Dowody zbrodni. Jak rośliny rozwiązują zagadki kryminalne David J. Gibson 6,6
ocenił(a) na 616 tyg. temu Z początkiem XX wieku daktyloskopia zrewolucjonizowała pracę śledczych. Linie papilarne są bowiem nieusuwalne, niepowtarzalne i niezmienne. Przez dziesięciolecia na podstawie znalezionych na miejscu przestępstwa odcisków palców udało się zidentyfikować wielu sprawców.
Kolejnym przełomem stało się powszechne zastosowanie badania DNA do identyfikacji przestępców. Sperma, ślina, fragment naskórka wystarczą aby, gdy mamy materiał porównawczy, aby wskazać winnego.
Ku mojemu zdumieniu po lekturze książki "Dowody zbrodni. Jak rośliny rozwiązują zagadki kryminalne" autorstwa Davida J. Gibsona dowiedziałam się, że świat roślin też ma niepomierny wkład we współczesną kryminalistykę. Ostatnie lata udowodniły, że wiedza botaniczna jest często niezbędna aby udowodnić komuś winę. Widoczne fragmenty roślin, ale też ich DNA przyczyniły się do zakończenia niejednego śledztwa.
David J. Gibson, profesor biologii roślin i badacz uniwersytecki w swojej publikacji opowiada o głośnych sprawach kryminalnych, w których analiza materiału roślinnego odegrała kluczową rolę.
To fascynujące historie, jednak w opowiedziane w sposób, który nie do końca przypadł mi do gustu. Autorowi zabrakło czegoś, co ja osobiście nazywam "genem gawędziarstwa'. Jego opowieść przypomina wykład dla studentów botaniki. Czytelnicy, którzy nie mają wiedzy tym temacie mogą czuć się odrobinę zagubieniu. I nie mam tu na myśli tylko tego, iż każdej roślinie o której mówi przypisuje nazwę łacińską, ale to, że nie rozwija pewnych wątków, zakładając, że odbiorca wie o co chodzi.
Sprawy kryminalne, opisane zdawkowo i pobieżnie, są tylko punktem wyjścia do opowieści o roślinach i ich właściwościach. I nie przeczę, są to historie fascynujące (mnie najbardziej wciągnął rozdział o roślinach trujących),jednak jako laik czuję duży niedosyt.
Żenując poziom graficzny ilustracji (czarno-białe, mało wyraźne) też wpłynął na moją ocenę.
To książka z ogromnym potencjałem jednak w takiej odsłonie raczej nie znajdzie dużego grona czytelników, co stwierdzam ze smutkiem.