Kosmos. Możliwe światy Ann Druyan 7,9
ocenił(a) na 53 lata temu Nota jaką wystawiam to zaledwie 5 gwiazdek. Może odrobinę niesprawiedliwie, ale mam bardzo mocne przekonanie, że ta książka jest o wszystkim i o niczym...
Wydaje mi się, że zresztą sama książka, bez ruchomych obrazów (mam tu na myśli serial) traci znacznie na swej wartości i sille przekazu. Bo jednak co obraz, to obraz - tak bym to ujął. Po prostu nie byłem w stanie objąć (zrozumieć) wszystkiego poprzez słowo czytane. Mimo, że język autorki, materiały wydają się być przystępne i proste, to jednak częstokroć odnosiłem wrażenie, że się trochę gubię. A może inaczej - tak jak to na początku ująłem - książka obejmuje tak dużo rożnych zagadnień, i robi to równocześnie strasznie po łebkach, że prawie nigdy nie wciąga na tyle, by skupić bez reszty uwagę. To jest jakby przeskakiwanie z kwiatka na kwiatek. W telewizji taka formuła być może sprawdza się. Widz może łatwiej skupić się na godzinnym materiale. Ale od książki (naukowej, lub może raczej pseudo-naukowej) wymagałbym czegoś więcej.
Z drugiej strony należy docenić, że autorka stara się w sposób w miarę łopatologiczny przedstawić sprawy trudne (naukowe). Trochę jest to jak wykład dla dzieci w szkole. Jak opowiadanie anegdot, z życia gwiazd i gwiazdorów (ludzi, którzy poświęcili się nauce i wnieśli jakiś konkretny wkład w rozwój cywilizacji). Gdzieniegdzie się to sprawdza, ale nie wszędzie. Nie w każdym rozdziale poziom opowieści utrzyma nasze zainteresowanie.
Niektóre zresztą części napisane są w bardzo fantastyczny, nienaukowy sposób. Ostatnie dwa rozdziały, to wręcz życzeniowe opinie, a nie opowieść o faktach (naukowych). Z całym szacunkiem do problemu i powinności jakie ludzkość ma wobec planety, jest to zwykłe fantasy. Czyli trochę jak pomieszanie astrologii z astronomią.
Ogromny plus za ciekawe, kolorowe zdjęcia. Ale należy się też minus za samo wydanie. Polski wydawca, który wpadł na pomysł "kroju" tej książki powinien się mocno zastanowić co źle zrobił. Jeśli nie wie, to ja mu podpowiem: Książkę czyta się fatalnie, niewygodnie, przez to jak została sklejona. Margines (środkowy) prawie nie istnieje. Ciężko objąć wzrokiem od brzegu - do brzegu, a strony należy niemal wyginać, żeby dojrzeć w pełni tekst/zdjęcia. Co oczywiście jest uciążliwe. I za to odczucie (niewygody) też gwiazda w dół.
Na koniec. Coś, co mnie mocno drażniło. Nadmierne odwoływanie się do osoby/pamięci Carla Sagana. Ja rozumiem, że to był mentor całej tej serii i w ogóle. Ale tym sposobem autorka stawia się w drugorzędnej roli. Osoby nieco nieudolnie kopiującej styl i przekaz mistrza. Jakby, to co nam chce przekazać nie wyszło tak naprawdę spod jej pióra...
Ta książka to trochę taki piękny album, z kilkoma ciekawymi informacjami. Bez większej jednak treści, czy znaczenia.