Święte szaleństwo. Romantycy, patrioci, rewolucjoniści 1776-1871 Adam Zamoyski 7,4
W tym eseju historycznym autor prezentuje przegląd stulecia romantycznej działalności rewolucyjnej, przy okazji obalając wiele mitów opowiadanych o tzw. wieku oświecenia, które zwykle sławione jest jako świt racjonalnego myślenia, wolności, nauki itp. W XVIII w. nasza cywilizacja, dawniej oparta na religijnym fundamencie, rozpoczęła transformację, która pozwoliła jej wspierać się na podstawie złożonej z osobistych doświadczeń emocjonalnych i tego, co uważano za dyktat rozsądku. Pojawiły się nacjonalizm, rewolucje i wojny na masową skalę. Książka opowiada mniej więcej chronologicznie historię tradycji rewolucyjnej od wojny o niepodległość USA po komunę paryską, a także rewolucyjne historie Ameryki Łacińskiej, Polski, Irlandii, Hiszpanii czy Włoch.
Książka koncentruje się głównie na kilku kluczowych tematach, z których najważniejszym jest to, że romantyczny nacjonalizm zachował kształt religii, którą tak często starał się zastąpić. Rousseau, którego Kant nazwał "Newtonem etyki", postanowił zastąpić transcendencję wspólnotą narodową jako podstawą moralności. Spopularyzował ideę, że naród powstaje przez cierpienie, a najwyższym dobrem jest zginąć w jego obronie. Zamieniono jedynie kierunki chrześcijańskich ideałów ofiary i pokuty. Nowy nacjonalizm dawał nawet obietnicę życia po śmierci w postaci trwałego zapisania się na kartach narodowej historii. Takie twierdzenia ukształtowały nasz język i sposób myślenia - np. wyrażenie "chrzest bojowy" wymyślono w kontekście wojen rewolucji francuskiej. Odrzucając tradycyjne sakramenty, francuscy rewolucjoniści instynktownie próbowali zamienić wojnę i rewolucję w sakramenty nowego porządku.
Zamoyski podkreśla, że Oświecenie przybierało różne formy w różnych miejscach. Francuscy intelektualiści, którzy nigdy nie przebyli oceanu, pisali o idyllicznym życiu w zgodzie z naturą w koloniach amerykańskich, a wszelkie głosy zaprzeczające ich fantazjom były ignorowane. Niemieckie oświecenie, podobnie zresztą jak romantyzm, było zawsze bardziej szczerze mistyczne niż francuski odpowiednik. Studenccy członkowie niemieckiego Burschenschaftu (braterstwa) wydawali się jedynie czekać na jakąś sprawę na tyle beznadziejną, by mieć okazję pokazać swoje samobójcze oddanie. Rewolucja w Ameryce Łacińskiej nie była jedynie wytworem Oświecenia - istniała również żywa tradycja niesubordynacji wojskowej, która sięgała czasów Corteza i Pizzaro. Jednak tym, co naprawdę wstrząsnęło hiszpańską Ameryką Łacińską, było przyćmienie monarchii przez napoleońską okupację kraju metropolitalnego i upadek rewolucji hiszpańskiej w latach dwudziestych XIX wieku, w wyniku czego władza była zbyt słaba by odzyskać kontrolę nad koloniami.
Wg Zamoyskiego, choć ci poeci i awanturnicy usprawiedliwiali się oddaniem dla dobra publicznego, to trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko to było ćwiczeniem w samouwielbieniu. Pokolenie wychowane na literaturze romantyków brzydziło się bezczynnością i rutyną; domagali się wybuchów akcji, pragnęli niebezpieczeństwa, delektowali się tajemnicą. Jedną z wad traktowania polityki jako środka odurzającego jest to, że zniechęca ona swoich praktyków do nadmiernego zainteresowania zwykłymi faktami. Dość wcześnie tradycja rewolucyjna przyjęła praktykę pobożnego fałszu. Autor sugeruje paralelę między francuską literaturą fantastyczną o nowych Stanach Zjednoczonych a tym, co postępowcy w latach trzydziestych mówili sobie o Związku Radzieckim. Oszustwo było jeszcze gorsze w Grecji, gdzie ostatecznie zwycięskie powstanie przeciwko Turkom w latach dwudziestych XIX wieku charakteryzowało się „tchórzostwem, przebiegłością i okrucieństwem”. Niemniej romantyczni rewolucjoniści przybywali do regionu z całej Europy. Pod wpływem rażącego błędnego przekonania, że pomagają w zmartwychwstaniu Hellady Peryklesa, często byli okradani przez tych samych ludzi, którym przybyli z pomocą.
W czasach reakcji po kongresie wiedeńskim rewolucja stała się kwestią wielkiej opery, których napisano wiele o wyraźnie rewolucyjnych motywach. Poza tym, idąc za precedensem apokryficznych "Pieśni Osjana", w Europie Środkowej i Wschodniej odkryto lub sfałszowano starożytne eposy narodowe. Do 1830 roku niektóre z tych oper i eposów pomogły obalić panujących dynastii. "Nowe narody" pojawiły się w Belgii i Grecji. Wszędzie panowała fala niepokojów. W 1848 roku pół Europy podniosło bunt - a raczej połowa europejskich studentów, prawników i redaktorów gazet organizowała hałaśliwe wiece i szturmowała ratusze. Kontynent został na krótko pokryty nowymi konstytucyjnymi i flagami. Kiedy nawet ten wybuch entuzjazmu został stłumiony lub po prostu podporządkowany zwykłej polityce, w romantycznej międzynarodówce zaczęła świtać straszna prawda. Wydawało się, że pęd do wyzwolenia narodowego, tak długo uważany za naturalny instynkt, wcale nie rozpalał mas. Kiedy rewolucja francuska przybyła na Haiti, to niewolnicy powstali, by wesprzeć króla, podczas gdy ich panowie nosili trójkolorowe kokardy. Na polskich ziemiach Habsburgów chłopi chętnie polowali na wykształconych mieszczan, którzy przemaszerowali przez wsie w kolejnej próbie przywrócenia narodowej niepodległości. Masy wiejskie opowiadały się po stronie "dobrego cesarza", częściowo dlatego, że jego rządy były znajome i nie do końca niesprawiedliwe, ale także dlatego, że niedoszli rewolucjoniści często byli tak wyraźnie nastawieni na własny interes.
Poetycki nacjonalizm pomógł stworzyć rzeczywiste narody, ale te byty ewoluowały po własnej trajektorii. Ideały roku 1789 zostały zepchnięte zarówno przez materialistyczny socjalizm, jak i przez nacjonalizm ustrojony w darwinizm społeczny. Nacjonalizm prawdziwych narodów przekształcił wojnę z konfliktu między suwerenami w konflikt między narodami. Logicznym zakończeniem tego procesu była wojna francusko-pruska z 1870 roku. Autor kończy swoją opowieść w 1871 roku, nie dotykając późniejszych przejawów romantycznego nacjonalizmu. Po tym okresie niewiele było nowości w sposobach objawianie się narodów.