-
Artykuły
„Shrek 5”, nowy „Egzorcysta”, powrót Avengersów, a także ekranizacje Kinga, Dahla i Hernana DiazaKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
„Wyluzuj, kobieto“ Katarzyny Grocholi: zadaj autorce pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać23 -
Artykuły
„Herbaciany sztorm”: herbatka z wampiramiSonia Miniewicz1 -
Artykuły
Wakacyjne „Książki. Magazyn do Czytania”. Co w nowym numerze?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2021-11-12
2021-05-21
11/2021
"Depesze" Michael Herr - Wietnam w oczach korespondenta wojennego
Wojna w Wietnamie trwała 20 lata i można ją uznać za jedną z największych amerykańskich porażek. Zarówno od strony militarnej, jak i tej poniesionej w walce z własnym społeczeństwem. Choć straty amerykańskie nie wyniosły nawet 60 tysięcy, to w obliczu setek fotografii, artykułów i reportaży "na żywo" utrwalających okrucieństwo wojny. Amerykańskie społeczeństwo miało Wietnamu po prostu dość, a swoje niezadowolenie często okazywało.
Dlatego też lektura "Depesz" jest tak interesująca. Wchodzimy w głowę i poznajemy perspektywę człowieka, który podobnie, jak i inni korespondenci widzieli wojnę w Wietnamie na żywo. I to, co ostatecznie ze swoich przeżyć, na bieżąco opisywali w prasie, miało realny wpływ na postrzeganie amerykańskiego zaangażowania w Wietnamie przez społeczeństwo.
Jednakże "Depesze" nie są książką, jaką może się wydawać na pierwszy rzut oka. To nie jest klasyczny reportaż. Wątpliwym jest czy w ogóle nim jest. Herr napisał ok. 300 stron psychodelicznej prozy, w której to, co prawdziwe, a to, co zmyślone czy ubarwione nawzajem się przenika. Przez co nie jesteśmy w stanie rozróżnić prawdy od fałszu. Bez wątpienia, jednak prawdziwym jest oddany na kartach tej książki koszmar, jak i piękno wojny.
W "Depeszach" nie znajdziemy moralnych rozważań na temat słuszności wojny czy zabijaniu ludzi. Herr nie przybiera w żadnym momencie moralizatorskiego tonu. Po prostu portretuje zwykłych żołnierzy, którzy nie mają ani możliwości, ani sił na na "filozofowanie". Dla nich wojna to po prostu katatoniczny stan strachu przed śmiercią i kalectwem oraz niewysłowionego bólu w związku z nierealnością otaczającego ich świata. Przy czym dla wielu wojna stała się czymś niesamowitym, górnolotnie mówiąc doświadczeniem na swój sposób mistycznym. Przez co później w wielu z nich nie potrafiło odnaleźć się w normalnym życiu.
Nie przeczytałam w swoim życiu wiele literatury wojennej. Dotychczas były to książki pisane albo przez Polaków, albo przez Rosjan. Przez co lektura "Depesz" była dla mnie podwójnie niezwykła. Głównie przez obcość warunków(Bo cóż my Polacy wiemy o wojnie w Wietnamie?), jak i właśnie perspektywy. Wydaje mi się, że w porównaniu do Amerykanów do wojny podchodzimy bardziej fatalistycznie, ale także ze swoistą nabożną czcią.
Jest to jeden z powodów, dla których warto przeczytać "Depesze". Pozostałe to oczywiście możliwość lepszego poznanie tematu wojny w Wietnamie, oryginalny sposób pisania autora, czy też po prostu możliwość poznania wojny od innej strony, niż zazwyczaj jest ona prezentowana w książkach czy filmach.
Podsumowując bardzo polecam przeczytać "Depesze" z powodów, które wymieniłam powyżej, jak i z tego względu, że jej lektura jest ciekawym doświadczeniem. Głównie przez styl autora oraz sposób narracji, jaki wybrał. Choć przyznaje, że to właśnie sposób pisania Herra na początku może utrudnić wczytanie się, ale według mnie warto przez te pierwsze kilkadziesiąt stron się przemęczyć.
8/10
11/2021
"Depesze" Michael Herr - Wietnam w oczach korespondenta wojennego
Wojna w Wietnamie trwała 20 lata i można ją uznać za jedną z największych amerykańskich porażek. Zarówno od strony militarnej, jak i tej poniesionej w walce z własnym społeczeństwem. Choć straty amerykańskie nie wyniosły nawet 60 tysięcy, to w obliczu setek fotografii, artykułów i reportaży "na...
2019-03-20
2021-01-27
Niedawno, bo z miesiąc temu obchodziliśmy 76 rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Nie ma chyba bardziej stosownej daty, jak ta, aby zapoznać się jednym z najważniejszych utworów polskiej drugowojennej literatury, jakim są "Medaliony" Zofii Nałkowskiej.
Osiem krótkich i zwięzłych opowiadań, do cna wyssanych ze wszelkich emocji po krótce naświetlają skalę i poziom okrucieństwa niemieckich zbrodni na terenie Polski i to jaką wyrwę psychiczną w ludziach po sobie pozostawiły.
Nałkowska nie bawi się w ani heroizację, ani martyrologię, ani też emocjonalny ekshibicjonizm. Otóż te osiem opowiadań jest napisane zupełnie na zimno. Jakby narrator był nieludzkim bytem unoszącym się poza naszym światem, jedynie od czasu do czasu do niego zaglądając. I dla którego nasze tragedia zdają się być tak samo błahe, jak dla nas wspomnienie tego, co jedliśmy miesiąc temu na obiad.
I ten dziwny, jak pierwszy rzut oka zabieg jest największą siłą tych tekstów. Najlepiej uświadamiają nam żyjącym tyle lat po wojnie grozę tego czystego okrucieństwa, jaki się przez nasz kraj przetoczył.
Niedawno, bo z miesiąc temu obchodziliśmy 76 rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau. Nie ma chyba bardziej stosownej daty, jak ta, aby zapoznać się jednym z najważniejszych utworów polskiej drugowojennej literatury, jakim są "Medaliony" Zofii Nałkowskiej.
Osiem krótkich i zwięzłych opowiadań, do cna wyssanych ze wszelkich emocji po krótce naświetlają skalę i poziom...
2020-11-30
Gdy jeszcze odbywało się nauczanie tradycyjne i szczęśliwie dojeżdżałam autobusem na ósmą rano do szkoły. Regularnie spędzałam jedną, dwie godziny w szkolnej bibliotece gawędząc z panią bibliotekarką w oczekiwaniu na lekcje. I w czasie jednej z tych rozmów została mi polecona ta obdarzona enigmatycznym tytułem "Do zobaczenia w zaświatach"powieść. Jako że takich rekomendacji się nie lekceważy, szybko zdobyłam tę książkę i ją przeczytałam.
Pierre Lemaitre z wykształcenia jest psychologiem, ale od lat piętnastu utrzymuje się z pisania kryminałów i scenariuszy filmowych(Jedna jego seria została przetłumaczona na polski). "Do zobaczenia w zaświatach" jest więc wyjątkiem w jego twórczości, bo jest powieścią historyczną. Opowiada o losach dwóch młodych francuskich żołnierzy, których dzielą zaledwie dni od końca Wielkiej Wojny i szczęśliwego powrotu do domu. Niestety, jak się można domyśleć, tragiczne wydarzenia powodują, że obaj mogą zapomnieć o normalnym życiu po wojnie. Reszta powieść skupia się na ich perypetiach i wątpliwie moralnie pomysłów ich, jak i pewnego arystokraty.
Cóż mogę powiedzieć o tej książce! Daje się zauważyć, że autor to twórca kryminałów i to chyba całkiem niezłych kryminałów, bo piszę w sposób naprawdę lekki, a do tego potrafi doskonale poprowadzić wątki i tak skonstruować scenę, aby czytelnik, ani na moment nie poczuł się znużony. Wręcz przeciwnie, wielokrotnie podczas czytania miałam odczucie, jakbym czytała, taki lekki, ale bardzo dobry kryminał.
Z tego też po części wynika, że "Do zobaczenia w zaświatach" wbrew moim początkowym domysłom, nie jest wielkowojenną, francuską martyrologią. Lemaitre sukcesywnie podkopuje francuskie świętości. Na wojnie nie ma bohaterów, wojna to jedna wielka beznadzieja, a społeczeństwo, za które się walczyło to zbiór zadufanych burżujów, z gębami pełnymi fałszywego patriotyzmu. Objawiającego się manią stawiania wielkich pomników bohaterom, ignorując, czy nawet lekceważąc tysiące żyjących weteranów, ledwie wiążących koniec z końcem.
Czasami ta powieść zalatuje takim tanim "porzuceniem wszelkich wartości"(Nie wiem, jak to inaczej określić), ale w ostatecznym kształcie nie ujmuje to nic lekturze. Nawet dodaje, nagroda Goncourtów, w końcu nie wzięła się z powietrza;)
Rzeczą, która mnie osobiście zafascynowała podczas lektury, to to, że w "Do zobaczenia w zaświatach" mamy stosunkowo mało i dość zwartą fabułę, przy czym ta powieść liczy sobie 544 strony. Jednocześnie ani razu nie miałam poczucia, że czytanie mi się dłuży, albo że autor nie potrzebnie leje wodę. Nie wiem, jak pan Lemaitre tego dokonał, ale cóż czapki z głów.
Co do bohaterów to autor twardo trzymał się tu konwencji, jaką obrał. Co za tym idzie postacie mamy naszkicowane mocną kreską. Prawie każdy z nich ma określony zbiór cech, charakter oraz emocje, jakie ma wywoływać u czytelnika i pan Lemaitre konsekwentnie się tego trzyma. Kto miał być dobrodusznym, wiecznym nieogarem, takim jest od początku do końca, kto jest ironiczny, ten jest ironiczny, a kto ma, wzbudzać nienawiść i obrzydzenie to je wzbudza(Choć nie do końca, ale to może ja jestem dziwna). W klimat tej powieści idealnie taki pomysł na kreację bohaterów się wpisał. Jedyną chyba naprawdę "głęboką" postacią jest ojciec głównego bohatera, którego poznajemy i towarzyszymy mu, gdy ten miesiącami drobiazgowo analizuje swoje relacje z synem. Dochodzi przy tym do przykrych i bolesnych wniosków.
Kończąc, bardzo polecam tę książkę. I to nie ze względu na to, że ktoś interesuje się Wielką Wojną, albo jest zafascynowany Francją, To jest książka dla ludzi, którzy chcą przeczytać coś lekkiego i niezobowiązującego, ale nadal będącego dobrą literaturą, która umie zwrócić uwagę na ważny temat.
Gdy jeszcze odbywało się nauczanie tradycyjne i szczęśliwie dojeżdżałam autobusem na ósmą rano do szkoły. Regularnie spędzałam jedną, dwie godziny w szkolnej bibliotece gawędząc z panią bibliotekarką w oczekiwaniu na lekcje. I w czasie jednej z tych rozmów została mi polecona ta obdarzona enigmatycznym tytułem "Do zobaczenia w zaświatach"powieść. Jako że takich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-11-04
2019-07-23
2019-06-27
Lejtant Armii Czerwonej Michaił Zubow jest typowym produktem sowieckiej propagandy. Bezgranicznie wierzy w socjalizm i ojca narodu-Stalina. Jako dzielny żołnierz ZSRR, we wrześniu 1939 rusza z bronią w ręku w kapitalistyczną Polskę, aby swych uciskanych przez krwiopijczych burżujów, braci proletariackich uwolnić.
Powiedzieć, że jestem zawiedziona to mało, powiedzieć, że Piasecki zupełnie, nie wykorzystał potencjału drzemiącego w tej satyrze, to nadal mało. "Zapiski" to przykład tego, że gdy autor idzie na skróty to nigdy nic dobrego z tego nie wynika.
"Zapiski" zaczynają się dobrze, a nawet świetnie. Piasecki stworzył, jedno z najlepszych początku powieści, nie tylko polski, a nawet światowych. Ogólnie to 2/3 pierwszej połowy są świetne. Poznajemy głównego bohatera. Człowieka, zupełnie nieokrzesanego, niewykształconego, głupiego, który za to ma ogromne mniemanie o sobie. Jako osoba bezgranicznie wierząca w to, co mówi władza, dziwi się, że w Polsce można kupować chleb bez ograniczeń, że wszyscy chodzą w porządnych butach, że dzieci w szkołach i robotników w pracy nikt nie katuje.
Piasecki wszedł w umysł takiej osoby i całkiem sprawnie pokazuje nam, jak bardzo osoba, która od dziecka była ze wszystkich stron otoczona propagandą, ma problem, aby samodzielnie myśleć. Wyjść poza wtłoczone schematy. To właśnie jest ciekawe. To było śmieszne. Tylko niestety, autor, zamiast skupić się na tym, poszedł na łatwiznę.
Zamiast inteligentnej satyry na ZSRR, otrzymaliśmy nie groteskową, powiastkę żerującą na stereotypach.
II Rzeczypospolita jawi się nam jako raj na ziemi, pełen miłych, dobrych, wierzących, pomocnych, inteligentnych obywateli. Gdzie problemy gospodarcze i społeczne, na tle różnic narodowościowych, religijnych i majątkowych nie istniały. Rozumiem to, że Sergiusz Piasecki pisał to na emigracji w Anglii i był stęskniony za przedwojenną ojczyzną, ale po osobie z jego życiorysem, która bardzo dobrze znała tę ponurą część II RP, mam prawo oczekiwać większego realizmu.
Obok cnotliwych Polaków, przewijają się postacie Rosjan. Każda z nich, tak samo, jak pan Zubow jest głupia, niekulturalna, ma problemy z higieną i z wszami, czyta i ogląda, jedynie literaturę oraz filmy propagandowe, w które bezgranicznie wierzy. Jest agresywny i wybuchowy, nie ma za grosz szacunku do innych ludzi, oczywiście poza wyższej rangi wojskowymi i towarzyszem Stalinem. Swoje lekceważenie do burżujów okazuje na każdym kroku. Dużo osób to, oczywiście śmieszy, mnie niezbyt. Jestem zdania, że satyra im bliższa jest rzeczywistości, tym jest lepsza. Świetnym tego przykładem są nasze polskie "Alternatywy 4", które są śmieszne nie dlatego, że pokazują PRL jako brud, smród i zacofanie, gdzie każdy urzędnik i partyjniak to idiota, a wszyscy inni tylko kombinują jak by tu kogoś okraść, czy w inny sposób mu zaszkodzić. Tylko zaprezentował rzeczywistość, z odpowiednio wyolbrzymionymi absurdami tego okresu. Bareja ani na moment, nie popadł w przesadyzm. Był subtelny, a tego właśnie Piaseckiemu zabrakło.
Z Piaseckim mam jeszcze ten problem, że jest niekonsekwentny. Od początku kreuje nam postać człowieka z wypranym mózgiem. Produkt doskonały komunistycznej propagandy i zupełnie zaślepiony kultem jednostki. Po czym ów produkt, z powodu niesprawdzonej informacji, całą swoją wiarę w Jedynego Wodza porzuca, uważając go za zdrajcę. Od razu przypomniał mi się fragment "Wojna nie ma w sobie nic kobiety", kiedy jedna z opowiadających tam kobiet, mówi, że kiedy towarzysz Chruszczow wygłosił swój referat, trzy dni spędziła w łóżku, nie mogąc dojść do siebie. Nie jest to odosobniony przypadek, ludzie z powodu utraty ideału jakim był Stalin, często załamywali się nerwowo. Piasecki, jednak wybrał ponownie drogę na skróty.
Co do zakończenia, to z całym szacunkiem dla autora, ale poleciało mi tu tanią rusofobią. Powiedzieć tu mogę tyle: Ot, niewdzięczna ruska swołocz.
Podsumowując, ta książka mnie zmęczyła. Mimo niewielkiej objętości i lekkiego, przyjemnego pióra, ostatnie strony już kartkowałam, bo Piasecki do znudzenia się powtarza, a kreacja Miszki im dalej w las, tym coraz bardziej denerwująca.
https://krainamola.blogspot.com/2019/06/zapiski-oficera-armii-czerwonej.html
Lejtant Armii Czerwonej Michaił Zubow jest typowym produktem sowieckiej propagandy. Bezgranicznie wierzy w socjalizm i ojca narodu-Stalina. Jako dzielny żołnierz ZSRR, we wrześniu 1939 rusza z bronią w ręku w kapitalistyczną Polskę, aby swych uciskanych przez krwiopijczych burżujów, braci proletariackich uwolnić.
Powiedzieć, że jestem zawiedziona to mało, powiedzieć, że...
2018-07-17
Lektura "Jeziora bodeńskiego" Dygata była dla mnie ciekawym przeżyciem. Z dwóch powodów.
Po pierwsze ta króciutka powieść łączy w sobie w sumie trzy epoki. Przedwojenną, drugowojenną, jak i okres powojenny. Z czego z oczywistych względów fabularnych ten okres powojenny jest najmniej dostrzegalny.
Drugim powodem jest lekkie moralizatorstwo autora wobec europejskich narodów, które z jednej strony wiele łączy, co powoduje wzajemną melancholię oraz sentymentalizm, a z drugiej wiele dzieli, co skutkuje nieustającymi wojnami oraz rywalizacją. Mogą, więc w sumie służyć za zobrazowanie toksycznej miłości.
Poza tym "Jezioro bodeńskie" to nawet ciekawe studium osobowości człowieka, który wewnętrznie czuje, że nie dorósł, jako taki, ani nie dał rady dotychczas wypełnić żadnej przypisanej mu roli, czy to jako mężczyzny, czy to jako żołnierza i patrioty. Sprawia to, że nasz główny bezimienny bohater całe dnie, w obozie dla internowanych spędza przeważnie na snuciu czy to wspomnieć sprzed wojny, czy to rozważając swój stan.
Jest to tym ciekawsze, że jednocześnie usilnie pragnąc wpisania się w sukcesywnie, w jakąś odgórnie mu przypisaną rolę, wszystkie swoje okazje, jakie przytrafiają mu się w obozie do tego. Świadomie i panicznie odrzuca, i przed nimi ucieka. Czyni to z "Jeziora bodeńskiego" opowieść o palącej potrzebie dorośnięcia, przy jednoczesnym patologicznym strachem przed nim.
Ale jest to także opowieść o Polsce, o Polakach i zagranicy, tym mitycznym zachodem. O tym jak nas postrzegają, i jak my sami się postrzegamy i co z tego wynika.
Ogólnie rzecz mówiąc "Jezioro bodeńskie" to ciekawa książką, jednak mnie nie zachwyciła. Ma niepowtarzalnie smaczne fragmenty i urywki oraz ciekawe przesłanie, i kontekst, jednak czegoś tu zabrakło.
Nadto mogę dodać, że pierwszym co rzuciło mi się przy czytaniu to idealna przedwojenna polszczyzna Dygata, który dla pewnych grup ludzi mogłaby by posłużyć za wzór, jak po polsku należy mówić.
Lektura "Jeziora bodeńskiego" Dygata była dla mnie ciekawym przeżyciem. Z dwóch powodów.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPo pierwsze ta króciutka powieść łączy w sobie w sumie trzy epoki. Przedwojenną, drugowojenną, jak i okres powojenny. Z czego z oczywistych względów fabularnych ten okres powojenny jest najmniej dostrzegalny.
Drugim powodem jest lekkie moralizatorstwo autora wobec europejskich...