Kolejny Album z serii wydawniczej Marvel NÓW opowiadający o losach największych ziemskich superbohaterów (tytułowych Avengers). Zbiór komiksów kontynuuje historię przedstawioną w poprzednich dwóch tomach. Historia znowu jest jakaś mega zagmatwana… Gdybym nie czytał wcześniej cyklu „Avengers: Czas się kończy.” nigdy bym się nie domyślił dokąd zmierza historia i o co chodzi… W albumie czasem Kapitan Uniwersum/Kapitan Wszechświat/Wszech Matka coś tam przebąknie o końcu wszystkiego itp… ale to tyle… Bohaterowie ciągle z kimś walczą, ale po co? Dlaczego? Czy ze wszystkimi istotami powstającymi z bomb genezy należy walczyć? Może warto byłoby z tymi istotami próbować się dogadać albo chodziarz zrozumieć ich intencje? Powiem szczerze, że trochę się wynudziłem, czytając omawianą pozycją… Rozumiem, że to album przejściowy i w następnym będą działy się bardziej konkretne rzeczy… No ale bez przesady… Początek albumu, kiedy część bohaterów zastanawia się jak wychować młode istoty, tak, by był w przyszłości kimś dobrym był obiecujący. Niestety dalsza część była już mocno przeciętna. Czy polecam ten album mimo mocno przeciętnej historii (a może i nawet słabej)? Nie jest to pozycja po przeczytaniu, której zyskamy wiele ciekawych informacji o uniwersum Marvela, jednak dla znajomości ciągłości fabuły warto byłoby po nią sięgnąć.
Preludium Nieskończoności stawia Avengersów na próg kosmicznej wojny z potężnym przeciwnikiem. Sam koncept na opowieść jest tu dobry, choć nieoryginalny, fajne są też te podmianki rysowników, bo każdy ma swój styl nasycający kolejne części narracji swoistym klimatem. Są też momenty, które to psują. Bo na przykład jak odebrać motyw wielkiego, groźnego kokonu z wyspy Aim, z którego coś się uwalnia powodując u obserwatorów grozę rodem z japońskich horrorów…. by ostatecznie ujawnić, że to silny robot jest. Albo starcie w Perth - siły obu stron ogromne, dewastacja dużego miasta, dwie fazy bitwy… i to wszystko skwitowane kilkunastoma kadrami. IMHO akcja biegnie tu momentami zdecydowanie za szybko: jest tu taki dramatyczny moment, gdzie na całym świecie spadają samoloty, kwituje się go wypowiedzią Bannera (chyba) i kilkoma kadrami z ratowania takiego samolotu (dwukrotnego). Trochę szkoda.
7/10