Luke od dawna chciał się wyrwać ze spokojnej planety Tatooine i robić coś ekscytującego. Kiedy spotyka Bena Kenobiego wie, że już nic nie będzie takie samo. Nie wszystko idzie zgodnie z planem i Luke'owi udaje się uciec z planety - tyle tylko, że musi zapłacić za to wysoką cenę.
Komiks, który tu widzicie, to pierwszy tom kolekcji Star Wars od Deagostini. Mamy tu historię filmową z Nowej Nadziei, ale na tym komiks się nie kończy! Później mamy kontynuację, która nie pojawia się w filmie i możemy zobaczyć co Luke, Leia oraz Han robili pomiędzy Nową Nadzieją a Imperium Kontraatakuje.
Kreska jest bardzo ciekawa, na początku musiałam się do niej przyzwyczaić, później zaczęła mi się podobać. Jest kolorowo i oldschoolowo, a grafika pasuje do fabuły.
Pojawiło się jednak kilka drobnych zmian, które nie do końca mnie przekonały. Największa z nich to zmiana gatunku Jabby. W tym komiksie nie jest Huttem, a humanoidem. Ta zmiana zdecydowanie nie przypadła mi do gustu.
Poza tą jedną rzeczą nie mam chyba nic do zarzucenia komiksowi. Bardzo podobała mi się końcówka po głównej fabule, w której Han Solo przemierza galaktykę, aby ukryć się przed Jabbą. Będzie musiał zebrać grupę śmiałków, która pomoże mu rozprawić się z rabusiami najeżdżającymi na biedną wioskę. Ta grupa była naprawdę zabawna i pomysłowa - królik to mój totalny faworyt 😁
Ostatnia strona nagle przerywa akcję w dość ciężkim momencie i jestem bardzo ciekaw, co zobaczę w następnym tomie. Myślę, że komiks nada się zarówno dla fanów Star Wars jak i tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z uniwersum.
Pierwszy tom komiksowych opowieści z uniwersum gwiezdnych wojen to jedenaście zeszytów, które w ponad połowa stanowi historia z filmu „Nowa nadzieja”. Oczywiście nieco rozbudowana o wątki, których w filmie nie widać (spotkanie z Biggsem na Tatooine). To i inne smaczki (np. wygląd Jabby Hutta) to może być wielka gratka dla fana. Dalsze zeszyty to „Siedmiu wspaniałych” w nowym kostiumie... nie rzuca na kolana, ale jako całość sprawia przyjemność dla tych, którzy się na tym wychowali (zwłaszcza, że wolę stare starwarsy niż to, co powstaje obecnie).
Grafika jest jak dla mnie nierówna. Czasem bohaterowie przypominają swoje filmowe odpowiedniki, a czasem są tak niepodobni, że aż karykaturalni. Wszystkie miecze świetlne w różowym kolorze też wyglądają dziwnie, za to czerń Vadera w odcieniu błękitu bomba.