid nie popełniłaby samobójstwa, gdyby 10 lat wcześniej policjantka nie sugerowała innej zgwałconej dziewczynce, że jest winna (np. tego, że śledztwo się nie uda, bo uprała ubrania, które miała na sobie w momencie gwałtu),co doprowadziło do wycofania zeznań. Wydarzenia są poukładane i opisane w taki sposób, że czyta się tę książkę jak wciągający kryminał, nie tracąc jednocześnie z oczu, że stoi za tym prawdziwa ludzka tragedia. Chociaż przyznam, że mój entuzjazm trochę opadł, gdy dowiedziałam się z wypowiedzi Głuchowskiego, w reakcji na zarzuty autora konkurencyjnej książki, Mikołaja Podolskiego, że książka jest w 70% prawdą, a w 30% fikcją. Ale czyta się świetnie.