Nie masz cwaniaka nad Lisa, jak klasyk pisał. Był Lis Witalis, był i Lis Chytrusek mamy Lisa Spółdzielcę. Cwaniaka i wydrwigrosza jakich mało. Cóż niektórzy mają talent by wykorzystywać słabości innych. Jasne, ani to dobre ani chwalebne, można by tutaj roztrząsać kwestie moralne. Ale hej, to jest książka dla dzieci. To jest próba u-n-o-w-o-cz-e-ś-n-i-e-n-i-a historii o sprytnym lisie i to w duchu (jak ktoś zauważył w opinii) chylącego się ku upadkowi PRL. Bo czy w sumie różni się od historii Lisa Witalisa? Aha, widzicie? Dlatego podchodzę do tej książeczki jako do dziecięcej historyjki... bo dorosły leży chwilowo zakneblowany w piwnicy :P Zatem działaj chytry Lisie... i uważaj na zakończenie, bo wszystkie historyjki o chytruskach kończą się tak samo :/
To prawda, jak na wierszowaną historyjkę to nie dostrzegam kunsztu autora. Części strasznie są nierówne... czasami wcale się nie rymuje i gubi rytm. Lipa. Ale są momenty, które się zapamiętuje:
I odetchnął "aż mi lżej,
o jednego bubla mniej".
A ilustracje? Mhm, też takie nie równe. Bywa, że tło jest lepsze niż pierwszy plan. Lis jakiś taki pokraczny, pokrzywiony. Tak lisa narysować nieudatnie... eh. Za to ilustracja - portret kota bardzo mi się podobała.
"Lisie czary" to bajka dla dzieci... O! Dorosły się wygramolił z piwnicy... No, dla dzieci ale to bajka prorocza, bo wkrótce od 1988 takich "lisów" się namnożyło w Rzeczpospolitej i co więcej, zakończenie ich historyjki było zupełnie inne. Do dzisiaj "liski" siedzą w ciepłych krajach i w Izraelu. Zatem bajki bajkami a w życiu bywa różnie.
Biorąc pod uwagę rok wydania, jest to chyba jakaś literacka reakcja na transformację gospodarczą czasów Wilczka; opowiadanie dotyczy bowiem lisa-aferzysty, który zakłada w lesie spółdzielnię, po czym oszukawszy swoją pracownicę i klientów, postanawia prysnąć z kasą do ciepłych krajów. Zostaje jednak w czas ujęty przez straż leśną, po skargach zgłoszonych przez oszukane zwierzęta, i trafia do więzienia.
Historyjka głupia, ilustracje Tadeusza M. Łęskiego brzydkie, tradycyjnie u tej autorki nieudolne rymy, jedynym plusem jest nawiązanie w tekście do wiersza Brzechwy "Ślimak" - dla dziecięcego czytelnika jednak zapewne zupełnie nieczytelne.