13 dni, które zmieniły Polskę Kazimierz Kunicki 7,1
ocenił(a) na 633 tyg. temu U nas ciągle jeszcze dominuje spojrzenie silosowe na historię. Lubimy patrzeć na wycinek i go rozwałkowywać nie zastanawiając się czy on miał związek z otoczeniem. W czasie kiedy mnie próbowano uczyć historii to przekazano mi to tak, że nie długo potem nie potrafiłem się zorientować czy Amerykę odkryto jak u nas rządził Jagiełło czy może już Sobieski.
Dlatego cieszę się, że pojawia się coraz więcej takich książek, które próbują dawać szerszy obraz, tak jak ta tutaj. Próba co prawda nie kończy się wielkim sukcesem ale i tak warta jest poznania. Pokazuje systematycznie to co się działo od 20 lipca do 1 sierpnia w decydujących miejscach: w Berlinie, w Warszawie, w Londynie, w Moskwie, w Lublinie i we Włoszech. Autorzy mieli ambicję wykazać, że fakt zamachu na Hitlera wpłynął decydująco na przekonanie polskich dowódców AK, że Niemcy już upadają i można przejść do replikowania planu wzorowanego na zakończeniu Pierwszej Wojny Światowej. Nie udaje im się tego wykazać, bo za mało jest świadectw i dokumentów, które by to udowadniały, ale przynajmniej to trochę uprawdopodabniają. W każdym razie takie przekrojowe spojrzenie jest ciekawe i warte naśladowania.
Jedna refleksja, która mnie tu naszła, to taka, że większość polskich popularyzatorów historii ma kłopoty z oderwaniem się od przymusu prostej dydaktyki. Muszą nie tylko pokazać sytuację, ale czują się zobowiązani do wystawiania ocen uczestnikom historii. Widać polskim czytelnikom nie wolno pozwolić na wyciąganie własnych (błędnych?) wniosków. Tu również się to pojawia ale muszę uczciwie przyznać, że nie przez cały czas i przez większą część lektury mnie to nie rozpraszało.
A druga refleksja, związana z pierwszą, to taka, że autorom trudno było zachować obiektywizm, co czasem zauważają otwarcie pisząc, że trudno jest oceniać postawy i zachowania niektórych osób, bo brak jest dokumentów i świadectw więc mamy za wiele niewiadomych. A jednak czasem kompletnie tego nie zauważają i dają sobie pofolgować. Zawsze mnie to intryguje, że jedną z takich osób, które można bez problemu oceniać bez żadnych podstaw jest Józef Retinger. Piszą więc, że "Retinger namawiał do ujawniania się przez Armią Czerwoną" co jest przynajmniej wielkim uproszczeniem oraz "zachęcał do wzniecenia powstania w stolicy" co jest już konfabulacją, bo to chyba ostatnia rzecz, o którą Retingera można podejrzewać. Jest jednak inny Józef, którego jeszcze łatwiej jest oskarżać o wszystko czyli Stalin. To był zły człowiek, więc spokojnie możemy mu dorzucić dowolne grzech bo jemu nic nie zaszkodzi, nawet jeśli nic nie wskazuje, żeby akurat ten grzech popełnił. Wolno więc rozważać jak to Stalin planował na tydzień przed Powstaniem jak ma postąpić, żeby Polakom zaszkodzić. Skąd Stalin wiedział, kiedy Powstanie wybuchnie o wiele wcześniej, niż wiedzieli to dowódcy AK tego autorzy nie zdradzają. Swoją drogą nie wiem czy ci autorzy ale i inni, którzy przypisują Stalinowi decydującą rolę we wszystkim co się działo, de facto czynią go niemal bogiem, który nie tylko miał na wszystko wpływ ale miał również zawsze dokładne informacje, które ponadto docierały do niego w mgnieniu oka. Aż strach pomyśleć...
Pomimo różnych słabości jest to niezła książka popularna. Czyta się szybko i łatwo a daje do myślenia. Nie o każdej książce da się to powiedzieć.