-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
Człowiek nie wie, co to prawdziwa miłość dopóki nie przeczyta tych książek. Wspaniała.
Człowiek nie wie, co to prawdziwa miłość dopóki nie przeczyta tych książek. Wspaniała.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016
moonybookishcorner.blogspot.com
"Jest pierwszy dzień listopada, więc dzisiaj ktoś umrze.”
Słyszałam o tej książce już od dobrych paru lat, jednak bardzo niechętnie do niej podchodziłam z powodu moich poprzednich - nieudanych - doświadczeń z Stiefvater. Jej seria "Drżenie" zdecydowanie nie należy do moich ulubionych. Nie wiem, co mnie zmusiło, żeby w końcu sięgnąć po tę książkę, ale bardzo się cieszę, że to zrobiłam.
Ciężko było mi na początku wciągnąć się w tę książkę. Spodziewałam się całkiem innej fabuły po tym tytule. Może czegoś w stylu Igrzysk śmierci lub ogólnie jakąś dystopijna powieść. To dlatego, że poszłam całkowicie na ślepo w tę książkę. Jednak nie jestem ani trochę zawiedziona kierunkiem tej opowieści. Tak szczerze, to mam już dość tego dystopijnego fenomenu i bardzo się cieszę, że już stopniowo przemija.
"Wyścig śmierci" jest opowiadany z dwóch perspektyw - Seana Kendricka i Kate "Puck" Connolly. Główni bohaterowie mieszkają na wyspie Thisby, która jest jakby wyjęta z czasu. Celtyckie legendy i obrzędy nadal są obecne w życiu jej mieszkańców.
Najważniejszą, a zarazem najniezwyklejszą częścią tej baśniowej wyspy są konie wodne.
Zawsze w okolicy listopada konie wodne zaczynają podpływać do brzegu Thisby. To nie są zwyczajne konie. Występują tylko w wodach opływających Thisby i... są ludobójcze.
Od wielu lat tradycją jest łapanie tych niesamowitych istot i organizowanie śmiertelnie niebezpiecznego wyścigu na plaży Thisby.
Nastoletnia Puck posiada okropne problemy finansowe, odkąd jej rodzice zostali zabici przez konie wodne, i jej jedynym wyjściem jest wzięcie udziału w wyścigu, w którym nagrodą jest olbrzymia suma pieniędzy, jednak nie jest to takie łatwe. Puck nie posiada konia wodnego, nie ma pieniędzy, żeby go kupić i... jest kobietą, a kobiety nie mogą brać udziału w wyścigu.
Sean pracuje dla najbogatszego człowieka na wyspie, który posiada stadninę koni i co roku wystawia Seana jako zawodnika w wyścigu. Chłopak wygrywa każdy wyścig od 4 lat.
Wszystko, czego pragnie Sean, to wolność i koń wodny Corr. Jednak Corr nie jest jego własnością. Koń należy do jego szefa i aby go kupić musi najpierw wygrać kolejny wyścig.
Obydwoje pragną wygrać - Puck, aby uratować swój rodzinny dom; Sean, aby wywalczyć swojego ukochanego konia Corra.
Jednak zwycięzca może być tylko jeden.
Wielkim plusem tej książki jest problem kobiety odnajdującej się w "męskim świecie". Według tradycji i przesądów Kate nie może wziąć udziału w wyścigu - idiotyczne zagranie mężczyzn, którzy od zarania dziejów starają się wyznaczyć kobiecie jej miejsce. Dlatego nieugiętość Kate, jej dążenie do celu i wewnętrzna siła jest godna podziwu. Puck jest zdecydowanie bohaterką o mocnym charakterze. Jest odważna, wie czego chce i nie boi się to osiągnąć.
Wspaniała rzeczą było też to, jak mogłam połączyć się uczuciowo z bohaterami tej historii. Puck kocha Thisby - ja kocham Thisby. Nie da się inaczej. Stiefvater zmanipulowała mną całkowicie. Czułam to, co czuli jej bohaterowie. Tak jakbyśmy byli jednością.
Ja nie przeczytałam tej książki. Ja ją przeżyłam.
Styl pisania autorki jest tak przepiękny, tak subtelny i magiczny. Jedynym elementem fantastycznym w tej książce są konie wodne, jednak ja czułam się przeniesiona do innego świata - strasznego świata, ale i tak takiego, w którym chciałabym być. Chcę pokochać Thisby tak jak Puck i Sean. Żadnego banału, żadnych wymuszonych dialogów, żadnego niepotrzebnego wątku. Wszystko się zgadza w tej książce. Historia dogłębnie mnie poruszyła. Kiedy Sean mówił, że nie mógłby żyć bez Corra, ja czułam, że nie będę mogła żyć, jeśli Corr nie zostanie z Seanem.
Jest to zdecydowanie jedna z najpiękniejszych książek, jakie czytałam w całym moim życiu. Tak bardzo emocjonalna i lekko baśniowa, pokazująca więzy rodzinne, a także niezwykłą przyjaźń, nie tylko międzyludzką. Świetny klimat celtyckiej kultury (bardzo lekko zarysowany, co jest zaletą, bo nie przytłacza czytelnika). Wątek miłosny był po prostu genialny, ponieważ nie przyćmiewał fabuły ani trochę. Sean i Puck czerpali z siebie nawzajem siłę i motywację do działania i to było przepiękne.
Wrócę do "Wyścigu śmierci" nie raz, tego jestem pewna. Po prostu niesamowita historia.
moonybookishcorner.blogspot.com
"Jest pierwszy dzień listopada, więc dzisiaj ktoś umrze.”
Słyszałam o tej książce już od dobrych paru lat, jednak bardzo niechętnie do niej podchodziłam z powodu moich poprzednich - nieudanych - doświadczeń z Stiefvater. Jej seria "Drżenie" zdecydowanie nie należy do moich ulubionych. Nie wiem, co mnie zmusiło, żeby w końcu sięgnąć po...
2017-01-22
moonybookishcorner.blogspot.com
Właśnie macham do Was z Księżyca...Tak, właśnie tam wysłała mnie ta książka. Jeśli ktokolwiek uważa, że "Dwór róż i cierni" było genialną książką...Przeczytajcie "Dwór mgieł i furii" i na pewno dołączycie do mnie tutaj w Kosmosie. Czy mogłabym prosić o lepszy sequel? Czy mogłabym prosić o więcej emocji i przeżyć? Czy mogłabym prosić o więcej łez? Ta książka dała mi to wszystko nawet w nadmiarze. Nie wiem, czy jestem w stanie jakkolwiek ułożyć moje myśli. Sarah J. Maas, wygrywasz wszystko.
"Między światłem a ciemnością rozgrywa się walka, w której stawką są losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie...
Po tym, jak Feyra ocaliła Prythian, mogłoby się wydawać, że baśń dobiega końca. Dziewczyna, bezpieczna i otoczona luksusem, przygotowuje się do poślubienia ukochanego Tamlina. Przed nią długie i szczęśliwe życie. Sęk w tym, że Feyra nigdy nie chciała być księżniczką z bajki. Zresztą zupełnie nie nadaje się do tej roli. W snach wciąż powracają do niej wymyślne tortury Amaranthy i zbrodnia, którą popełniła, by się od nich uwolnić. Pragnący zapewnić jej bezpieczeństwo Tamlin próbuje zamknąć Feyrę w złotej klatce. W jej nowym nieśmiertelnym ciele drzemią moce, których dziewczyna nie umie opanować. W dodatku o spłatę swojego długu upomina się największy wróg Tamlina – Rhysand, Książę Dworu Nocy. Zwabioną podstępem Feyrę raz w miesiącu okrywa mrok jego niebezpiecznego królestwa. To pewne, że władca ciemności będzie chciał wykorzystać ją do swoich celów. Chyba że… to nie Rhysand jest tym, kogo Feyra powinna się obawiać. Na Dworze Wiosny również bowiem nie jest bezpiecznie, a sam Tamlin ma przed ukochaną coraz więcej tajemnic. Czy rzeczywiście tylko po to, by ją chronić? Gdy nad Prythian i krainę ludzi nadciąga widmo wojny tak groźnej jak żadna dotąd, Feyra musi zdecydować, komu może ufać. Stawką jest życie jej rodziny i losy całego świata. A w magicznym świecie fae przyjaciele potrafią być bardziej niebezpieczni niż wrogowie.
Nowa, jeszcze mroczniejsza i bardziej zmysłowa odsłona bestsellerowej serii Dwór cierni i róż! Nie zaśniesz, nim nie odkryjesz wszystkich sekretów!"
Tu muszę przyznać całkowitą rację autorowi tego opisu. Nie potrafiłam zasnąć przez tę książkę, bo tak bardzo pragnęłam dowiedzieć się wszystkiego. Ale jednocześnie czytając tę książkę, myślałam tylko o tym, jak bardzo nie chcę jej skończyć - chciałam jak najdłużej rozkoszować się jej pięknem i magią. Nie chciałam jej tak szybko skończyć, a jednak, o 5 nad ranem, spoglądając na zegarek, mówiłam sobie: "Jeszcze tylko jeden rozdział". Nie było dla mnie żadnego ratunku - ta książka chwyciła mnie mocno, wciągnęła do środka i nie wypuściła do samego jej końca.
Jestem tak ogromnie dumna z Feyry. Nie chcę zdradzać tutaj nic, bo uważam, że nawet najmniejszy spoiler mógłby odebrać Wam tą niesamowitą przyjemność, jaką jest czytanie tej książki z zapartym tchem, nie wiedząc, co się stanie. Ale musicie wiedzieć, że to, kim się staje Feyra jest wspaniałym przykładem dla każdej kobiety. Po wydarzeniach spod Góry Feyra dosłownie więdnie z dnia na dzień i nie znajduje oparcia w swoim ukochanym ani w swoich przyjaciołach. Dziewczyna wydaje się być u kresu swoich sił. Ale to nie jest jej koniec. Feyra odnajduje swoją siłę, swoje dzikie serce i chęć zmiany. Podejmuje walkę nie tylko o swoją ukochaną krainę, ale także o miłość, którą nareszcie zrozumiała. Bo - parafrazując cytat z tej książki - miłość nie jest uczuciem, które odczuwasz do pierwszej lepszej osoby, która okazała ci odrobinę życzliwości w chwili twojej najgłębszej samotności. Maas wspaniale ukazała to, że kobieta ma zawsze wybór - człowiek ma zawsze wybór.
"Nie byłam maskotką, nie byłam lalką, nie byłam zwierzęciem. Ocalałam i byłam silna. Nigdy więcej nie będę już słaba i bezradna. Nie pozwolę – nie można mnie złamać. Oswoić."
I czy możemy porozmawiać o tym, jak niesamowitym feministą jest Rhysand? Jego postępowanie i przekonania po prostu ogrzewały moje feministyczne serce.
Nowi bohaterowie...W drugim tomie "Dworu cierni i róż" poznajemy wiele nowych postaci, jednak chcę szczególnie wspomnieć o pewnej czwórce z nich. Mor, Amrena, Azriel i Kasjan, czyli wewnętrzny krąg Rhysanda - cała siła Dworu Nocy. Od czasów Harry'ego Pottera i Diabelskich maszyny nie czułam tak wielkiej miłości do grupy bohaterów. Chociaż nienawidzę tego określenia, to po prostu muszę go użyć - oni naprawdę są "squad goals". To jak dbają o siebie, jak się kochają i jak umarliby za siebie pozostawia mnie bez tchu. Przyjęli Feyrę w swoje szeregi bez najmniejszego sprzeciwu - wszystko w walce o ich dom.
"Za tych, którzy spoglądają w gwiazdy i marzą. Za gwiazdy, które słuchają. I marzenia, które się spełniają."
Bez zdradzania niczego - jeśli macie nadzieję na znalezienie w tej książce jakiegoś słodkiego i banalnego romansu...szukajcie dalej.
Sarah J. Maas jest jedną z tych autorek, których styl pisania jest tak uzależniający, że porzucisz wszystko, aby tylko czytać jej niesamowite historie. "Dwór mgieł i furii" jest pełny pięknych i zmysłowych momentów, poetyckich myśli i tej magicznej atmosfery, która pochłania cię bez reszty.
A zakończenie? Nikt nie mógł się tego spodziewać. Moje serce pękło, a sekundę później wróciło do swojej pierwotnej formy z wszechogarniającym pragnieniem znajomości dalszych losów Feyry. Czy ja naprawdę muszę czekać CAŁY ROK na kolejny tom? Czy naprawdę muszę przejść przez takie katusze? Jedno jest pewne - "Dwór mgieł i furii" to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w całym moim życiu i chyba nic nie jest w stanie tego zmienić.
"Są różne rodzaje ciemności – powiedział Rhys. Nie otworzyłam oczu. – Jest ciemność, która przeraża; ciemność, która koi; ciemność, która daje odpoczynek. – Wyobraziłam sobie każdą z nich. – Jest ciemność kochanków i ciemność skrytobójców. Staje się tym, czym jej nosiciel chce, żeby się stała; czym potrzebuje, żeby się stała. Sama z siebie nie jest ani zła, ani dobra.”
"Dwór mgieł i furii" to powieść o poświęceniu, na które jesteś w stanie się zdobyć dla tych, których kochasz, o cierpieniu, które jest nieodzowną częścią życia, o głębokiej przyjaźni opartej na zaufaniu, a przede wszystkim o miłości, która zmienia się i dojrzewa i nie zawsze jest taka, jaką byśmy chcieli.
moonybookishcorner.blogspot.com
Właśnie macham do Was z Księżyca...Tak, właśnie tam wysłała mnie ta książka. Jeśli ktokolwiek uważa, że "Dwór róż i cierni" było genialną książką...Przeczytajcie "Dwór mgieł i furii" i na pewno dołączycie do mnie tutaj w Kosmosie. Czy mogłabym prosić o lepszy sequel? Czy mogłabym prosić o więcej emocji i przeżyć? Czy mogłabym prosić o...
"We live and breathe words"
Arcydzieło.
Nie mam nic więcej do powiedzenia.
"We live and breathe words"
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toArcydzieło.
Nie mam nic więcej do powiedzenia.