Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Czytałam książkę w wersji wydanej przez Verse w 2010 roku.

Czytałam książkę w wersji wydanej przez Verse w 2010 roku.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Najbardziej znienawidzona lektura szkolna, jaką musiałam w życiu przeczytać. Pseudointelektualny bełkot.

Najbardziej znienawidzona lektura szkolna, jaką musiałam w życiu przeczytać. Pseudointelektualny bełkot.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytane jako lektura szkolna, skutecznie zniechęciło mnie do dalszego czytania tego autora.

Przeczytane jako lektura szkolna, skutecznie zniechęciło mnie do dalszego czytania tego autora.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja ulubiona książka dzieciństwa, dla małego dziecka (poniżej 6 r. ż.) była to niesamowita przygoda. Przeczytana koło 10 razy.

Moja ulubiona książka dzieciństwa, dla małego dziecka (poniżej 6 r. ż.) była to niesamowita przygoda. Przeczytana koło 10 razy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedna z dwóch najważniejszych książek mojego wczesnego dzieciństwa.

Jedna z dwóch najważniejszych książek mojego wczesnego dzieciństwa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytane po angielsku, nie wiem zatem jak wypada tłumaczenie.

Czytane po angielsku, nie wiem zatem jak wypada tłumaczenie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niesamowitym w tej książce jest to, że mimo poruszania bardzo konkretnych tematów, danych i badań czyta się ją jak zbiór opowieści - co więcej zbiór ten składa się w spójną historię od "niepoprawnych" początków ekonomii behawioralnej, aż po jej rozkwit.
Poza tym zasługi autora w tej dziedzinie są niezbywalne i jedyne co jestem wstanie powiedzieć (dopiero zaczynam przygodę z ekonomią) - że jest to człowiek, od którego można się uczyć. Nie tylko wiedzy, ale i wytrwałości, nonkonformistycznego podejścia, czy odwagi.

Niesamowitym w tej książce jest to, że mimo poruszania bardzo konkretnych tematów, danych i badań czyta się ją jak zbiór opowieści - co więcej zbiór ten składa się w spójną historię od "niepoprawnych" początków ekonomii behawioralnej, aż po jej rozkwit.
Poza tym zasługi autora w tej dziedzinie są niezbywalne i jedyne co jestem wstanie powiedzieć (dopiero zaczynam przygodę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podczas czytania książki najbardziej zwróciła moją uwagę wizja świata ukazana przez Mustafę Monda. Nie wiem, czy autor specjalnie nie wdał fałszu w słowa bohatera, by oddać pewien mindset i zdolność manipulacji faktami, czy to może wina pączkującej dopiero psychologii jako nauki. Widać na pewno wpływ "szkoły" Freuda, a także wykorzystanie wielu, niezbyt skutecznych wg wiedzy obecnej, lecz uznawanych wcześniej metod wpływu i manipulacji. Nie ma to jednak znaczenia, zupełnie, ale to zupełnie żadnego w kontekście tego, co chcę napisać.
Świat nigdy nie był i nie jest światem dążącym do piękna, sztuki, a więc nie może stać się światem szczęścia i przyjemności. Tak długo, jak ludzkość będzie tak bardzo różnorodna pod względem iq i osobowości, tak będą ludzie pragnący czegoś więcej, melancholicy o dużej wrażliwości, mający skłonności do obniżonego nastroju i myślenia krytycznego. Będą też ludzie nad wyraz inteligentni, który nie zadowolą się zaspokojeniem podstawowych potrzeb piramidy maslowa i będą szukali czegoś więcej. Właściwie to obie te postawy zostały w książce ukazane. Nie będą one jednak domeną jednostek, a całych grup społecznych, znacznego odsetka, choć nie dominującego.Ludzie szukający stabilności i wygody również muszą istnieć w społeczeństwie. Dlatego nigdy nie dojdzie do odwrócenia wartości społeczeństwa, bo wartości te nie są wspólne.
Jednak czy w jakikolwiek sposób wpływa to na niemożność powstania takiej, jak ukazana, dystopii? Moim zdaniem - nie, ponieważ jeśli powstanie metoda, aby równie skutecznie kontrolować urodzenia i umysły już narodzonych, jeśli umysły wybitne zostaną przyćmione i zaangażowane w działalność innego rodzaju, jednostki zdolne do wytworzenia na nowo pojęcia "bóg" i "wyższe wartości", skłonne do świadomego samoumartwiania się, zostaną tejże szansy pozbawione. Dywagacje te są jednak ściśle hipotetyczne i mają niewielką szansę na ziszczenie się. Jednak ciekawym było oderwanie się od innych zajęć, i poświęcenie drobinki czasu na rozmyślanie. Możliwe, że czytając ponownie za parę lat zmienię zdanie o książce, jednak na teraz ustawiam tą pozycję w personalnej topce, jako znacznie lepszą od prostszej do skontrowania pozycji napisanej przez Orwella (Rok 1894).

Podczas czytania książki najbardziej zwróciła moją uwagę wizja świata ukazana przez Mustafę Monda. Nie wiem, czy autor specjalnie nie wdał fałszu w słowa bohatera, by oddać pewien mindset i zdolność manipulacji faktami, czy to może wina pączkującej dopiero psychologii jako nauki. Widać na pewno wpływ "szkoły" Freuda, a także wykorzystanie wielu, niezbyt skutecznych wg...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na wstępie napiszę, że trudności sprawiło mi ocenienie książki, a co dopiero samo jej zrecenzowanie.
Historie z opowiadania na opowiadanie lepsze, gdyby kolejność była odwrotna przeczytałabym tylko dwa pierwsze, może trzy.
Kolejny element - metafory. Nie mogę wyjść z podziwu, że autorowi się chciało pisać nawet dwustronicowe opisy, na które w innym wypadku starczyłoby jedno zdanie. Jednak sposób, w jaki to zrobił jest co najmniej dobry. Barwne i sprytne porównania to główny atut autora, jednakże co pewien czas balansował on na granicy grafomanii (ale tylko troszkę ;) ).
Neologizmy i nazwy własne zaś to bardziej grząski temat. Nie wiem czy autor pragnął pisać komedię, czy nie za bardzo radzi sobie z tworzeniem nazw, jednak nie wyszło mu to za dobrze. "Srogini" to chyba mój ulubiony tytuł z książki.
*kontrowersyjna opinia poniżej*
Autor odwołuje się do wielu symboli "polskości" w swoich utworach, niezależnie gdzie toczą się wydarzenia. Mamy nawiązania do prl, rzeczy kojarzonych z "wielką Polską"...
Nie były one "podane czytelnikowi", przynajmniej w moim odczuciu, w sposób budzący szacunek czy zaciekawienie, a wyglądający czasem na losowy (dlaczego dane miasto było miejscem ataku przedziwnu? dlaczego akurat Polska, która ani bogata, ani nadzwyczaj technologicznie rozwinięta nie jest? Dlaczego akurat to, czy tamto fantastyczne czy fikcyjne miejsce przypomina o kraju lub nosi miano Warszawy? O ile nawiązania są dość jasne, to dlaczego akurat do nich nawiązuje w ten sposób pozostaje dla mnie zagadką. (edit: Dla wyklarowania: sama akcja wydaje mi się uniwersalna, lub nieprzystająca do miejsc, w których się dzieje, jednak ukryte znaczenie/a i nawiązania pasują, nieadekwatność wynika chyba z braku wprawy, czy doświadczenia.)
*koniec kontrowersyjnej opinii*
Na szczęście autor nie ogranicza się tylko do nich, a pompatycznie i z rozmachem napisał również o wielu niezwiązanych z Polską zdarzeniach czy miejscach.
edit: Dodam coś, co można streścić jako marudzenie i po prostu pominąć: jak można tak dziwacznie łączyć wysoki i niski język, absurdalnie poważny ton i przekleństwa, język ulicy. To nie jest Szekspir władający językiem, choć może w to celował. Wiele fragmentów jest przez to groteskowych (na dzisiejszy "cringe'owych").
Dlatego wystawiam ocenę 7/10, gdyż, choć "Amnezjak" nieudolnie próbował mnie rozbawić np.: dresiarskimi przywitaniami króla, to sama treść, gdy nie skupiałam się na nazewnictwie, a ukazanej historii, wypada na prawdę przyzwoicie. Przewiduję, że skoro jest to debiut autora, to może rozwinąć się w wyjątkowo dobrego, jak na polskie standardy, pisarza. Czekam na więcej książek spod jego ręki.

Na wstępie napiszę, że trudności sprawiło mi ocenienie książki, a co dopiero samo jej zrecenzowanie.
Historie z opowiadania na opowiadanie lepsze, gdyby kolejność była odwrotna przeczytałabym tylko dwa pierwsze, może trzy.
Kolejny element - metafory. Nie mogę wyjść z podziwu, że autorowi się chciało pisać nawet dwustronicowe opisy, na które w innym wypadku starczyłoby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę za krótkie, ale dobór tekstów dobry. Jedno przechodziło w drugie, lub odnosiło się do poprzedniego nie zostawiając wielu niejasności.
Poza tym to są AŻ mity nordyckie (a nie, jak ktoś zasugerował, "tylko"), więc jakże mam nie dać wysokiej noty? ;)

Trochę za krótkie, ale dobór tekstów dobry. Jedno przechodziło w drugie, lub odnosiło się do poprzedniego nie zostawiając wielu niejasności.
Poza tym to są AŻ mity nordyckie (a nie, jak ktoś zasugerował, "tylko"), więc jakże mam nie dać wysokiej noty? ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Najgorsze tłumaczenie jakie widziałam, zdarzała się niefunkcjonalna kalka z języka angielskiego. Sama książka przyjemna.

Najgorsze tłumaczenie jakie widziałam, zdarzała się niefunkcjonalna kalka z języka angielskiego. Sama książka przyjemna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka najwyżej plusdobra, ale wartościowa.

Książka najwyżej plusdobra, ale wartościowa.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dużo nawiązań czyni lekturę ciekawą.

Dużo nawiązań czyni lekturę ciekawą.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem "stanem pośrednim" Gombrowicza - po części się zgadzam, zdecydowanie rozumiem i szanuję, widzę tą żywą hipokryzję, za to bez "nie do końca" ten krótki komentarz obyć się nie może. Gombrowicz, tak jak literatura średniowieczna, czy właściwie każda inna, pokazuje sobą tylko pewien poziom mentalności/dojrzałości. Patrząc na lekturę narzuca mi się "też tam byłam". I tym zdaniem najlepiej zakończyć, gdyż przeczenie sprzeczności tłumacząc ją byłoby zdecydowanie dłuższe niż komentarz, gdy go planowałam.

Jestem "stanem pośrednim" Gombrowicza - po części się zgadzam, zdecydowanie rozumiem i szanuję, widzę tą żywą hipokryzję, za to bez "nie do końca" ten krótki komentarz obyć się nie może. Gombrowicz, tak jak literatura średniowieczna, czy właściwie każda inna, pokazuje sobą tylko pewien poziom mentalności/dojrzałości. Patrząc na lekturę narzuca mi się "też tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:



Na półkach:

Czytało mi się lekko, płynnie, czasami traciłam uważność, ale i tak pojęłam treść tych fragmentów, choć wracałam by się upewnić, że niczego nie przegapiłam. Nie rozumiem za bardzo komentarzy o trudnościach z językiem. Co do lektury... Język zdecydowanie był zaletą, odzwierciedlanie psychik ludzkich również. Jednak teza wypływająca z utworu jest moim zdaniem nie prawdziwa. Do tego sama prezentuję dość odmienną postawę od głównego bohatera, inną też od postawy Kurtza i choć je rozumiem w znaczeniu zdaję sobie sprawę z ich występowania, nie uważam je za najsłuszniejsze. Tak, tacy ludzie nie powinni jechać w nieznane - widząc tylko okropność, lub w braku zasad okazję do bestialstwa, jednak można to robić inaczej - uważać obcych jako ciekawą odrębność, której należy się szacunek, ale bez wymogu dopasowania się doń, w takiej sytuacji nie ma czegoś takiego jak wykorzystywanie jedna drugą, ani zatracenia się w innym świecie. A ten świat, nie musi być groźną nieokiełznaną bestią, tak, jest pierwotny, tak, jest dziki, groźny, emocjonalny, prymitywny, nieokrzesany. Ale skoro taki jest, to już coś wiemy. Wiemy, że też ma swoje zasady, a prymitywni mieszkańcy mają swoje struktury. Poza tym jest też piękny, wnikanie w początki nie musi wywoływać lęku, tylko słaby boi się odkryć to, co w nim najoczywistsze. Wielu ludzi jednak ma to złe myślenie, które powoduje, że pochłania ich "ciemność". To tylko dowodzi jednak, że nie każdy się nadaje, a dla zysku można zrobić wiele lepszych rzeczy, choć może mniej rentownych. Wyprawy są dla ludzi już trochę szalonych - na tyle, by sami byli dziwnością, która nie boi się obcego, ale i na tyle normalni, by byli wstanie czynić to, co powinni(chcieli przed wyjazdem i byli poczytalni) na miejscu.
Co dobrego zrobił autor - bo 7/10 jednak mu się należy, to przybliżenie problemu czarnoskórych na kontynencie. W tamtych czasach mogło to być "coś". Do tego sposób snucia opowieści i myślenia, choć autor był zdecydowanie obdarzony bogatszym słownictwem, a bohater tkwił w poczuciu moralnego zagrożenia i postrzegał wszystko przez pryzmat własnych emocji, to coś w tym, co niektórzy nazywają chaosem, jest mi bliski. Może to jakiś tajemny gawędziarski styl, który najlepiej rozumieją tylko ci, którzy sami snują opowieści? Kto wie... ;)

Czytało mi się lekko, płynnie, czasami traciłam uważność, ale i tak pojęłam treść tych fragmentów, choć wracałam by się upewnić, że niczego nie przegapiłam. Nie rozumiem za bardzo komentarzy o trudnościach z językiem. Co do lektury... Język zdecydowanie był zaletą, odzwierciedlanie psychik ludzkich również. Jednak teza wypływająca z utworu jest moim zdaniem nie prawdziwa....

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Legendy polskie Elżbieta Cherezińska, Rafał Kosik, Jakub Małecki, Łukasz Orbitowski, Radek Rak, Robert M. Wegner
Ocena 6,1
Legendy polskie Elżbieta Cherezińsk...

Na półkach:

Zwyczajny Gigant - 6
Spójrz mi w oczy - 4, choć pomysł bardzo ciekawy
Kwiaty paproci - 7
Śnięci rycerze - 5
Milczenie owcy - 6-7
Niewidzialne - 8-9

Zwyczajny Gigant - 6
Spójrz mi w oczy - 4, choć pomysł bardzo ciekawy
Kwiaty paproci - 7
Śnięci rycerze - 5
Milczenie owcy - 6-7
Niewidzialne - 8-9

Pokaż mimo to