Pochłonięty. Taki właśnie byłem czytając i smakując Koftę - tego innego Koftę, nie od piosenek, lecz od dramatów, utworów scenicznych, od dialogów. Od gier słów, od przemycanych antysocjalistycznych haseł.
Koftę zmuszającego do refleksji a także Koftę, który czarował swoim intelektem - takiego pisarza znajdujemy w tym zbiorze.
Dziś żałuję, że Kofta tak długo był na mojej liście 'do zgłębienia', ale też zdecydowanie cieszę się, że nareszcie udało się nam to spotkanie.
fragment prologu z "Oka":
"Porozcinani szkłami
Zatruci oparami tęczy
Ukrzyżowani pinezkami
Na drzwiach miliona szaf
Będziecie się długo męczyć
Z czerwienią pod powiekami
Wyznawcy Oka"
Poezje Kofty zna chyba każdy Polak, niekoniecznie koneser poezji. Myślę, że większość osób swoje pierwsze spotkanie z Koftą zawdzięcza jakiejś piosence. A te piosenki są niezapomniane i to przede wszystkim dzięki przejmującym tekstom.
Tomik zawiera takie właśnie, chwilami przyprawiające o dreszcze, mądre, niebanalne utwory, w tym takie jak "Pamiętajcie o ogrodach", "Samba przed rozstaniem" czy "Jej portret". Tchną nadzieją, mówią o miłości, rozstaniach i mają w sobie nerw, który nie pozwala zapomnieć o nich ot tak. Są wręcz nie do zapomnienia.