Tajemnica sukcesu Remigiusza Mroza

Marcin Zwierzchowski Marcin Zwierzchowski
08.09.2018

Nie miliony złotych wydane na billboardy i reklamy w telewizji, nie związek z celebrytą czy celebrytką, nie skandal czy niewyparzony język w wywiadach, ale ciężka, konsekwentna praca nad swoim wizerunkiem zapewniła Mrozowi miejsce na szczytach list bestsellerów. To godne podziwu.

Tajemnica sukcesu Remigiusza Mroza

To nie jest miejsce na dyskusję o jakości prozy Remigiusza Mroza. Fakt, że z jednej strony ma tysiące oddanych fanów i fanek, a z drugiej często zbiera krytyczne recenzje, to coś, do czego chyba wszyscy się przyzwyczailiśmy. Cóż, ja sam na łamach „Polityki” potraktowałem Czarną Madonnę wyjątkowo surowo, a i o Nieodnalezionej nie mam wiele lepszego zdania.

Pozostaję jednak zafascynowany tym, jak doskonale ten młody jeszcze pisarz (rok młodszy ode mnie!) kilka lat temu „wymyślił siebie” i jak ta jego projekcja okazała się rewolucją na rynku książki. Oto jednoosobowa fabryka, która „produkuje” książki z szokującą regularnością i we wciąż szokującym tempie – w tym roku już ile, bodajże pięć? Sęk w tym, że książki to nie jedyne, co Mróz tworzy.

Pamiętam felieton Jacka Dukaja, który pisał, że gdy zbliża się premiera jego książki, najchętniej by się gdzieś zaszył i nie brał udziału w jej promocji. Mróz to w gruncie rzeczy zaprzeczenie tego podejścia, bo nie tylko udziela wielu wywiadów, ale też jest aktywny w sieci, komentując publikacje na swój temat i regularnie dyskutując z fanami i fankami w mediach społecznościowych. To jeden z fundamentów jego popularności. Ale o tym za chwilę.

W Polsce pisarze i pisarki popularność zdobywają na kilka określonych sposobów.

Zacznijmy od tego, że w Polsce pisarze i pisarki popularność zdobywają na kilka określonych sposobów. Jednym z najczęściej spotykanych jest – co budujące – sukces sprzedażowy jako efekt jakości tekstów, narastający zwykle w wyniku wysypu pozytywnych recenzji (przykładem Jakub Małecki z „Dygotem” lub Szczepan Twardoch i „Morfina”) lub tych kilku nagród literackich, które autentycznie przekładają się na skokowy wzrost sprzedaży, jak Nike (przykładem Olga Tokarczuk). Drugim jest popularność pisarska jako następstwo ogólnej popularności – tu trzeba wymienić piszących celebrytów, a najnowszym głośnym przykładem Katarzyna Nosowska; tak samo można być pewnym, że zapowiadana autobiografia Kuby Wojewódzkiego sprzeda się w oszałamiającym nakładzie. Trzecia droga jest w zasadzie pokrewna drugiej, z tą różnicą, że dana osoba najpierw pisała i potem się „scelebretyzowała” – głośnym przypadkiem na tym polu jest Michał Witkowski. Są też, często w tzw. literaturze gatunkowej, przypadki popularności narastającej, gdzie z książki na książkę nakłady rosną, aż w końcu można mówić o bestsellerach – tak przebiegała choćby kariera Magdaleny Witkiewicz, obecnie plasującej się już w czołówce sprzedażowej nad Wisłą.

Bardzo rzadko sukces rodzimego pisarza czy pisarki jest wynikiem zaplanowanych działań.

Ścieżek jest więcej. Ogólny wniosek powinien być zaś taki, że bardzo, bardzo rzadko sukces rodzimego pisarza czy pisarki jest wynikiem zaplanowanych działań, czegoś na kształt kampanii. Raczej dzieje się tak, że najpierw przychodzi choćby średni sukces, a dopiero wtedy zachęcone tym wydawnictwo podejmujo ryzyko zainwestowania w kolejną książkę takiej osoby, wynosząc ją tym samym na poziom nakładów sześciocyfrowych. Oczywiście, mogę się mylić, ale czy ktoś kojarzy debiutanta lub debiutantkę, którzy zaczynali z potężną akcją marketingową i z miejsca stali się poczytni? Raczej nie. Nawet Wojtek Miłoszewski, wsparty przez swojego brata, Zygmunta, „Inwazją” Polski nie zawojował – zresztą on się chyba łapie na ścieżkę z byciem popularnym, a potem pisaniem.

Na rynku anglosaskim jest inaczej. Tu niebotyczne pompowanie oczekiwań względem debiutantów należy do standardowych działań marketingowych. Ot, nagle wydawnictwo ogłasza, że ma przyszłą gwiazdę, że prawa do książki kupiło za mały woreczek złota, a prawa do filmu, serialu, koszulek i specjalnej linii kosmetyków również się rozeszły, na co łapią się wydawcy w innych krajach, także w Polsce, kupując opcje przekładów. Bańka więc rośnie i jeszcze przed premierą mamy bestseller. Przykładem Paula Hawkins, dla której „Dziewczyna w pociągu” była debiutem powieściowym.

Gdzie w tym wszystkim jest Remigiusz Mróz? Chodzi właśnie o to, że nigdzie. Bo ten autor wymyślił sobie inną ścieżkę.

Gdzie w tym wszystkim jest Remigiusz Mróz? Chodzi właśnie o to, że nigdzie. Bo ten autor wymyślił sobie inną ścieżkę. Otóż postanowił być Pisarzem. Przez duże „P”. Bo co robi pisarz? Pisze. Więc Mróz uczynił z tej czynności swój znak rozpoznawczy – pisze szybko, pisze wszędzie, pisze niemalże bez przerwy, pisze różne rzeczy, od kryminałów, przez thrillery polityczne, po horrory i domestic noir, czyli rzeczy z półki „Dziewczyny z pociągu” czy „Zaginionej dziewczyny”. Zauważyliście, że Mróz stał się pewnym punktem odniesienia w rozmowach o pisaniu? „W ile napisałeś tę powieść?” „Och, szło mi długo, pracowałem nad nią ponad rok”. „Mróz w tym czasie napisał sześć!” To brzmi niemalże jak żart, autor „Kasacji” nie jest tu jednak obiektem wyśmiania, ale przykładem właśnie Pisarza, który tą swoją pisarskością innych zawstydza.

Mróz stał się pewnym punktem odniesienia w rozmowach o pisaniu.

Przecież Mrozowi w zasadzie na dobre wyszła nawet aferka z Ove Løgmansbø. Generalnie – co jest tematem na inną, dłuższą rozprawę – Mróz zrobił czytelników i czytelniczki w konia, bo tak jak pseudonimy to na rynku książki rzecz najzwyklejsza w świecie, tak już podszywanie się pod autora z egzotycznego (z polskiego punktu widzenia) zakątka świata nie powinno mieć miejsca – a to dlatego, że kryminał osadzony na takich choćby Wyspach Owczych to dla nas nie tylko kryminalna fabuła, ale również sposób na poznanie samych Wysp i ich mieszkańców, zakosztowanie innego sposobu myślenia; jest w tym coś z przewodnika czy dokumentu – szukamy w takich książkach także prawdy o miejscu akcji. A tu okazało się, że to wszystko ściema.

I co? No nic. Zamiast oburzenia – kolejna okazja do podbudowania narracji o Pisarzu – bo przecież skoro imponowało wam, że Mróz tyle wydawał, to co dopiero teraz, gdy okazało się, że „na boczku” machnął jeszcze jedną trylogię. I kolejne żarty, tym razem z tego, że za każdą książką autora, którego nie znamy, może kryć się Remigiusz M.

Mróz wykreował Pisarza Remigiusza Mroza.

Mróz w zasadzie zrobił to, co inni pisarze i inne pisarki, czyli stworzył pewną narrację, z tą różnicą jednak, że dla niego materiałem był nie papier, a rzeczywistość. Wykreował Pisarza Remigiusza Mroza, który ma pewne cechy charakterystyczne, pewien mit, jak choćby porzucenie kariery prawniczej i właśnie to nieludzko szybkie tempo pisania, a następnie sprzedawał nam tę narrację w kolejnych wywiadach. Pomagali mu też rzecz jasna dziennikarze, niejako definiując tego autora poprzez liczbę wydanych w danym roku pozycji, pomagały i wreszcie kolejne książki, co dwa-trzy miesiące przypominające nam, że ten Mróz to, cholera, nie zwalnia.

Drugim elementem tworzenia figury Pisarza było zaś postawienie na kontakt z czytelniczkami i czytelnikami. Więcej – na znów niemalże mityczną wszechobecność w sieci, tak że ma się wrażenie, że Mróz to nawet więcej niż Beetlejuice, bo żeby ten się pojawił, trzeba było jego imię powtórzyć trzy razy, polskiemu autorowi wystarczy zaś jedna wzmianka. W efekcie naprawdę niełatwo o recenzję czy artykuł o Remigiuszu Mrozie, pod którym nie byłoby choćby krótkiego komentarza od bezpośrednio zainteresowanego (pozdrawiam, swoją drogą!).

Mróz nie tylko szybko się wybił, ale niezwykle szybko przebił się do pierwszej ligi najpopularniejszych piór nad Wisłą.

Wszystko to powyżej (no, może poza słowami o „Madonnie” i „Nieodnalezionej”) piszę z podziwem. Dla pomysłu, konsekwencji, efektywności. Bo się udało. Na tle wielu, wielu autorów i autorek kryminałów i thrillerów w tym kraju Mróz nie tylko szybko się wybił, ale też niezwykle szybko przebił się do pierwszej ligi najpopularniejszych piór nad Wisłą. I jasne, jego wydawcy mu pomagali, ale nie mam wątpliwości, że dziękować może w głównej mierze sobie.

Mamy więc dwie dyskusje. Pierwszą będzie ta o jakości prozy Remigiusza Mroza i o tym, jak rzeczone wysokie tempo pisania na nią wpływa. Drugą zaś ta o tym, jak polski autor wziął swoją karierę w swoje ręce i postanowił być Pisarzem. Nie jednym z wielu, nie tym cierpliwym, nie tym wyczekującym uwagi krytyków, których książki przysypują i którzy nie są w stanie wyłowić każdej perełki. Nie wreszcie jednym z tych, którzy zdają się na wydawców, bo ci nadwiślańscy (nie bez swoich powodów) ryzykują wyjątkowo rzadko.

Mróz jest jednym z bardziej pozytywnych zjawisk na polskim rynku książki.

Według mnie Mróz jest jednym z bardziej pozytywnych zjawisk na polskim rynku książki. Działa trochę jak latarnia wskazująca drogę tym, którzy wciąż kultywują w sobie obraz pisarza jako eremity, skrobiącego w odosobnieniu wiekopomne dzieła, przyziemne sprawy marketingu pozostawiając mniej niezwykłym bytom. Obecnie pisarze i pisarki muszą mieć nie tylko pomysły na swoje książki, ale również na samych siebie – to znaczy ci, którzy myślą o zamianie walenia w klawiaturę w dobrze płatną pracę. I jeżeli taki pomysł będzie bazował nie na przespaniu się z celebrytą, ale na eksponowaniu swojej twórczości i procesu twórczego jako takiego, to ja mogę wyłącznie to pochwalać.

źródło zdjęcia: http://remigiuszmroz.pl/


komentarze [149]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Pani_Ka  - awatar
Pani_Ka 11.09.2018 17:15
Czytelniczka

Już z samych wypowiedzi tutaj można stworzyć doskonałą rozprawkę za i przeciw. Ale przecież jedni lubią ciastka, inni śledzie. Cały świat ma swoje powieści będące wysoką literaturą, i ma czytadła klasy B, do których zalicza się moim zdaniem (proszę wielbicieli o wybaczenia) proza Pana Mroza. To, że większość "obywateli LC", w tym ja, szuka w literaturze pięknego, bujnego...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Tomek  - awatar
Tomek 11.09.2018 12:41
Bibliotekarz

Dno i wodorosty. Szkoda czasu na te grafomańskie brednie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
KaroDeMolka  - awatar
KaroDeMolka 11.09.2018 10:18
Czytelniczka

Nie zgadzam się ze słowami o pisarzach, którzy zazdroszczą Mrozowi tempa. Jestem przekonana, że naprawdę dobrzy pisarze, który czas jaki on poświęca na napisanie książki spędzają choćby na przeprowadzeniu samego researchu, mogą mu zazdrościć jedynie zarobków, no i może samodyscypliny.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Rolaka  - awatar
Rolaka 11.09.2018 11:42
Czytelniczka

Tempo to sprawa indywidualna. Jak wyżej napisałam wyżej w komentarzu. Piszę amatorsko, prowadzę bloga i piszę dla zwykłej przyjemności, zdecydowanie mniej od Mroza. Ale mam zaprzyjaźnioną bloggerkę, która ot tak, w 1,5h dziennie pisze ponad 3tys słów, czyli wychodzi jej naprawdę porządna książka na miesiąc. Tempo pisania to sprawa bardzo, bardzo indywidualna. Pisze się w...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
KaroDeMolka  - awatar
KaroDeMolka 11.09.2018 11:46
Czytelniczka

jasne, nie miałam na myśli zarobków w ogóle, tylko właśnie w porównaniu z pisarzami generalnie

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Rolaka  - awatar
Rolaka 11.09.2018 20:24
Czytelniczka

Tak właśnie myślałam ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
voyteck  - awatar
voyteck 12.09.2018 13:52
Czytelnik

Blogerka to sobie może tyle klepać, ale znakomita część pisarzy, jak sądzę, większość czasu poświęconego na książkę spędza na przeróbkach fabuły/narracji i cyzelowaniu stylu, tak jak dobrzy tłumacze pierwszy szkic przekładu czytają i przerabiają nawet po kilkanaście razy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Cain78  - awatar
Cain78 12.09.2018 15:25
Czytelnik

Skoro - jak sam przyznaje - sprzedał około 2 milionów książek a skromnie licząc od egzemplarza autor taki jak p. R. Mróz ma 3-4zł, rachunek jest prosty :) Za moment dojdą ekranizacje itp., więc na pieniądze pan Remigiusz na pewno nie narzeka...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Rolaka  - awatar
Rolaka 13.09.2018 09:40
Czytelniczka

"ale znakomita część pisarzy". W tym momencie rozmawiamy o znakomitych pisarzach czy o Mrozie? Mróz pisze lekką literaturę, ot takie czytadła. Poza tym co do przeróbek... Różni, różni i jeszcze raz różni są pisarze. Są tacy, którzy piszą szybko, a później sporo poprawiają, są tacy, którzy bardzo dokładnie planują, piszą powoli i przy okazji już wszystko dopracowują. Nie ma...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Ahsan  - awatar
Ahsan 11.09.2018 09:13
Autor/Redaktor

Powiem tak - podziwiam pracowitość i systematyczność pana Mroza. Ilość wydanych publikacji również robi wrażenie.
Natomiast, jako autor i czytelnik zwyczajnie mrozi mnie, kiedy słyszę o książkach pisanych w miesiąc, czy dwa. Ostatecznie chyba nie chodzi o to, ile książek zostanie opublikowanych, na ilu ściankach się znajdzie, ilu fanom odpisze się w mediach...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
ŁUKASZ  - awatar
ŁUKASZ 14.09.2018 12:06
Czytelnik

"o wartość tego co się tworzy" to już dawno nie chodzi - dziś liczą się tylko wymierne, policzalne efekty

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
betsy  - awatar
betsy 10.09.2018 11:45
Czytelniczka

Przeczytałam kilka książek pana Mroza i więcej nie zamierzam, bo po prostu przestały mi się podobać i mnie znużyły. Dla mnie tajemnica jego sukcesu leży gdzie indziej. Nie w tym, dlaczego jest czytany (to uczestnicy dyskusji już zdiagnozowali) ale w tempie jego pisarstwa. Miałam kilka przypuszczeń: 1. choroba dwubiegunowa z przedłużoną fazą manii, 2.wspomaganie się...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Rolaka  - awatar
Rolaka 11.09.2018 11:36
Czytelniczka

Co do tempa jego pisania... Powiem tak. Piszę amatorsko, oczywiście dużo, dużo mniej niż Mróz, ale mam zaprzyjaźnioną bloggerkę, która ot tak dziennie pisze ok 3 tys słów tekstu. 3 tys słów * 30 dni, daje nam to ok 90 tys słów. A to już jest porządna książka. Napisanie tylu słów zajmuje jej tylko 1,5h dziennie, więc się da. Poza tym gdzięś czytałam, może w jakimś wywiadzie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
jatymyoni  - awatar
jatymyoni 09.09.2018 22:29
Bibliotekarz

Podziwiaim Pana Mroza za pracowitość i wykorzystanie swoich "10 minut" Jak wiadomo mody się zmieniają. Może jak uzna, że jest dostatecznie zabezpieczony finansowo wyskoczy z swojej szufladki bylejakości. Za namową przyjaciółki przeczytałam jedną książkę i trzech wysłuchałam. Na tym moją przygodę zakończyłam. Nie moja bajka. Przyznaję czytałam gorsze kryminały , ale mi...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
drwatsonx  - awatar
drwatsonx 09.09.2018 20:40
Czytelnik

Ja nikomu nie bronię czytać książek "lekkich", ale niech one będą jakoś napisane! Nie wiem czy dobrnęłam do połowy pierwszej - po prostu nie dałam rady czytać dalej.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Moogwai89  - awatar
Moogwai89 09.09.2018 19:08
Czytelnik

Remigiusz Mróz to facet, który pisze dużo i szybko. I to widać w jego książkach, w jego sposobie pisania. Mało ekspozycji i wartka akcja czynią jego powieści niezobowiązującymi lekturami na parę wieczorów. Niby fajnie, ale taką Bondę stawiam 3 poziomy wyżej.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
BookReader  - awatar
BookReader 09.09.2018 16:08
Czytelnik

Dla mnie Remigiusz Mróz jest autorem, w karierze którego pomaga przede wszystkim marketing. Mam w domu kilka jego książek i niektóre mi się podobały, inne - raczej nie. On faktycznie pisze dużo i dużo wydaje. Aż za dużo, moim skromnym zdaniem. Sześć książek rocznie to naprawdę przegięcie jak dla mnie. Szczerze wątpię, czy przy takiej ilości książek rocznie, mozna pisać...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
BookReader  - awatar
BookReader 11.09.2018 16:51
Czytelnik

Posiadam "Behawiorystę", "Dzień, który nigdy nie nadejdzie", "W cieniu prawa" i "Wotum nieufności". O ile "Dzień, który nigdy nie nadejdzie", czy "Behawiorysta" podobały mi się, o tyle "Wotum nieufności" już absolutnie nie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
BookReader  - awatar
BookReader 11.09.2018 23:20
Czytelnik

Cyklu z Chyłką i Forstem nie czytałem i póki co nie zamierzam, ponieważ zwyczajnie mi się książki Mroza przejadły :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
BookReader  - awatar
BookReader 11.09.2018 23:30
Czytelnik

No ja dałem sobie spokój przy czwartej ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Legeriusz  - awatar
Legeriusz 09.09.2018 16:04
Czytelnik

A czy zauważył ktoś korelację między wzrostem popularności seriali, a taśmową produkcją Mroza? Ot zbieżność trendów. Albo inną, geograficzną - lubimyczytac i reszta :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post