Polskie pisanie o boksie Sylwia Chutnik 8,0
Jak to się dzieje, że o “brutalnym, łamiącym granice fizyczności i percepcji sporcie” nie tylko pisać chcieli wielcy pisarze (Faulkner, Fitzgerald, Majakowski, Camus, Sartre),ale i wielu z nich czynnie i na dość poważnie go uprawiało (Byron, Hemingway, T.S. Eliot, Ezra Pound)? W Polsce niezgorzej; boks znajdujemy w tekstach Konwickiego, Tyrmanda, Hena, a i co do samego Ryszarda Kapuścińskiego może ktoś właśnie odkryje, że był juniorskim wicemistrzem Warszawy w wadze koguciej. Co takiego boks wyrażał i czym miał być?
“Polskie pisanie o boksie”, to niekoniecznie pisanie o boksie polskim; raczej właśnie nie - ten ostatni pojawia się jedynie we wzmiankach gdzieś na obrzeżach i w tle. Poza tym jest to zbiór bardzo różnorodnych i nieprzystających nieco do siebie gatunków literackich: opowiadań, reportaży czy analiz fenomenologicznych o niemal naukowym zacięciu. To zróżnicowanie nie jest tu zresztą przyczyną zarzutu, choć nie raz żal, gdy rozsmakujesz się w opowiadaniu, a już za chwilę jesteś w centrum reportażu (wcale nie mniej pasjonującego). Wędrujemy po Europie, poznajemy bokserów francuskich, jugosłowiańskich, angielskich i polskich, a czasem ten boks jest jedynie gdzieś na obrzeżach głównej opowieści.
Czytałoby się tą książkę zdecydowanie szybciej, gdyby nie fakt, że podczas lektury trzeba obejrzeć kilkanaście pojedynków bokserskich, a nie zawsze knock-out jest w drugiej czy trzeciej rundzie… Niby trochę na kibicowaniu boksowi się znam, a jednak wszystkich najważniejszych walk w historii boksu nie da się znać, nie będąc jego komentatorem zawodowym.
Czy więc przekonują nas autorzy, by boks traktować nie jedynie jak widowisko sportowe, czy nieco oswojoną i akceptowalną formę przemocy, którą gdzieś w głębi siebie człowiek wciąż się fascynuje? Może nawet, by spojrzeć nań jak na coś ocierającego się o artyzm, będącego nową sztuką? Tu już każdy musi znaleźć własną odpowiedź. A samą książkę - choć trudno trochę osiągalna - polecam!