Amerykański rysownik komiksowy, specjalizujący się w rysunku erotycznym, znany z magazynu komiksowego Heavy Metal. Urodził się na farmie w Anderson, Missouri, w Stanach Zjednoczonych. Studiował na Kansas City Art Institute, gdzie w 1965 zdobył dyplom licencjata (Bachelor of Fine Arts).
Po krótkiej przygodzie z animacją, w 1970 roku Corben zajął się komiksem undergroundowym, ilustrując komiksowe horrory dla wydawnictwa Warren Publishing.
W 1975, Corben rozpoczął ilustrowanie historii dla francuskiego magazynu Métal Hurlant, którego twórcami były inne znane postacie świata komiksowego, jak Moebius, Druillet, i Dionnet. Kontynuował swoją pracę dla amerykańskiej wersji czasopisma publikowanej pod tytułem Heavy Metal.
W 1976 roku stworzył komiks pt. Bloodstar, będący adaptacją powieści Roberta E. Howarda. Stworzył w ten sposób jedną z pierwszych opowieści graficznych (graphic novel) w historii komiksu.
Pośród historii pisanych dla Heavy Metal, najbardziej znana jest seria fantasy pt. Den. Protagonistą powieści jest młody, chorobliwie szczupły, zakompleksiony chłopak, który dostaje się do innego świata zwanego Neverwhere. W magicznym, pełnym ponętnych, nagich kobiet świecie, bohater zostaje obdarzony potężną muskulaturą i ma różne przygody, zabarwione silnym erotyzmem. Corben tworząc świat komiksu, czerpał inspirację z prac Roberta E. Howarda, Edgara Ricea Burroughsa, oraz H.P. Lovecrafta. Powstał film animowany pt. Heavy Metal, luźno bazujący na podstawie komiksu.
Ze względu na, wszechobecne w twórczości Corbena, treści związane z seksem, jest on często oskarżany o rysowanie pornografii. Z zarzutami sam autor się nie zgadza i stara się od nich odciąć (na przykład przy okazji wywiadu w czasopiśmie HM[1]).
Prace komiksowe Corbena były wielokrotnie nagradzane, min. dwukrotnie Shazam Award w 1971 roku (Outstanding New Talent),i w 1973 roku (Superior Achievement by an Individual). Inne nagrody to: C.I.N.E. Golden Eagle, oraz nagroda Japan Cultural Society za krótki film animowany Newerwhere z 1968 roku.
Poza komiksami i filmami animowanymi, Corben wykonał min. okładki do płyt Bat out of Hell Meat Loafa, Bad for Good Jima Steinmana; plakat filmowy (oparty na rysuknu Neala Adamsa) do filmu Briana De Palmy Phantom of the Paradise.
W 2005 roku Corben współtworzył, wraz z Robem Zombie i Stevem Nilesem, serie komiksową Bigfoot. Wydawnictwo IDW Publishing wydało trzy części tego tytułu. W komiksie widać ewolucję tematów podejmowanych przez Corbena, opowiada on historie młodego chłopaka, który doświadcza brutalnego morderstwa swoich rodziców, dokonanego przez tytułowego Bigfoota.
Cobren pracuje też dla głównonurtowych wydawnictw komiksowych. Dla Marvela ilustrował min. przygody Ghost Ridera, w ramach imprintu Marvel MAX zajął się mini serią Haunt of Horror w której adaptuje klasyczne horrory (Edgara Allana Poea, oraz H.P. Lovecrafta) do postaci komiksowej.http://www.corbenstudios.com/
Nic specjalnego. Hellblazer w interpretacji Briana Azzarello nie skradł mojego serca. Prawdopodobnie zbyt duża rozbieżność wizji. Choć nie ukrywam, że moja opiera się głównie na niekanonicznej wersji hollywoodzkiej z genialną kreacją Petera Stormara jako Lucyfera.
Wracając do meritum. Fabuła w tonacji noir, ale niezbyt skomplikowana i bez większych twistów. Bohaterowie to „twardzi” faceci z dialogami w sporej części opartej na wymianie bluzgów co wnosiło niewiele. Tyle, że rysownik miał co robić. W tle migają, w jednoznacznym kontekście, wielkocycate, długowłose kobiety. Sztampa i monotonia. W sumie najciekawszy był kilkustronicowy „Pierwszy raz”. I nie, wyjątkowo nie chodziło o seks.
Rysunkowo widać porządny, wysokiej klasy warsztat. Marcelo Frusin (W Dobre chęci, Piekło zamarznie) potrafi zaskoczyć mocną graficznie kompozycją . Richard Corben (Ciężki wyrok) eksperymentuje z ostrymi kątami ujęć co dodaje dużo dynamiki, ale niestety, szczególnie w szerszych planach, efekt psuje dziwna decyzja co do przedstawienia postaci. Twarz i muskulatura dorosłego mężczyzny w proporcjach 5-8 letniego dziecka. Dla mnie wyglądało to groteskowo.
Jeśli zdecyduję się kontynuować temat, choć się na to nie zanosi, to będę próbować z innym scenarzystą.
Znowu wkradło się trochę nudy. Kontynuacja głównego wątku sprowadziła się do typowego hellboyowego łup-łup-bum. Druga połowa albumu z luźnymi opowiadankami to ponownie niezła rzemieślnicza robota, ale na poziomie emocji - straszna pustka. Zupełnie szczerze - zaraz biorę się za "Hellboya w piekle" i raczej wracać do Mignolawersum nie zamierzam.
https://www.instagram.com/polishpopkulture/