Opowieść o tym, jak to się stało, że Piotruś Pan trafił na wyspę. Oraz dlaczego tak się nazywał. Kim był. Kim byli chłopcy. Skąd wziął się kapitan Hak. Żeby było ciekawiej na kartach komiksu pojawi się nawet Kuba Rozpruwacz. Szkoda, że zabrakło Sherlocka Holmesa – to byłby już pełen komplet. Zwłaszcza że rysunki autora bardzo przypominają kreskę ilustrującą przygody Czwórki z Baker Street. Czasy też są podobne, ponieważ rzecz dzieje się pod koniec XIX wieku. Powszechna bieda panująca na ulicach Londynu, alkoholizm i prostytucja są stałym tłem książki. Nie dziwi zatem, że wróżki, elfy i mityczne istoty stanowią miłą odskocznię od rzeczywistości. I na dobrą sprawę nie wiemy do końca, czy to realny świat, czy też imaginacja zmęczonego swoją egzystencją chłopca. Komiks dość ciekawy, jednak nie nazwałabym go lekturą miesiąca.
Mam mieszane uczucia.
Klasyczna dziecięca opowieść podana w formie "dla dorosłych" - przy czym ta "dorosłość" nie objawia się tutaj jakąś zwiększoną głębią przekazu, ale epatowaniem nagością i elementami często mocno niesmacznej seksualności (chociaż nie w rozumieniu XIX-wiecznej rzeczywistości rzecz jasna),a także surowością świata, wydarzeń oraz elementami motywacji postaci rodem z "Władcy much", plus co za tym idzie, lub po prostu przy okazji (uwaga na krokodyle!!) sporą dawką dosłownej brutalności, krwi, śmierci.
Całość okraszona specyficznymi (na modłę znakomitej serii o "Ptaku czasu"),ale technicznie bardzo dobrymi rysunkami, stylistyka i kolory zawsze pasujące do miejsca i czasu akcji (żywe w świecie Nibylandii, ponure w świecie prawdziwym),robi to robotę i pasuje do przyjętej konwencji, dla fanów tej kreski zdecydowanie +1 do oceny, chociaż jeśli komuś się ta specyficzna "brzydota" nie widzi, to w powiązaniu z powyższymi uwagami sugeruję się zastanowić nad siadaniem do tej lektury.
Mam mieszane uczucia. Raczej już nigdy w życiu tego nie przeczytam, ale uważam, że warto było poznać i tę wersję tej klasycznej opowieści.