Chuck Dixon - urodzony w 1954 roku, słynny scenarzysta komiksowy. W jego dorobku są obecne takie tytuły jak "The Punisher War Journal", "Catwoman", "Robin" i "Detective Comics". W tym ostatnim stworzył słynne historie "Knihgtfall" i "KnightsEnd", opowiadające o upadku Batmana za sprawą Bane'a.http://
„Batman. Dziedzictwo” jest kontynuacją historii z „Batman. Epidemia”, w której wirus zagraża życiu ludzi w Gotham i poza nim. Batman i jego sojusznicy muszą znaleźć antidotum, zanim będzie za późno. Jednak na ich drodze staje tajemniczy przeciwnik, który ma własne plany.
Komiks jest pełen dynamicznej akcji, dość interesujących zagadek, lekkiego humoru, bogatej galerii postaci zdawałoby się pobocznych, ale które tak naprawdę wiodą prym w tym konkretnym tomie. Mocnym aspektem jest zdecydowanie warstwa graficzna przede wszystkim dzięki temu, że mamy kilku głównych rysowników, co sprawia, że lekka mieszanka stylów przeciwdziała znużeniu podczas lektury.
Niejednokrotnie w czasie czytania miałem skojarzenia z dobrym kinem przygodowym w stylu Indiany Jonesa. Da się jednak znaleźć opinie tych, którzy krytykują tę historię za brak napięcia i realizmu w przedstawieniu zagrożenia wirusem – i ja się z tym zgodzę. Dorzuciłbym jeszcze, jak dla mnie, strasznie pospieszne i dosyć banalne zakończenie głównego wątku. Zabrakło mi takiej mocnej, satysfakcjonującej kropki.
Ogólnie jest to udana kontynuacja poprzedniego tomu, ale też i historii przedstawionej w sadze Knightfall, oraz godny przedstawiciel uniwersum DC.
Wymęczył mnie mocno ten komiks. Sama koncepcja, że Joker jest śmiertelnie chory i planuje z przytupem opuścić ten padół łez brzmi obiecująco, ale w przypadku omawianej powieści graficznej wykonanie nie wyszło. Mamy tu przesyt postaci anonimowych nawet dla fanów uniwersum DC, za dużo mordobicia, za mało zaś śmiejącego się i przerażającego Jokera. Słowem - brakuje mi tu klimatu ponurego, mrocznego Gotham, okraszonego zabójczym śmiechem Księcia Zbrodni.
Czy coś zasługuje na pochwałę? Na pewno uwypuklenie nienawiści Barbary Gordon do Jokera, za sprawą której córka Jima Gordona ma wręcz obsesję na punkcie śledzenia poczynań klauna. W pewnym momencie Barbara jest gotowa na wszystko, by dopaść pana J.
Pewnym smaczkiem jest pojawianie się Azraela, a także odwołanie do postaci Nerona, który swego czasu polował na dusze zbirów i bohaterów ze świata DC (szczegóły w tomie "Rozpęta się piekło" kolekcji Hachette).
Na słowa uznania zasługuje też krótki esej umieszczony na końcu albumu, poświęcony zacnej twórczości Briana Bollanda, dzięki któremu możemy cieszyć oko kultowymi okładkami z Jokerem w roli głównej.
Reasumując, komiks ten niestety jawi się jako niewykorzystany potencjał. Nawet wiernym fanom Księcia Zbrodni lektura tej powieści graficznej może nie sprawić frajdy.