Rozlega się delikatne stukanie do drzwi szafy. - Hector - szepcze Myers - wyłaź stąd. - Nie mogę - odszeptuję. - Jestem w szafie. - Właśnie,...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
David Thewlis
Znany jako: David Wheeler
2
7,8/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 20.03.1963
Jest aktorem, pisarzem i reżyserem. Zagrał w wielu filmach, m.in. w "The Inner Life of Martin Frost" Paula Austera, "Omen", "Królestwo niebieskie", "Siedem lat w Tybecie", "Gangster numer jeden" oraz "Nadzy" (w reżyserii Mike’a Leigha). Za rolę w tym ostatnim otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Cannes. Pojawił się również jako profesor Remus Lupin w "Harrym Potterze i więźniu Azkabanu" oraz w "Harrym Potterze i Zakonie Feniksa". Będzie go można także zobaczyć w dwóch następnych częściach przygód młodego czarodzieja. David Thewlis pochodzi z Blackpool, „Pośmiertna sława Hectora Kiplinga” to jego debiut literacki.
7,8/10średnia ocena książek autora
61 przeczytało książki autora
31 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Żałuję, że ta parka nie została w klopie chwilkę dłużej. Pięć lat. To by mnie urządzało.
1 osoba to lubiRosa uśmiecha się i spuszcza oczy. Bez wątpienia nie jest to pierwszy komplement, jaki usłyszała. O jej doświadczeniu w przyjmowaniu takich ...
Rosa uśmiecha się i spuszcza oczy. Bez wątpienia nie jest to pierwszy komplement, jaki usłyszała. O jej doświadczeniu w przyjmowaniu takich hołdów świadczy jej automatyczna, dopracowana w najdrobniejszych szczegółach reakcja. Uśmiecha się, pochyla głowę i wpatruje w podłogę. W ten sposób odsłania umysł bez ciężaru oczu i staje się jeszcze piękniejsza. Nie ma bowiem nic piękniejszego na tym świecie od przelotnego poczucia winy udającego niewinność. A może tylko ja tak to odbieram.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Shooting Martha David Thewlis
10,0
To zdecydowanie najbardziej niezwykła powieść, z jaką się spotkałam. I to jest właśnie odpowiednie słowo – „niezwykła”. „Nie „wspaniała”, „nadzwyczajna”, cudowna”, etc. Tylko niezwykła pod każdym względem.
Pod względem umieszczenia akcji w świecie teatru, filmu, zdradzając kilka sekretów zza kulis, np. w kwestii przygotowywania trudnych rekwizytów, takich jak zwłoki ludzkie.
Ze względu na pomysł – reżyser nie może ukończyć swojego najnowszego dzieła, bo zadręczy go samobójcza śmierć żony i przywraca ją do życia z pomocą bardzo podobnej do niej aktorki, aby prowadzić z nią jedynie wideorozmowy.
Ze względu na styl – płynny, bardzo literacki, momentami wręcz poetycki, trudny językowo, ale jednocześnie nie męczący czytelnika, z ciekawymi grami językowymi. Na przykład,przy opisie postaci, nie mamy „podniebienia”, a „dach ust”. Opisy czynności czy samych postaci też mają lekkie, choć stałe, zabarwienie emocjonalne, jeśli mogę to tak nazwać, choć jest to moje subiektywne odczucie
Płynie się z tą historią, zanurza delikatnie, krok po kroku, jak wchodzi się ostrożnie pierwszy raz do jeziora.
Aż wreszcie ze względu na… autora. David Thewlis jest dla mnie bardzo wyjątkową osobą. Absolutnie uwielbiam jego pracę, obejrzałam właściwie wszystkie jego filmy, uwielbiam oglądać i czytać z nim wywiady. Ma ogromny talent, a przez te dekady pracy nie stał się wyniosły, zarozumiały ani zgnuśniały, jak czasem z aktorami bywa i przestajemy ich lubić. On tworzy pracując i pracuje tworząc, nie potrzebuje otoczki, plotek, robienia szumu. W branży jest bardzo ceniony, choć wśród widzów nie każdy go kojarzy (zwłaszcza poza granicami UK, mam wrażenie) i nie każdy lubi jego styl.
I taka jest też po trochu ta książka. Napisana naprawdę dobrze, nie ma się tu do czego przyczepić, ale nadal nie każdy w nią wsiąknie i nie każdy może zrozumie.
Ja na koniec, nie ukrywam, uroniłam łzę. Ta książkę uderza gdzieś, choć delikatnie, to w takie struny duszy, w których czasem nie wiemy, że istnieją i grają gdzieś tam w tle lub o których nie chcemy wiedzieć i próbujemy je zagłuszyć.
Bardzo widać też doświadczenia życiowe. To nie jest David piszący „Pośmiertną sławę Hectora Kiplinga”, to jest David starszy o ćwierć wieku. Dlatego nie należy porównywać tych książek, choć zdecydowanie łączy je nadal czarny humor i pozostawienie sporej furtki do interpretacji wątków, postaci czy wręcz zakończenia.
Choć oczywiście nie ma tu mowy o jakiejś „utajonej” autobiografii, to David czerpie ze swoich doświadczeń i czuć, że, jeśli zna się jakieś detale z jego życia, to to ubarwienie emocjonalne czy pewna dosadność, są bardziej widoczne. Choć równie dobrze mogę to sobie oczywiście wmawiać, wiadomo.
Sama powieść łączy w sobie wspomniany czarny humor, groteskę, trochę farsę, ale i makabrę i naturalizm, szczególnie, jeśli chodzi o aspekty związane z opisem śmierci, martwych ciał czy rozkładu.
Pięknie są też pozamykane wszystkie wątki. Szczególnie w ostatnim rozdziale, który bardzo mnie wzruszył – wątek główny, rzecz jasna, ale także wątek siostry głównej bohaterki czy ich ojca.
Thewlis pokazuje w tej powieści, jak ciężka i trudna do pogodzenia jest śmierć bliskich osób – zarówna ta, która się już wydarzyła jak i ta, która jeszcze nie nastąpiła, a o której wiemy, że może niedługo przyjść do kogoś z naszych bliskich lub nawet… że chcielibyśmy, żeby przyszła. Trochę rozgrzesza lub raczej – daje przyzwolenie na szaleństwo, zagubienie czy te myśli, których się wtedy wstydzimy lub obawiamy, nie dopuszczamy do siebie i pokazuje, że nic nie jest czarno-białe.
A im więcej słów wylewam do tej recenzji tej książki, tym bardziej utwierdzam się w jej wysokiej ocenie, bo niektóre wątki, zdania, słowa, dopiero do mnie spływają i się łączą. I wydają mi się dużo piękniejsze niż wtedy, kiedy je czytałam.
PS: David Thewlis pisał tę powieść w roku 2019 i, jak mówił w wywiadach, oddając ją do wydawnictwa z początkiem 2020 obawiał się, że motyw długich wideorozmów z bliskimi, z którymi nie można się spotkać, nie przyjmie się i będzie niezrozumiały dla czytelnika. ;)
Pośmiertna sława Hectora Kiplinga David Thewlis
5,6
Ciężko mi znaleźć słowa, by opisać tę książkę. Dawno nie czytałam niczego, co tak by mnie zafascynowało. Fakt, że bardzo rzadko sięgam po tego typu literaturę, ale zwykle robię to dlatego, że mnie nudzi, jest pompatyczna i niewiele wnosi do mojej egzystencji.
A "Pośmiertna słaba Hectora Kiplinga" wnosi wiele. Oj, jak wiele wnosi... I w trakcie lektury powoduje u mnie ciarki, bo szukam alegorii do swojego życia, do wydarzeń, które znam...
Ta książka do dla mnie czysty literacko-poetycki szaleńczy geniusz, który doskonale pasuje mi do Thewlisa. Tylko on mógł wymyślić taką historię. I uwielbiam go jeszcze bardziej.
No bo właśnie... Uważam, że tej książki nie da i być może wręcz nie powinno się czytać w odseparowaniu do tego, co Thewlis stworzył jako aktor. Do jego geniuszu na planie.
Rozumiem głosy, wedle których końcówka książki to już zbytnie szarżowanie. Być może nawet dla niektórych bełkot. Ale nie dla mnie. Nie, ponieważ mam w głowie doskonałe obrazy postaci, które David zostawił już dla mnie na ekranie i które ubóstwiam. Uwielbiam je, nienawidzę icj, brzydzę się nimi i boję się ich jednocześnie. Mam w głowie Johnn'ego, Paula Verlaine, Mickey'go Finn'a, inspektora Goole'a, a nawet mojego ukochanego Lupina...
I to wszystko jest takie pięknie spójne z tą książką jako innym środkiem wyrazu tego, co Thewlis, jak sądzę, kocha w sztuce i co chce wyrażać. Szaleństwo. Walkę o wolność, poszukiwanie prawny o świecie, o ludziach, tajemnicach i naturze...
I przy tym tutaj mam masę tak pięknych literackich porównań i opisów, że aż zatrzymywałam się na nich i czytałam jeszcze raz, na głos, oblizując wargi i próbując chłonąć jak najwięcej.
A dzięki temu jest to książka, do której mogę wracać teraz codziennie. Mogę sięgnąć po nią na półkę w każdej chwili, otworzyć na dowolnej stronie i zawsze znajdę choćby zdanie, które na nowo mnie zadziwi i które pokocham.
I gdyby chcieć brnąć w to dalej, mogłabym pisać i pisać... Tylko że, tak samo jak Hector, pogubiłabym się we własnym szaleństwie. I w tej Thewlisowej obsesji, która towarzyszy mi akurat od kilku tygodni i której efektem jest kupienie tej książki. Bałam się jej, myślałam, że się nie uporam, że się zawiodę. Jak bardzo się myliłam... Jak wiele razy musiałam się zastanowić, zatrzymać, pomyśleć... I jak bardzo to wszystko było w Pana wykonaniu niewymuszone, Panie Thewlis. Uwielbiam Cię, Davidzie Thewlis.