Mazurek dla dwóch nieboszczyków Camilo José Cela 6,5
ocenił(a) na 317 tyg. temu Należę do tych czytelników, którzy szerokim łukiem omijają 95% współczesnych produktów pseudoliterackich i wolą zdecydowanie klasykę. Niestety, w przypadku tej pozycji bardzo się rozczarowałam i nie wiem, dlaczego wzbudziła taki zachwyt krytyków, a nieodparcie nasuwa mi się pytanie, czy gdyby to zostało napisane przez jakiegoś nikomu nieznanego szaraczka, to też wzbudziłoby podziw? Bardzo wątpię. Bo co my tutaj mamy? Przeładowanie tekstu dziesiątkami nazwisk i nazw, które osoba spoza hiszpańskiego kręgu językowego nawet nie do końca jest w stanie przeczytać (nie wymagając już nawet, by prawidłowo),natłok informacji o powiązaniach między tymi nazwiskami i miejscach ich pochodzenia, co kompletnie nie służy ani fabule, ani niczemu innemu. Mamy dalej chaotyczne strzępki jakichś sytuacji, niektóre powtarzane po kilka razy, wszystko bez ładu i składu. Odnosi się wrażenie, że autor zapisał każde zdanie na oddzielnym kawałku papieru, a potem przyszedł przeciąg... Czasami wypowiedzi od pauzy dialogowej, czasami nie - jakby w randomowy sposób. Raz czas teraźniejszy, raz przeszły, też bez większej logiki. Mam wrażenie, że autor próbował nieudolnie skopiować styl Faulknera - ten z książki "Absalomie, Absalomie". Nie wiem, czy wielkość ma polegać na tym, że zrobi się coś, co nie ma większego sensu, ale najważniejsze, że nikt wcześniej tak nie zrobił? To proponuję napisać książkę, w której każde zdanie będzie w innym języku, łącznie z plemiennymi narzeczami. A chyba nie o to chodzi. Gdyby autor nie przekombinował, to mogłoby z tego wyjść coś zupełnie sensownego i dużo lepszego. I nie, największym problemem tej książki nie jest nadmiar nawiązań seksualnych, jak to tu niektórzy piszczą, ale z drugiej strony nie dziwię się, że tylko to się rzuciło w oczy (chociaż to też pewien wskaźnik...).
Czy polecam? Nie.