Nie jestem fanką tej książki. Jest ładnie wydana, twarda okładka, szkice i poezja, ale tak naprawdę nie podobają mi się ani te szkice, ani ta poezja. Jedyne wiersze, które przypadły mi do gustu to wiersz bez tytułu Ernesta Brylla ze str. 168, "Płaczący koń" Tadeusza Nowaka ze str. 170 oraz wszystkie Różewicza, ale to mój ulubiony poeta, więc nie ma się co dziwić.
Szkic (jedyny!) to ten ze str. 57.
Po prostu ta poezja taka romantyczna, archaiczna, nie dla mnie.
Wyzwanie czytelnicze LC lipiec 2022: Przeczytam cienką książkę (mającą maksimum 200 stron) (19)
Czytałem ją będąc 'wczesnym' nastolatkiem i musiała na mnie zrobić duże wrażenie, bo nie raz do niej wracałem, a nawet wybrałem się z kolegami (też fanami tej książki) na Marymont. Muszę przyznać, że z chęcią przeczytałbym ją ponownie-ciekawy jestem, jakbym ją odebrał po tylu latach? W każdym razie dla mnie wtedy była to rewelacyjna powieść!