Jesteśmy społecznością, która kocha książki

"Motyla na wietrze" czytałam dość niechętnie. Gdy tylko zobaczyłam, z czym tak naprawdę mam do czynienia, najchętniej capnęłabym książeczkę w kąt (to tylko metafora, nie rzucam książkami) i zostawiła ją samą sobie. No ale skoro była taka mała i krótka, to już ją przeczytałam. Powieść ta należy do literatury na jeden dzień, ale jakże ciężko było przez nią przebrnąć. Jest niesamowicie topornie napisana, główna bohaterka (postać historyczna) to ten najgorszy typ bohaterki - piękna, naiwna, a wszyscy dookoła ją zawodzą i wszystko dąży do jej jednoznacznej klęski. Po opisie (okładkowym) liczyłam na ciekawy tekst o problemach społecznych, na historię o determinacji i wykluczeniu. Dostałam... to. Bardziej porywające są dramaty antyczne z licealnych czasów, a nawet romantyczne, choć to już zupełnie inny tragizm. Nie uważam, że nie da się napisać dobrej książki opartej na motywach historycznych. Da się. Ale to na pewno nie jest "Motyl na wietrze". Dodam jeszcze tylko, że tłumaczenie to nieporozumienie. "Yukatas" pozostanie w mojej pamięci na długo.