W otchłani Beth Revis 7,3
📖🐲
Ta książka jest bez sensu. Jest zbyt naiwna jak na dorosłą fantastykę, ale z drugiej strony mamy hardkorowe, choć kompletnie niepotrzebne, opisy Godów.
Oto lista zarzutów z możliwymi spojlerami:
Na początek szczegóły:
- co się stało z krwią zamrożonych, dlaczego nie ma opisu, że ta krew z powrotem trafia do ciała Amy i jak w takim razie ożyła i funkcjonuje bez tej krwi za to z niebieską substancją nadal w żyłach?
- jak niby Gody miałyby pomóc w kontroli kazirodztwa? No sorki, ale to właśnie powinien być konkretny plan rozrodczy i aranżowane związki, aby zapewnić jak największą różnorodność biologiczną, a nie orgia na trawniku.
A teraz już poważniejsze sprawy:
- niezmiernie lekko potraktowany temat próby gwałtu oraz chorób psychicznych/normalności. Autorka się nad tym bezrefleksyjnie prześlizguje.
- walka ze "złym", która sprowadza się do tego, że na tym zamkniętym statku kosmicznym, z którego nie ma jak się wydostać, chyba że z biletem w jedną stronę, ma zapanować wesoły chaos i wszyscy mają się dowiedzieć, że ta podróż w zasadzie nie ma końca, czyli jest poniekąd bez sensu, a następnie jednak stwierdzić, że samobójstwo to nie jest wyjście i będą dalej pracować dla dobra przyszłych pokoleń. Jasne, to nie o to chodzi, żeby bezkrytycznie pochwalić metody Najstarszego, ale no chociaż troszkę pochylić się nad tym, do czego doprowadza ludzi frustracja i znudzenie i po co potrzebują nadziei.
- GŁÓWNI BOHATEROWIE 🤬🤬🤬. Ależ ta parka była irytująca, ale dobrana jak w korcu maku: przemocowy półgłówek i histeryczna kretynka...
Niestety, ale miałam ochotę utopić Amy w płynie kriogenicznym. Cóż za egocentryczna i rozpieszczona dziewucha, która ma nie 13 lat, ale jest prawie dorosła, a mimo to rozpacza za rodzicami jak dziecko, mimo że lecą na drugi koniec wszechświata. Czy na serio te doświadczenia nie pozwoliły jej dorosnąć. Już pomijając te ok. 300 lat półsnu...
Koncepcja opisania społeczności zamkniętej na statku i pokoleń, które nie będą znać niczego innego i próby utrzymania wszystkich w ryzach i we względnie dobrym stanie psychicznym mogłaby być bardzo ciekawa i na pewno moralnie dwuznaczna, co warto byłoby rozważyć ze wszystkich stron, a nie w formie tyrady przekonanej o własnej słuszności uprzywilejowanej białej księżniczki w butach za 200 dolarów, której tatuś nie spakował na 300 letnią podróż. Ojoj.
Poza tym jest jeszcze Starszy, który jest zwyczajnym seksualnym drapieżnikiem i creepem jakich mało. Jego pociąg do Amy nasycony jest agresją i zaborczością i na pewno nie można nazwać tego miłością, a żałosne tłumaczenia i fakt, że Amy to łyknęła to już totalne dno.
PODSUMOWANIE:
Niestety książka jest poza tym rozwleczona, niesie zero zaskoczeń, jeżeli chodzi o plot twisty i pojawiają się prawie takie same nic nie wnoszące do naszej wiedzy o statku, o pladze, o monoetniczności rozmowy Najstarszego ze Starszym. Nie ma praktycznie nic o nawigacji, nic o silnikach, maszynowni. Brak regularnej ochrony na tym statku to też jakaś porażka. Kilka ciekawszych aspektów pojawia się na sam koniec w formie dydaktycznej scenki "Jak pokonać dyktatora — odgrywanie ról".
2/10 to jedyne, co mogę dać, bo jednak dotrwałam do końca i okładka jest ładna, ale mam serdecznie dość tej historii i nie sięgnę po kolejne tomy.