-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2015
2010-08
Idylliczne miłości, cukierkowo-lukrowe wręcz i czyste jak łza (no... prawie). Epickie i krwawe bitwy. Etos rycerski i patriotyzm do bólu. Poświęcenie,
Love, death & betrayal ;)
Masówka, która stała się klasyką.
Perfekcyjna mieszanka porywająca czytelników - w tym mnie!
I to bez pocałunków z macho na tle eksplozji (choć same eksplozje się zdarzają) i napalonych wampirów (chociaż z tymi wołochami, to nigdy nie wiadomo).
Gdyby dodać więcej potworów i troszku więcej magii wyszedłby prawdziwy wiedźmin pozytywizmu ;)
Stary, dobry Henio!
Idylliczne miłości, cukierkowo-lukrowe wręcz i czyste jak łza (no... prawie). Epickie i krwawe bitwy. Etos rycerski i patriotyzm do bólu. Poświęcenie,
Love, death & betrayal ;)
Masówka, która stała się klasyką.
Perfekcyjna mieszanka porywająca czytelników - w tym mnie!
I to bez pocałunków z macho na tle eksplozji (choć same eksplozje się zdarzają) i napalonych wampirów...
2014-06-16
"Do you hear the people sing?
Singing the song of angry men?
It is the music of the people
Who will not be slaves again!
When the beating of your heart
Echoes the beating of the drums
There is a life about to start
When tomorrow comes."
Machina czasu ruszyła i wkręciła w swoje tryby (oczywiście wbrew jego woli) jego łaskawość Samuela Vimesa.
Vimes, jak zwykle charyzmatyczny, musi zawisnąć w teraźniejszości i zanurzyć się w przeszłości, by ocalić swoją przyszłość. Stawia czoło mordercy, mnichom historii (ze szczególnym uwzględnieniem pewnego sprzątacza), pannom negocjowalnego afektu, szwaczkom (czasem jednym i drugim równocześnie), a także samemu sobie.
Z tej książki dowiemy się jak naprawdę zginął Reg Shoe, jak przezywano w szkole Vetinariego, jaką bronią posługiwała się piętnastoletnia Sybill, skąd się wziął Nobby Nobbs, które krzesła nadają się do budowy barykady (i sadzania w nich krzyczących, bojowych staruszek) i dlaczego w maju przypina się bez do pancerza. Poznamy dokładnie Ankh Morpork od podszewki, ulica po ulicy i kamień po kamieniu. A gdzieś poza tym wszystkim odkryjemy głęboką tęsknotę za domem i normalnością obejmującą ciepły posiłek, gorącą kąpiel i wsparcie ukochanej osoby.
Zatraciłam się w tej książce! Perfekcyjna mieszanka krwi, pościgów, miłości, magii i pratchettowskiego absurdu.
Mężni mężczyźni, dzielne kobiety, powiewające sztandary, bojowe pieśni. I jajko na twardo.
Absolutnie na szczycie listy :)
"Do you hear the people sing?
Singing the song of angry men?
It is the music of the people
Who will not be slaves again!
When the beating of your heart
Echoes the beating of the drums
There is a life about to start
When tomorrow comes."
Machina czasu ruszyła i wkręciła w swoje tryby (oczywiście wbrew jego woli) jego łaskawość Samuela Vimesa.
Vimes, jak zwykle...
2014-07-21
Absolutnie magiczna!
Powróciłam znów do mrocznej Barcelony z "Cienia wiatru" i na nowo czułam dreszcze, które zostawiała na plecach "Gry Anioła". Mam ochotę przeczytać obie jeszcze raz i przypomnieć sobie dokładnie wszystkie szczegóły, które czas zatarł w pamięci, żeby móc rozkoszować się opowieścią w pełni. W trakcie lektury "Więźnia nieba" uświadomiłam sobie jak wiele z nich mi umknęło.
"Więzień nieba" to spacer, a właściwie bieg do utraty tchu, pęd przez opowieść, którą niby znamy i której kartki przerzucają się same jak zaczarowane.
To dopracowany kalejdoskop miejsc, dat i zdarzeń. Znani bohaterowie powracają na barcelońskie ulice i nagle okazuje się, że opowiadana przez Zafona historia ma wiele okien, drzwi i przewodów wentylacyjnych, którymi można do niej wejść.
Wybaczyłam wydawnictwu nawet olbrzymi krój pisma, "wypychające" książkę marginesy i sporo literówek, bo klimat stworzony przez Zafóna całkowicie mnie pochłonął.
Ale... halo, halo? Gdzie kolejna część?
Absolutnie magiczna!
Powróciłam znów do mrocznej Barcelony z "Cienia wiatru" i na nowo czułam dreszcze, które zostawiała na plecach "Gry Anioła". Mam ochotę przeczytać obie jeszcze raz i przypomnieć sobie dokładnie wszystkie szczegóły, które czas zatarł w pamięci, żeby móc rozkoszować się opowieścią w pełni. W trakcie lektury "Więźnia nieba" uświadomiłam sobie jak wiele z...
2012-02-24
Dziesięcioletni Daniel Sempere, syn księgarza i zarazem narrator opowieści, znajduje na Cmentarzu Zapomnianych Książek Cień wiatru nikomu nieznanego Juliana Caraksa. Zgodnie z tradycją musi się nią opiekować do końca życia. Książka tak wciąga młodego Sempere, że ten postanawia dowiedzieć się czegoś więcej o autorze ukochanej powieści. I tu zaczynają się schody. Dorastamy razem z Danielem i razem z nim poznajemy przeszłość pisarza, jego wzloty i upadki, wrogów i przyjaciół. Z czasem, prosta z pozoru opowieść przeradza się w niezwykłą i tajemniczą historię, która wymusza na nas głośne „CO?!” na każdym zakręcie. Sklejana misternie układanka w jednej chwili rozbijana jest młotkiem przez kolejną postać i składana od nowa, w zupełnie inny sposób.
W całą sprawę zamieszane jest spore grono osób z pozoru nieważnych, przypadkowo wspomnianych – od żebraka i ulicznego sprzedawcy kwiatów, poprzez szanowane grono literatów i księgarzy, a na arystokracji skończywszy. Większość imion nie pojawia się tylko raz.
Po pierwsze – co mi się podobało, czyli słówko o klimacie i innych pozytywnych aspektach książki.
Śmiech i zabawa. Niepodważalnym mistrzem w tej dziedzinie jest Fermin Romero de Torres. Swoimi poglądami politycznymi i zamiłowaniem do kobiecych biustów i słodyczy niejednokrotnie wywołał na mojej twarzy uśmiech. Fermin udziela Danielowi (uwaga panowie!) wielu rad odnośnie kobiet i miłości w sposób zabawny i intrygujący, a zarazem bardzo prawdziwy. Innymi zabawnymi postaciami są zegarmistrz Federico, którego cechuje pociąg do damskich fatałaszków oraz rezydent domu starców, marzący o biuściastej blondynce, ale pojawiają się oni raczej epizodycznie.
Smutek i tragedia. Cień wiatru zawiera wiele smutnych scen i historii. W szczególności los Jacinty, piastunki, który prawie doprowadził mnie do łez (wiem, że nie wszyscy płaczą nad książkami, ale ja owszem, a tym razem naprawdę mało brakowało).
Strach. O tym można by się rozpisać. Dość, że wspomnę, że każda wizyta na alei Tibidabo, każda historia o dawnej rezydencji arystokratów, czy każdy krok w ciemności stawiany w domu kapelusznika sprawiały, że czułam na plecach dreszcze - z serii tych, które to objawiają się wespół z niepokojącym wrażeniem, że coś ukarze się nocą w twoim oknie, które notabene znajduje się na piętrze. Jeśli dodać do tego opowieści Juliana-dziecka o siostrze w lustrze, przerażające sny Jacinty i mężczyznę w płaszczu, obserwującego każdy twój ruch, to Cień wiatru jest naprawdę znakomity pod względem wywoływania uczucia strachu.
Walory artystyczne w postaci malowniczych opisów Barcelony. Nigdy tam nie byłam i nie wiem na ile są prawdziwe, ale w wydaniu w twardej oprawie na wklejkach znajdują się mapki Barcelony z lat pięćdziesiątych, więc myślę, że informacje podawane przez Zafóna są dość wiarygodne. Innym walorem jest złotych myśli, bardzo życiowych i prawdziwych, wypowiadanych głównie przez Fermina.
Coś dla pań i nie tylko, czyli wątki miłosne. Tych kluczowych dla fabuły naliczyłam osiem (!), poza tym jeszcze trzy dodatkowe, a możliwe, że jest ich więcej. Na szczęście nie są to mdłe, harlequinowe opisy czy banalne zapewnienia o nieskończonej miłości jak w „Zmierzchu”. Opisy miłosnych uniesień bohaterów Zafóna są wyszukane, napisane ze smakiem, a zarazem soczyste i satysfakcjonujące. Nie są niesmaczne czy przesłodzone, pojawiają się jako małe epizody, które przyjemnie się czyta.
Poza pozytywnymi Cień wiatru ma niestety również irytujące aspekty. Przede wszystkim jest to mgła. Koniecznie „w kolorze” (błękitnym, miedzianym, złotym) lub „nadająca wygląd” (ponury, tajemniczy) czy „sprawiająca wrażenie” (nierzeczywistej). Rozumiem, od czasu do czasu, o świcie czy w drodze na cmentarz, ale zafóńska mgła obecna jest naprawdę wszędzie, szczególnie wtedy, gdy bohater intensywnie nad czymś rozmyśla.
Trumny. Odkąd ów przedmiot zostaje wymieniony po raz pierwszy nagle mnóstwo innych rzeczy zaczyna go przypominać. Walizki, łóżka czy nawet czyjś pokój.
Randki. Nie wiem dlaczego, ale bohaterowie Zafóna mają tendencję do umawiania się (w większości) po (lub podczas) mszy.
Podsumowując wszystkie za i przeciw, książka Zafóna ma moje TAK. To opowieść o tajemnicy, przyjaźni, miłości, a także o tym, że nie można rezygnować ze swoich marzeń i zawsze warto mieć przy sobie cytrynowego sugusa, bo nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać. Tak jak Cień wiatru zachwycił Daniela Sempere, tak zachwycił i mnie. Zdecydowanie polecam.
Dziesięcioletni Daniel Sempere, syn księgarza i zarazem narrator opowieści, znajduje na Cmentarzu Zapomnianych Książek Cień wiatru nikomu nieznanego Juliana Caraksa. Zgodnie z tradycją musi się nią opiekować do końca życia. Książka tak wciąga młodego Sempere, że ten postanawia dowiedzieć się czegoś więcej o autorze ukochanej powieści. I tu zaczynają się schody. Dorastamy...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to