Coconut_nut

Profil użytkownika: Coconut_nut

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 8 lata temu
94
Przeczytanych
książek
139
Książek
w biblioteczce
7
Opinii
26
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

http://olejszkoleczytajksiazki.blogspot.com/2015/10/panna-pryszcz-i-nieprzyjaciele-dom-po.html
"Dom po drugiej stronie lustra" dość mocno mnie zawiódł. I nawet nie chodzi o to, że był słaby. Bo nie był. Ba! Był dobry. Ale to nie to czego spodziewa się przeciętny Alicjomaniak. Całość ma wypełniać lukę powstałą po zaginionych stronach dziennika Charlesa Dodgsona( Lewis Caroll to tylko pseudonim. Niby wszyscy o tym wiedzą, ale zawsze lepiej o tym wspomnieć). I tłumaczy. Ale niezbyt przekonująco. Całość nadrabia co prawda olbrzymia ilość nawiązań, jednak równie duża ilość szczegółów jest przeinaczona bądź pominięta.

Maria Prickett zwana przez swoje nieletnie wychowanki z powodu niezbyt przyjemnej aparycji oraz charakteru również panią pryszcz jest guwernantką. Ma 28 lat wciąż będąc niezamężna. Jak na czasy Wiktoriańskie jest to prawdziwy skandal! Zostaje ona zatrudniona w domu państwa Lidell, jej zadaniem jest nauczanie trzech córek Lidellów- najstarszej Iny, średniej Alicji oraz najmłodszej Elżbiety( w polskiej wersji Elisabeth przetłumaczono jako Edytę, jednak ja wolę trzymać się Elżbiety będącej bardziej wierną oryginałowi). Nie jest ona najlepiej wyedukowaną osobą, dlatego lekcje z nią są zwykle nudne a wiedzę przyswaja się tylko i wyłącznie z podręczników. Pewnego dnia spotyka ona pana Dodgsona- matematyka pracującego na uniwersytecie Oksfordzkim. Z początku jest on obiektem jej żartów i złośliwośći- mały, powykręcany, jak to Maria ujęła "gładki" oraz jąkający się wykładowca był obiektem wręcz idealnym do wszelkiego rodzaju szyderstw. Ale czas tak jak wszytsko przemija. Z każdą wizytą matematyka wydaje jej się on coraz bardziej interesującą osobą.

Podsumowując. Mamy tutaj najklasyczniejszy z najklasyczniejszych romansów. Od zera do kochanka? Na szczęście nie. To tylko pozór. Tait ukazuje nam historię miłości nieszczęśliwej, jednostronnej. Miłości, która nigdy się nie rozwinie. Miłości pełnej niedopowiedzeń i niespełnionych fantazji. Ale zaraz, czy to nie miała być przypadkiem książka o Alciji? Miała, i jest. Niestety w niesatysfakcjonującym stopniu. Sama panna Lidell jest w to zangażowana, dość mocno. Właściwie to właśnie ona mąci w związku. Niestety( tak, wiem NADUŻYWAM tego słowa) osoba która miała być głównym atutem tej ksiązki gubi nam się w tym wszystkim. Maria, oraz irytacja jaką wywołuje u czytelnika wychodzi na pierwszy plan. W sumie nie ma w tym nic złego, wkońcu to z jej perspektywy miała być opowiedziana historia, więc emocje które przeżywa są równie ważne jak cała reszta. Niestety( HA! Użyłem "niestety" trzeci raz w jednym akakpicie! Ktoś przebije?) nie tego się spodziewałem. I tyle. A co dokładniej mnie rozczarowało, a co ucieszyło? Zapraszam do akapitu niżej!

Zacznijmy od rzeczy które wywołały szerokiego banana na mojej twarzy. Po pierwsze nawiązania! Niektóre widoczne na pierwszy rzut oka( scena podróży łódką Lewisa Carolla oraz córek państwa Lidell, którą każdy fan Alicji zna z wstępu), kolejne również dość wyraźne, jednak tylko dla osób z Alicją silnie zapoznanych( "Na co komu książka bez obrazków?" pada aż dwa razy!) po te najbardziej subtelne( stresowe doznania Marii, której wydaje się, że na przemian powiększa i pomniejsza się. Znamy skądś zmiany rozmiarów prawda?). Oprócz nawiązań do "Alicji" mamy również aluzje do innych dzieł dziecięcych tamtego czasu. Chociażby rymowanka o dziewczynce która doszczętnie spłonęła bawiąc się zapałkami przypomina mi wierszyk o Kasi ze zbioru makabrycnych opowieści dla dzieci "Złota różdżka". Świetnym pomysłem było również pokazanie Alicji taką jaka naprawdę była. Nie uświadczymy tutaj słodkiej, ckliwej i wyidealizowanej dziewczynki, o nie! Spotkamy tutaj Alice autentyczną. Świadomą swojego uroku, przedrzeźniającą wszystko i wszystkich rozkapryszoną "małą księżniczkę. Postać którą czytelnik niejednokrotnie będzie miał ochotę zadusić. Jednocześnie postać najbardziej barwną. Elżbieta i Ina wypadają przy niej po prostu blado, pan Dodgson wypada jak zwykły pantoflarz, Maria z kolei jest wybitnie nie interesująca.

A wady? Ich również jest dużo. Po pierwsze. Autorka wzięła sobie za zadanie opisanie historii Alicji taką jaka byłą naprawdę. Stara się to robić jak najbardziej konsekwentnie, jednak polega na najprostszych kwestiach. Mnie do białej gorączki doprowadzał każdy fragment w którym wspominane były "blond włosy Alicji". Czytając je miałem ochotę skoczyć z klifu. Bo może i Disneyowska Alicja, jak i ta zapisana w pokulturze były blondynkami, ale oryginalna Alicja Lidell posiadała włosy ciemnobrązowe. Mały szczególik, a jakże irytujący. W powieści występuje więcej odstępstw od normy. Jak chociażby kwesti rozejścia się dróg Dodgsona i Alicji. Akualnie powszechnie przyjętym jest, że spowodowała je Ina, w książce z kolei odpowiedzialna za całe zło jest Maria. Ta kwestia akurat może pozostawać sporna, ponieważ w gruncie rzeczy nikt nie wie jak było naprawdę, a cała teoria spiskowa oparta jest na domysłach i niejasnych dziennikach. Natępną jednak nie ostatnią wpadką jest wątek miłosny na lini Maria-Dodgson. Niezbyt przekonujący, do tego żadne z nich w wydaniu *historycznym* nie żywiło do siebie uczuć. Niepotrzebnie wprowadzono również fikcyjną postać pana Wiltona, która za zadnie miała jedynie namieszać w tej niezbyt autentycznej relacji. Najpoważniejszym minusem jest nierówność. Niektóre fragmenty przeczytamy z zapartym tchem, a inne będą nam się dłużyć i zniechęcą do czytania. Przez to nie jestem w stanie jednoznacznie określić tej książki.

Kończąć. "Dom po drugiej stronie lustra" nie jest opowieścią złą. Potrafi dostarczyć rozrywki, jednak potrafi również zirytować. Jeśli lubisz "Alicję..." jednak nie wymagasz czegoś świetnego możesz bez wyrzutu po nią sięgnąć. Jednak jeśli wiążesz z nią większe oczekiwania narażasz się na poważne rozczarowanie. Jest to moje trzecie spotkanie z wydawnictwem Czwarta strona, i jak dotąd najgorsze. Wciąż jednak nie jest aż tak złe.
Moja ocena: 6/10

http://olejszkoleczytajksiazki.blogspot.com/2015/10/panna-pryszcz-i-nieprzyjaciele-dom-po.html
"Dom po drugiej stronie lustra" dość mocno mnie zawiódł. I nawet nie chodzi o to, że był słaby. Bo nie był. Ba! Był dobry. Ale to nie to czego spodziewa się przeciętny Alicjomaniak. Całość ma wypełniać lukę powstałą po zaginionych stronach dziennika Charlesa Dodgsona( Lewis Caroll...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku chciałbym przeprosić wszystkich fanów "Akademii", za dość ofensywny tytuł. Niestety pomimo ogólnych zachwytów powieść Mead tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że te najbardziej konwencjonalne młodzieżówki są wybitnie nie dla mnie. Paranormalny romans, same ciacha oraz piękności, przewidywalność, irytujące główne bohaterki, relacje między postaciami bardziej zagmatwane i w większości przypadków równie płytkie jak w modzie na sukces? Pani podziękujemy, nastepny proszę!

Głównymi bohaterkami tej ksiązki są Lisa Dragomir- szlachetnie urodzona wampirka; Moroj, oraz jej strażniczka Rose Hathaway pół wampir, pół człowiek- w tym konkretnym uniwersum nazywana dampirem. Dampiry tak jak już wcześniej wspomniałem łączą w sobie cechy ludzkie i wampirze. Powstają ze związku wampira z innym dampirem, wampira z człowiekiem, bądź dwóch dampirów. Rose jest dzieckiem szanowanej strażniczki dampira, oraz nieznanego jej moroja. Moroje bo tak nazywane są tutaj wampiry to krwiopijcy z krwi i kości. Do tego jest wśród nich dwanaście rodzin królewskich, z których wybierani są królowie i królowe. Istnieją również strzygi. Zbuntowane osobniki z wampirzego drzewa rasowego. Złe do szpiku kości, wrogowie wszelakiego życia, nie mogący wychodzić na słońce, chorobliwie bladzi, i z czerwonymi obwódkami wokół źrenic. Nie posiadają moralności, ani żadnych zachamowań emocjonalnych, bla bla bla.... Jednym słowem idealni antagoniści wystepujący w młodzieżówce. Czemu wampiry miałyby walczyć z ludźmi, niech zabijają przemienionych swoich! A czytelnikowi nawet nie bedzie szkoda zabitych strzyg, bo przecież toto takie bezmyślne... Chociaż akurat z kwestią zbuntowanych wampirów mocno przesadzam. W pierwszym tomie występowały one w dość śladowych ilościach, i nie były główna przeszkodą. Właściwie to były. Ale tylko na końcu, i tylko jedna. W dodatku niezbyt rozgranięta, i będąca tylko pomocą a nie największym złym. Przechodzimy do jednego z nielicznych plusów, które "Akademia" u mnie zdobyła- strzygi są dośc ciekawe, i nie zostały wykorzystane do tego stopnia by irytować swoją obecnością.

A fabuła? Najzwyklejsza jaka może być. Nasz duet ucieka ze szkoły- bo oni są tacy nieszczęśliwi, tacy inni, tacy nierozumiani, tacy pokrzywdzeni. Och! Jacy oni są nieszczęśliwi! Niestety jakoś tak niezbyt przekonująco. Wracając do tematu. Bohaterki poznajemy gdy już są w "wielkim świecie". No i prawie natychmiastowo są łapane przez wysłanników akademii. Prawie, ponieważ wcześniej zostaniemy uraczeni sceną picia z Rose. No i opisem narkotycznych uzależniających właściwości śliny wampirów. Po co to? Nie wiem. Tym bardziej, że ten temat jest poruszany później wiele razy. Naprawdę duuuuuużo. Porwywane one są przez przystojnego( a jakżeby inaczej!) Dymitra Bielikowa. Pociągającego dojrzałego dwudziestopięcioletniego dampira z intrygującą przeszłością. I zgadniecie co? Tak! Rose zakochuje się w nim. Panie i panowie kto by się tego spodziewał! Nadchodzi innowacja w gatunku young adult! To wcale nie tak, ża ten motyw był już w 342938459348593586045 tysiącach młodzieżówek, nieeee wcaleeee. Porwane trafiają do dyrektorki szkoły imienia świętego Dymitra- tytułowej akademii wampirów. I tutaj juz pierwsza poważna wpadka( na samym początku, naprawdę?). Rose uciekła ze szkoły z ostatnią z rodu Dragomirów. Kolejnego szlacheckiego zagrożonego wyginięciem. Dwie nastolatki bez trudu zostałyby zabite przez strzygi. I jaka kara spotyka Rose? Areszt szkolny. Czy oni sobie żartują? Takiej głupotki dawno nie złapałem. I tyle w roli wstępu. Więcej nie będę zdradzał. Powiem tylko, że dalej znajdziemy przygodę, miłość, nagie męskie torsy, więcej miłości, wredną morojkę, jeszcze więcej romansu i zdradę. Oczywiście po wszytskim pojawią się ponownie nagie męskie torsy. Oklepane do bólu.

AW wcisnęła mi przyjaciółka mówiąc jakie to nie jest wspaniałe i w ogóle Ghfdsrfwjkrgjeiguetigu. Od poczatku wiedziałem, że raczej nie przypadnie mi do gustu mimo to postanowiłem przełamać się i przeczytać. Niestety oczekiwania mnie nie zawiodły. Dostajemy dość prostą, miejscami infantylną historię pełną irytujących bohaterek i wyświechtanych schematów. Przebrnięcie przez tę powieść było dla mnie drogą przez mękę, i mimo że autorka pisała dość lekko straciłem na niej tydzień swojego życia. I ponownie mówię. To tylko moja prywatna opinia, ale według mnie AW jest po prostu kiepska. Może wymienię wszystkie rzeczy które irytują.

Po pierwsze bohaterowie. Czyli największy chyba mankament tego powieściątka. Irytujący, schematyczni nie dający się lubić. I do tego bardz często niedbale pisani. Przykład? Lissa, złote dziecko, dobra, kochana, istna samarytanka. Tak jest przedstawiana. A jak jest napisana? Bez problemu manipuluje ludźmi, odbija chłopka do którego nic nie czuje "z zemsty" bez problemu zostawia najlepszą przyjaciółkę 'bo tak'. A chwilę później płacze nad martwym zwierzątkiem. Więcej? Rose wielki badass, awanturnica i agresor. Nie hamuje się ani trochę, a na śniadanie zjada takie chuchra jak autor tej recenzji. A w praktyce? Prawie płacze bo ktoś ją obraził, i wzdycha do Dymitra w sposób podobny do niedojrzałej emocjonalnie trzylatki. Jedynymi znośnymi bohaterami są Mia i Wiktor Daszkow. Wydaje mi sie, że Mead mogła się trochę bardziej postarać.
Kolejnym minusem jest fabuła o czym już pisałem wyżej. Da się ją podsumować jednym zdaniem: To już byyyyyyłooooooooo. Mam świadomość, że ten schemat przewija się w 90% młodzieżówek, i cały czas jest dośc popularny i do tego łatwy w rozpisaniu. Dlatego niestety cały czas powstają nowe potworki z jego zastosowaniem. Promykiem słońca w tym mroku goryczy( o cholera jak poetycko) jest to, że autorka powstrzymała się przed tak popularną ostatnio, i również dość przeciętną dystopia, zamiast tego przedstawiając nam lekko podkoloryzowany śwat ludzki.

Podsumowując. Akademia jest dośc pospolitym czytadłem, które bardziej wymagającym czytelnikom może jedynie napsuć krwi. Do tego oklepanym do bólu. Mimo wszytsko znam wiele osób którym ono się spodobało więc nie zniechęcajcie się tą recenzją, i sami je przeczytacie. Może nawet znajdziecie kontrargumenty? Kto wie. Mimo wszystko wciąż zapraszam do dyskusji w komentarzach. Przepraszam też was za to, że ten artykuł jest trochę gorszy niz reszta treści na stronie, a do tego krótszy. Niestety ta książka odepchnęła mnie do tego stopnia, że nawet pisanie o niej jest dla mnie trudne. Odnośnie oceny. Daję 3/10. Tylko dlatego, że nie lubię dawać zbyt niskich ocen :/

Na początku chciałbym przeprosić wszystkich fanów "Akademii", za dość ofensywny tytuł. Niestety pomimo ogólnych zachwytów powieść Mead tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że te najbardziej konwencjonalne młodzieżówki są wybitnie nie dla mnie. Paranormalny romans, same ciacha oraz piękności, przewidywalność, irytujące główne bohaterki, relacje między postaciami bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://olejszkoleczytajksiazki.blogspot.com/2015/09/jak-zabic-poteznego-nekromante-nie.html#more
Jestem tak wybitnie podekscytowany "Ropuszkami" i w takim stopniu nimi oczarowany, że nie znajduję żadnych słów, by ten tomik opisać. Wielka i szcera miłość mojego życia w nowym wydaniu. Autorka z mojej "świętej pisarskiej czwórcy" jak zwykle w szczycie formy. Mimo wszystko postaram się ksiązkę zrecenzować, ale ostrzegam WCHODZICIE NA WŁASNE RYZYKO! Recenzja najprawdopodobniej będzie zawierała kilogramy cukru, zachwytów, bełkotu oraz na pewno będzie niepoprawnie pochlebna. Chociaż postaram się również napomknąć o wadach( tak! jednak takie są). Zapraszam do lektury!


Na początku może małe sprostowanie: tekst z tytułu posta nie dotyczy Dory, a Katii- jej najlepszej przyjaciółki. Panna Wilk jets prawdziwym badassem, a stanem swoich paznokci interesuje się mniej więcej tak samo jak zaszłorocznym śniegiem. Może nawet mniej. Jednym słowem wiedźma nie jest typową bohaterką kobiecej literatury; nie potrzebuje księcia z bajki który asekurowałby ją na każdym kroku. Wręcz przeciwnie to ona ratuje facetów, kobiety, dzieci, wilki, piekielników, magicznych, pierzastych i wampiry przed wszelkaim niebezpieczeństwem. Ratowanie świata przed potencjalną apokalipsą również nie jest jej obce. Brzmi jak Mary Sue absolutna? Tak właśnie jest. Jednak nie znam żadnej innej Marysuowatej bohaterki która kopałaby tyłki z gracją i lekkością baletnicy, a jednocześnie brutalnością policjantki z długim stażem.

Wracając do recenzji. Może zacznę od omówienia wydania. Jest naprawdę prześliczne. Każdy fan twórczości Anety Jadowskiej pozna styl graficzny bez problemu, a jednocześnie jest on na tyle inny od reszty książek, że bez problemu możemy oddzielić ją od starszych sióstr, i wyodrębnić jako zupełnie nowy cykl. Po pierwsze: wreszcie pozbyto się tych okropnych zdjęciowych okładek!( nie przesadzam, z całego cyklu o wiedźmie według mnie znośne były tylko okładki "Bogowie muszą być szaleni" oraz "Wszystko zostaje w rodzinie"). Niestety i do nowej ilustracji mam zastrzeżenia. Oczywiście Dora prezentuje się na niej świetnie, Witkac niestety conajmniej niekorzystnie. Kolejną pozytywną zmianą jest pojawinie się przezajedwasuperuberduperbistej sówki będącej logiem Thorn Universe. Zresztą sówka zastąpiła również "zdjęcie zamykające" będące potworkiem występującym na finiszu pierwszych czterech tomów heksalogii( jak dla mnie zniknęły o cztery tomy za późno)
Standardem w ksiązkach z tego uniwersum są również kolorowe grzbiety. Tutaj akurat nie ma zmian, jednak kolorem "Ropuszek" jest przecudny turkusowy. Jedyną zmianą na gorsze jest umieszczenie czerwonego prostokąta z napisem "Dora i Witkac" na grzbiecie. Nie dość, że pasuje on do całości niczym pięść do nosa, to w dodatku jest nieestetyczny. Mimo wszystko delikatna zmiana oprawy graficznej jak najbardziej na plus!

Moją pierwszą reakcją na zapowiedź "Ropuszek "było "Panie, więcej Witkaca!? Więcej Katii? Więcej Szelmy?! Więcej Thornu?! Bierem to!". I nie zawiodłem się. Mamy tutaj parę historii związanych z postaciami interesującymi, jednak niezbyt rozwiniętymi w cyklu głownym( moim zdecydowanym faworytem są "Ruchome cienie" opowiadanie o Bognie, i jej życiu po spotkaniu z Baalem. Piękne i wzruszające. Do tego interesujące było czytanie Anety Jadowskiej piszącej z perspektywy kochającej matki. Bałem się, że sobie z tym nie poradzi tym bardziej, że dotąd przermawiała do nas jako Dora, która dzieci wzbrania się jak ognia. A mimo to udało się!). Czekam za to z niecierpliwością na dokończenie wątku córki przyjaciela Dory( możecie mnie pobić, ale na śmierć zapomniałem jego imienia ;-;), która wykazywała magiczne zdolności. Z chęcią zobaczyłbym jak wygląda jej szkolenie.

UWAGA! KRÓTKIE STRESZCENIE WSZYSTKICH OPOWIADAŃ Z TOMU, LEKKO CHAOTYCZNE ORAZ NIESKŁADNE ZE ŚLADOWĄ ILOŚCIĄ ODCZUĆ Z POSZCZEGÓLNYCH OPOWIADAŃ. JESLI OBCHODZI CIĘ TYLKO RECENZJA OGÓLNA, A NIE KAŻDEGO Z POSZCZEGÓLNYCH OPOWIADAŃ POMIŃ TEN AKAPIT
"Ropuszki" wciagają nas od pierwszej strony i nie puszczają aż do ostatniej. Pierwszym opowiadaniem jest niezwykle klimatyczny "Szatański pierwiosnek- historia prawdziwa". W dużym skrócie historia spotkania Dory i jej przybranego ojca Leona. Krótkie, idealne zaproszenie do ponownego zagłębienia się w świat alternatywnego Torunia. Kolejnym opowiadaniem jest "Po deszczu każdy wilk pachnie mokrym psem" mi osobiście nie za bardzo przypadło do gustu, ale jest jak najbardziej potrzebne. Tłumaczy dlaczego Dora nie darzy miłością Brunona, zresztą z wzajemnością( kurcze mam wrażenie, że nie robię nic więcej ponad luźne przytaczanie zdań ze wstępu, ale naprawdę trudno tu na coś więcej, bo nie da się celniej streszczyć tej historii bez spoilerów). A teraz uwaga! Poproszę fanfary i konfetti ponieważ przybywa najlepsza postać z całej serii- panie, panowie i dzieci proszę o oklaski, oto Katia! Najbardziej stylowa i diablo zdolna nekromantka na tym świecie! Własnie ona jest bohaterką kolejnego opowiadania- "Miłość po grobową deskę". No cóż, powiedzmy że Katia nie miała zbyt szczęśliwego życia miłosnego przed spotkaniem Witkaca. Ale TEN chłopak był chyba jej najgorszym. Z opowiadania płynie cenna lekcja- to, że jesteś podrywana/podrywany przez bóstwo nie znaczy że nie jest on po prostu świrem, który ma dość hm... nietuzinkowe spojrzenie na miłośc. "Wilk w owczej skórze", czyli kolejna opowieśc o tym "dlaczego Dora..." tym razem mamy okazję dowiedzieć się jak została namiestniczką rady, oraz poznać niezrównoważoną nastoletnią gotkę. Jednak nie tylko nastolatki są szalone! Nie do końca normalna jest również pewna rosyjska wampirza mistrzyni. Kolejne spotkanie z Katią- tym razem "Czy mama nie mówiła byś nie bawił się umarłymi?". I spotkanie ponownie jak najbardziej udane. Tym razem przyjdzie jej się jednak mierzyć nie z milością, a pewnym obleśnym nekromantą. Tak właśnie powinna walczyć prawdziwa dama! Opowiadanie podczas czytania którego banan z twarzy nie zejdzie wam ani na chwilę. "Nie oceniaj kota po rozmiarze"- i kolejna silna bohaterka. Powitajcie Szelmę, najbardziej aroganckiego zmiennokształtnego dachowca świata. Pomysł rozwinięcia romansu Szelmy i Eryka, a właściwie pokazanie jego początku- jak najbardziej na plus! Tytułowe "Ropuszki" w których po raz pierwszy mamy szansę patrzeć oczami Witkaca. Po lekturze z niecierpliwością czekam na premierę "Szamańskiego Bluesa". "Ruchome cienie" czyli jedno z moich ulubionych opowiadań. W porównaniu z resztą wybitnie przyziemne, a jednocześnie na tyle nadprzyrodzone by o nim nie zapomnieć. I jak już wspominałem, matczynna miłość rozbroi nawet najtwardsze serca."Nie ma dymu bez ognia", dlaczego dokładnie Miron i Joshua nie uczestniczyli zbyt aktywnie w poszukiwaniu Varga? Wszystko wytłumaczone dokładnie w tym opowiadaniu. No i poznajemy Sally, która z pewnością rozkocha w sobie niejednego czytelnika."Cztery Łapy" opowiadanie którego się kompletnie nie spodziewałem. Kolejne opowiadanie będące romansem, i do tego wilkołaka z panią weterynarz? Świetne! "Czysta robota po brudnej robocie". Powrót babci, oraz Borysa. Ucieszy niejednego czytelnika zaznajomionego z głównym sześcioksiągiem! "Szkielet w szafie" Więcej Romana? Więcej Romana! Ulubiony książe- krwiopijca powraca. Tym razem w trochę 'dupkowatym' wydaniu. Chociaż pojawi sie również w wydaniu łóżkowo- porannym( i to bynajmniej nie z powodu Dory, spokojnie). "Pióro wieczne" Abaddon, właściwie Azjel- naczelny niegrzeczny "chłopiec" serii ustępujący jedynie Baalowi, do tego anioł. Do tej pory dziwi mnie, że żaden fanatyk nie przyczepił się do pani Jadowskiej za "beszczeszczenie i rujnowanie wizerunku nieba, aniołów i kościoła"( swoją drogą w książce wystepowały już opętane anioły, i opętani księża), dla fanów z kolei nie do końca dobre niebo to kolejny świetny smaczek w morzu fantastyczności Toruńskiej pisarki. Wracając do fabuły opowiadania. Dora i Azjel szukają zaginionego niebianskiego artefaktów, jednak nie tylko anioł destrukcji powraca! Spotkamy również paru starych znajomych( nie wszystkich pozytywnych). "Burza w szkalnce grogu"- luźne opowiadanie, w którym można się bezkarnie pośmiać z Thora. Jeśli jakims cudem tą( kiepską) recenzję przeczyta Aneta Jadowska chciałbym ją prosić o napisanie opowiadania o relacji latarnika, Ivetty, Dory, Nikity oraz Marionn. Naprawde mnie to zaciekawiło. W ogóle jeśli najlepsza pisarka polskiego urban fantasy to czyta, chciałbym ją serdecznie pozdrowić i wysłać wirtualne uściski(<3)!

Któryś już raz wspominam o tym jak uwielbiam twórczośc powiązaną z uniwersum Thornu. I "Ropuszki" nie są wyjatkiem. Autorka chyba ma coś wspólnego ze swoją bohaterką szaloną wiedźmą gdyż bez problemu wciąga nas w swoja opowieść i zajmuje nią nas doszczętnie. Stopniowo pozwala nam zakochać się we wszystkich aspektach jej pisarstwa. Zostajesz uwiedziony przez jej bohaterki. Wszystkie są silne, niezależne i mają charakterek. Zanim się spostrzeżesz myśli wypełniają ci juz Dora, Katia, Katarzyna, Szelma,Anita, Jemioła, i spółka. Nie tylko kobiece postaci są interesujące! Mężczyżni również są tutaj zbieraniną barwnych i ciekawych charakterów. Bez problemu polubicie otwartego, dobrodusznego Joshuę, zapragniecie być zaproszonymi na śniadanie do Baala, czy zapałacie sympatią do opiekuńczego Leona. Zaskoczy cię pomysłowść. Bogini płodności i upraw pod postacią pin-up girl? Czemu by nie. Bóstwo, którego wyznacznikiem szaleństwa jest długość jego brody? Nic łatwiejszego. Staruszka bez problemu rozczłonkowująca ciało i zacierająca zawodowo ślady morderstw, przy okazjii prowadząca swobodną rozmowę z klientem na temat wystroju jego domu? Pffffffff nie ma problemu. Usidli was styl pisania. Lekki, dowcipny przyjemny. Niech mnie Anita Czarny weźmie na swój karny dywanik i opieprzy tak, że stracę ochotę do życia, jeśli w tym nie ma jakiejś magii.

Wspominałem coś o wadach? Są zasadniczo dwie, po pierwsze( chociaż ta kwetsia jest akurat mocno obiektywna) mało Katii. Zapytacie się pewnie "Jak to mało? Przecież poswięcone są jej dwa opowiadania!" To racja, chociaż pochodzą one z wirtualnej czytelni i były juz wczesniej dostępne. Na szczęście nie przeszkadza mi to za bardzo, gdyż byłem przygotowany na taki stan rzeczy, miałem po prostu nadzieję na chociaż małą bonusową historię poswięconą mojej ulubonnej nekromantce. A do tego fakt, że opowiadania były dostępne za darmo( i wciąż są!) tutaj swiadczy tylko o tym jak świetnym człowiekiem jest pani Jadowska, dając nam dostęp do częsci swojej twórczości dobrowolnie i darmowo! Drugim minusem jest to, że ksiązką jest za krótka. Nie zrozumcie mnie źle, jest porządnym, ponad pięćsetstronnicowym tomiszczem, ale tak epickim, że dla wiekszości czytelników najlepszym wyjściem byłoby to, żeby w ogóle się nie kończyła. Bo zostawia po sobie naprawdę porządnego czytelniczego kaca! Do tego co bardziej wybrednych czytelników może drażnić bardzo duże stężenie porównań do szczeniaków w tym tomie( w prawie każdym opowiadaniu pojawiały się zwroty typu "odganiał ich niczym szczeniaki", bądź "czuł się odrzucony jak szczeniak")

Każde opwiadanie jest jak czekoladka w waszej ulubionej bombonierce. Ma inny smak, ale cieszy tak samo. Jedne pokochacie od razu, inne wymagają do tego czasu, ale każde zostawi w waszej pamięci jakiś ślad i zmusi byście prędzej czy później do niego wrócili.

Książka jak najbardziej udana. Wciągająca, zabawna, genialna. Coś co mogła stworzyć tylko Aneta Jadowska. Rozkocha was w sobie bez pamięci. Będzie prześladować. Jesli jeszcze nie znacie cyklu o wiedźmie musicie po niego jak najszybciej sięgnąć. A zanim to zrobicie sięgnijcie właśnie po "Ropuszki"(uwaga! niektóre opowiadania zawierają niestety spoilery). Grzechem byłoby nie dać tej książce 10/10, ale że po lekturze sześcioksiągu jestem przekonany, że piekło jest jednak ciekawsze niż niebo, zaryzykuję danie 9/10 kto wie? Może ten mały grzeszek pomoże mi spotkać kiedyś Luca...

http://olejszkoleczytajksiazki.blogspot.com/2015/09/jak-zabic-poteznego-nekromante-nie.html#more
Jestem tak wybitnie podekscytowany "Ropuszkami" i w takim stopniu nimi oczarowany, że nie znajduję żadnych słów, by ten tomik opisać. Wielka i szcera miłość mojego życia w nowym wydaniu. Autorka z mojej "świętej pisarskiej czwórcy" jak zwykle w szczycie formy. Mimo wszystko...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Coconut_nut

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [4]

Terry Pratchett
Ocena książek:
7,3 / 10
137 książek
8 cykli
Pisze książki z:
5287 fanów
Neil Gaiman
Ocena książek:
6,8 / 10
175 książek
21 cykli
Pisze książki z:
3018 fanów
Rick Riordan
Ocena książek:
8,0 / 10
68 książek
17 cykli
3753 fanów

Ulubione

Terry Pratchett Kolor magii Zobacz więcej
Terry Pratchett Kolor magii Zobacz więcej
Terry Pratchett Kolor magii Zobacz więcej
Rick Riordan Krew Olimpu Zobacz więcej
Terry Pratchett Kolor magii Zobacz więcej
Terry Pratchett Kolor magii Zobacz więcej
Neil Gaiman Amerykańscy bogowie. Wersja autorska Zobacz więcej
Alexandra Bracken Nigdy nie gasną Zobacz więcej
Rick Riordan Krew Olimpu Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
94
książki
Średnio w roku
przeczytane
9
książek
Opinie były
pomocne
26
razy
W sumie
wystawione
81
ocen ze średnią 7,1

Spędzone
na czytaniu
653
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
12
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]