Jung H. Pak

Książka to wnikliwa analiza rządów Kim Dzong Una i poprzedników, którzy owo "imperium" zbudowali. To opis drogi do władzy, czynników temu sprzyjających oraz budowania potencjału nuklearnego. 🇰🇵 "Koreą Północną zarządza bezlitosna dyktatura, nieznająca godności człowieka.Od ponad dwudziestu pięciu lat reżim rozwija programy nuklearne i rakietowe, lekceważąc wszystkie podjęte zobowiązania." Tak napisał Trump w 2017 roku. I co? I nic. Dalej tkwi wszystko w martwym punkcie. Czytając tę książkę aż chciałoby się krzyczeć. Ostrzegać. Dyskutować. Do czego może zaprowadzić fanatyzm, ślepa wiara i skupianie władzy? Do ubezwłasnowolnienia społeczeństwa. Takimi małymi kroczkami. Dystopia w czystym wydaniu. I tylko strach się bać. 🇰🇵 Autorka bardzo wnikliwie analizuje nie tylko życie przywódcy Korei, ale i jego podejście do najbliższych, wydawane decyzje oraz stosunki z przywódcami innych państw. I o ile te ostatnie są, no może z drobnymi wyjątkami, wzbudziły ostatnimi czasy nadzieję i skończyły się... na obietnicach. Lektura przywołuje momenty, które budzą strach. Decyzje niegodne miana człowieka, jak chociażby wyrok śmierci na własnego wuja. Czy też aprobowanie tego, co dzieje się w koreańskich więzieniach, zwłaszcza z kobietami w ciąży. Wierzcie mi, mam mocne nerwy, ale pewnych rzeczy nie byłam w stanie przetrawić. Są też informacje na temat poprzedników, czy też głodu w latach 1995-1998, co wydaje nam się nie do uwierzenia, a całą winę przypisuje się powodzi... 🇰🇵 To nie tylko postać Kim Dzong Una, jego poprzedników, ale i obraz społeczeństwa, zastraszonego reżimem, z zaburzonym obrazem tego, co dzieje się na zachodzie i odciętego od świata medialnego. Osobny rozdział poświęcono również żonie przywódcy. Trudna a zarazem ciekawa książka. Nie ma tutaj typowych pogaduszek przy stole, jest wnikliwa analiza. Kawał solidnej i dobrej pracy, która według mnie jest ostrzeżeniem, ponieważ Kim ma dopiero 37 lat. Powiedzmy prawdę: rozwija się. Jakie zatem będą dalsze części? Czy tego typu symptomy postępowania nie są widoczne gdzie indziej? Czas by się obudzić!