Zaczynam alergicznie reagować na próbę mitologizowania socjalizmu przez część osób, które mają wyraźne skłonności do patrzenia na świat przez lewicowy pryzmat w wygodnej kapitalistycznej rzeczywistości. O ile doceniam dbałość o tych, którzy mają gorzej, którym się nie udało, lub po prostu mieli pecha w życiu i uważam, że w cywilizowanym państwie powinny istnieć rozwiązania i mechanizmy wspierające takie osoby, o tyle próba przekonywania mnie, że w zasadzie w PRL żyło się o wiele lepiej niż “w neoliberalnej Polsce” (cokolwiek by ta zbitka oznaczała) jest jakimś absurdem.
Jeśli porównamy życie w Rumunii i Polsce w ustroju powszechnej szczęśliwości, to faktycznie Polska może wyglądać jak socjalistyczny raj. Ciekawe jednak dlaczego czytając Dom kata Andrei Tompy, zacząłem przypominać sobie drobne „przyjemności” życia w PRL-u.
[..]
[...]
całość:
http://www.speculatio.pl/dom-kata/
Książka składa się z opowiadań przybliżających nam losy 3 pokoleń węgierskiej rodziny mieszającej w Siedmiogrodzie. Większość opowiadań zdaję się być wspomnieniami autorki z czasów dyktatury Ceauşescu. Tytułowy kat to właśnie rumuński dyktator. Ta książka uruchomiła w mojej głowie lawinę wspomnień z czasów, kiedy sama mieszkałam w Rumunii. Wiele problemów opisywanych w książce mogłam doświadczyć na wlasniej skórze i to w ostatnich latach: przerwy w dostawie wody lub brak ciepłej wody (w Sektorze 3 w Bukareszcie średnio co 2 tygodnie na dzien/dwa przy 15 stopniowych mrozach),przerwy w ogrzewaniu. Oczywiście częstotliwość i długość tych braków absolutnie nieporównywalna do czasów dyktatury. Ale skutki przerw w dostawie ogrzewania z czasów reżimu widać do dziś- zdecydowana większość bloków ma zamknięte obudowane balkony, aby ciepło nie uciekało (obecnie popularne nawet w nowym budownictwie). Kolejna rzecz, która zwróciła moja uwagę to fragment, w którym jest opisane szczepienie wszystkich dzieci że szkoły jedna igla. To wyjaśnia dlaczego w trakcie badań lekarskich lekarz/pielęgniarka wrecz demonstrowała przed moimi oczami otwieranie jednorazowych sprzętów abym miała pewność że są nowe i Sterylne. Do tego książka zawiera wiele wstawek w języku rumuńskim, ktorego juz od dluzszego czasu nie słyszałam
Przez to wszystko ciężko mi ocenić treść książki bez swojego rodzaju zaangażowania emocjonalnego. Na pewno sposób narracji, a dokładniej interpunkcja (brak kropek, każdy rozdział jak długie zdanie, do tego pelne dygresji) nie był łatwy. Na początku czytanie szło opornie, bo ciężko było mi załapać czego dany rozdział dotyczy, musiałam czytać po parę razy te same fragmenty, czasami się gubiłam (zwlaszcza, ze nie ma zachowanej chronologii wydarzeń). Ale to co z początku było minusem, wraz z treścią lektury stawało się jej silna strona. Przedstawione realia są straszne, opisują ciężkie czasy, do tego poruszony jest temat dyskryminacji Węgrów i Żydów. Ale jednocześnie książka nie jest przygnębiającą i przytlaczajace właśnie dzięki temu w jaki sposób jest napisana. Pozycja do polecenia na pewno osobom w jakiś sposób związanym z Rumunia (tak jak ja) lub interesujących się historia regionu