Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel12
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Makis Tsitas
1
6,2/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
46 przeczytało książki autora
86 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Bóg mi świadkiem Makis Tsitas
6,2
Mijasz szwendającego się po ulicy mężczyznę z walizką. Zastanawiałeś się nad tym, dlaczego jego wyraz twarzy jest zasępiony? Skąd jego przygnębienie? Z jakiego powodu błąka się w samotności? Czy czegoś się boi? Jakie ma lęki? Za czym tęskni? O czym marzy? Czego żałuje? Dokąd zmierza? Czego szuka? Zatrzymaj się. Podejdź do niego. Weź go za rękę, zdobądź się na odwagę,
wejdź w jego umysł i oddaj mu głos.
A imię jego Chrisowalandis. Ma pięćdziesiąt lat i nadwagę. Nie ma pracy. Żyje na garnuszku rodziny, która go szykanuje. Czasem załapuje się na darmową kawę w pobliskim kościele, czasem, w poszukiwaniu cielesnych uciech, zagląda do burdelu. Choruje na cukrzycę i ma problemy z erekcją. Ma niespłacone długi i problem z kobietami. Mizogin, ksenofob. Udręczony życiem frustrat, niekochany i nieakceptowany życiowy niedojda, ofiara losu. Jakieś zalety? Ma wyraziste poczucie humoru (wprawdzie czarnego, ale zawsze),pisze wiersze (aż żal, że kiepskiej jakości),a wiarę w lepsze jutro pokłada w Bogu (co tu dużo mówić: bigot).
Niełatwo go słuchać, w masochistyczny i pokrętny sposób jednak się to robi.
Makis Tsitas, absolwent dziennikarstwa i autor jednego z największych greckich portali poświęconych kulturze, swym debiutem literackim kreśli głęboki portret psychologiczny człowieka będącego na skraju kryzysu psychicznego. Bóg mi świadkiem to szczere wyznanie człowieka, któremu w życiu nie powiodło się. Jego monolog, za sprawą wyjątkowo niezgrabnego i uwierającego charakteru, stereotypowego myślenia, emocjonalnej niedojrzałości oraz społecznego niedostosowania, bywa skrajnie denerwujący. Początkowa irytacja, rozdrażnienie i niechęć jednak, w miarę nawarstwiających się wyznań Chrisowalandisa, przeobrażają się w szczere odczucie litości. Stopniowo odkrywane karty jego poharatanego życia zaczynają wywoływać względem niego nieśmiałe pokłady empatii, by na samym końcu przekształcić się w naturalną chęć udzielenia mu pomocy. Grek stworzył frapującą osobowość, pełnego tragizmu antybohatera, który wyzwala w odbiorcy skrajne uczucia, od niemiłego uwierania na duszy, po litościwe mu pobłażanie.
Prócz wielowarstwowego i niejednoznacznego portretu osobowościowego, Tsitas odmalował wyjątkowo aktualne tło społeczne współczesnej Grecji. Permanentne bezrobocie, ekonomiczna labilność, skrajne zadłużenie – to realne problemy, z którymi borykają się mieszkańcy południowego krańca Półwyspu Bałkańskiego, a które subtelnie wyznaczają rytm poczynaniom głównego bohatera. Warstwa ta wzbogacona została o kolejny problem społeczny, jakim niewątpliwie jest kwestia przemocy (zarówno fizycznej, jak i psychicznej) w rodzinie i jej wpływu na kształtowanie się charakteru. Problematyka ta, choć ledwie muśnięta, wywiera znaczące piętno na postaci perorującego bohatera i jest jednym z istotniejszych czynników generujących fabułę powieści.
Bóg mi świadkiem to smutny i przygnębiający portret człowieka zagubionego w życiowej malignie. Jest to emocjonująca, pozbawiona cenzury spowiedź postaci w psychicznym kryzysie, osoby sfrustrowanej i niespełnionej, uporczywie jednak, do samego końca poszukującej szczęścia. Przymierzając się do lektury debiutu Tsitasa, trzeba mieć świadomość, iż obraz ten nie należy do łatwych w odbiorze, z każdej strony uwiera, doskwiera i wywołuje poczucie dyskomfortu. Książka wyzwala wiele, nie do końca przyjemnych emocji. Choć konfrontacja ta wymaga obywatelskiej odwagi i sporego samozaparcia, sumarycznie daje nad wyraz wiele satysfakcji. A co najważniejsze, dzięki naprawdę nieszablonowej osobowości głównego zapada w pamięć i serce na dłużej.
www.bookiecik.pl
Bóg mi świadkiem Makis Tsitas
6,2
Makis Tsikas prowadzi bohatera drogą do szaleństwa, a my coraz bardziej popadamy w irytację i niechęć do tego pięćdziesięciolatka pełnego skrajności. Tyle, że tematycznie i charakterologicznie ta książka komponuje obraz który, "Bóg mi świadkiem", mógłby zostać z łatwością przeniesiony na grunt polski.
Chrisowalandis właśnie został bez pracy, za co wini szefa, nazywanego Czortem. Gorzkim i gniewnym tonem zdaje relację z poszarpanego dzieciństwa, które kojarzy mu się ze srogim laniem, molestowaniem, kłamstwami spowiedników, kpinami i agresją rówieśników - jednym słowem, z idealnym podłożem dla traum.
Zgodnie z częstą tendencją, zajadanie stresu prowadzi do otyłości i nieatrakcyjności dla płci przeciwnej. Zupełnie wbrew logice, powoduje też fanatyczną wiarę w Boga, usprawiedliwienie jego wolą niepowodzeń i... nienawiści. Jakże przykro stwierdzić, że nie da się pozbyć skojarzeń z rodzimym podwórkiem...
"Brud, wszędzie brud cudzoziemski". To jeden ze zbiorowych winnych. Źli są wszyscy prócz nas, choć najbardziej rażąca udręka spłynęła na niego z greckich rąk. Druga niegodna grupa to kobiety. Zawistne, zachłanne, dalekie od (wybaczcie samonarzucające się skojarzenie) cnót niewieścich. Gdzie te młodsze, piękne, łagodne i skromne, które wczesnym rankiem zanurkują, by złożyć ukochanemu u stóp smakowite dary morza?
Cytaty z Pisma Świętego i pism kościelnych są dla bohatera antidotum na zagrożoną narodowość grecką, na zniesmaczenie "puszczaniem się" paradujących z obcokrajowcami Greczynek, na szefa, który wpędził go w sytuację, gdy trzeba "odejść z salonów i wylądować w gównie". Daleka rodzina obarczająca problemami, ukochane siostry potrzebujące wsparcia w chorobie i finansach to gorzkie żale przełamane histerycznym poszukiwaniem biblijnego ukojenia.
Chrisowalandis jest w swoim postępowaniu, relacjach, myśleniu kłębkiem nieskoordynowanych pragnień i ograniczeń, tęsknot i nienawiści, niewiary w siebie - grubego, głupiego i naiwnego - i nadziei na poprawę ulokowaną w woli boskiej.
Aż chce się potrząsnąć bohaterem i krzyknąć: na litość boską, sam sobie gotujesz ten los! Aż chce się wznieść oczy do nieba i prosić: broń nas boże przed takimi ludźmi. I nie ma tu sarkazmu lecz empatia wobec człowieka, który obrał ścieżkę na krawędzi szaleństwa.
Obsesja, fanatyzm wszelkiej maści, lęki, które pielęgnuje w sobie pomimo terapii - "Bóg mi świadkiem", że finał jaki serwuje nam Autor zdaje się być jedynym możliwym. A to, co przeraża najbardziej to fakt, że to nasza rzeczywistość coraz częściej kreuje takie osobiste dramaty i takie postrzeganie świata. I co dalej? Niech się dzieje wola nieba? Zdecydowanie nie, bierność zabija. Prawda? Czy może się mylę?
Książka drażni i denerwuje tematyką, zachwyca formą, przeraża aktualnością i skrajnością bohatera. To trzeba czytać!
Pani_Ka Czyta
Dziękuję Wydawnictwu Książkowe Klimaty za niebanalne, dobre czytanie.