Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Maciej Łazowski
13
6,9/10
Urodzony: 01.01.1985
Absolwent komunikacji wizualnej na Wydziale Wzornictwa Wyższej Szkoły Sztuki i Projektowania w Łodzi. Razem z Bartoszem Szymkiewiczem tworzy webkomiks "Hell Hotel" (od 2008 r.).http://www.hell-hotel.com/lang-pref/pl
6,9/10średnia ocena książek autora
126 przeczytało książki autora
93 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Kosmos. Wielka nauka dla małych dzieci
Maciej Łazowski, Olga Woźniak
8,8 z 4 ocen
10 czytelników 3 opinie
2023
Kapitan Nauka. Na tropie angielskich słówek
Maciej Łazowski, Robert Romanowicz
6,5 z 8 ocen
32 czytelników 4 opinie
2017
Burze kuchenne i bestie bezsenne/ chłopiec
Maciej Łazowski, Daniel Chmielewski
9,0 z 2 ocen
5 czytelników 2 opinie
2017
Burze kuchenne i bestie bezsenne/ dziewczynka
Maciej Łazowski, Daniel Chmielewski
8,2 z 6 ocen
15 czytelników 5 opinii
2017
Kolektyw #10
Grzegorz Janusz, Maciej Łazowski
Cykl: Kolektyw (tom 10)
7,0 z 2 ocen
6 czytelników 1 opinia
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Burze kuchenne i bestie bezsenne/ chłopiec Maciej Łazowski
9,0
Dzisiaj chciałabym opowiedzieć Wam o książce, której głównym bohaterem może być Wasze dziecko, a nawet Wy – rodzice, bo książka znakomicie nadaje się na wspólne czytanie, nawet z podziałem na role, a zabawa czeka na Was przednia. Autor wykazał się pomysłowością, zostawiając wolne miejsce na imię dziecka - właściciela niniejszej pozycji, a która swą budową merytoryczną bardzo przypomina dramat w trzech aktach. Książka podzielona jest na trzy akty, a każdy z nich opowiada inną scenkę, wydarzenie, problem, skupiając się na tym, by w humorystyczny sposób problem zamienić na mądrą i zabawną naukę, jaką dzieci z niej wyniosą.
Wiadomo przecież, że i dzieci mają pewne swoje problemy, zazwyczaj, kiedy rodzice są zmęczeni, spieszą się do pracy, albo... znany wszystkim problem utrzymania porządku. Bohaterem książeczki jest chłopiec i jego rodzice.
W pierwszym akcie autor przybliża problem ze wstawaniem i przygotowywaniem się do przedszkola. Nasze dziecko przecież nie do końca rozbudzone ma swój punkt spojrzenia i oczywiście chęć na zabawę, a nie ubieranie i wyjście do przedszkola.
W drugim akcie mowa o zasypianiu. Zamiast dziecko grzecznie, potulnie zawinąć się w kołderkę i spać musi poukładać figurki, obejrzeć swoją ulubioną książkę. No cała masa innych ważnych spraw do zrobienia.
W trzecim akcie, autor postanowił swoim bohaterom dać chwilę wytchnienia i akcję osadził w sobotę, zmierzając się z problemem bałaganiarstwa i robienia porządków. Nikt nie ma ani siły, ani ochoty.
Dla autora nie ma problemu, którego nie dałoby się rozwiązać zabawą i wspólnymi dyskusjami, w których ważną rolę odgrywa spokój, mądre podejście do sedna problemu i niecodzienne rozwiązanie, zazwyczaj okraszone wysnutą z wyobraźni opowiastką, zachęcającą dziecko do działania, aktywności, współdziałania, nie wyzbywając się przy tym dobrego humoru. Poza tym, ciekawym zabiegiem jest pozostawienie dziecku wyboru imienia bohatera. Może w ten sposób zostać nim sam, albo obsadzić w tej roli kogo zwyczajnie chce.
Myślę, że ta książka znakomicie wpisze się w codzienny rytuał czytelniczy, zarówno mniejszych, jak i większych czytelników. Na uwagę zasługują również niczego nie łamiące, proste, stonowane, a jednocześnie oddające głębię opowiedzianych historii, ilustracje Macieja Łazowskiego. Lekkość kreski autora idealnie wpasowuje się w ideę książki.
Szczerze polecam!
https://nietypowerecenzje.blogspot.com/2018/01/burze-kuchenne-i-bestie-bezsenne.html
Kapitan Nauka. Na tropie angielskich słówek Maciej Łazowski
6,5
www.drobnymmaczkiem.com - zapraszam serdecznie na mojego bloga o książkach dla dzieci!
Z wykształcenia (i zamiłowania) jestem filologiem angielskim ze specjalizacją pedagogiczną. Ponad dziesięć lat pracowałam na różnych szczeblach edukacji – od przedszkoli (też integracyjnych),szkół podstawowych, uczelni wyższych po prowadzenie zajęć business English dla firm. Wydawać by się mogło, że ze swoją wiedzą i doświadczeniem miałam gotowy plan na edukację językową swoich dzieci, że już w życiu prenatalnym będę im puszczać angielskie kołysanki, a po urodzeniu mówić do nich tylko po angielsku. Nic bardziej mylnego! Do języków obcych w kontekście moich dzieci podchodzę bardzo realistycznie. Co to znaczy? Nic na siłę. Z doświadczenia wiem, że bardzo łatwo jest dziecko zniechęcić do nauki, jeśli zaczniemy przeginać. Znam przykład dziecka, które tak się zbuntowało nachalnymi metodami nauki angielskiego rodziców, że przestało mówić nawet po polsku. Nie próbujmy robić z dzieci poliglotów. Uważam, że w swoim czasie (jeśli tylko będą tego chciały i będą odpowiednio motywowane) nauczą się języka obcego. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że wczesny kontakt z językiem, osłuchanie się z jego melodią, nabranie świadomości o istnieniu czegoś takiego jak „język obcy”, niepodważalnie procentuje w dalszej jego nauce. Moje dzieci to jeszcze maluchy – przedszkolaki i niemowlę, więc na tym etapie nauczanie angielskiego sprowadza się głównie do puszczania im angielskich piosenek, wspólnego śpiewania i nauki rymowanek. Bez poprawiania, bez egzekwowania powtórzeń, bez nacisku …tylko zabawa, zabawa, zabawa! Dziecko „niby” nie słucha, „niby” robi coś innego, a potem ni stąd ni zowąd, w najbardziej nieoczekiwanym momencie słyszę jak bezbłędnie podśpiewuje pod nosem piosenkę po angielsku. I o to w tym wszystkim chodzi.
„Na tropie angielskich słówek” to nasza pierwsza książka/słownik dla dzieci przeznaczona do nauki angielskiego. Mój syn dostał ją od Cioci Asi na czwarte urodziny. Strzał w dziesiątkę! Słownik jest pięknie wydaną kartonówką – forma idealna, bo trwała i posłuży nam długie lata. Podzielony jest na dwanaście tematów opracowanych przez różnych ilustratorów. Efekt jest naprawdę fantastyczny, bo każdy temat ma swój własny niepowtarzalny styl. Cechą wspólną dla wszystkich ilustracji są piękne kolory kipiące z każdej strony i dopracowane do ostatniego szczegółu rysunki. Wszystko zrobione jest estetycznie i ze smakiem. A co najważniejsze, na każdej stronie pojawiają się słówka angielskie i ich polskie odpowiedniki. Ta forma jest podwójnie trafiona, bo oprócz oczywistych względów estetycznych, ma to też sens dydaktyczny – odmienność graficzna każdego tematu sprzyja zapamiętywaniu słówek.
Jak korzystamy z naszego pierwszego słownika? Na luzie! Oglądamy sobie obrazki, komentujemy, wypatrujemy co ciekawsze detale. Staram się to robić w języku angielskim, żeby od początku był to „słownik języka angielskiego.” Są dni kiedy mój czterolatek na to przystaje, ale zdarzają się chwile, kiedy jest poirytowany, wtedy przerzucamy się na polski. Nic na siłę! Z kolei mój dwulatek docenia mocno walory estetyczne słownika i spędza dużo czasu na kontemplacji obrazków. Reasumując: gorąco polecamy!