Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Poruszająca i zmuszająca do refleksji.

Z racji zawodu i kontaktu na co dzień z pacjentami onkologicznymi najbliższe było mi opowiadanie o Ellie, jeśli chodzi o własne nieprzepracowane problemy - opowieść o Jarodzie.

Gdyby nie ta lektura z pewnością nie sięgnęłabym po "Rozmyślania".

Poruszająca i zmuszająca do refleksji.

Z racji zawodu i kontaktu na co dzień z pacjentami onkologicznymi najbliższe było mi opowiadanie o Ellie, jeśli chodzi o własne nieprzepracowane problemy - opowieść o Jarodzie.

Gdyby nie ta lektura z pewnością nie sięgnęłabym po "Rozmyślania".

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czekałam z recenzją aż uporam się z serialową ekranizacją powieści i adaptacja w porównaniu z książką wypada bardzo słabo.

Powiedzmy sobie jasno - Jack Reacher to gigaChad. Z każdego starcia wychodzi zawsze obronną ręką i z przepiękną kobietą u boku, jest najbystrzejszą osobą w pokoju i nie ma na świecie zagadki, której nie rozwikła. Ba, nawet śmierć się go nie ima. Jego niewiarygodne przygody są okraszone humorem i serwowane z przymrużeniem oka przez autora, czego ewidentnie zabrakło w serialu. Również proporcja błędów logicznych i brawury wypada na niekorzyść ekranizacji.

Czytelniku, nie zniechęcaj się do uniwersum Reachera przez niedostatki tworu Amazon Prime - literacki pierwowzór wynagrodzi Ci ten smutek.

Czekałam z recenzją aż uporam się z serialową ekranizacją powieści i adaptacja w porównaniu z książką wypada bardzo słabo.

Powiedzmy sobie jasno - Jack Reacher to gigaChad. Z każdego starcia wychodzi zawsze obronną ręką i z przepiękną kobietą u boku, jest najbystrzejszą osobą w pokoju i nie ma na świecie zagadki, której nie rozwikła. Ba, nawet śmierć się go nie ima. Jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dziwi mnie wysoka oceny tej pozycji. Mnie nie urzekła.

W istocie jest to typowy poradnik jak patrzeć na życie przez różowe okulary. "Nie przyjmuj odmowy", "nie przejmuj się opinią innych", "jak chcesz to Ci się uda" - i tym podobne frazesy oraz naiwne, życzeniowe spojrzenie na życie przewija się przez całą książkę. Wszystko oparte jedynie na osobistym doświadczeniu autorki.

Szybko się czyta, z pewnością równie szybko się zapomina.

Dziwi mnie wysoka oceny tej pozycji. Mnie nie urzekła.

W istocie jest to typowy poradnik jak patrzeć na życie przez różowe okulary. "Nie przyjmuj odmowy", "nie przejmuj się opinią innych", "jak chcesz to Ci się uda" - i tym podobne frazesy oraz naiwne, życzeniowe spojrzenie na życie przewija się przez całą książkę. Wszystko oparte jedynie na osobistym doświadczeniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę przegadana, zdecydowanie przekombinowana, mocno przewidywalna.

Pierwsza połowa książki bardziej przypadła mi do gustu. Czytadło z gatunku do przeczytania i zapomnienia.

Trochę przegadana, zdecydowanie przekombinowana, mocno przewidywalna.

Pierwsza połowa książki bardziej przypadła mi do gustu. Czytadło z gatunku do przeczytania i zapomnienia.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zawiodłam się na tej książce. Początek może zmylić ale im dalej w las tym więcej drzew.

Dla mnie ta pozycja ma wydźwięk pseudo-naukowego bełkotu, który ma na celu przekonać czytelnika, że Twoje niepowodzenia nie są efektem podejmowania złych decyzji ale traumy pokoleniowej.

Nie chodzi o to, że całkowicie neguję koncepcję dziedziczonej traumy – jednak historyjki o tym, jak dziecko specjalnie urażało się w głowę w tym samym wieku jak jego mama była świadkiem pęknięcia tętniaka babci można włożyć między bajki. Czy to, że skaczesz z kwiatka na kwiatem jest spowodowane brakiem bliskiej relacji Twojego ojca z dziadkiem.

Takie rozumowanie nie tylko zdejmuje z nas ciężar odpowiedzialności ale też ujmuje naszej sprawczości. Nie to jest jednak najgorsze.

Absolutnie nie pojmuję jak autor może tak bezczelnie trywializować wpływ traum dzieciństwa, wymagając aby dzieci za wszelką cenę pogodziły się ze swoimi rodzicami. Twierdząc, że niezależnie od zadanych krzywd czy nadużyć, „rodzice (…) nie mieli takiego zamiaru” a gdy już nadejdzie moment naprawienia relacji z rodzicami (z inicjatywy jakżeby inaczej – dzieci), wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Boże, widzisz i nie grzmisz. Jak można prawić dyrdymały o leczeniu ludzi z traumy mając takie podejście do tematu?

Ta książka jest szkodliwa i krzywdząca. Naprawdę nie warto czytać tych przesiąkniętych szamaństwem i mistycyzmem wynurzeń.

Zawiodłam się na tej książce. Początek może zmylić ale im dalej w las tym więcej drzew.

Dla mnie ta pozycja ma wydźwięk pseudo-naukowego bełkotu, który ma na celu przekonać czytelnika, że Twoje niepowodzenia nie są efektem podejmowania złych decyzji ale traumy pokoleniowej.

Nie chodzi o to, że całkowicie neguję koncepcję dziedziczonej traumy – jednak historyjki o tym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powrót Reachera w dobrej formie.

Bardzo przypomina mi pierwszy tom pod względem intrygi, skupienia się na szczegółach, dedukcji. Mamy akcję ale fabuła nie koncentruje się wokół tzw. mordobicia.

Nie przeszkadzało mi też mniejsze zainteresowanie rozterkami sercowymi Reachera. Jack to bardzo kochliwy facet, zdecydowanie wolę gdy wybranki jego serca są co najwyżej dodatkiem a nie główną osią wydarzeń.

Powrót Reachera w dobrej formie.

Bardzo przypomina mi pierwszy tom pod względem intrygi, skupienia się na szczegółach, dedukcji. Mamy akcję ale fabuła nie koncentruje się wokół tzw. mordobicia.

Nie przeszkadzało mi też mniejsze zainteresowanie rozterkami sercowymi Reachera. Jack to bardzo kochliwy facet, zdecydowanie wolę gdy wybranki jego serca są co najwyżej dodatkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Końcówka nadrabia lekko rozwlekły środek.
Niemniej, bardzo lubię postać Reachera więc sięgam po więcej.

Końcówka nadrabia lekko rozwlekły środek.
Niemniej, bardzo lubię postać Reachera więc sięgam po więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dosyć przeciętna powieść sensacyjna, do przeczytania na raz i zapomnienia.

Nic nie wnoszące rozwlekłe opisy spojrzeń i codziennych czynności nie pomagają nadać tempa akcji, która łagodnie mówiąc – do wartkich nie należy.

Zakończenie pozostawia niedosyt, pisane ewidentnie w pośpiechu. Bad Guy powieści, który zaplanował i wyegzekwował zbrodnię niemal doskonałą, w amoku sam się pogrąża i podaje policji dowody na swoje winę na srebrnej tacy.

Wisienką na torcie jest sztampowy plot twist, który ma zachęcić czytelników do sięgnięcia po kolejną część z serii przygód Harper. Ja podziękuję.

Dosyć przeciętna powieść sensacyjna, do przeczytania na raz i zapomnienia.

Nic nie wnoszące rozwlekłe opisy spojrzeń i codziennych czynności nie pomagają nadać tempa akcji, która łagodnie mówiąc – do wartkich nie należy.

Zakończenie pozostawia niedosyt, pisane ewidentnie w pośpiechu. Bad Guy powieści, który zaplanował i wyegzekwował zbrodnię niemal doskonałą, w amoku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ta lektura wymagała ode mnie zbyt wiele wysiłku, by dobrnąć do końca.
Jak na powieść psychologiczną, wyjątkowo nużąca.
Jak na powieść erotyczną, zadziwiająco pozbawiona namiętności.
Przeszłam obok niej zupełnie obojętnie.

Ta lektura wymagała ode mnie zbyt wiele wysiłku, by dobrnąć do końca.
Jak na powieść psychologiczną, wyjątkowo nużąca.
Jak na powieść erotyczną, zadziwiająco pozbawiona namiętności.
Przeszłam obok niej zupełnie obojętnie.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moja znajomość z twórczością Rowell ogranicza się głównie do uwielbienia postaci Parka oraz mglistych wspomnień na temat lektury „Fangirl”. Niestety, „Linia serc” dobitne uświadomiła mi, że jedna książka jest w stanie zniszczyć nasz obraz autora.

Nie jest to powieść bezsprzecznie zła. Jest natomiast obiektywnie nudna. Tutaj nie dzieje się nic aż do kulminacyjnego i absolutnie przewidywalnego „grand gesture”. Notabene, jest to jedyny moment na kanwie historii noszący w sobie namiastkę romantyzmu i zrywu namiętności.

„Linia serc” bazuje na wewnętrznych przemyśleniach Georgie. Problem z Georgie polega na tym, że jest wyjątkowo antypatyczną główną bohaterką. Szczerze kibicowałam jej potencjalnym niepowodzeniom życiowym.

Sam pomysł magicznego żółtego telefonu spalił na cholewce przez zbyt pogmatwane i chaotyczne przeskoki czasowe. Jeśli chodzi o warstwę fabularną, to te rozmowy wnosiły bardzo niewiele. Miałam nieodparte wrażenie, że duża część dialogów powstała tylko po to, aby osiągnąć zamierzony limit słów.

Reasumując, w egzekucji „Linii serc” zabrakło 1) akcji napędzającej fabułę, 2) wyraźnie wykreowanych bohaterów, 3) romantyzmu i 4) znamion jakiegokolwiek polotu.

Moja znajomość z twórczością Rowell ogranicza się głównie do uwielbienia postaci Parka oraz mglistych wspomnień na temat lektury „Fangirl”. Niestety, „Linia serc” dobitne uświadomiła mi, że jedna książka jest w stanie zniszczyć nasz obraz autora.

Nie jest to powieść bezsprzecznie zła. Jest natomiast obiektywnie nudna. Tutaj nie dzieje się nic aż do kulminacyjnego i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

"Czując" to zapis rozmów ze specjalistami zdrowia psychicznego podany w bardzo przystępnej formie. Uważam, że jest to pozycja idealna jako punkt wyjścia dla osób, które dopiero zaczęły interesować się tematyką emocji i uczuć - mnie osobiście zachęciła to sięgnięcia po kolejne pozycje zgłębiające te zagadnienia.

Nie jest to podręcznik akademicki ani przewodnik, rozdziały i rozmowy są czasem bardzo nierówne, co nie zmienia faktu, że zmuszają do refleksji. Polecam.

"Czując" to zapis rozmów ze specjalistami zdrowia psychicznego podany w bardzo przystępnej formie. Uważam, że jest to pozycja idealna jako punkt wyjścia dla osób, które dopiero zaczęły interesować się tematyką emocji i uczuć - mnie osobiście zachęciła to sięgnięcia po kolejne pozycje zgłębiające te zagadnienia.

Nie jest to podręcznik akademicki ani przewodnik, rozdziały i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdecydowanie przegadana.
I żaden do thriller, sensacja czy inny kryminał.

Zdecydowanie przegadana.
I żaden do thriller, sensacja czy inny kryminał.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czuję się oszukana.

Wiedziona falą własnego zachwytu po lekturze „Normalnych ludzi” sięgnęłam po dwie kolejne powieści Rooney - „Gdzie jesteś, piękny świecie” (należycie uznaną za najgorszą w jej dotychczasowym dorobku), a następnie „Rozmowy z przyjaciółmi”.

Zwiódł mnie początek książki, sprawiał wrażenie że będzie to ciekawa, wciągająca zupełnie nowa historia z nowymi bohaterami.

W rzeczywistości każda z trzech wymienionych powieści Ronney to tak naprawdę zlepek przeintelektualizowanych rozmów, niedomówień i opisów seksu tych samych czterech osobowości. Jedyne co ulega zmianie, to krajobraz za oknem, imiona i płeć postaci. Cała kanwa historii, poglądy polityczne, podejście do związków, stosunek do pieniędzy, pracy i poczucia własnej wartości pozostaje bez zmian.

Trudno było mi się utożsamić z wyimaginowanymi problemami uprzywilejowanych bohaterów, którzy w oderwaniu od rzeczywistości dryfują pozbawieni jakiegokolwiek celu w życiu. Ronney nazywana jest autorką mojego pokolenia i jest chwalona za pokazywanie braku umiejętności komunikacji cechującą Millenialsów. Kategorycznie zaprzeczam i nie dopuszczam do świadomości, aby był to realny obraz mojego pokolenia.

Lubię pióro Rooney ale myślę, że nadszedł czas na chwilowy odpoczynek od jej pisarstwa. Mam nadzieję, że doczekam się pozycji z faktycznie nowymi bohaterami i warstwą fabularną.

Czuję się oszukana.

Wiedziona falą własnego zachwytu po lekturze „Normalnych ludzi” sięgnęłam po dwie kolejne powieści Rooney - „Gdzie jesteś, piękny świecie” (należycie uznaną za najgorszą w jej dotychczasowym dorobku), a następnie „Rozmowy z przyjaciółmi”.

Zwiódł mnie początek książki, sprawiał wrażenie że będzie to ciekawa, wciągająca zupełnie nowa historia z nowymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie podoba mi się ogólny wydźwięk książki i ukazany w niej obraz martyrologii polskiej pielęgniarki.

Oglądałam wywiad z Weroniką w "Siedem metrów pod ziemią", więc wiedziałam jakiej narracji mogę się spodziewać. Jednak ten reportaż przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.

Pielęgniarstwo to zawód. To praca, jak każda inna. Nie musisz czuć do niej „powołania”, nie musisz się w niej poświęcać w imię wyższych celów. Pielęgniarstwo to nie sposób na życie, sens istnienia. To PRACA, w której masz wykonywać swoje obowiązki profesjonalnie, zgodnie z aktualnymi wytycznymi, z należytą dbałością i szacunkiem wobec drugiego człowieka. I tyle.

I uwaga! Spieszę zrewolucjonizować światopogląd autorki – zdrowie i bezpieczeństwo personelu jest najważniejsze. W ratownictwie medycznym podstawową zasadą jest bezpieczeństwo ratownika w myśl maksymy „dobry ratownik to żywy ratownik”. Jeśli będąc na dyżurze ignorujesz własne potrzeby fizjologiczne, nie jesz, nie pijesz to nie pomagasz nikomu. Gdy Ty zasłabniesz, kto zaopiekuje się pacjentami? Kto udzieli pomocy Tobie? Rozumiem stan wyższej konieczności, gdy stan pacjenta nagle się pogarsza lub trwa reanimacja. Ale jeśli masz okazję zasiąść do posiłku, do którego masz PRAWO ponieważ nawet w pielęgniarstwie obowiązują podstawowe zasady BHP, zrób to. Pacjent/rodzina/ lekarz wzywa Cię do sprawy, która może poczekać 10 minut i nikomu nie stanie się krzywda? Zjedz swój posiłek, wypij kubek herbaty. Nie jesteś robotem. Nie rób z siebie męczennicy pańskiej. Upadł pacjent ważący 100kg a jesteście na dyżurze we dwie? Dzwoń po lekarza dyżurnego, po pomoc z innego oddziału. Szanuj swoje zdrowie w równej mierze jak dbasz i zabiegasz o zdrowie pacjentów.

Jeśli po wyjściu z oddziału, po przegadaniu emocjonującego zdarzenia z dyżuru nie jesteś w stanie przestać myśleć o pacjentach – zmień zawód. W ten sposób rodzi się wypalenie zawodowe. W ten sposób sabotujesz samą siebie, swój związek, swoje życie. Zgadzam się z tym, że pomoc psychologiczna dla medyków to fikcja. Jeśli mąż Cię nie rozumie, pogadaj z koleżanką. Udzielaj się na forach internetowych. Idź do psychologa prywatnie.

Ten reportaż miał w zamyśle przybliżyć zawód pielęgniarki. Jestem pielęgniarką – młodą, z kilkuletnim doświadczeniem na trzech różnych oddziałach, wykształconą. Wykonuje swoją pracę sumiennie. Po pracy cieszę się życiem. Konfliktów personalnych w pracy nie zamiatam pod dywan. Zgłaszam źle wpisane zlecenia lekarskie. Proponuję badania, leki, sposób postępowania z pacjentem. Przyznaję się do błędów i niewiedzy. Zrezygnowałam z drugiego etatu i nie muszę jeść suchego chleba. Przede wszystkim - mam nadzieję, że nigdy nie stanę się gloryfikowaną przez autorkę służebnicą.

Książka bardzo chaotyczna, pobieżna i szablonowa w ukazywaniu realiów zawodu. Najsłabsza ze wszystkich pozycji ukazujących pracę medyków, z którymi miałam styczność.

Nie podoba mi się ogólny wydźwięk książki i ukazany w niej obraz martyrologii polskiej pielęgniarki.

Oglądałam wywiad z Weroniką w "Siedem metrów pod ziemią", więc wiedziałam jakiej narracji mogę się spodziewać. Jednak ten reportaż przeszedł moje najśmielsze oczekiwania.

Pielęgniarstwo to zawód. To praca, jak każda inna. Nie musisz czuć do niej „powołania”, nie musisz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Przerażające studium przemocy wobec dziecka okraszone błyskotliwym humorem.

Przerażające studium przemocy wobec dziecka okraszone błyskotliwym humorem.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Zaginione dziecko" to książka będąca ofiarą przypisania do złego gatunku. Ani to kryminał, ani sensacja, ani tym bardziej thriller. Powieści nie czyta się jednym tchem, lekturze nie towarzyszą ciarki na plecach czy wszechogarniające pragnienie rozwikłania tajemnicy.

Jest to bowiem powieść obyczajowa ze zbrodnią w dalekim, prawie niewidocznym tle.

I jako powieść obyczajowa sprawdza się całkiem nieźle. Fabuła skupia się na zawiłych relacjach rodzinnych, naznaczonych piętnem skrywanych tajemnic. Poruszanych jest wiele wątków ściśle związanych z wpływem traumy na funkcjonowanie człowieka. Mamy Zespół Stresu Pourazowego, psychozę poporodową, depresję po śmierci bliskich, rozpad małżeństwa, bolączki związane z płodnością.

Autorka bardzo zgrabnie rysuje obraz emocji i uczuć, które targają bohaterami. I to właśnie strona emocjonalna jest największym atutem powieści. Bohaterowie nie są jednoznaczni, popełniają błędy, ranią siebie nawzajem. Pod wpływem strachu i cierpienia podejmują irracjonalne decyzje. Unikają bolesnej prawdy. Gubią się we własnych pół-prawdach i niedomówieniach. Szukają odkupienia.

Akcja dzieje się w różnych przestrzeniach czasowych i z perspektywy różnych osób, co ze względu na fabułę jest zrozumiałym posunięciem jednak w odbiorze - bardzo zawiłe. Dla mnie te przeskoki były chaotyczne i irytujące, znacząco obniżyły przyjemność z czytania. Zakończenie przewidywalne ale pasujące do całości.

"Zaginione dziecko" to książka będąca ofiarą przypisania do złego gatunku. Ani to kryminał, ani sensacja, ani tym bardziej thriller. Powieści nie czyta się jednym tchem, lekturze nie towarzyszą ciarki na plecach czy wszechogarniające pragnienie rozwikłania tajemnicy.

Jest to bowiem powieść obyczajowa ze zbrodnią w dalekim, prawie niewidocznym tle.

I jako powieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Otwiera we mnie spust i strzela lepkimi pociskami, a ja daję się rozstrzelać. Już chyba do cna zalepia mi nasieniem szyjkę macicy”.

Czy czujesz już jak poczucie zażenowania niepostrzeżenie spowija Twój umysł a komórki mózgowe błagają o litość? Oswój się z tym wrażeniem, będzie Twoim wiernym towarzyszem podczas tej lektury.

Anna Przebłysk, wyraźnie zafascynowana dorobkiem artystycznym Rocco Siffredi, postanowiła opisać historię inicjacji seksualnej Tarzana z punktu widzenia polskiej Jane – notabene, swojej imienniczki. Wprowadzanie w arkana sztuki miłosnej odbywa się pod okiem doktora MacDonalda, co jak przypuszczam ma nadać temu przedsięwzięciu znamiona badań naukowych. Niestety, jakichkolwiek przejawów myśli analitycznych, szczątków wiedzy z zakresu antropologii i psychologii czy zdrowego rozsądku ze świecą szukać.

W nadmiarze możemy natomiast znaleźć co następuje:
• Zdrobnienia – bluzeczki, walizeczki, nóżeczki, majteczki w kropeczki
• Radosne nazewnictwo narządów płciowych – penis porównywany jest do obiektów natomiast pochwa bywa brzoskwinką, Małą Mi, cudną muszelką, wyzwalaczką rozkoszy
• Równie radosną twórczość opisującą akty seksualne - „Jego penis odgarnia na boki me różowe firaneczki”
• Niedorzeczną fabułę
• Rymowanie
• Bardzo dziwną składnie zdań
• Wklęsłe łona, falujący biusty, które przynoszą orzeźwiające podmuchy wiatru czy ruchy posuwisto-zwrotne
• Członków rodziny Tarzana, którzy albo otwarcie dopytują Annę czy Tarzan „zrobił jej dobrze, ale tak naprawdę dobrze” lub wręcz są świadkami ich miłosnych uniesień
• Kuriozalne oburzenie Anny, gdy zostaje nazwana prostytutką – wszak przeszłość odchodzi w zapomnienie z chwilą opuszczenia pokładu samolotu ;)

Brak mi słów, aby wyrazić co czułam czytając to bardzo, bardzo, bardzo złe porno. Najbliższe prawdzie będzie CRINGE. Aby podsumować wartość tego wątpliwej jakości erotyka, przytoczę fakt użycia przez Annę majonezu jako lubrykantu podczas stosunku analnego – tak, główna bohaterka wysmarowała sobie odbyt majonezem a następnie uprawiała seks.

Nie rozumiem, dlaczego ktoś to napisał.
Nie rozumiem, dlaczego ktoś to wydał.
Nie rozumiem, dlaczego na okładce jest zapowiedź tomu drugiego.
Dlaczego?

„Dawid dwa razy odpalił mi atomówkę. Hiroszimę zrobił od tyłu, a Nagasaki od przodu językiem”.

„Otwiera we mnie spust i strzela lepkimi pociskami, a ja daję się rozstrzelać. Już chyba do cna zalepia mi nasieniem szyjkę macicy”.

Czy czujesz już jak poczucie zażenowania niepostrzeżenie spowija Twój umysł a komórki mózgowe błagają o litość? Oswój się z tym wrażeniem, będzie Twoim wiernym towarzyszem podczas tej lektury.

Anna Przebłysk, wyraźnie zafascynowana...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ja penetruję Twoje myśli, Ty penetrujesz moją duszę, On/Ona/Oni penetrują nasze żyły. Włosy zawsze układamy kaskadowo, patrzymy tylko spod wachlarza rzęs, rolujemy językiem po wnętrzu ust, zasysamy sobie nawzajem wargi a nasze żołądki wybijają dwa obroty – a potem jeszcze jeden, następuje spięcie neuronów i KURTYNA.

To moje pierwsze spotkanie z radosną twórczością Joanny Balickiej, która reklamuje się jako „autorka gorących erotyków i dark romance”. Mająca w swoim dorobku już kilka powieści pani Joanna powinna zrobić sobie wakacje i zapisać się na warsztaty literackie. Można pisać językiem prostym i zrozumiałym dla każdego odbiorcy, co nijak nie tłumaczy przytłaczającej ilości powtórzeń i frazesów – nie gdy w sieci dostępne są w pełni darmowe słowniki synonimów.

Słaby warsztat pisarski jest tym bardziej rażący ze względu na mizerną warstwę fabularną powieści. Sztampowe postaci, przewidywalny tok wydarzeń i brak logiki w postępowaniu bohaterów zniechęciły mnie do sięgnięcia po kontynuację. On – prokurator samotnie wymierzający sprawiedliwość, ona – podlotka spełniająca oczekiwania i aspiracje rodziców, a przed nimi super-hiper-niebezpieczny gang narkotykowy, którego członkowie nie odrobili zadania domowego z podstaw zastraszania i wymuszania.

Traktowany po macoszemu wątek narkotykowy jest tylko tłem dla związku nienasyconej Isabelli i Jasona, którego konar wiecznie płonie. Niestety, czytając „Korepetytora” miałam niedopartą ochotę pomijać sceny seksu, które są bardzo schematyczne i pozbawione fantazji – a przede wszystkim jest ich zwyczajnie za dużo. Jeśli bohaterowie nie kopulują ze sobą nawzajem, to ktoś się masturbuje albo obsesyjnie myśli o chędożeniu. I z godnie z obowiązującymi trendami mamy BDSM. Musi być BDSM. Bez opasek, pejczyków i zacisków na sutki nie ma erotyki.

Mająca dodać pikanterii różnica wieku głównych bohaterów nie wywołała u mnie żadnych emocji – zarówno nastoletnia Isa jak i dojrzały Hogan mają w czaszce wystarczająco dużo miejsca, żeby hulał tam wiatr.

"Wystrzeliłem w jej ustach jak sylwestrowy szampan". Dziękuję.

Ja penetruję Twoje myśli, Ty penetrujesz moją duszę, On/Ona/Oni penetrują nasze żyły. Włosy zawsze układamy kaskadowo, patrzymy tylko spod wachlarza rzęs, rolujemy językiem po wnętrzu ust, zasysamy sobie nawzajem wargi a nasze żołądki wybijają dwa obroty – a potem jeszcze jeden, następuje spięcie neuronów i KURTYNA.

To moje pierwsze spotkanie z radosną twórczością Joanny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najbardziej w serii "Oddychając z trudem" szokuje mnie tak wysoka ocena na LC. Czy ja na pewno czytałam te same książki?

W mojej wersji "Wydechu" bohaterowie pozostają bezbarwni i banalni w swojej stereotypowości. Ona, On i Ten Trzeci uwikłani w zagmatwanie z poplątaniem. Czytając kolejne rozdziały, w których akcja posuwała się jak mucha w smole, miałam nieodparte wrażenie, że sama autorka nie wie dokąd zmierza. Czy ma to być powieść obyczajowa, erotyczna, psychologiczna? Czemu ma służyć przedstawianie dwudziestoparolatków jako bandy zniewolonych własnym libido capów? Dlaczego Mikołajczyk stawia jako sens istnienia posiadanie "drugiej połówki" i gloryfikuje dążenie po trupach do celu, aby ją usidlić? Dlaczego neguje kwestię zdrady i propaguje archaiczne definiowanie "pełnego/prawdziwego" seksu jako penetracji penisem?

Być może jestem za stara i ten rodzaj powieści już do mnie nie trafia? Potrafię czytać lektury o tematyce dojrzewania do pierwszych poważnych związków i nie cierpieć katuszy. Ta seria pozostawia mnie jednak z dużym niesmakiem - głównie przez sposób wykreowania sylwetki Leny.

Wątek rzekomej traumy Leny uważam za siarczysty policzek wymierzony w stronę ofiar napaści na tle seksualnym - autorka wykazuje się fundamentalnym brakiem jakiejkolwiek wiedzy z tej dziedziny. Sposób w jaki kreuje Adama na zbawcę, anioła i uzdrowiciela Leny oraz sugerowanie, że druga osoba/partner/kochanek jest w stanie uleczyć nas swoją miłością po druzgocącym ataku jest oburzający. Dla mnie tak strywializowany obraz PTSD jest potencjalnie krzywdzący - szczególnie, że odbiorcami Mikołajczyk są osoby młode.

Rzadko poddaję się w trakcie czytania serii, jednak w tym przypadku mówię "żegnaj" - już więcej tutaj nie wrócę.

Najbardziej w serii "Oddychając z trudem" szokuje mnie tak wysoka ocena na LC. Czy ja na pewno czytałam te same książki?

W mojej wersji "Wydechu" bohaterowie pozostają bezbarwni i banalni w swojej stereotypowości. Ona, On i Ten Trzeci uwikłani w zagmatwanie z poplątaniem. Czytając kolejne rozdziały, w których akcja posuwała się jak mucha w smole, miałam nieodparte...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna gwiazdka mniej za fatalne zakończenie.

Jedna gwiazdka mniej za fatalne zakończenie.

Pokaż mimo to