rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Florence jest pisarką, ale nie tworzy książek pod swoim nazwiskiem, tylko jest ghostwriterką. Zbliża się termin oddania kolejnej książki, ale tym razem nie ma ona na nią kompletnie pomysłu, tym bardziej, że kompletnie przestała wierzyć w szczęśliwe zakończenie. I jak na złość jej redaktor Ben nie zgadza się na przesunięcie terminu.
Florance musi się zmobilizować, ale nie jest to łatwe, gdyż z domu rodzinnego docierają do niej bardzo smutne wieści. Dziewczyna jedzie tam, aby pomóc o ogarnięciu rodzinnego biznesu, zakładu pogrzebowego "Było Minęło" oraz zorganizować pogrzeb. I ku jej zaskoczeniu, pojawia się tam Ben w dość niespodziewanej postaci!
Czy da się połączyć płomienny romans z żałobą i pogrzebem w tle?

Ja mam mieszane uczucia co do tej książki. Podoba mi się oczywiście to, że jest to slow burn, który kocham i małomiasteczkowy klimat. Trzeba też przyznać, że znajdują się w tej książce motywy niespotykane w romansach i są one mocno zaskakujące. Ja byłam w szoku, kiedy pod drzwiami domu Florence zjawił się Ben w swojej nowej postaci 😅
Moim zastrzeżeniem jest jednak to, że relacja między Florence i Benem rozwijała się za wolno. Kompletnie nie czułam chemii między nimi, ich interakcje były dla mnie bardziej przyjacielskie, dlatego trochę zdziwiłam się zakończeniem. Z jednej strony rozumiem, bo jednak Ben, można powiedzieć, nie był sobą, ale z drugiej żadne z nich nie zrobiło nic co mogłoby sugerować, że jest zainteresowane drugą stroną.
No i mam takie poczucie, że momentami autorka lała wodę. Niektóre fragmenty były zbędne, bo nic nie wnosiły do fabuły, dlatego mogły się wydawać nużące.

Trzeba przyznać, że ta książka jest oryginalna, nie można jej tego odmówić. Nie będzie moją ulubioną, ponieważ ja nie przepadam za motywami paranormalnymi w książkach nie fantasy. Ale to już moja personalna preferencja :) Uważam, że warto przeczytać tę książkę, jest inna, jest skłaniająca do myślenia, do refleksji. Jeśli nie nastawicie się, tak jak ja, na przekomarzanie, droczenie się między bohaterami, to nie będziecie zawiedzeni :)

Florence jest pisarką, ale nie tworzy książek pod swoim nazwiskiem, tylko jest ghostwriterką. Zbliża się termin oddania kolejnej książki, ale tym razem nie ma ona na nią kompletnie pomysłu, tym bardziej, że kompletnie przestała wierzyć w szczęśliwe zakończenie. I jak na złość jej redaktor Ben nie zgadza się na przesunięcie terminu.
Florance musi się zmobilizować, ale nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka to opowieść o dwóch osobach, które muszą z czegoś zrezygnować. Zrezygnować ze swojej pracy, ze szczęścia. Adalyn zostaje do tego zmuszona, Cam robi to z własnej woli. I kiedy wydawać by się mogło, że znajdują się w beznadziejnej sytuacji, wówczas obydwoje odnajdują nowe cele, nowe wyzwania, przyjaźnie, nieznane uczucia w małym miasteczku, pośród małomiasteczkowej społeczności z dziecięcą drużyną sportową do poprowadzenia.

Ja jestem fanką małomiasteczkowych romansów. Dajcie mi to, a jestem kupiona! Dodatkowo wrzućcie do niego młodą, przebojową kobietę, która kocha chodzić w modnych ciuchach i wysokich szpilkach oraz gburowatego piłkarza na emeryturze, który próbuje przekonać wszystkich, że na niczym mu nie zależy. Czy to już nie brzmi jak książka idealna?

Bawiłam się świetnie podczas lektury. Bohaterowie są tak skonstruowani, że nie da się ich nie lubić. Jestem przekonana, że wszystkie czytelniczki będą szalały za Cameronem, tak jak ja. To tez typ szorstkiego faceta, którego postawa mówi jedno, a czyny tylko potwierdzają, jak bardzo kochanym i przytulaśnym jest mężczyzną. Przepychanki słowne miedzy głównymi bohaterami dodają pikanterii i tylko podsycają napięcie, które między nimi rośnie. Namiętność budowana jest powoli, ale bardzo skutecznie. Chemia między nimi jest niemalże namacalna, czytelnik nie może się doczekać pierwszych pocałunków. Wszystko jest tak wyczuwalne, tak oczywiste, że czekanie na pierwsze zbliżenia jest aż bolesne! :)
Ale te męczarnie wynagradza nam dobry humor, który znajdziemy w tej książce. Znajdziemy tutaj masę prześmiesznych sytuacji, czy to między głównymi bohaterami, czy to z uroczymi kózkami, które od czasu do czasu pojawiają się w książce. A scena jogi... O matko! Chciałabym tam być! Zabawna i gorąca jednocześnie.

W tej książce nie chodzi tylko o miłość. Mamy tutaj Adalyn, która za wszelką cenę pragnie wrócić do swojego normalnego życia, ale dopiero po pobycie "na wygnaniu" zaczyna dostrzegać jak była traktowana przez swoich współpracowników, ojca... Dopiero tam zaczyna czuć się widziana i chciana. Zaczyna widzieć swoją wartość, swoją mądrość, zaczyna czuć rzeczy, których nigdy wcześniej nie czuła. Przykłada się do tego nie tylko Cam, ale i pozostali bohaterowie tej książki.

Powiem to jeszcze raz - świetnie się bawiłam podczas czytania tej książki. Dostarczyła mi rozrywki na najwyższym poziomie. Śmiałam się i płakałam razem z bohaterami, czułam ich ból i ich szczęście. Razem z nimi szukałam swojego "ja". Ta książka to jedna z lepszych pozycji, które przeczytałam w tym roku i ogarnia mnie przeogromne szczęście, że książki Eleny Armas wydawane są w Polsce.

Ta książka to opowieść o dwóch osobach, które muszą z czegoś zrezygnować. Zrezygnować ze swojej pracy, ze szczęścia. Adalyn zostaje do tego zmuszona, Cam robi to z własnej woli. I kiedy wydawać by się mogło, że znajdują się w beznadziejnej sytuacji, wówczas obydwoje odnajdują nowe cele, nowe wyzwania, przyjaźnie, nieznane uczucia w małym miasteczku, pośród małomiasteczkowej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to książka na wszystkich miłośników książek! I romansów oczywiście. Jestem przekonana, że każda osoba, która pozna głównych bohaterów tej powieści, która pozna zakamarki tego uroczego miasteczka, z marszu zakocha się we wszystkim, co proponuje nam Emily Henry. Ta książka nie jest zwykłym romansem, bo jednak miłość nie jest tutaj na pierwszym planie. Chociaż w sumie jest, ale nie miłość damko - męska, tylko miłość rodzinna, siostrzana. Muszę przyznać, że postać Nory bardzo mi imponuje. Dziewczyna wiele przeszła w dzieciństwie, straciła obojga rodziców, jako nastolatka samotnie musiała opiekować się młodszą siostrą. Nora obiecała sobie wówczas, że Libby niczego nie zabraknie. Dlatego Nora mocno zagryzała zęby, dawała z siebie wszystko, walczyła o swoją rodzinę. Trudny młodzieńczych lat sprawiły, że Nora szybko dorosła, zaczęła mocno stąpać po ziemi, stała się konkretna i twarda, a w pracy była bezwzględną agentką. Nora to postać, którą się kocha lub nienawidzi, z pewnością nie można przejść obok niej obojętnie.

Jeśli chodzi o Charliego, to mam mieszane uczucia. Już w prologu mogliśmy poznać jego zawodową stronę, która nijak ma się do reszty książki. Jak dla mnie za mało Charliego w Charlim. Dlatego też nie do końca pasuje mi stwierdzenie, że ta książka to "enemy to lovers", bo osobiście nie odczułam, żeby Charlie i Nora byli super wrogami.

Całkowicie przepadałam w klimacie tej książki. Henry po raz kolejny mnie zachwyciła i sprawiła, że znalazłam się w zupełnie innym świecie. Z dala od trosk i problemów. Aż mi samej zaczęły się marzyć wakacje w takim spokojnym, odosobnionym miejscu, aby wsłuchać się w dźwięki natury, poobserwować miejscową społeczność, poznać kulturę i historię danego miejsca. Znaleźć się daleko od miejskiego szumu i tego ciągłego pędu i stresu. Ta książka naprawdę będzie dla Was taką "comfort zone", do której będzie wracać, kiedy poczujecie się przebodźcowani.

Jest to książka na wszystkich miłośników książek! I romansów oczywiście. Jestem przekonana, że każda osoba, która pozna głównych bohaterów tej powieści, która pozna zakamarki tego uroczego miasteczka, z marszu zakocha się we wszystkim, co proponuje nam Emily Henry. Ta książka nie jest zwykłym romansem, bo jednak miłość nie jest tutaj na pierwszym planie. Chociaż w sumie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Powiem Wam, że ta książka to coś więcej niż zwykły romans. Postać Tennessee jest wyjątkowa i kluczowa dla tej powieści. Autorka skupiła się na tym, jak bardzo plotki mają wpływ na nasze życie - zwłaszcza jak żyje się w małej, zamkniętej społeczności. Bardzo szkoda mi było głównej bohaterki. Przez lata nauczyła się egzystować w tym toksycznym miejscu, z ludźmi, którzy z niej drwią, którzy knują za jej plecami, którzy są wobec niej nieszczerzy i często robią jej po złości. Przestała się przejmować plotkami, dostosowała swoje zachowanie, swój ubiór, swoje słownictwo do standardów, które narzuciło jej społeczeństwo. Skrzętnie ukrywała swoje wewnętrzne "ja", przyodziała maskę, którą ciężko było złamać. Życie w takim nieustannym teatrze jest bardzo trudne i odbiło się to na Tennessee. Dziewczynie ciężko było komukolwiek zaufać, była butna i zadziorna, kiedy tak naprawdę wewnętrznie była delikatna i wrażliwa. Bała się pokazać komukolwiek swoją prawdziwą twarz, bała się zranienia, odrzucenia, bała się zawieść swoją rodzinę. Naprawdę było mi jej bardzo żal, ale cieszę się, że w jej życiu pojawił się Cruz, bo ten chłopak dostrzegł to co niewidoczne i swoimi sposobami spróbował odmienić Tennessee.

Cruz to ten typ bohatera, który dla miłości jest w stanie zrobić wszystko. Wiedział, że pojawienie się obok Tennessee nie przyniesie mu poklasku, ale nie dbał o swój image, chciał jej pomóc, choć nie było to łatwe, bo bardzo się temu wzbraniała. Cruz bardzo mi imponował, zwłaszcza pod koniec książki, kiedy to wykazał się ogromnym charakterem. Nie chcę za wiele Wam zdradzać, ale myślę, że niejedna z Was pokocha tego bohatera.

Po raz kolejny książka L.J. Shen porusza ważne tematy. Książki tej autorki to coś więcej niż historie romantyczne. Zawsze mamy poruszany tutaj jakiś problem, jakiś ważny temat, dzięki czemu te historie są prawdziwe, są ważne, poruszające i zapadające w pamięć. Bardzo łatwo można się utożsamić z bohaterami powieści, znaleźć w nich cząstkę siebie. Ja już po pierwszej książce zostałam fanką Shen, "Bad Cruz" tylko potwierdził mnie w mojej miłości. Z przyjemnością przeczytałabym inne książki tej autorki. Jeśli jeszcze nie znacie jej książek - to błąd! Fanki tego gatunku na pewno będą zachwycone tymi historiami i ich bohaterami. Bardzo Wam polecam!

Powiem Wam, że ta książka to coś więcej niż zwykły romans. Postać Tennessee jest wyjątkowa i kluczowa dla tej powieści. Autorka skupiła się na tym, jak bardzo plotki mają wpływ na nasze życie - zwłaszcza jak żyje się w małej, zamkniętej społeczności. Bardzo szkoda mi było głównej bohaterki. Przez lata nauczyła się egzystować w tym toksycznym miejscu, z ludźmi, którzy z niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W tej książce poznajemy Kelly. Kelly pewnego dnia przypadkowo odkrywa, że w mieście mieszka inna kobieta o tym samym imieniu i nazwisku. Bardzo ją to zaciekawiło i zadziwiło, że w małym mieście nagle pojawia się inna osoba o takich samych danych. Postanawia zrobić małe śledztwo i sprawdzić, kim jest owa dziewczyna. Kelly doprowadza do przypadkowego spotkania, po którym zaczyna się cała seria dziwnych zdarzeń, a nasza główna bohaterka zaczyna podejrzewać, że pojawienie się drugiej Kelly w mieści wcale nie było przypadkowe.

To co najbardziej podobało mi się w tej książce, to jej sposób narracji. Autorka tak napisała ten thriller, że czytelnik ma wrażenie, że główna bohaterka zwraca się bezpośrednio do niego. Jest to dodatkowy smaczek, który wprowadza czytelnika bezpośrednio do przedstawionego w książce świata, ma się wrażenie, że jest się jego częścią, że jest się bezpośrednim uczestnikiem wszystkich zdarzeń albo że czyta się list napisany specjalnie do czytelnika. Bardzo mi się to podobało, od początku czułam się zaangażowaną w tę historię.

Życie głównej bohaterki owiane jest tajemnicą. Z rozdziału na rozdział odkrywamy jej sekrety przez co można nabrać podejrzeń, czy to o czym czytamy wydarza się naprawdę czy jest tylko wytworem wyobraźni Kelly. Ze względu na jej tajemnice, miałam wiele wątpliwości co do przedstawionych sytuacji i myślę, że właśnie taki zabieg chciała wywołać autorka. Naprawdę uważam, że sposób napisania tej książki to jej największy plus.

Co do fabuły, to dla mnie była ona nieco przewidywalna. Wydarzenia, które następowały po sobie były mi dziwnie znajome, dlatego samo zakończenie nie za bardzo mnie zaskoczyło. Zdarzyły się dwie czy trzy niespodzianki, ale z przykrością muszę stwierdzić, czy czytałam już lepsze thrillery psychologiczne. Ale nie zrozumcie mnie źle - tutaj dramatu nie ma. Bardzo dobrze bawiłam się podczas lektury. Spodobał mi się wykreowany świat. Bohaterowie również są świetnie stworzeni. Każdy z nich jest inny, każdy ma swoją odrębną historię, każdy odgrywa tutaj istotną rolę. Ciężko powiedzieć, czy do kogoś zapałałam szczególną sympatią, ale na pewno są to postaci, które zapadają w pamięć.

Ta książka na pewno dostarczy Wam wrażeń i niejednokrotnie Was zaskoczy. Uczyni Was świadkami niesamowitej historii, która przyprawi Was o gęsią skórkę. Być może fani gatunku podzielą moje zdanie co do przewidywalności, ale jeśli ktoś Was czyta thrillery rzadko, to z pewnością będzie usatysfakcjonowany z lektury. Moim zdaniem "Chcę twojego życia" zasługuje na Waszą uwagę, bo to książka dynamiczna, tajemnicza i bardzo pokręcona.

W tej książce poznajemy Kelly. Kelly pewnego dnia przypadkowo odkrywa, że w mieście mieszka inna kobieta o tym samym imieniu i nazwisku. Bardzo ją to zaciekawiło i zadziwiło, że w małym mieście nagle pojawia się inna osoba o takich samych danych. Postanawia zrobić małe śledztwo i sprawdzić, kim jest owa dziewczyna. Kelly doprowadza do przypadkowego spotkania, po którym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Córki tęczy" to historia o dwóch kobietach. Jedna z nich, Joy, jest młodą ciemnoskórą Afrykanką, mieszkającą w RPA. Dziewczyna opiekuje się pięcioletnimi siostrami bliźniaczkami, rzuciła szkołę i pracuje jako kelnerka, mieszka w małym, zaniedbanym mieszkaniu. Życie bardzo mocno ją doświadczyło, ponieważ w młodym wieku straciła matkę, a ojciec nie utrzymuje z nią kontaktu. Joy musi sobie radzić z trudami w życia, aby zapewnić sobie i swoim siostrą jak najlepszy byt.

Drugą bohaterką jest Zuzanna, dojrzała, majętna kobieta, która mieszka w Gdańsku i prowadzi swoją firmę. Jest po rozwodzie, w związku z czym czuje się trochę samotna. Tym bardziej, że jej dorosły syn zdaje się woleć towarzystwo nowej partnerki ojca. Zuzanna w Internecie poznaje mężczyznę z Londynu, który proponuje jej wspólną wycieczkę do Afryki. Kobieta czuje, że jest to jej szansa na znalezienie nowej miłości i na odrobinę szaleństwa. Mimo iż wszyscy odradzają jej tą podróż, Zuzanna pakuje walizki i wyrusza w nieznane.

Jak łatwo się domyślić drogo Zuzanny i Joy w pewnym momencie się krzyżują, jednak, aby dowiedzieć się w jakich okolicznościach się to dzieje, musicie przeczytać książkę :)

Ogólnie mam bardzo pozytywne odczucia po tej książce. Spodobał mi się sposób narracji i styl pisania autorki, dzięki czemu bardzo szybko się to czyta. Świat wykreowany przez autorkę, zwłaszcza RPA bardzo oddaje ducha Afryki, na stronicach powieści czuć tamtejszy klimat. Spodobała mi się także postać Joy. Dziewczyna bardzo wiele przeszła w swoim życiu, los potwornie ją doświadczył, a mimo wszystko pozostała dobrą, współczującą i empatyczną młodą kobietą, która ponad siebie stawia dobro najbliższych. Jest to jedna z najbardziej lubianych przeze mnie damskich postaci o jakich kiedykolwiek czytałam.

Zuzannę polubiłam mniej, głównie ze względu na jej irracjonalne zachowanie. Nie mogłam uwierzyć, że dojrzała kobieta dała się namówić na podróż do nieznanego i niebezpiecznego kraju z nieznajomym. Trochę było to dla mnie sprzeczne z jej wizerunkiem poważnej bizneswoman, ale z drugiej strony rozumiem też jej chęć zmian. Została ona zamknięta w pewnych normach, każdy miał wobec niej konkretne oczekiwania, praktycznie nigdy nie mogła decydować sama za siebie, bo stała nad nią sympatyczna, choć nieco dyktatorska matka. Zuzanna swoją naiwność przypłaciła najwyższą ceną, jednak dzięki temu poznała Joy.

Przyznam, że miałam inne oczekiwania co do tej książki. Liczyłam tutaj na historię o przyjaźni dwóch kobiet z dwóch różnych światów, o znacznej różnicy wieku, o innym statusie społecznym, o innych doświadczeniach życiowych. A temat przyjaźni został tutaj potraktowany bardzo ogólnie. Trochę żałuję, bo myślę, że dzięki temu ta książka byłaby jeszcze lepsza, bardziej wzruszająca, bardziej emocjonalna. Na to właśnie liczyłam, bo uważam, że taki pomysł na książkę były strzałem w dziesiątkę. Być może jeszcze kiedyś uda mi się coś takiego przeczytać. Dlatego już po lekturze mogę stwierdzić, że fani "Tysiąca wspaniałych słońc" nie będą zadowoleni, bo ta historia w ogóle nie jest podobna do tamtej.

"Córki tęczy" to historia o dwóch kobietach. Jedna z nich, Joy, jest młodą ciemnoskórą Afrykanką, mieszkającą w RPA. Dziewczyna opiekuje się pięcioletnimi siostrami bliźniaczkami, rzuciła szkołę i pracuje jako kelnerka, mieszka w małym, zaniedbanym mieszkaniu. Życie bardzo mocno ją doświadczyło, ponieważ w młodym wieku straciła matkę, a ojciec nie utrzymuje z nią kontaktu....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Opis tej książki brzmi bardzo stereotypowo. I niektóre wątki rzeczywiście takie są. Ale! Mi osobiście kompletnie to nie przeszkadzało, bo otrzymałam w zamian piękną historię. Zacznę od bohaterów, bo to oni wybijają się na pierwszy plan. Autorka stworzyła dwa różne od siebie charaktery, które w jakiś magiczny sposób do siebie pasowały. Grace mogłoby się wydawać jest szarą myszką, ale to wrażliwa, bardzo opiekuńcza i odpowiedzialna dziewczyna. Dźwiga na swoich barkach ogromy ciężar, zmaga się z traumatycznymi przeżyciami, które nie dają o sobie zapomnieć, bo wraca do nich za każdym razem, kiedy spogląda w lustro. A jakby tego było mało ma na utrzymaniu dom, musi zaliczyć semestr w szkole, a ponadto opiekuje się cierpiącą na demencję babcią. Jak na tak młodą dziewczynę to całkiem sporo obowiązków, a mimo to Grace się nie poddaje i w tym wszystkim znajduje czas dla przyjaciółki i nowego krnąbrnego współpracownika.

O Weście mogłabym napisać cały esej! Oczywiście jest to typowy bad boy z łatką playboya. Niepokorny, chodzący własnymi ścieżkami, niepodporządkowujący się żadnym zasadom. Zawsze dostaje to co chce i nie znosi odmowy. Ale West skrywa też drugą stronę swojej osobowości, która jest głęboko ukryta i niedostępna dla nikogo. On również nie ma łatwego życia. Utrzymuje siebie oraz rodziców, ima się różnych zajęć, także tych nielegalnych, aby zdobyć jak najwięcej pieniędzy i spłacić rodzinne długi, a także boryka się z ogromną traumą, o której nie może zapomnieć, a w Grace widzi swoje odkupienie. Dlatego tak bardzo ciągnie go do tej dziewczyny.

Ta książka to nie jest tylko love story. To historia o stracie i bólu, o wybaczeniu, walce o siebie, odkupieniu. Porusza bardzo ważne i trudne wątki, kieruje uwagę czytelnika na rzeczy, które mają czynić człowieka kimś lepszym. Każe odpuszczać sobie, dbać o siebie, walczyć o siebie, bo życie ma się jedno i nie można go zmarnować. West przez swój zadziorny charakter i brak litości, przez swoje chamskie i refleksyjne odzywki stara się pomóc Grace wyjść do z ukrycia. Zachęca ją do powrotu do normalnego życia, do spotkań z ludźmi, do odsłonięcia się. Pragnie jej pomóc i zabrać z jej barków cały ból i wszystkie kompleksy, które ma. Chce jej pokazać, że jest piękna ze względu na to jakim jest człowiekiem, a nie z powodu wyglądu. Z kolei Grace pragnie utemperować charakter Westwa, chce, aby ludzie go lubili i szanowali, bo jest odpowiedzialny i pomocny. Zależy jej, aby nie wpadał w kłopoty i nie walczył na prowizorycznym ringu, bo może przez to poważnie ucierpieć na zdrowiu. To, jak ta dwójka do siebie pasuje, jak pod przykrywką różnych sytuacji dba o siebie jest niesamowite. Relacja Grace i Westa to jedna z piękniejszych o jakich kiedykolwiek czytałam. A jak dodamy do tego ich zabawne dialogi, przekomarzanie, to jak wzajemnie wystawiają siebie na próby… Mamy książkę idealną!

Opis tej książki brzmi bardzo stereotypowo. I niektóre wątki rzeczywiście takie są. Ale! Mi osobiście kompletnie to nie przeszkadzało, bo otrzymałam w zamian piękną historię. Zacznę od bohaterów, bo to oni wybijają się na pierwszy plan. Autorka stworzyła dwa różne od siebie charaktery, które w jakiś magiczny sposób do siebie pasowały. Grace mogłoby się wydawać jest szarą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Riley Sager w swojej powieści stworzył niesamowity klimat. Samo to, że główna akcja dzieje się pod osłoną nocy, na bezkresnych amerykańskich drogach, pośród niczego, sprawia, że czytelnik odczuwa niepokój. Przecież każdemu z nas wydaje się, że w nocy wszystko się większe i straszniejsze. Nic dziwnego, że Charlie w pewnym momencie zaczęła wariować. Warto dodać, że dziewczyna cierpiała na pewnego rodzaju urojenia. W swojej głowie tworzyła filmy, scenariusze wydarzeń, które nigdy nie miały miejsca, a które były tak realistyczne, że czytelnik bardzo łatwo się na to nabierał. Fabuła została tak skonstruowana, że momentami ciężko było odróżnić prawdziwe wydarzenia od tych wymyślonych przez Charlie. I przyznam, że sama dałam się na to łapać. Przez głowę przeszła mi nawet myśl, że cała ta podróż jest tylko wizją Charlie, ale przyznam, że taki obrót spraw chyba nie do końca by mnie usatysfakcjonował.

Dlatego ta książka jest taka wyjątkowa. Ilość plot twisów jest zatrważająca! Nie wiadomo co jest prawdą, nie wiadomo co wydarzyło się naprawdę, a co jest tylko wymysłem umysłu Charlie, nie wiadomo, komu można ufać, a komu nie. Momentami byłam wściekła na główną bohaterkę. Bardzo się bała tej podróży i Josha, miała kilka okazji, aby uciec i uratować swoje życie. Jednak zawsze coś szło nie tak, nie wykorzystywała nadarzających się okazji do ucieczki. Klęłam na nią okrutnie, ale z czasem zaczęłam myśleć tak jak ona i wówczas nabrałam do niej większego zrozumienia.

Ta książka to prawdziwa gratka dla fanów thrillerów psychologicznych. Czytelnik znajduje się w bańce, którą jest samochód Josha. Cała akcja kręci się wokół tego ciasnego miejsca. Nie ma ucieczki, nie ma wyjścia ewakuacyjnego. Wszyscy są w potrzasku, w sytuacji bez wyjścia. Jest to trochę klaustrofobiczna powieść, a wyjście znajduje się dopiero na samym jej końcu. I choć miałam przebłyski, co do rozwiązania tej zagadki, to nie wszystko udało mi się zgadnąć. Dlatego uważam, że jest to bardzo dobra historia, pełna zwrotów akcji, bardzo zagadkowa i tajemnicza, pokręcona na wiele sposobów. Jako człowiek nie lubię być nabijana w butelkę, a Sagerowi udało się to wielokrotnie.

Co tu dużo mówić – mam słabość do tego autora i jego książek. Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej.

Riley Sager w swojej powieści stworzył niesamowity klimat. Samo to, że główna akcja dzieje się pod osłoną nocy, na bezkresnych amerykańskich drogach, pośród niczego, sprawia, że czytelnik odczuwa niepokój. Przecież każdemu z nas wydaje się, że w nocy wszystko się większe i straszniejsze. Nic dziwnego, że Charlie w pewnym momencie zaczęła wariować. Warto dodać, że dziewczyna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka jest wyjątkowa przez wzgląd na dwie ważne rzeczy. Po pierwsze porusza temat ekologii i dbania o środowisko. To, że głowni bohaterowie udają się właśnie na wyspy Galapagos jest nie bez znaczenia, ponieważ jest to naturalne środowisko wielu zagrożonych gatunków zwierząt. Dzięki temu czytelnik ma możliwość dowiedzenia się czegoś na temat żółwi, legwanów czy bardzo wyjątkowych ptaków. Oczywiście jest to bardzo ograniczona wiedza, ale przyznam, że podczas lektury ciągle googlowałam wspominane zwierzęta, czy po prostu dane wyspy i rozszerzałam swoją wiedzę o nowe rzeczy. Także jest to bardzo na plus!

Drugą ważną rzeczą, na którą autorka zwróciła uwagę to dyskryminacja kobiet w pracy. Jest to dłuższy wątek, który na pewno mocno wpłynie, zwłaszcza, na czytelniczki.

„Potyczki w raju” to klasyczny przykład książki „from enemies to lovers”, czyli od początkowej niechęci, główni bohaterowie wraz z postępem fabuły poznają się lepiej i odkrywają, że wiele ich łączy. Przyznam, że lubię ten typ romansu, ponieważ uwielbiam, jak bohaterowie się przekomarzają i dokuczają sobie. Sprawia to, że książka jest zabawna i na długo zapada w pamięć. Tutaj trochę zabrakło mi większej ilości zabawnych momentów. Kilka razy uśmiechnęłam się podczas czytania, ale chyba nie nazwałabym tej książki zabawną ani komedią. Jest to pozytywna, urocza i bardzo ciepła powieść osadzona w pięknej scenerii. Co do bohaterów – mam wrażenie, że zabrakło im wyrazistości. Więcej charakterystycznych cech miały drugoplanowe postaci.

Ta książka jest wyjątkowa przez wzgląd na dwie ważne rzeczy. Po pierwsze porusza temat ekologii i dbania o środowisko. To, że głowni bohaterowie udają się właśnie na wyspy Galapagos jest nie bez znaczenia, ponieważ jest to naturalne środowisko wielu zagrożonych gatunków zwierząt. Dzięki temu czytelnik ma możliwość dowiedzenia się czegoś na temat żółwi, legwanów czy bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Ludzie, których spotykamy na wakacjach” po historia Poppy oraz jej przyjaciela Alexa. Dziewczyna dorastała w małym miasteczku i od początku edukacji nie układało się jej za dobrze z rówieśnikami, dlatego jej marzeniem było wydostanie się z rodzinnego miasta i zamieszkanie w wielkiej metropolii. Jej wybór padł na Nowy Jork, w którym Poppy rozpoczęła pracę dziennikarki i influencerki poczytnego podróżniczego magazynu. Jej praca polegała na podróżowaniu, odkrywaniu nowych miejsc i opisywaniu ich w gazecie, zachęcając tym samym czytelników do wyjazdów. Najczęściej towarzyszył jej w tym Alex, chłopak, którego poznała na studiach. Poppy i Alex byli jak ogień i woda, różnili się diametralnie, ale mimo wszystko znaleźli wspólny język, budując piękną i oddaną przyjaźń, a powyższe podróże i wspomnienia z nimi związane budowały i zacieśniały ich relacje jeszcze bardziej. Niestety, po jednej z wypraw ich kontakt się urwał na dwa lata i było to dla Poppy druzgocące. Dziewczyna postanowiła odnowić ich przyjaźń, zapraszając Alexa na wyjazd jak za starych dobrych czasów. I tutaj cała ta historia właśnie się rozpoczyna.

Dawno nie czytałam tak uroczej i zabawnej powieści. Czytając o przeżyciach z podróży Poppy i Aleksa uśmiech nie schodził mi z twarzy, a w moim sercu pojawiało się takie przyjemne uczucie, które towarzyszy mi zawsze, kiedy mam do czynienia z ciepłą i kojącą nerwy historią. Jednak poza tym, że jest ona „łatwa” i przyjemna, to ma ona w sobie również głębię, którą czytelnik powinien odkryć. Dla mnie „Ludzie, których spotykamy na wakacjach” to przede wszystkim historia o miłości i przyjaźni, o utraconych szansach, o szukaniu siebie i o podejmowaniu decyzji, które często nie są łatwe. Mamy tutaj prawdziwy przekrój ludzkich emocji, z którymi nasi bohaterowie muszą sobie poradzić, muszą odkryć czego chcą od życia i od siebie nawzajem, muszą zawalczyć o swoje szczęście. I podczas czytania tej powieści, w głowie przyświecało mi znane przysłowie, że nie liczy się cel podróży, tylko to jak się do tego celu dochodziło. I to zdanie idealnie opisuje to, co autorka daje nam w tej książce. Poppy i Alex na przekroju lat poznają sobie coraz lepiej, żywią do siebie coraz to głębsze uczucia, nabierają do siebie coraz większego zaufania. Budują taką przyjacielską relację, jaką każdy z nas chciałby mieć. Są dla siebie oparciem i opoką, mogą na siebie liczyć w trudnych chwilach. I wydawać by się mogło, że Poppy wykorzystuje Alexa, bo to ona jest w tej relacji osobą bardziej przebojową, bardziej spontaniczną, jest dziewczyną, która się nie zatrzymuje, prze naprzód i idzie na żywioł. Alex to jej totalne przeciwieństwo – zawsze opanowany i kontrolujący, przygotowany na każdą sytuację, ceniący sobie porządek i spokój. I to właśnie on najczęściej ulega Poppy. Ale czy jemu to przeszkadza?

Gwarantuję Wam, że nie będziecie w stanie odłożyć tej książki dopóki jej nie skończycie. Zatracicie się w tej historii, polubicie bohaterów oraz ich wyjazdy wakacyjne. Będziecie z nimi płakać i śmiać się naprzemiennie, będzie ich kochać i nienawidzić jednocześnie. Jestem przekonana, że Alex i Poppy i ich relacja na długo zostaną Wam w pamięci.

„Ludzie, których spotykamy na wakacjach” po historia Poppy oraz jej przyjaciela Alexa. Dziewczyna dorastała w małym miasteczku i od początku edukacji nie układało się jej za dobrze z rówieśnikami, dlatego jej marzeniem było wydostanie się z rodzinnego miasta i zamieszkanie w wielkiej metropolii. Jej wybór padł na Nowy Jork, w którym Poppy rozpoczęła pracę dziennikarki i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Główną bohaterką tej książki jest Jess. Siostra Bena ucieka przed swoim londyńskim życiem i przyjeżdża do brata mieszkającego w Paryżu. Dziewczyna liczy na nowy start, ale już na samym początku wszystko zaczyna się komplikować, bo Bena nie ma w domu. A przecież miał na nią czekać… Jess podstępem dostaje się do jego mieszkania i odkrywa szereg dziwnych rzeczy, poznaje zagadkowych sąsiadów i intuicja podpowiada jej, że z Benem stało się coś złego. Dziewczyna na własną rękę postanawia odszukać brata i dowiedzieć się, co ukrywają mieszkańcy luksusowego francuskiego apartamentowca.

To, co rzuca się na pierwszy rzut oka to sposób napisania tej książki. Było to moje pierwsze spotkanie z Lucy Foley i zaliczam je do udanych. Autorka posługuje się bardzo przystępnym językiem, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko i z wielką przyjemnością. Rozdziały pisane są z perspektywy różnych bohaterów, dzięki czemu mamy możliwość poznać ich trochę lepiej i zapoznać się z ich historią oraz przeżyciami z przeszłości. Czytelnik ma możliwość dowiedzenia się, co przyczyniło się do tragicznych wydarzeń i jakie relacje łączyły zaginionego Bena z sąsiadami.

Książka od samego początku skrywa w sobie tajemnicę, bo nie wiemy gdzie podziewa się jeden z głównych bohaterów. Co ciekawe każdy kolejny rozdział nie przynosi odpowiedzi, a jedynie stawia dodatkowe pytania. Czytając nie można pozbyć się uczucia, że w tej kamienicy zaszło coś bardzo dziwnego, a wszyscy jej mieszkańcy są niejako w zmowie. Robią wszystko, aby Jess nie odkryła co przytrafiło się jej bratu, a to sprawia, że chęć dziewczyny na odkrycie tej tajemnicy tylko wzrasta. I tak naprawdę do ostatnich stron autorka trzyma czytelnika w niepewności, serwując na zakończenie plot twist wciskający w fotel.

Główną bohaterką tej książki jest Jess. Siostra Bena ucieka przed swoim londyńskim życiem i przyjeżdża do brata mieszkającego w Paryżu. Dziewczyna liczy na nowy start, ale już na samym początku wszystko zaczyna się komplikować, bo Bena nie ma w domu. A przecież miał na nią czekać… Jess podstępem dostaje się do jego mieszkania i odkrywa szereg dziwnych rzeczy, poznaje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Znacie to uczucie, kiedy trzymacie w rękach książkę, która jest dla Was prawdziwym majstersztykiem? Ja właśnie to poczułam, kiedy czytałam "Echo Mana" Sama Hollanda. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jest to bardzo dobrze napisany i skonstruowany thriller, z ciekawą fabułą i intrygującym wątkiem kryminalnym, z barwnymi i różnorodnymi bohaterami i przede wszystkim dlatego, że zahacza o tę część ludzkiej natury, która mnie bardzo interesuje. Ta książka jest po prostu genialna!
Nie sądziłam, że ta książka tak do mnie trafi, ale motyw seryjnych morderców był tym, który utwierdził mnie w przekonaniu, że trzymam w rękach naprawdę wyjątkową książkę. Interesuję mnie ci zbrodniarze, fascynuje mnie ich psychika i ich skłonności do popełnienia tak straszliwych i makabrycznych rzeczy, uwielbiam szukać odpowiedzi na pytanie "dlaczego to robią?". I choć tutaj ci prawdziwi mordercy są tylko tłem dla całej historii, to jednak jest to tak ciekawie napisane, że trudno oderwać się od tej książki. Uważam, że Sam Holland stworzył thriller, który może znajdować się pod definicją tego gatunku literackiego.

Podobało mi się, że równolegle są prowadzone dwa wątki - jeden to wątek morderstw, a drugi to historia Jessicki Ambrose. Kobieta przeżyła pożar domu, w którym zginął jej mąż i została posądzona o celowe podłożenie ognia. Jasne dla mnie było, że te dwie sprawy są ze sobą w jakiś sposób powiązane, ale do końca nie potrafiłam to poskładać. Jak się okazało ta historia jest dużo bardziej skomplikowana i bardzo wielowątkowa.

Ta książka wodzi czytelnika za nos. Ja czuję się wyrolowana, bo kiedy myślałam, że wiem, kto za tym wszystkim stoi, nagle pojawiał się kolejny podejrzany i kolejny, i kolejny, a w rezultacie zakończenie książki spowodowało, że zwątpiłam w swoje umiejętności detektywistyczne. W trakcie czytania chwaliłam się i trochę szydziłam, bo byłam pewna, że mój tok myślenia jest poprawny i że w już w połowie książki rozszyfrowałam całą zagadkę, a tymczasem autor tak mi zagrał na nosie, że teraz sama się z siebie śmieję. Niesamowite jest to jak poprowadzona jest fabuła, jak bardzo jest pokręcona i skomplikowana.

Gwarantuję Wam, że podczas lektury nie będzie Was odstępowała gęsia skórka, a dreszczyk emocji co rusz będzie przechodził Wam po plecach. Na pewno nie czytaliście nic podobnego, ale ostrzegam - ta książka jest dla ludzi o mocnych nerwach i odpornych na drastyczne sceny, bo jest to krwawa i brutalna historia, a opisy są dość dosadne. Ja akurat lubię takie mocne thrillery, więc w ogóle nie dziwi mnie to, że zostałam fanką "Echo Mana". Jak dla mnie jest to jedna z najlepszych książek, które przeczytałam w tym roku i na pewno zapamiętam ją na długo. Będę ją polecała wszystkim fanom takich mocnych wrażeń, bo jestem pewna, że absolutnie nikt się nie zawiedzie na tej książce.

Znacie to uczucie, kiedy trzymacie w rękach książkę, która jest dla Was prawdziwym majstersztykiem? Ja właśnie to poczułam, kiedy czytałam "Echo Mana" Sama Hollanda. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że jest to bardzo dobrze napisany i skonstruowany thriller, z ciekawą fabułą i intrygującym wątkiem kryminalnym, z barwnymi i różnorodnymi bohaterami i przede wszystkim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zacznę od tego, że odkąd Jameson pojawił się w tej książce, to całkowicie przepadłam! Urzekł mnie jego spokój i opanowanie, spodobało mi się to, że z początku nie robił żadnych seksualnych aluzji (choć szybko się to zmieniło). Relacja między głównymi bohaterami nawiązała się bardzo naturalnie, choć już na początku doszło między nimi do zbliżenia fizycznego. Nie zmieniło to jednak mojego dobrego zdania o Jamesonie. Mimo iż jest to mężczyzna bardzo zapracowany, zestresowany i poważny, to ma w sobie to „coś” co urzeka i sprawia, że kobietom miękną kolana w jego obecności. Dla mnie niezwykle ważne było to, że autorka pokazała jego słabości. Nie był on tylko bożyszczem, łamaczem niewieścich serc, bogatym, przystojnym i wysportowanym mężczyzną, który zawsze dostaje to co chce. Swan ukazała też jego wady, jego problemy, to że są sytuacje, w których i taki opanowany i bezkompromisowy biznesmen nie daje rady. Bardzo to urealniło tę postać przez co stała się bardziej przyjazna i dająca się lubić.

Bardzo mocną stroną tej książki są bohaterowie. Bo tak jak Jameson jest bardzo charakterystyczny, tak i Emily daje popalić. Jest bardzo charakterna, nie boi się wyzwań i umie postawić na swoim. Momentami jest prawdziwym wrzodem na tyłku Jima, ale chce przez to pokazać, że umie o siebie zawalczyć i że nie będzie żadną kukiełką, którą można dyrygować. Bardzo ją polubiłam!

I to, co jeszcze musicie o tej książce wiedzieć, to to, że jest to przezabawna historia. Wielokrotnie na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, a nawet kilka razy głośno się zaśmiałam. To jak Emily pogrywała sobie z Jamesonem to złoto! Prześmieszne było patrzenie na to, jak ten rosły facet nie potrafi poradzić sobie z najprostszymi rzeczami albo jak Emily wystawia go na różnego rodzaju próby, aby tylko sprowadzić go na ziemię i zrównać ze zwykłymi śmiertelnikami. Wyglądał przy tym tam nieporadnie, że tylko ktoś totalnie nieczuły nie uśmiechnąłby się na widok tych starań. Robił wszystko, aby zadowolić swoją ukochaną. A ona to skrzętnie wykorzystywała.

Ta historia pobudziła moje serce. Robiło mi się ciepło za każdym razem, kiedy główni bohaterowie spędzali wspólnie czas. Niektóre sytuacje były bardzo rozczulające, niektóre tak smutne, że serce bolało. Bohaterowie nie mieli łatwego życia, ich relacja nie była prosta, wymagała wiele pracy, poświęcenia i zrozumienia, bo spotkały się ze sobą dwa silne charaktery, które musiały nauczyć się odpuszczać. Ta historia to przede wszystkim ukazanie jak uczucia ewoluują, jak dojrzewają. Moim zdaniem to bardzo prawdziwy obraz miłości (mimo iż jest obsadzony w nierealnej scenerii – umówmy się, nie każdy zakochuje się we wpływowym biznesmenie). Cudownie było patrzeć jak główni bohaterowie się docierają, jak dojrzewają do tego uczucia, jak chodzą na kompromisy, poświęcają się i wspólnie budują fundamenty wspólnego życia.

Zacznę od tego, że odkąd Jameson pojawił się w tej książce, to całkowicie przepadłam! Urzekł mnie jego spokój i opanowanie, spodobało mi się to, że z początku nie robił żadnych seksualnych aluzji (choć szybko się to zmieniło). Relacja między głównymi bohaterami nawiązała się bardzo naturalnie, choć już na początku doszło między nimi do zbliżenia fizycznego. Nie zmieniło to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moim zdaniem w tej książce zabrakło jednej, ale najważniejszej rzeczy. Napięcia. Mimo iż nie jest to taki typowy thriller, w zasadzie ciężko sklasyfikować tę książkę, bo nie nazwałabym jej też thrillerem psychologicznym, to jednak oczekiwałam po niej więcej dreszczyku, więcej emocji. Fabuła ciekawiła, tego nie można jej odmówić, bo we wspomnianym budynku działy się rzeczy dziwne i pewnie gdybym w nim była, to byłabym przerażona, jednak czytając o tych wszystkich wydarzeniach nie czułam ani gęsiej skórki, a żaden dreszcz nie przeszedł mi po plecach. A tego właśnie oczekiwałam, bo poprzednią książkę autorka aż strach było czytać późnym wieczorem, nie wspominając o nocy. Narracja trochę przypominała mi powieść obyczajową, a nie thriller. I właśnie tego dotyczy mój główny zarzut.

Sam pomysł na bohaterów na fabułę jest świetny. Z pewnością nie czytałam jeszcze takiej książki. Opis Bartholomew był bardzo dokładny i obrazowy, budynek wzbudzał zainteresowanie i zaciekawienie, wyróżniał się na tle innych. Również jego mieszkańcy byli intrygujący – każdy inny, każdy z niepowtarzalną historią. Czytając odczuwa się wrażenie, że coś tam jest nie tak, że coś nie pasuje, ale we mnie nie zrodziło się nic poza ciekawością, dlatego też pomimo tego, że po kilku rozdziałach bałam się, że historia się nie rozkręci, to czytałam dalej. Zakończenie jest absolutnie zaskakujące. Miałam kilka domysłów, ale żaden nie był nawet blisko tego, co zaproponował nam autor. I przy końcówce można było poczuć lekki dreszczyk emocji, jednak dla mnie to zdecydowanie za mało. Autor zbudował owiany tajemnicą budynek, zaszczepił w czytelniku poczucie niepokoju, jednak nie pociągnął tego wystarczająco mocno, aby całkowicie zanurzyć mnie w tym świecie i sprawić, że dla mnie „Zamknij wszystkie drzwi” będzie książką nieodkładalną.

I pomimo tego, że nie będzie to moja ulubiona książka, to przyznam, że czytało się ją przyjemnie. Sager ma bardzo lekkie pióro, ta książka czyta się sama. Płynie się przez rozdziały w zastraszającym tempie. I rozumiem, że ta książka może się podobać. Dla mnie ocena to 3/5. I absolutnie nie zraziłam się do twórczości tego autora. Nadal uważam, że jego książki coś w sobie mają i z przyjemnością w przyszłości sięgnę po inne jego tytuły. Na pewno warto jest śledzić jego karierę, bo czuję, że najlepszą jego książkę wciąż mamy przed sobą.

Moim zdaniem w tej książce zabrakło jednej, ale najważniejszej rzeczy. Napięcia. Mimo iż nie jest to taki typowy thriller, w zasadzie ciężko sklasyfikować tę książkę, bo nie nazwałabym jej też thrillerem psychologicznym, to jednak oczekiwałam po niej więcej dreszczyku, więcej emocji. Fabuła ciekawiła, tego nie można jej odmówić, bo we wspomnianym budynku działy się rzeczy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka dostarczyła mi emocji, których oczekiwałam. Być może autorka mogłaby pokusić się o rozbudowanie wątku z wizjami, bo mam wrażenie, że gdzieś się zatracił i było go po prostu mało, ale w zamian czytelnik dostaje cały wachlarz innych ekscytujących wątków. Dla mnie wykreowana intryga była na najwyższym poziomie i naprawdę jestem zaskoczona jak fantastycznie autorka pociągnęła fabułę. W końcu mogę powiedzieć, że nareszcie trafiłam na świetny polski thriller, który jest naprawdę godny polecenia.

Ta książka dostarczyła mi emocji, których oczekiwałam. Być może autorka mogłaby pokusić się o rozbudowanie wątku z wizjami, bo mam wrażenie, że gdzieś się zatracił i było go po prostu mało, ale w zamian czytelnik dostaje cały wachlarz innych ekscytujących wątków. Dla mnie wykreowana intryga była na najwyższym poziomie i naprawdę jestem zaskoczona jak fantastycznie autorka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka jest bardzo specyficzna, więc domyślam się, że nie każdemu się spodoba. Ja uważam, że ta historia ma coś w sobie. Życie Ellie nigdy nie było łatwe. Autorka przeplata teraźniejszość z przeszłością, oprowadza nas po trudnym dzieciństwie kobiety. Opisuje patologię, destrukcję, wykorzystywanie, którego doświadczyła Ellie, dzięki czemu czytelnik ma szerszy obraz jej osobowości i zaczyna rozumieć, że to jak funkcjonowała ona przez lata, w jakim otoczeniu się wychowywała ma realny wpływ na jej teraźniejsze życie, na jej wybory i postrzeganie świata.

Nie jest to według mnie łatwa książka. Na stronicach tego tomu mamy do czynienia z przerażającym okrucieństwem, z niesprawiedliwością, ze śmiercią i brutalnością. Wszystko co złe znajduje się właśnie w tej książce. Przedstawione są tutaj wszystkie najgorsze cechy człowieka, wszystkie złe rzeczy, których jest w stanie się dopuścić. Czytając tę książkę wielokrotnie sama zadawałam sobie pytanie: "co się tutaj właśnie wydarzyło?".

Tak jak wspomniałam wyżej, wiem, że nie każdemu ta książka przypadnie do gustu. Jest to ten typ książki, w której chodzi głównie o emocje, o przeżycia, nie ma szybkiej akcji. Fabuła pomału posuwa się do przodu, wydarzenia z teraźniejszości dzieją się w czasie jednego dnia. Uważam, że autorka stworzyła piękną historię kobiety, która targana jest emocjami, która musi podjąć decyzję mającą wpływ na całe jej przyszłe życie, która rozlicza się z traumatyczną przeszłością, aby osiągnąć pełny spokój i szczęście.

Jest to typowo kobieca pozycja, więc fanki książek obyczajowych i literatury pięknej powinny być zadowolone z lektury. Mnie porwała i polecam!

Ta książka jest bardzo specyficzna, więc domyślam się, że nie każdemu się spodoba. Ja uważam, że ta historia ma coś w sobie. Życie Ellie nigdy nie było łatwe. Autorka przeplata teraźniejszość z przeszłością, oprowadza nas po trudnym dzieciństwie kobiety. Opisuje patologię, destrukcję, wykorzystywanie, którego doświadczyła Ellie, dzięki czemu czytelnik ma szerszy obraz jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Spodobała mi się ta książka, mimo iż ma kilka minusów od których zacznę. Po pierwsze, fabuła jest bardzo przewidywalna. Autorka tak potoczyła historię i wprowadziła tak charakterystyczne wątki, że tylko czytelnik, który na co dzień nie czyta romansów mógłby się nie domyślić tego, co wydarzy się dalej. Ja od początku miałam swoje przypuszczenia i prawie w ogóle się nie pomyliłam. Było kilka zaskoczeń, choć nie były one zbyt spektakularne. Wydaje mi się, że autorka mogła pokusić o większy plot twist, dzięki czemu książka byłaby bardziej zaskakująca i ciekawsza. A po drugie, trochę irytował mnie główny bohater. Wiecie, przywykłam do tego, że w romansach męskie postaci są silne, stanowcze i nie znoszące sprzeciwu. Jednak Jaxson miał w sobie coś takiego, że bardzo szybko się „zapalał”. Nie pozwalał swojej dziewczynie na żadne interakcje z płcią przeciwną. Nawet ze swoimi długoletnimi przyjaciółmi, którym – jak twierdził – ufał. Julia nie mogła nikogo przytulić, nikogo pocałować w podzięce, bo Jaxson od razu miał mord w oczach. Strasznie mnie wkurza takie zachowanie, bo tak chora zazdrość jest bardzo toksyczna. Powinien spasować i nieco bardziej ufać ludziom. Poza tym denerwowało mnie jego niezdecydowanie. Z jednej strony deklarował, że Julia to miłość jego życia, z drugiej strony ją odtrącał i nie mówił, co mu leży na sercu. Nie dopuszczał jej do najmroczniejszej części swojej duszy, do swoich trudnych przeżyć z misji pod pretekstem chronienia jej, nie chciał jej obarczać swoimi tramami. Ciągle powtarzał, że jest dla niej nieodpowiedni, a jednocześnie nie pozwalał jej na spotkania z innymi mężczyznami.

Co by nie było postać Jaxsona jest bardzo skomplikowana. I uważam, że jego emocje są najmocniejszym punktem tej książki. Chłopak jako żołnierz bardzo dużo przeżył, wiele wycierpiał fizycznie i psychicznie, nosił wiele niezagojonych ran. Uważał, że zawiódł siebie, swoich kolegów i osoby, które miał chronić. Nie potrafił sobie poradzić ze swoimi emocjami, dlatego zamknął się na nie. Ale ciężko jest zapomnieć o takich przeżyciach, chociażby dlatego, że wspomnienia wracają do niego nocami. Wspaniale było obserwować jego przemianę i to jak bardzo Julia mu w tym pomogła, mimo iż notorycznie ją odtrącał. Ich relacja pokazuje jak ważne w związku jest zaufanie, wsparcie i przeżywanie wszystkich sukcesów i porażek razem. Dzięki temu Jaxson choć trochę uwolnił się ze szponów przeszłości. Uważam, że dalszym ciągu powinien pracować nad swoją zazdrością, porywczością i agresją, ale wierzę, że małymi kroczkami osiągnie sukces. Mam nadzieję, że będziemy mogli oglądać jego postępy w kolejnych częściach tej serii, mimo iż będzie on tylko postacią drugoplanową.

Spodobała mi się ta książka, mimo iż ma kilka minusów od których zacznę. Po pierwsze, fabuła jest bardzo przewidywalna. Autorka tak potoczyła historię i wprowadziła tak charakterystyczne wątki, że tylko czytelnik, który na co dzień nie czyta romansów mógłby się nie domyślić tego, co wydarzy się dalej. Ja od początku miałam swoje przypuszczenia i prawie w ogóle się nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę nie mogłam uwierzyć, że kiedykolwiek Nicholasa i Noemi łączyły przyjacielskie stosunki. Nie mówiąc o miłości. Obydwoje zachowywali się irracjonalnie i swoim zachowaniem tylko utwierdzali mnie w tym, że w ogóle nie powinni być razem. Dzieliło ich dosłownie wszystko. Nie rozumiałam dlaczego po prostu się nie rozstali albo nie poszukali pomocy u specjalisty. Kompletnie nie widziałam sensu w ich ślubie, skoro nie potrafili ze sobą nawet rozmawiać. Nie mogłam zrozumieć, co w przeszłości ich połączyło i co sprawiło, że narodziło się między nimi uczucie. Oczywiście wraz z postępem fabuły wszystkie niuanse ich relacji zaczęły pojawiać się na swoim miejscu, dzięki czemu mogliśmy dowiedzieć się, kiedy ta para się poznała, w jaki sposób i co ich tak naprawdę łączy, a co stanowi największe przeszkody w ich związku.

To co wysuwa się na pierwszy plan tej książki to jej zabawne podejście do tematu. Tak jak wspomniałam wyżej Nicholas i Noemi wspinali się na szczyty swojej kreatywności, aby tylko sobie dopiec. Na każdym kroku wystawiali swoją cierpliwość na próbę. Nie miało to na celu wyrządzenia sobie krzywdy, bardziej chodziło, aby zirytować tę drugą stronę, zrobić jej na złość. I trzeba przyznać, że niektóre ich pomysły były szalone. Podczas lektury cały czas miałam uśmiech na ustach, naprawdę bawiłam się przednio, dzięki czemu zapamiętam tę historię na długo i z pewnością będą ją wszystkim polecała.

Książka ma oczywiście na celu pokazanie nam co tak naprawdę w życiu się liczy. Bohaterowie mają trudne charaktery, ale wystarczyła chwila uwagi, rozmowy, wspólnie spędzony czas, aby zrozumieć jaki skarb ma się koło siebie. Kiedy Nicholas i Noemi zaczęli patrzeć w tym samym kierunku zrozumieli, że ten związek da się uratować. Od tamtej pory wychodzili z siebie, aby tylko udowodnić partnerowi swoje uczucia, powoli, małymi kroczkami dążyli do odbudowania swojej relacji, choć nie było to proste, bo na przeszkodzie stała nadopiekuńcza, konserwatywna matka Nicholasa, która jawiła się jako cerber stojący na drodze do szczęścia głównych bohaterów.
https://na--regale.blogspot.com/

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę nie mogłam uwierzyć, że kiedykolwiek Nicholasa i Noemi łączyły przyjacielskie stosunki. Nie mówiąc o miłości. Obydwoje zachowywali się irracjonalnie i swoim zachowaniem tylko utwierdzali mnie w tym, że w ogóle nie powinni być razem. Dzieliło ich dosłownie wszystko. Nie rozumiałam dlaczego po prostu się nie rozstali albo nie poszukali pomocy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Zacznę od tego, że pomimo dość przewidywalnej fabuły, to podobała mi się ona. Autorka zbudowała napięcie wokół bohaterów, wykreowała kilka podejrzanych postaci, choć moim zdaniem miłośnik thrillerów dość szybko rozwiązałby tę zagadkę. Być może można byłoby się pokusić o większą dramaturgię, ale rozumiem, że miał to być bardziej psychologiczny thriller niż ten z gatunków krwawych i brutalnych. Ogólnie książka jest bardzo krótka i na upartego można by było przeczytać ją w jeden dzień, aczkolwiek ja się z nią męczyłam ponad tydzień. Dlaczego?

Po pierwsze zirytowało mnie to, że autorka w ogóle nie przedstawiła tego „idealnego” życia głównej bohaterki. Poznajemy Molly w momencie, w którym jej problemy małżeńskie trwają, a mąż skrywa tajemnice i dziwnie się zachowuje. Bardzo zabrakło mi ukazania jak wcześniej wyglądało jej życie, aby czytelnik miał porównanie przeszłości i teraźniejszości. Po drugie moim zdaniem ta książka jest po prostu nudna. Stwierdzam to z przykrością, bo tak jak wspominałam fabuła nie była zła. Akcja była budowana bardzo powoli, przyznaję się, że omijałam niektóre rozmyślania głównej bohaterki, bo były nużące i nieciekawe. Zabrakło mi akcji, dramaturgii, emocji i dreszczyku, który moim zdaniem w thrillerach jest punktem obowiązkowym. Autorka nie potrafiła zainteresować mnie tą historią, nie ujęła w tej powieści nic co byłoby w stanie mnie do siebie przekonać. Jak wspomniałam fabuła była przewidywalna, ale gdyby była ubrana w emocje to z pewnością byłaby dla mnie dużo ciekawsza. Mam też wrażenie, że autorka wybrała najprostsze rozwiązania dla tej historii. Nie pokusiła się o zaskoczenia, o plot twist.

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Zacznę od tego, że pomimo dość przewidywalnej fabuły, to podobała mi się ona. Autorka zbudowała napięcie wokół bohaterów, wykreowała kilka podejrzanych postaci, choć moim zdaniem miłośnik thrillerów dość szybko rozwiązałby tę zagadkę. Być może można byłoby się pokusić o większą dramaturgię, ale rozumiem, że miał to być bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wszystko w tej książce mi się podobało. Zacznę chyba od najważniejszego, czyli od świata wykreowanego przez Armentrout. Nie było tak skomplikowanie jak myślałam, choć nie zabrakło trudnych słów. Autorka bardzo obrazowo przedstawiła księstwo, w którym żyją główni bohaterowie. Ze szczegółami opisywała wszystko co ich otacza, wszystkie wioski, krajobrazy, ludzi i fikcyjne istoty. Jest to niezwykle ważne, ponieważ moim zdaniem przy książkach fantasy wyobraźnia czytelnika działa na zwiększonych obrotach, więc niezwykle ważne jest, aby autor dokładnie przekazał co miał na myśli tworząc świat w powieści. Czytając nie mogłam oderwać od siebie myśli, że jest to świetny materiał na film. I jestem pewna, że okazałby się on rewelacyjny! Armentrout w swojej książce podparła się nieco „istniejącymi” już istotami, takimi jak wilkołaki czy wampiry. Być może mogła się pokusić o coś bardziej oryginalnego, ale szczerze przyznam, że dla mnie, jako laika fantasy, jest to do zniesienia, bo dzięki temu odbiór książki był dla mnie prostszy.

Podobają mi się również bohaterowie, których stworzyła Jennifer L. Armentrout. Poppy to bardzo nietuzinkowa postać. Z jednej strony pragnie rzetelnie wywiązywać się ze swoich obowiązków Panny, aby móc dostąpić zaszczytu Ascendencji, z drugiej zaś strony nie potrafi usiedzieć w miejscu, pragnie pomagać ludziom, z którymi tak naprawdę nie może się komunikować i pokazywać im swojej twarzy. Poppy pragnie nowych doznań, chce choć odrobinę poczuć się jak zwykły śmiertelnik, który może zawierać przyjaźnie, chodzić tam gdzie chce, doświadczać różnych przeżyć, uczuć, emocji. Jej życie, mimo iż z pozoru wydaje się być dobre i szczęśliwe, w rzeczywistości jest jałowe, monotonne i nudne. Dlatego cieszę się, że w jej życiu pojawił się ktoś taki jak Hawke, który nieco otworzył jej oczy i pomógł jej doświadczyć tego o czym dziewczyna zawsze marzyła. Nie będę ściemniać, że Hawke nie podbił i mojego serca. Poza walorami wizualnymi, chłopak pokazał, że jest bardzo odważny i nie straszne mu są żadne potwory. Jest jednocześnie szarmancki i zadziorny, nonszalancki i konkretny, uwielbiałam fragmenty, w których droczył się z Poppy, w których popisywał się swoją inteligencją i umiejętnością czytania ludzkiego zachowania. Hawke to kolejna fikcyjna postać, w której jestem absolutnie zakochana!

Bohaterowie tej powieści muszą mierzyć się z wieloma niebezpieczeństwami, na ich drodze stają czarne charaktery, próbujące pozbawić ich życia. Akcja tej książki toczy się nieprzerwanie od pierwszej do ostatniej strony. I myślę, że to właśnie to sprawia, że ta książka jest po prostu nieodkładalna. Czytając niejednokrotnie będzie przecierać oczy ze zdziwienia, plot twist goni plot twist, a to co autka zafundowała swoim czytelnikom w końcowej części tej historii to już prawdziwy szok, z którego długo się nie otrząśniecie. Z każdym kolejnym rozdziałem klocki tej układanki wskakiwały na miejsce, aby na końcu ukazać spójny obraz najlepszego romansu fantasty, jaki kiedykolwiek mieliście w dłoniach.
https://na--regale.blogspot.com/

Wszystko w tej książce mi się podobało. Zacznę chyba od najważniejszego, czyli od świata wykreowanego przez Armentrout. Nie było tak skomplikowanie jak myślałam, choć nie zabrakło trudnych słów. Autorka bardzo obrazowo przedstawiła księstwo, w którym żyją główni bohaterowie. Ze szczegółami opisywała wszystko co ich otacza, wszystkie wioski, krajobrazy, ludzi i fikcyjne...

więcej Pokaż mimo to