Cóż za nostalgiczna podróż! Doskonale pamiętam jak z wypiekami na twarzy będąc świeżo upieczonym nastolatkiem czytałem numer X-Men 3/95, który rozpoczynał dwuzeszytową potyczkę mutantów z Omegą-Red. Wspaniała to była historia i sięgając po wydanie zbiorcze "Legendy X-Men: Jim Lee" obawiałem się, że ten czar pryśnie (jak to miało miejsce przy przydaniu zbiorczym od Egmontu). Ale okazało się, że te historie zamieszczone w wydaniu Mucha Comics nadal trzymają poziom. A opowieść o Magneto czytało mi się teraz zdecydowanie lepiej niż przy pierwszy kontakcie niemal 30 lat temu. Trochę zestarzała się opowieść o konflikcie Gildii Złodziei i Gildii Zabójców, ale te fabularne niedostatki wynagradza wartka akcja. Nostalgia nostalgią, ale historie zawarte w tym wydaniu zbiorczym nadal czyta się bardzo dobrze, a od strony graficznej to prawdziwy majstersztyk, Jim Lee w najlepszej formie.
Zaskakująco przyjemna lektura. John Byrne odpowiedzialny za tę serię najwyraźniej dobrze się bawił tworząc kolejne jej zeszyty. She-Hulk jest postacią bardzo specyficzną jak na standardy Marvela. Przeżywa też bardzo oryginalne przygody i na każdym niemal kroku burzy czwartą ścianę zwracając raz do czytelników, a innym razem do twórców odpowiedzialnych za serię o jej przygodach. Poza samą akcją sporo jest tutaj humor (aktualnego również dzisiaj) i odwoływania się do innych dzieł pop kultury. Bardzo przyjemna i dostarczająca dużo rozrywki lektura.