Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Złamany chłopak i zagubiona dziewczyna w świecie magii… bez magii. Na te książki natknęłam się na Twitterze. Okładki mnie zaintrygowały, a dwa krótkie fragmenty – dokładnie dwa zdania z dwóch pierwszych rozdziałów – przeważyły szalę. Kupiłam, pozachwycałam się okładkami, później treścią, a potem w mojej głowie pojawiły się pytania: Dlaczego? Dlaczego nie przeczytałam tego wcześniej? Dlaczego dopiero teraz? Dylogia "Sands of Arawyia" to trochę ponad 1100 stron świetnie zbudowanej historii. Świat jest opisany bardzo klimatycznie. Chyba pierwszy raz spotkałam się z tak ciekawym opisem miejsc inspirowanych Bliskim Wschodem i jego kulturą i naprawdę mi się to spodobało. Akcja w pierwszej części toczy się stosunkowo wolno, przy czym stopniowo rozjaśnia obraz bohaterów. Za to później, kiedy już przyspiesza, naprawdę trudno się od niej oderwać. Czyta się w zasadzie bez wytchnienia, bo ciągle dzieje się coś niespodziewanego. Ja przez plot twisty musiałam: a) zamykać książkę i zastanowić się nad nią, b) starać się nie wyrwać sobie wszystkich włosów z głowy, c) przeklinać każdego bohatera po kolei, d) wszystkie odpowiedzi są poprawne. Do tego rozdziały są krótkie, co jeszcze bardziej wzmacnia dynamikę tych książek. Narracja jest tutaj trzecioosobowa, przez co stosunkowo często widzimy wydarzenia z różnych punktów widzenia. Rozdziały są w większości wymieszane między dwójkę głównych bohaterów, ale nie tylko. À propos bohaterów – moim zdaniem są świetnie wykreowani. Każda postać dorzuca od siebie jakąś ciekawą cegiełkę. Jeśli chodzi o wątek romantyczny, to mamy tu do czynienia ze slow burnem, więc trzeba się naczekać, żeby coś się zadziało – choć iskrzy już od pierwszego spotkania Zafiry i Nasira. No a kiedy już coś się zadzieje… Serce rośnie, żeby potem trochę pokrwawić i znów urosnąć. Polecam szczególnie fanom klimatycznych historii z wątkiem fantasy i wolno rozwijającego się romansu ❤️‍🔥 Ocena: 5/5 🥃 – Magda