Ostatni cesarz Chin. Należał do mandżurskiej dynastii Qing, zmuszony w 1912 roku do abdykacji. Od 1934 roku cesarz marionetkowego państwa Mandżukuo, a od 1945 roku więzień – najpierw radziecki, a potem chiński. Po uwolnieniu w 1959 roku został zwykłym obywatelem Chińskiej Republiki Ludowej i pracował jako ogrodnik, a potem archiwista. W latach 1920-1932 używał imienia Henry Pu Yi.
Można się nieźle zdenerwować czytając tę autobiografię, tak nieciekawa i prymitywna, pomimo wykształcenia jest postać Cesarza Pu Yi.
Ostatnia, wywodząca się z Mandżurii chińska dynastia Qing to przykład zacofania, zamknięcia i skostnienia władzy prowadzącej naród do katastrofy. Jej ostatni cesarz to nieudolny, tchórzliwy, ograniczony i niesympatyczny typ, którego wyhodował wiernopoddańczy dwór.
I jak to bywa w przypadku władcy, jeśli trafi się na Kazimierza Wielkiego czy Batorego to naród rozkwita. Ale co jeśli jest to Michał Korybut Wiśniowiecki lub właśnie Pu Yi ?
Doskonały przykład na to, że demokracja jest zawsze lepsza od monarchii, która może być co najwyżej reprezentacyjna i sentymentalna jak w Wielkiej Brytanii.
Film Bernardo Bertolucciego oparty na tej biografii jest godny polecenia. To wyśmienity obraz, zdobywca wielu Oscarów.
Następna książka z mojej biblioteczki zakupiona w latach 80-tych doczekała się w końcu przeczytania (na razie I tom). Autobiografia ostatniego cesarza Chin oparta jest na zapiskach Pu Yi z czasów, gdy był więziony przez komunistów. Najgorsze dla mnie w tej książce były nazwiska chińskie, przez co trudno mi było zapamiętać, kto jest kim. Drobiazgowość opisywanych wydarzeń, szczególnie na pierwszych stronach książki trochę też przytłacza. Historia ostatniego cesarza począwszy od dzieciństwa, niezbyt szczęśliwego (dziecka chowanego właściwie bez rodziców) pomimo bogactwa i ulegania zachciankom młodego, a później czas dorastania w warunkach niezbyt normalnych , pozbawionych wolności budzi czasami sympatię do Pu Yi. Natomiast niezbyt mądre decyzje, nie szanowanie ludzi, znęcanie się, ponieważ są sługami władcy jest godne najwyższej pogardy. Nie jest to książka relaksująca, którą czyta się jednym tchem, ale jeśli chodzi o wartość historyczną warto ją przeczytać.