Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Frank Barbiere
3
6,5/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
80 przeczytało książki autora
37 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Avengers: Impas. Atak na Pleasant Hill Mark Waid
7,0
SIEDEMDZIESIĄT PIĘĆ LAT KAPITANA AMERYKI
Ledwie linia wydawnicza Marvel Now 2.0 wystartowała, a my już mamy pierwszy duży crossover. „Avengers – Impas: Atak na Pleasant Hill”, bo o nim mowa, to co prawda wewnętrzne wydarzenie serii z Avengersami, skupiające się głównie na Kapitanie Ameryce, bo stworzone z okazji 75-lecia powstania bohatera, ale odpowiednio spektakularne i opowiedziane z epickim rozmachem dzieło. Epickim pod każdym względem, nie dość bowiem, że za całość odpowiada grupa siedmiu scenarzystów i kilkunastu rysowników, to jeszcze fabuła rozpisana została na szesnaście zeszytów. W efekcie w ręce czytelników trafia najgrubszy tom w dziejach Marvel Now (420 stron!) i choć można by sądzić, że tam, gdzie kucharek sześć, nie ma co jeść, to jednak „Atak na Pleasant Hill” to kawał dobrego komiksu rozrywkowego, który ma za zadanie przywrócić Steve’a Rogersa do dawnej roli i przygotować podwaliny pod to, co nadciąga.
Miasteczko Pleasant Hill to idealne miejsce do życia. Jakby wyjęte z pocztówki, zdaje się być spełnieniem marzeń o doskonałym, cichym, spokojnym i bezpiecznym sąsiedztwie. Czy może być aż tak pięknie? Oczywiście, że nie, Pleasant Hill skrywa swoje sekrety, a już niedługo ktoś będzie musiał je odkryć. Gdy Zimowy Żołnierz wraca na Ziemię, a Steve Rogers rusza jego śladem, drogi ich dwóch i Sama Wilsona przecinają się, zmuszając skłóconych bohaterów, którzy do tej pory wcielali się w Kapitana Amerykę, do wspólnego działania. Kiedy razem stają się odkryć, co właściwie się dzieje, na scenę wkracza nie tylko ich dawny wróg, ale też i dwie konkurencyjne drużyny Avengers. Sytuacja komplikuje się, problemy narastają, a Pleasant Hill staje się strefą wojny. Czym skończy si ten konflikt i co będzie on oznaczał dla sytuacji panującej wśród superbohaterów?
Całość recenzji na moim blogu: https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2019/04/avengers-impas-atak-na-pleasant-hill.html
Avengers: Impas. Atak na Pleasant Hill Mark Waid
7,0
Lubię sięgać po komiksy Marvel lub DC, które są crossoverami, bowiem wtedy poznaję najwięcej postaci z tych uniwersów. Jest to też okazja, aby ujrzeć protagonistów lub antagonistów z niszowej półki, pojawiających się w komiksach epizodycznie, a w filmach po prostu nie występujących. Lub ewentualnie mających raz jakąś krótką scenkę, o której szybko się zapomina (patrz występ Dazzler w "X-Men: Dark Phoenix"). Dlatego ochoczo rzuciłem się na "Avengers Impas", który faktycznie początkowo bardzo mnie wciągnął, finał też miał przedni, ale w środku mocno wymęczył. Czemu? Cóż, za dużo powtórek.
Tytułowe Pleasant Hill to miasteczko gdzie wszyscy żyją szczęśliwie, są pomocni, nie ma przestępczości i w ogóle ziścił się amerykański sen. Brzmi jak iluzja? Owszem, bo nią w praktyce jest. Tak naprawdę to zręczna manipulacja oraz zakłamanie rzeczywistości, gdyż całe miejsce oficjalnie nie istnieje i tak naprawdę jest super tajnym więzieniem SHIELD przeznaczonym dla najgorszych i najniebezpieczniejszych złoczyńców tego świata. Brzmi trochę jak Guantanamo, tyle że więźniowie żyją w wiecznej iluzji. Co jednak się stanie gdy ta opadnie? Cóż, wtedy mamy chaos, a w nim nie trudno o rewolucję super złoczyńców. Szczególnie gdy są srogo wkurzeni.
Sam pomysł bardzo mnie zaciekawił, ale jeszcze bardziej osoba odpowiedzialna za stworzenie całej iluzji. Nie będę wam jej zdradzał, bo jest świetnie napisana, przemyślana i poprowadzona. Niestety, a raczej stety, takie postacie często nie zdają sobie sprawy jak ogromną mocą dysponują, dlatego ciężko im wytłumaczyć, że robią coś, co jest złe. Nawet jeśli szefowa SHIELD wmawia, że to dla dobra społeczeństwa. Ta linia konfliktu również została bardzo umiejętnie napisana oraz przedstawiona czytelnikowi. Podobnie jak starcie o samo Pleasant Hill. Niestety nie można tego samego powiedzieć o środkowej części opowieści, gdzie akcja strasznie się wlecze.
Wadą całego tomu, jest fakt, że historia pierwotnie byłą opowiadana w wielu różnych seriach. Zatem mamy tutaj zeszyty z Avengers Standoff, Illuminati, New Avenger czy Agents of S.H.I.E.L.D. Skutkuje to powtarzaniem się na przykład danej sceny, tylko z punktu widzenia innej ekipy, a tych jest od cholery. Po pewnym czasie zaczęło mnie to męczyć. Do tego, nie zrozumcie mnie źle, ale część postaci była jak dla mnie bardzo... głupia. Słyszałem o dziwacznych bohaterach czy złoczyńcach z uniwersum Marvel, ale koczkodan w stroju agenta SHIELD, wchodzący w skład oddziału Wyjący Komandosi (sama nazwa jest tak durna, że aż wybuchłem gromkim śmiechem) zwyczajnie do mnie nie przemawia. A i tak natrafiłem tam na jeszcze bardziej, moim zdaniem, porąbane postacie. Czasami mam wrażenie, że po prostu twórcom komiksów się nudzi i tworzą dla zabawy takich bohaterów.
Niemniej lekturę muszę zaliczyć do udanej. Była to z pewnością jedna z dłuższych pozycji komiksów Marvel jakie przeczytałem, choć nie najdłuższa. Z pewnością będę szukał w przyszłości podobnych crossoverów, licząc ze mniej mnie wymęczą, jeśli idzie o pewne wątki. Z tego tomu zapamiętam jednak kilka postaci oraz wątków, dlatego ciesze się, że go przeczytałem. Trochę żałowałem, że Deadpool miał tutaj tak mały wkład, podobnie Iron Man, ale i tak było ciekawie.