Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant60
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński29
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Rosemarie Putnam Tong
1
7,8/10
Pisze książki: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Profesorka filozofii w Davidson College.
7,8/10średnia ocena książek autora
31 przeczytało książki autora
104 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Myśl feministyczna. Wprowadzenie Rosemarie Putnam Tong
7,8
Ruch feministyczny ma dziś, nie ma co ukrywać, dość słabą renomę wśród ludzi, którzy nie interesują się za bardzo jego historią i specyfiką, a śledzą jedynie kolejne, zwykle mniej lub bardziej dziwaczne pomysły, postulowane przez niektóre feministki. Stąd często feminizm postrzegany jest jako spójny teoretycznie moloch i mało kto zdaje sobie sprawę, że to, co twierdzi jedna feministka, może oburzać inną.
Ta książka to doskonała pozycja wprowadzająca, która jasno ale i dokładnie wyjaśnia podstawowe różnice pomiędzy poszczególnymi nurtami, różniącymi się między sobą naciskiem na odmienne kwestie, poziomem zawężenia czy też stosunkiem do tak podstawowych kwestii, jak różnice pomiędzy płciami. Autorka stara się być jak najbardziej "przeźroczysta" prowadząc czytelnika obiektywnie i rzetelnie przez opisy i streszczenia wielu odłamów, dopiero na końcu ujawniając swoje osobiste sympatie.
Lektura jednak z pewnego powodu mnie nieco przygnębiła. Kolejność opisywania poszczególnych rodzajów feminizmu - która nie jest koniecznie kolejnością historyczną, choć punktem wyjścia jest w istocie pierwszy historycznie feminizm liberalny - sprawia, że jako osoba, której sympatie są inne niż sympatie autorki, nabieram dziwnego wrażenia, że "im dalej w las tym ciemniej", a moja brew coraz częściej unosi się w grymasie zdumienia. Gdyby nie świadomość, że układ książki nie odzwierciedla układu historycznego, miałabym naprawdę ochotę zadać pytanie: "na co to komu jeszcze dzisiaj potrzebne?"
Tym bardziej jednak uważam, że jest to pozycja godna polecenia; szczególnie dla osób, identyfikujących się z feminizmem, a nie mających szczególnego zaplecza teoretycznego, jak i dla zaciekłych feminożerców. Obydwie te grupy będą mogły spojrzeć szerzej na istniejącą w obrębie ruchu różnorodność, a przez co odnieść się bardziej obiektywnie i merytorycznie do niektórych kwestii.