Rozsądnemu czytelnikowi nie wydaje się możliwe, by można było połączyć w jednej powieści futbol i poetycką prozę z zacięciem filozoficznym, wątek starości z imigracją arabską (temat aktualny w Hiszpanii 28 lat temu!),nacjonalizm kataloński i analizę jungowską, źle starzejących się sportowców i tęsknoty faszystowskie. A jednak autorowi tej książki to się udało! I to jak! Warto sprawdzić.
Bardzo chciałam przeczytać jakąś książkę autorstwa M. Montalbano, który był idolem A. Camilleri (jednego z moich ulubionych pisarzy kryminałów. Teraz, gdy skończyłam czytać "Morza południowe" napisane przez M. Montalbano wiem, że książka jest po prostu słaba. Bez dwóch zdań uczeń przerósł mistrza, a A. Camilleri przerósł M. Mantalbano. Widać to nawet jak się wpisze w wyszukiwarkę internetową "Montalbano" - wyświetli się kilkadziesiąt linków o komisarzu Montalbano (fikcyjnej postaci stworzonej przez Camilleri). Manuel Montalbano zaś - autor z krwi i kości, którego nazwiskiem Camilleri ochrzcił swojego bohatera książkowego i twórca, którego Camilleri cenił i na którym się wzorował - jest praktycznie niewidoczny. Wzmianka o nim w Internecie wyświetla się dopiero jak się go dookreśli imieniem.
Samo pisarstwo A.Camilleri i M.Mantalbano jest z pozoru bardzo podobne. W kryminałach obu autorów mamy zamiłowanie do kuchni, główni bohaterowie, tropiący kryminalne zagadki, są dość zbliżeni osobowościowo, ujawnianie mordercy jest budowane według analogicznego planu. Camilleri łatwo jednak wciaga, nie pozwala się odłożyć i bawi czytelnika świetnym poczuciem humoru. W książkach Montalbano jest natomiast nudno. Camilleri pisze cudownie po włosku: bez rozważań na boku, skrótowo. No i raczy nas cudnym, włoskim poczuciem humoru. Montalbano zaś pisząc krymianał próbuje bawić się dodatkowo w znawcę literatury, malarstwa, politykę i kilka innych rzeczy. W konsekwencji wszystko się rozmywa i całość nuży.
"Morza południowe" rozkręciły się na ostatnich trzydziestu stronach, przy czym byłam już wtedy tak znudzona, że rozwiązanie było mi całkowicie obojętne. Zresztą rozstrzygniecie było takie jakieś nijakie.
Reasumując nie ujął mnie Manuel Montalbano i więcej po jego książki nie sięgnę. Jedyny plus tego męczenia "Mórz południowych" jest taki, że teraz widzę, co u Camilleri jest zapożyczone, a co własne.