Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Emmanuel Civiello
Źródło: https://fr.wikipedia.org/wiki/Emmanuel_Civiello
10
7,1/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 17.02.1973
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
36 przeczytało książki autora
18 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Korrigans, tome 3 : Le peuple de Dana
Emmanuel Civiello, Thomas Mosdi
6,5 z 2 ocen
2 czytelników 0 opinii
2006
Korrigans, tome 2 : Guerriers des ténèbres
Emmanuel Civiello, Thomas Mosdi
6,5 z 2 ocen
2 czytelników 0 opinii
2004
Najnowsze opinie o książkach autora
Korriganie Emmanuel Civiello
7,3
Początek albumu przenosi nas do północnej Irlandii, a dokładniej do prowincji Ulster roku pańskiego 1100. Poznajemy wtedy młodą bohaterkę o imieniu Luaine i jej rodzinę, którzy zmagali się z niezbyt przyjemną pogodą podczas podróży. Niespodziewanie zostają oni napadnięci przez dziwaczne stwory. Okazuje się bowiem, że znaleźli się oni w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Bowiem według starych legend co jakiś czas zostaje otwarte przejście pomiędzy dwoma różnymi światami i do naszej rzeczywistości wdzierają się fantazyjne stwory. W wyniku napaści, jej ojciec zostaje zamordowany, a matka i dziadek porwani przez mroczną bestię. Ratunkiem dla młodej bohaterki okazują się tytułowi Korriganie - istoty przypominające krasnoludy i potrafiące korzystać z magii. Wraz z nimi Luaine będzie musiała szybko odnaleźć się w nowej rzeczywistości, szczególnie jeśli będzie chciała uratować swoich bliskich.
Cała recenzja na:
https://gameplay.pl/news.asp?ID=133347
Ziarno Szaleństwa (okładka limitowana A) Emmanuel Civiello
5,9
Na sutki królowej wróżek, ależ to Ziarno szaleństwa wygląda na papierze, jeszcze lepiej niż w necie! I w środku tego integrala czteroczęściowej miniserii między rozdziałami są okładki oryginalnych tomów, czyli tak jak być powinno, a czego wydawnictwo nie zrobiło w poprzednim komiksie Civiello czyli Korriganach. Ale wracając do Ziarna.... Klimat jak w starych filmach fantasy typu Niekończąca się opowieść u tego starszego małżeństwa stworków, gdzie zatrzymał się Bastian - no sztos. Jakbym znowu oglądał filmy Jima Hensona, The Secret of NIMH Dona Blutha lub Legenda z młodym Tomem Cruisem. Jeśli lubisz opowieści, które polegają na tym, że trwa wyprawa niby nic nieznaczących pionków, pomniejszych dla tego świata postaci, które podróżują przez mroczne uniwersum fantasy, żeby pokonać większe zło, to jest to seria dla was. Jak w Srebrnym krześle z Kronik Narnii. Dodatkowo jest to pięknie namalowane, każdy kadr jest osobnym obrazem. W warstwie plastycznej nie chodzi tylko o fakt, że malunki są same w sobie piękne, ale o to jak pięknie narracyjnie jest to rozegrane. Weźmy początek: najpierw widzimy spadające z drzewa liście, potem z oddali biegnącego przez runo leśne omglonego stworka, później kamera najeżdża na jego twarz, kolejne ujęcie: kamera leci z góry wraz z padającym deszczem i powoli zaglądamy przez okno do małej, drewnianej chaty, gdzie pali się ogień, przez szybę widzimy cienie postaci, a dopiero potem to co w środku. Klimat jest obłędny. Czuć tę tajemnicę i magię świata. Historia jest okraszona prostym, ale trafnym humorem, szczyptą rubaszności, a ostatni tom jeszcze podnosi ocenę dzieła, z którym obcowaliśmy. Tutaj gnomy podróżują i przyjaźnią się z wróżkami i trollami, czarownice zamieniają się w wielkie, czarne jak noc w Mordorze kruki lub podróżują na wozie ciągniętym przez wielką świnię, a genialna mysz pływa w mrocznym jeziorze zbudowanym własnymi łapkami batyskafem zrobionym z beczki. Postacie są małe, a świat olbrzymi, drzewa przytłaczają, a na każdym malowanym kadrze spod konara wychylają się świecące ślepia. Ziarno szaleństwa to najlepszy dowód na to, że na oklepanych motywach fantasy nadal można tworzyć klimatyczne, wciągające historie. I niczego więcej mi nie trzeba.